Strona główna • Norweskie Skoki Narciarskie

Tande wraca na Raw Air, Stoeckl potwierdza propozycję zmiany miejsca pracy

Norweski Związek Narciarski przedstawił skład reprezentacji na piątkowe prologi w Oslo, które otworzą Raw Air 2024 – w przypadku kobiet i mężczyzn. W tle nieprzerwanie toczy się dyskusja dotycząca roli Alexandra Stoeckla podczas turnieju, a także w kolejnych miesiącach.


Gospodarze nadchodzącej imprezy w ten weekend po raz drugi tej zimy skorzystają z prawa wystawienia grupy krajowej. Po raz pierwszy Norwegowie zrobili to przy okazji grudniowych zawodów w Lillehammer.

Podstawową szóstkę Skandynawów stworzą Johann Andre Forfang, Halvor Egner Granerud, Marius Lindvik, Kristoffer Eriksen Sundal, Daniel-Andre Tande oraz Fredrik Villumstad, który w lutym wywalczył dla Norwegów dodatkowe miejsce startowe na finałowy okres Pucharu Świata 2023/24. Dla Tandego będzie to pierwszy sprawdzian od nieudanych lotów na Kulm. W ramach kwoty narodowej swoich sił spróbują z kolei Robert Johansson, Sindre Ulven Joergensen, Benjamin Oestvold i Robin Pedersen.

Jeżeli po weekendzie w Oslo w czołowej „50” Raw Air będzie znajdowało się więcej niż sześciu zawodników z Norwegii, wówczas prawo startu w Trondheim i Vikersund otrzyma kolejny zawodnik z klasyfikacji turniejowej, spoza skandynawskiej reprezentacji. W stolicy Norwegii gospodarze będą mogli skorzystać z grupy krajowej tylko raz – w piątek.

Przeczytaj także: Nadchodzi Raw Air 2024 - nowe zasady norweskiego turnieju

W rywalizacji kobiet na Holmenkollbakken zobaczymy z kolei Theę Minyan Bjoerseth, Silje Opseth, Eirin Marię Kvandal, Kjersti Graesli, Ingvild Synnoeve Midtskogen oraz Heidi Dyhre Traaserud.

Głównym tematem w norweskich mediach pozostaje jednak położenie Alexandra Stoeckla. Wieloletni trener Norwegów, który stracił zaufanie swoich zawodników, po raz ostatni był obecny na zawodach podczas światowego czempionatu w lotach narciarskich w Bad Mitterndorf. Podobne pytanie dotyczy Clasa Brede Braathena, ustępującego po tym sezonie dyrektora sportowego. Obaj formalnie nadal zajmują swoje stanowiska.

– Musimy rozwiązać ten problem najlepiej dla wszystkich stron. Zrobimy to, co będzie najlepsze w kontekście uzyskania dobrych wyników – mówi Stoeckl w rozmowie z dagbladet.no. – Moja rola nie jest do końca jasna. Z mojej strony klarowne jest, że nie chcę być już menedżerem zespołu. Dla Alexa sprawa nadal jest niejasna – dodaje Braathen, który złożył rezygnację pod koniec stycznia.

Norwescy skoczkowie, których Stoeckl prowadzi nieprzerwanie od 2011 roku, nie chcą dalszej współpracy z Austriakiem. Zawodnicy mają być niezadowoleni ze sposobu zarządzania grupą przez Tyrolczyka, wysyłając w tej sprawie list do przedstawicieli rodzimej federacji, którzy chcą rozwiązać konflikt wewnętrznie, bez udziału mediów. W tym tygodniu mają odbyć się kolejne spotkania mające na celu wyjaśnienie problemu dotyczącego relacji skoczków ze Stoecklem, który ma ważny kontrakt do 2026 roku, a więc do najbliższych igrzysk olimpijskich.

W tym tygodniu serwis dagbladet.no poinformował także, iż jeden ze związków narciarskich w ostatnim czasie kontaktował się ze Stoecklem w kontekście możliwości podjęcia współpracy.

– Tak, to prawda. Wiem, czego dokonałem i wiem, czego mogę dokonać – potwierdził 50-letni trener, od lat osiągający sukcesy z zawodnikami z północy Europy, którzy teraz chcą wcześniejszego zakończenia kooperacji.

Pod nieobecność Stoeckla zespołem na skoczniach dowodzi jego dotychczasowy asystent, Magnus Brevik. W minioną sobotę Norwegowie – po raz pierwszy od 2021 roku – wygrali konkurs drużynowy. W zwycięskiej ekipy w Lahti znaleźli się Forfang, Granerud, Lindvik i Sundal. Norweskie media spekulują, że skoczkowie chcą, by ich zespół przejął Christian Meyer, a więc trener, który od 2011 roku prowadzi kobiecą reprezentację Norwegii.