Strona główna • Skocznie Narciarskie

Wieści ze świata skoczni narciarskich #14

Strategiczna dla funkcjonowania niemieckiego zaplecza przebudowa skoczni w Berchtesgaden stanęła pod znakiem zapytania. Powodem są rosnące w druzgocącym tempie ceny materiałów budowlanych. Koszty na razie nie są straszne działaczom z Ljubna, którzy chcą powiększyć swój ośrodek o skocznię o rozmiarze 125 metrów.


- W Niemczech popełniono jeden poważny błąd - mówił w ubiegłym roku Martin Schmitt niemieckim mediom. - Dużo zainwestowano w areny do zawodów, ale obiekty szkoleniowe zostały zaniedbane. Skocznie w Berchtesgaden posiadają parametry z lat 80. - ubolewał były znakomity skoczek. - Te obiekty trzeba albo wyremontować albo zlikwidować. Nie ma tu trzeciej drogi - tłumaczył z kolei kilka lat temu Severin Freund, który jako młody zawodnik często pojawiał się na kompleksie Kalberstein. Trudno wyrokować, na ile przyczyniły się do tego słowa Schmitta i Freunda, ale w ubiegłym roku ogłoszono przebudowę tamtejszej normalnej skoczni.

W 2007 roku kompleks K-30, 60 i 90 znalazł się na czarnej liście Niemieckiego Związku Narciarskiego obiektów, które nie będą już służyć niemieckim skokom. Miejscowe władze nie zdołały pozyskać wówczas finansowania dla tamtejszego kompleksu i wszystko wskazywało na to, że zasłużone areny dobrnęły właśnie do kresu swojego istnienia. Za słowami lokalnych polityków na szczęście nie poszły czyny, obiekty nie zostały rozebrane, a w ostatnim czasie na poważnie zainteresował się nimi miejscowy burmistrz Franz Rasp. Dzięki jego zabiegom zamiast rozbiórki największą ze skoczni ma czeka przebudowa. 

Modernizacja miała się rozpocząć na wiosnę 2023 roku. Ale... No właśnie. Wobec trwającej recesji gospodarczej koszt renowacji wzrósł z 6 do 9,3 milinona euro i inwestycja stanęła pod znakiem zapytania. Burmistrz podtrzymuje swoje zamiary, natomiast bardzo wątpliwy jest fakt, czy jego pomysł poprze rada miasta. Wkład finansowy Berchtesgaden ma co prawda wynosić 10 procent całkowitej kwoty przedsięwzięcia, ale dla liczącej 7.500 mieszkańców miejscowości 900 000 euro to i tak bardzo duża kwota. Wszystko rozstrzygnie się w najbliższych miesiącach. 

Wbrew istniejącym trendom największa ze skoczni ma zostać pomniejszona. Planuje się zmienić jej rozmiar z 98 na 96 metrów. Ale nie o wielkość skoczni tu chodzi, a o jej nowoczesność. Obiekt, który przez ostatni czas mógł być wykorzystywany tylko latem, ma zacząć pełnić funkcję całorocznego. Kompleks ma wzbogacić się o windę, a także, na co nalega DSV, o tory lodowe. Energia potrzebna do ich działania zostanie wygenerowana przez systemy fotowoltaiczne. 

Prace trwają tymczasem w Hinterzarten. Przebudowana z dużym trudem, od niedawna duża już według nomenklatury FIS skocznia, zmaga się z kolejnymi problemami. Jak informowaliśmy już w październiku, podczas opadów deszczu woda zaczęła przedostawać się do nowych toalet i innych części wieży najazdowej. Prawdopodobnie obiekt zostanie zamknięty po sezonie i czekać go będą kolejne prace. Tymczasem robota wre na mniejszej, 70-metrowej skoczni, na której instalowane są obecnie nowoczesne tory najazdowe. - To nie największa, ale najważniejsza skocznia w całym kompleksie. Jest intensywnie wykorzystywana jako obiekt treningowy naszej młodzieży, dlatego musi być możliwe najnowocześniejsza - mówi burmistrz miasta Klaus-Michael Tatsch. Na stan obiektu narzekał trener kadry Niemiec Stefan Horngacher i to jego słowa miały być motywacją do szybkiego rozpoczęcia prac. 

Z krajobrazu niemieckiego miasteczka Füssen, a dokładniej rzecz biorąc dzielnicy Bad Faulenbach, znika zasłużona, licząca sobie kilka dekad skocznia K-51, miło wspominana przez polskich skoczków. Jej rekord wspólnie dzierżyli Tomasz Byrt i Klemens Murańka, którzy 29 lipca 2006 roku skoczyli tutaj na odległość 58,5 m.  Z obiektu nie korzysta już żaden z klubów, a koszt przywrócenia go do pełnego użytku wyniósłby około 120 000 euro. - Deski od dawna są spróchniałe i wystają z nich długie gwoździe, co samo w sobie stwarzało duże ryzyko - mówi Tina Allgaier z rady dzielnicy. W rozbiórkę skoczni zaangażowanych było około 20 osób. Zdecydowano jednocześnie, że znajdująca się obok skocznia K-20 pozostanie dostępna do potencjalnych treningów. 

Nowa, ciekawa inicjatywa pojawiła się w słoweńskim Ljubnie. Tamtejszy obiekt HS94 jest od wielu lat stałym punktem kobiecego Pucharu Świata. - Dążymy do dalszego rozwoju tego sportu w naszym ośrodku, chcemy skoczni narciarskiej o rozmiarze 125 metrów. Ljubno to kolebka skoków narciarskich kobiet, zrobiliśmy wiele dla ich rozwoju. Musimy najpierw przedstawić projekt Ministerstwu Sportu. Zdajemy sobie sprawę, że mamy jeszcze dużo pracy, ale jesteśmy optymistami, podjęliśmy współpracę w tej materii z naszymi sponsorami – tłumaczy honorowy prezes miejscowego klubu Jože Mermal. W dniach 27 grudnia - 1 stycznia Ljubno będzie po raz kolejny gościć zawody Pucharu Świata pań zaliczane do Turnieju Sylwestrowego.