Strona główna • Słoweńskie Skoki Narciarskie

Ziga Jelar wstał ze szpitalnego łóżka i zajął szóste miejsce w Planicy

Występ Zigi Jelera w niedzielnym, finałowym konkursie Pucharu Świata do końca wisiał na włosku ze względu na niedawno przebytą poważną infekcję. Słoweniec już po zawodach opowiedział o szczegółach choroby, którą przeszedł na północy Europy. Wpisuje się ona w ciąg nieodstępujących go na krok problemów zdrowotnych, które prześladują skoczka od kilku lat.


Drużynowy mistrz świata juniorów z 2017 roku miał już bardzo trudną końcówkę 2021 roku roku. Najpierw z powodu kłopotliwej infekcji musiał odpuścić finałowe zawody z cyklu Letniego Grand Prix. Następnie dopadł go Covid. - Przez dziesięć dni gorączka utrzymywała się u mnie na poziomie 40 stopni, do tego kaszel, bóle głowy – wszystko to całkowicie mnie wyczerpało. Nastąpiła utrata wagi. Bardzo szybko się męczę, to oczywiste konsekwencje tej sytuacji. Przez trzy pierwsze dni po chorobie ledwo wchodziłem po schodach, wytrzymywałem kilka minut - żalił się w listopadzie 2021 roku słoweńskim mediom.

Zdążył jednak wrócić ubiegłej zimy na skocznie i zanotował świetną drugą część sezonu. Siedmiokrotnie zajmował miejsca na podium zawodów Pucharu Kontynentalnego, trzy razy był to najwyższy jego stopień. A to był tylko wstęp do jego wielkiej ofensywy. Stał się królem lotów narciarskich, zdobywając małą kryształową kulę. W Planicy zanotował swoją pierwszą pucharową wygraną w karierze. Warto podkreślić, że pomimo zwycięstwa w klasyfikacji "lotników" zabrakło go w składzie słoweńskiej drużyny, która sięgnęła po drużynowe mistrzostwo świata w lotach w Vikersund.

Kiedy wydawało się, że po sezonie wyczerpał już limit pecha, doznał dość kuriozalnego wypadku. - Co ciekawe, nie zdarzyło mi się to na skoczni narciarskiej, ale w domu na marmurowych schodach, gdzie poślizgnąłem się idąc w klapkach i uszkodziłem kostkę. Głupie prawda? - pytał retorycznie Jelar. - Na szczęście ta kontuzja nie okazała się jakoś mocno brzemienna w skutkach. Niemniej prawdopodobnie za bardzo się pospieszyłem z powrotem na skocznię, przez co uraz trochę się pogłębił. Idąc za radą lekarzy, zrobiłem krok wstecz w przygotowaniach, aby sytuacja się nie pogorszyła. Nie chciałem powtórzyć błędu sprzed trzech lat, kiedy rekonwalescencja po kontuzji kolana przeciągnęła się do stycznia, a potem sezon szybko się skończył. 

Tej zimy Jelar zajął 17. pozycję w klasyfikacji generalnej. W Rasnovie, plasując się na drugim miejscu, po raz czwarty stanął na indywidualnym podium zawodów Pucharu Świata. W samej końcówce sezonu znów pojawiły się jednak perturbacje zdrowotne. - Już na trasie po Norwegii przez kilka pierwszych dni leżałem z gorączką. Chyba powinienem był już wtedy wrócić do domu. Ale jestem tak uparty, że chciałem w każdym konkursie dostarczać Słowenii jak najwięcej punktów. W każdych zawodach liczyłem na to, że i ja wskoczę na podium. Walczyłem do ostatniej chwili, mimo że nie czułem się dobrze. W Lahti nie było już odwrotu. Musiałem jechać do szpitala, bo gardło miałem tak spuchnięte, że trudno było mi przełykać ślinę - tłumaczy słoweński skoczek, ale także muzyk i wokalista.

Na domiar złego, lekarze początkowo źle zdiagnozowali chorobę, co wydłużyło powrót sportowca do zdrowia. - Ostatecznie szpital w Kranju stwierdził, że tylko antybiotyki i infuzja mogą mnie uratować - zaznacza Jelar. - Ostatnie wyniki badań potwierdziły, że śledziona i nerki nie są zagrożone i to był główny warunek mojego powrotu na skocznię w niedzielę. Jestem zadowolony, że mogłem cieszyć się atmosferą panującą w Planicy. Jeśli mam 14 dni bez skoków i jestem podłączony do „kabli", a potem wstaję z łóżka i zajmuję szóste miejsce w ostatnim konkursie sezonu - to jest to dla mnie zachęta do jeszcze cięższej pacy w przyszłości. 

- Zaczęto mówić, że jestem podatny na choroby bardziej niż inni zawodnicy, ale nie zgodziłbym się z tym. Powiedziałbym, że jestem zbyt uparty. Chcę dobra  innych i nie słucham siebie - zakończył słoweński skoczek, który niedawno wydał swój pierwszy album muzyczny zatytułowany „Brez Pravil", czyli "Bez zasad".