Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch z apelem do kibiców. "Wspólnie sobie z tym poradzimy"

– Wierzę w nasz zespół i wierzę w to, że wszystko może się jeszcze odmienić. W mojej karierze nie takie rzeczy się działy. Wierzę w trenerów, którzy dają z siebie wszystko. Nie jest tak, że każdy siedzi i ma to wszystko głęboko w poważaniu. Wszyscy się denerwują i martwią. Chodzi o to, abyśmy byli w tym razem i trzymali się obranej drogi. Tutaj prośba do kibiców o cierpliwość i wiarę w nas. To nie jest dla nas łatwa sytuacja, ale wspólnie sobie z tym wszystkim poradzimy – mówi Kamil Stoch, który po czterech konkursach ma na swoim koncie trzy punkty w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata 2023/24.


– Było bardzo dużo pomysłów i szukania, zwłaszcza w pozycji najazdowej. Plusem jest to, że wiem, co w moim przypadku nie działa. Na ten moment nie potrafiłem tego zmienić. Chodzi o to, abym poszedł na skocznię z jednym pomysłem, po czym oddał miarodajny skok, który dałby mi informację zwrotną, że to jest właściwy kierunek. Kilka takich skoków podbuduje pewność siebie i później będzie można dawać z siebie wszystko. Aktualnie to próbowanie na pół gwizdka – komentuje sytuację Kamil Stoch.

– W minioną środę zaliczyłem dobry trening w Lillehammer, podobało mi się. Wszystko trochę pogmatwało się w piątek. Rozmawiałem o tym z trenerami. Odnoszę wrażenie, że po piątkowym treningu siłowym czucie zostało trochę zaburzone, a do tego doszła rywalizacja. Miałem świadomość co do osiąganych wyników, pojawiło się trochę spięcia i z tego powodu nie szło. Żałuję, że nie zostałem przy tym pomyśle. W zasadzie sam poprosiłem, by czegoś poszukać i coś zmienić. Próbowaliśmy czegoś innego i totalnie się posypało. Teraz trzeba znaleźć ten jeden punkt, na którym mógłbym się koncentrować i konsekwentnie się go trzymać, a nie zmieniać codziennie – kontynuuje trzykrotny mistrz olimpijski.

36-letni reprezentant Polski w pierwszej części sezonu punktował tylko w jednym z czterech konkursów, zgarniając trzy punkty na obiekcie normalnym w Lillehammer.

– Po części wiedziałem, że dla mnie to nie będzie łatwy początek sezonu, zwłaszcza po listopadowym zgrupowaniu w Lillehammer, natomiast w życiu nie przypuszczałbym, że będzie to aż tak trudne. Nie jestem jednak po raz pierwszy w takiej sytuacji, wielokrotnie to przerabiałem. Trochę szkoda, bo miałem nadzieję, że uda mi się już tego uniknąć, ale taki jest sport i uroki tego, co robimy. Najważniejsze, by postarać się spokojnie podejść do sprawy, bez zbędnych ruchów. Trzeba poszukać najlepszego dla mnie rozwiązania. Muszę znaleźć czucie w pozycji najazdowej. Trenerzy dają mi dobre wskazówki, ale nie czuję tego, jak mam to zrobić. Dla mnie każda minimalna korekta to zmiana o 180 stopni. Przez to nie mogę wyzwolić z siebie pełnej energii i zrobić tego czysto technicznie. Albo jest czysto technicznie, ale bez energii, albo z dużą energią, ale sypie się technika. Tak to w tej chwili wygląda – uzupełnia dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli.

Korespondencja z Lillehammer, Dominik Formela