Strona główna • Ukraińskie Skoki Narciarskie

Efekt Marusiaka. Ukraińska telewizja chce transmitować zawody Pucharu Świata

Zima 2022/23 była dzięki wynikom osiąganym przez Jewhena Marusiaka absolutnie najlepszą w historii skoków narciarskich na Ukrainie. Filigranowy skoczek z Krzyworówni za sprawą swoich skoków zainteresował ukraińskich kibiców mało dotąd popularną dyscypliną. W przeddzień nowego sezonu porozmawialiśmy z trenerem Wołodymirem Boszczukiem o przygotowaniach jego podopiecznych do nowej zimy i planach na kolejne miesiące. 


Przypomnijmy najpierw krótko bilans występów Marusiaka zostatniej zimy - rekordowe lokaty w Pucharze Świata, na mistrzostwach świata, rekord normalnej skoczni w Planicy, rekord Ukrainy w długości skoku, zwycięstwo w Pucharze Kontynentalnym. Latem Jewhen mógł do tego dorobku dorzucić podium Letniego Grand Prix w Rasnvie, ale tam zabrakło mu trochę szczęścia.

Ważnym miejscem przygotowań są dla Ukraińców polskie skocznie, na których podczas zgrupowań pojawiają się przynajmniej kilka razy w roku. Nie inaczej było podczas przygotowań do zaczynającego się niebawem sezonu. - W dniach 22 października - 1 listopada odbywaliśmy zgrupowanie w Zakopanem - informuje trener Boszczuk. - Niestety nie udało się nam zrealizować całego zaplanowanego programu, warunki atmosferyczne były trochę niestabilne, wiał dość mocny wiatr. Naszym założeniem było wykonanie jak największej liczby skoków na dużym obiekcie, bo latem ogólnie mieliśmy bardzo mało skakania na takiej skoczni, znacznie częściej trenowaliśmy na normalnych. Koniec końców  w Zakopanem odbyliśmy dwa treningi, tak się złożyło, że mieliśmy okazję skakać razem z reprezentacją Polski. Bardzo nas to ucieszyło, że przed rozpoczęciem sezonu zimowego mogliśmy odnieść nasz poziom do czołowej drużyny świata i zobaczyć gdzie są nasze największe braki i nad czym musimy jeszcze popracować. 

Plan Ukraińców na najbliższą zimę zakłada starty w większości pucharowych zawodów. - Celem dla naszych skoczków jest jak najczęstsze dostawanie się do pierwszej trzydziestki Pucharu Świata i, co z tym związane, praca nad stabilnością. Pominiemy Rukę, sezon zaczniemy od Lillehammer, pojawimy się w Klingenthal, odpuścimy Engelberg. Dalej w planach jest Turniej Czterech Skoczni, turniej w Polsce, mistrzostwach świata na Kulm, Willingen. Nie będzie nas w USA i Japonii, w tym okresie mamy mistrzostwa Ukrainy. Potem chcemy pojawiać się na zawodach do końca sezonu, ewentualnie Lahti stoi pod znakiem zapytania - wyjaśnia szkoleniowiec.

Trudno sobie wyobrazić "Marusiakomanię" za naszą wschodnią granicą, niemniej dobre starty Ukraińca nie pozostały w jego ojczyźnie bez echa. - Popularność skoków na Ukrainie wzrosła, w tej chwili istnieją poważne plany, by nawet transmitować zawody Pucharu Świata w ogólnokrajowej telewizji - mówi opiekun ukraińskich skoczków. - Na razie nie przekłada się to jednak na zainteresowanie ze strony sponsorów, ale zobaczymy, może z czasem się to zmieni. Staramy się jak najlepiej reprezentować naszą ojczyznę, ale wiadomo, że to nie sport sam w sobie jest teraz najważniejszy. Najważniejsze zadanie dla naszego kraju jest zwycięstwo na froncie i pomoc naszym żołnierzom.

Czy jest szansa, że do duetu Marusiak-Kaliniczenko dołączy niebawem nowy zawodnik? - Są u nas młodzi, obiecujący sportowcy, ale na ten moment muszą jeszcze dużo pracować, aby osiągnąć poziom Pucharu Świata, zbierać doświadczenie w zawodach niskiej rangi, próbować osiągnąć stabilizację na odpowiednim poziomie. Mam nadzieję, że już w sezonie przedolimpijskim będziemy mieli szerszy zespół, będziemy nad tym pracować - zakończył Boszczuk.