Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kot niczym Wellinger? Polak rozmawiał z Horngacherem

Maciej Kot po raz pierwszy w 2023 roku ma szansę sprawdzić się w zawodach z cyklu Pucharu Świata. Członek kadry narodowej B, który w tym roku skończy 32 lata, zakończył piątkowy prolog w Rasnovie na 25. pozycji. Drużynowy mistrz świata z 2017 roku w Rumunii spotkał się ze swoim były trenerem, Stefanem Horngacherem. To za jego kadencji Polak osiągał największe sukcesy w dotychczasowej karierze.


 

- W piątek miałem okazję porozmawiać chwilę ze Stefanem Horngacherem. Dawno się nie widzieliśmy, więc była możliwość, by zamienić kilka słów. Stefan poruszył temat Wellingera. Powiedział, żebym spojrzał na Andreasa, który nie był w stanie punktować podczas FIS Cup w Szczyrku, ale po przebyciu bardzo długiej drogi wygrał Puchar Świata w Lake Placid. W piątek triumfował w prologu w Rasnovie i jest na właściwej ścieżce do tego, by wywalczyć coś na mistrzostwach świata. Jest liderem niemieckiej kadry i jest inspiracją. Pokazuje, że mimo drastycznego spadku formy, co dla mistrza olimpijskiego mogło być upokorzeniem, da się podnieść i wrócić na szczyt - powiedział Maciej Kot w rozmowie ze Skijumping.pl.

- W ubiegłym sezonie takim przykładem był Manuel Fettner. Dużo starszy zawodnik, który wydawało się, że jest na końcu swojej przygody ze skokami i kwestią czasu jest ogłoszenie końca kariery. Nagle zaliczył dużo lepszą zimę. Przez pewien okres był liderem austriackiej kadry i zdobył olimpijski medal. Mało tego, ten sezon też ma bardzo udany. To nie był jednorazowy wystrzał formy. Widać, że coś wypracował i to kontynuuje - dodaje dwukrotny triumfator zawodów z cyklu Pucharu Świata.

- Takie przykłady dają nadzieję oraz inspirują. Teraz trzeba odnaleźć drogę dla siebie. Trudno skopiować innego zawodnika, robić to samo i jeść to samo. Każdy jest innym człowiekiem i na inne rzeczy trzeba zwrócić uwagę. Wszyscy wiemy, że skoki narciarskie to bardzo prosty sport, a jednocześnie niezrozumiały i skomplikowany - kontynuuje drużynowy medalista olimpijski z Pjongczangu.

- Cieszę się z powrotu do Pucharu Świata, ale chciałbym to zrobić w innych okolicznościach, przy innej obstawie i w innym miejscu. Niemniej, każdą okazję startu w Pucharze Świata trzeba brać i przede wszystkim dobrze wykorzystać. Myślę, że bardzo ważne jest podejście psychologiczne. Nic dobrego by z tego nie wyszło, gdybym nastawiał się na ten powrót od tygodnia. Wiem, co muszę zrobić. Udane skoki treningowe to skoki swobodne, bez większej kontroli. Tego luzu muszę tutaj szukać - wskazuje skoczek, który do tej zimy szykował się pod okiem Macieja Maciusiaka.

- Gdzie teraz jestem? Trudno powiedzieć. Suche statystyki są niedobre, miejsca osiągane w Pucharze Kontynentalnym są po prostu złe. One nie oddają całego obrazu. Ostatnie treningi i obozy, kiedy miałem dłuższą przerwę od startów, były naprawdę dobre. Dawały nadzieję, by w końcu pokazać dobre skoki podczas zawodów. Puchar Kontynentalny w Klingenthal był z jednej strony udany, bo skoki były lepsze i pojawiały się 130-metrowe loty, ale rezultatów nie było. Skoki były lepsze niż wyniki, ale wolałbym, żeby było na odwrót. Do tego trzeba więcej pewności siebie, ale to nie bierze się znikąd. To musi zostać wypracowane. Teraz pojawiła się szansa występu w Pucharze Świata, bez czołówki. Można tu wywalczyć fajne punkty i mieć trochę satysfakcji związanej z wynikiem. Tego typu radości w tym sezonie jest bardzo mało. Technika? Te skoki nie są dalekie od tego, by skakać dobrze i daleko. Fizycznie wszystko jest na dobrych torach. Mentalnie? Nie jest łatwo, bo bardzo trudno o dalsze pokłady cierpliwości, konsekwencji i radości z tego, co robię. Pracuję nad tym z panią psycholog i na pewno daje to rezultaty - kończy.

Z Maciejem Kotem - w Rasnovie - rozmawiał Dominik Formela