Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Heinz Kuttin: "Czy Skupień jest dzieckiem?"

Wczoraj prezentowaliśmy fragmenty wywiadu Wojciecha Skupnia, który w ostrych słowach skrytykował kadrę trenerską, narzekając na brak zainteresowania z ich strony i brak kontroli nad zawodnikami. Dzisiaj, również na łamach Przeglądu Sportowego ukazała się "wymuszona" przez dziennikarzy odpowiedź Heinza Kuttin na zarzuty przedstawione przez skoczka.

Przedstawiamy frag. tego wywiadu, którego Kuttin udzielił mimo, że na początku nie chciał wypowiadać się będąc zajętym mistrzostwami świata:

- Czy uczynił pan ze Skupnia "kozła ofiarnego", by pokazać pozostałym zawodnikom, jak skończą się wszelkie wyskoki?

- Nie, to nie tak. Pamiętacie jak było w ubiegłym sezonie? Zostałem wtedy trenerem polskiej kadry B, a Wojtek otrzymał ostatnią szansę od Polskiego Związku Narciarskiego. Wcześniej był w wielkim dołku. Uczyniłem go liderem zespołu, a on ze swojej roli wywiązywał się znakomicie, dawał przykład młodszym kolegom jak należy trenować. Pracował wspaniale. To już jednak nie ten człowiek.

- Kiedy współpraca przestała się zazębiać?

- No dobrze, powiem wam wszystko od początku. To było wtedy, gdy zostałem pierwszym trenerem kadry A. Miałem wiele pomysłów, razem z Łukaszem Kruczkiem wprowadziliśmy nowe elementy do treningu. Latem, po zakończeniu cyklu Grand Prix, poprosiłem zawodników, by napisali krótkie wypracowanie. Chciałem, by ocenili co im się podobało, a z czego nie są do końca zadowoleni. To miała być taka weryfikacja początków naszej współpracy. I wiecie, co napisał Skupień? Stwierdził, że nie czuje motywacji... To był dla mnie szok, bo przecież ustalaliśmy wspólnie zadania i cele, a PZN zapewnił nam idealne warunki przygotowań. Jak można było coś takiego napisać?

- To zdanie go zdyskwalifikowało?

- Nie. Decydujące okazały się jego problemy z wagą. Na jesienne zgrupowania przyjechał kilka kilogramów za ciężki. Co z tego, że potem je zrzucił? W wyniku tego stracił też moc. Na pierwsze konkursy tego sezonu Pucharu Świata jeszcze go zabrałem, bo liczyłem, że się przebudzi. Ale on się coraz bardziej opuszczał, z dnia na dzień skakał gorzej. Kazaliśmy mu więc potrenować indywidualnie.

- I nie odezwaliście się przez następnych kilka tygodni... Skąd miał wiedzieć, jaki plan treningowy realizować?

- Jak to skąd?! Łukasz Kruczek przesłał mu plan e-mailem. Tam było wszystko - o której trening siłowy, o której skoki...

- Skupień twierdzi, że nie ma e-maila.

- A... To trzeba zapytać Kruczka (ten twierdzi, że przekazał Skupieniowi plan osobiście - przyp. red.). Ale to tak naprawdę nieistotne. Czy Skupień jest dzieckiem, mamy go na siłę zaciągać na skocznię? Jeżeli coś było nie tak, powinien zadzwonić i powiedzieć. Jeśli tego nie zrobił, może nie zależało mu na treningu. [...]

- W wywiadzie dla naszej gazety Skupień stwierdził, że chce skakać, chce trenować. Prosi jednak, żeby ktoś mu wreszcie powiedział, czy ma jeszcze jakieś szanse w kadrze, czy może powinien rzucić skoki i szukać innej pracy.

- Ach... Ja znam doskonale takich zawodników. On gra, udaje pokrzywdzonego przed mediami. Po prawie dwóch latach pracy w Polsce, wiem, na kim naprawdę można polegać. Tak jak powiedziałem, nie zamierzam jednak skreślać Skupnia. Po powrocie z mistrzostw świata pójdę do Polskiego Związku Narciarskiego i porozmawiam z działaczami o tym, co zrobić z Wojtkiem. Obiecuję.

O całej sytuacji wypowiedział się również Adam Małysz, który według Wojciecha Skupnia, nie odbiera telefonów od kolegi z reprezentacji: - "Może były takie chwile, gdy trochę odpuszczał, ale później był bardzo zdeterminowany i ciężko trenował. Mam nadzieję, że otrząśnie się z problemów i wróci do skakania. Wielu z nas przeżywa takie momenty, w których wpada w dołek, ma wszystkiego dość. Samemu z takiego stanu trudno się wydostać, potrzebna jest pomoc. I Wojtkowi na pewno trzeba teraz pomóc. Do mnie jeszcze nie dzwonił, ale wiem, co przeżywa. Zawsze byliśmy dobrymi kumplami, mieszkaliśmy w jednym pokoju podczas zgrupowań... Trzymam za niego kciuki."

Heinz Kuttin obiecuje rozmowę z działaczami, po powrocie do Polski z mistrzostw. "Co zrobić z Wojtkiem" - może oznaczać wszystko. Miejmy nadzieję, że zwycięży rozsadek i wszystkie strony konfliktu nie ucierpią wśród oskarżeń. Czasem potrzebny jest taki wstrząs, by poprawić coś...