Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

"Nienawidzę przegrywać" - Stoch bez punktów na Hochfirstschanze

Kamil Stoch w piątek nie poprawił swojego dorobku punktowego w Pucharze Świata. 35-latek oddał jeden skok konkursowy, po którym zamknął czwartą dziesiątkę. - Trudno znoszę porażki. Nie lubię, a wręcz nienawidzę przegrywać. Mam swoje lata i wiem, że rzucanie nartami i obrażanie się na wszystkich niczego mi nie da, a takie chwile można wykorzystać na łapanie dobrej energii od ludzi, którzy są wokół i chcą ją dać - powiedział przed kamerą Skijumping.pl.


- Nie chcę usilnie szukać usprawiedliwień. Po prostu nie idzie. W czwartek cieszyłem się, że zrobiłem mały krok do przodu, a dziś wydaje mi się, że zrobiłem dwa kroki do tyłu. Dziś w ogóle nie funkcjonowało to, co zaczynałem łapać wczoraj. Nie jest to dla mnie łatwa sytuacja, bo wracam do punktu wyjścia, z którym męczyłem się w ostatnim roku. Sądziłem, że tym razem tego uniknę i będzie to dużo łatwiejsza praca, której będzie towarzyszyło więcej uśmiechu i zabawy, a jest sporo pracy, co kosztuje mnie bardzo dużo energii, zwłaszcza mentalnej - komentuje trzykrotny mistrz olimpijski.

Stoch w przedpołudniowych kwalifikacjach był 28. Lepiej spisywał się podczas czwartkowego treningu. - W trzecim z czwartkowych skoków załapałem to, nad czym pracowałem. Dziś wizja była dokładnie taka sama i chodziło o to, by iść w to dalej. Było jednak dużo trudniej przez panujące warunki - mówi o rywalizacji w śnieżnej Badenii-Wirtembergii.

Problemy naszego rodaka dotyczą najazdu. - To najważniejsza część całego skoku. Później, jeżeli wyjdzie dobra pozycja i odbicie, wiem co robić w powietrzu. Bez udanego początku nie jestem w stanie niczego zrobić - wyjaśnia.

Przed konkursową próbą Stocha zawody zostały wstrzymane ze względu na zmianę warunków wietrznych. Zawodnik wskazuje także na dodatkowy kłopot. - Czemu ci dmuchacze nie usuwali śniegu z torów? To był dziś dla mnie największy znak zapytania. Zwłaszcza, kiedy konkurs był przerwany. Widziałem śnieg zbierający się w torach i jadącego przedskoczka, za którym się dymiło. Nie mam jednak wpływu na warunki. Uważam, że gdybym oddał dobry skok, wówczas wszedłbym do drugiej serii, gdzie miałbym już inne warunki. Dziś mierzyłem się z naprawdę trudnymi warunkami i nie poradziłem sobie z tym - kończy podopieczny Thomasa Thurnbichlera.

Korespondencja z Titisee-Neustadt, Dominik Formela

Oglądaj sporty zimowe (i nie tylko!) w kanałach Eurosportu >>>