Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

"Nie skaczę na wygrywanie" - Stoch o konkursie na przetrwanie

Kamil Stoch nie miał powodów do zadowolenia po ostatnim konkursie w Sapporo. 35-latek zajął 23. miejsce po skokach na odległość 122,5 oraz 128 metrów. Dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli wraca do Europy jako ósmy zawodnik klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.


- Trzeba się spakować i jechać do domu. Sapporo to już historia. Niedziela była solidnym dniem. W mojej opinii skoki były lepsze niż w sobotę i trochę mi przykro z tego powodu. Uważam, że zasłużyłem na coś więcej niż osiągnąłem, ale nie jestem tu pierwszy raz i wiem, że w skokach czasami zdarzają się takie konkursy i trzeba je przetrwać - komentuje Stoch przed kamerą Skijumping.pl.

- Mam świadomość, że nie skaczę teraz na wygrywanie. To nie są super skoki, są z błędami. W niedzielę zabrakło konkretnego zdecydowania, a do tego brakuje mi jeszcze czegoś technicznie. Tego dnia kosztowało mnie to więcej - mówi po zajęciu miejsca w trzeciej dziesiątce na Okurayamie.

- Zdaję sobie sprawę, na jakim jestem poziomie. Znajduję się w czołowej "10" Pucharu Świata, nie za masło... Nikt mi tego nie dał. Mam też poczucie, że każdy dobry wynik muszę wyczekać, wychodzić i wyszarpać. Nie chcę sobie tymi wynikami psuć poczucia sprawczości i dobrze wykonanej roboty. Mam nadzieję, że w przyszłości te konkursy będą bardziej sprawiedliwe, a w moim przypadku karta się odwróci. Nie mogę zwalać wszystkiego na wyniki. Też nie jestem czysty jak łza i popełniam błędy, taki sport - dodaje.

Skoczkowie tradycyjnie zmagali się na wyspie Hokkaido z mocnymi podmuchami wiatru. - To, co widać na wskaźnikach, nie jest do końca zgodne z prawdą. Na Okurayamie można dostać -25 punktów, a skoczyć 110 metrów. Mając silny wiatr zaraz za progiem, który wyhamowuje, zaczynasz się przepychać. Wydaje się, że dalej też tak będzie, a za bulą jest puste powietrze i nie ma nic. Wtedy jest magnes i przyciąganie do ziemi, po czym wzrusza się ramionami. Jest -25 punktów, a nie poleciało... Tak samo jest w drugą stronę. Można dostać bardzo małego minusa. Na buli może być cisza, po chwili będzie lekko pod narty, a na tej skoczni to wystarczy. Poukładasz się, nie stracisz prędkości, jesteś dobrze nakręcony i lecisz sobie na sam dół. Sapporo to trudny obiekt. Trzeba być dobrze nastawionym na latanie, potrafić to robić i mieć trochę szczęścia - wyjaśnia.

- W sporcie wszystko jest możliwe. Trzeba zacisnąć zęby i czekać na swoją kolej - kończy Stoch.

Korespondencja z Sapporo, Dominik Formela