Strona główna • Mistrzostwa Świata

Profesor Jerzy Żołądź: "Małysza wciąż stać na wielkie skakanie!"

Czy to już koniec ery mistrza Adama Małysza, zastanawia się Życie Warszawy, analizując kariery sław narciarskich, które zazwyczaj miały swój finał "gdzieś pod trzydziestkę". Nieuchronnie przychodzi tu na myśl Sven Hannawald. Ale i inni mistrzowie kończyli wielkie skakanie przed ukończeniem 30 lat. Do nich należał m.in Toni Innauer czy Espen Bredesen.

Na pytanie, czy nasz najlepszy skoczek jest u kresu kariery, starał się odpowiedzieć także człowiek blisko kiedyś związany z byłym Mistrzem Świata- profesor Jerzy Żołądź, który swego czasu był autorem (wspólnie z Apoloniuszem Tajnerem) planów treningowych Adama Małysza:

- Jestem przekonany, że Małysza wciąż stać na wielkie skakanie. 28 lat to nie jest jeszcze "starość" sportowa. Bardzo wiele zależy od tego, jak zawodnik był eksploatowany. Jeśli zbyt mocno, może wyczerpać swoje możliwości bardzo wcześnie. Jeśli zaś był prowadzony umiejętnie, może być na topie nawet po trzydziestce. Adam zaś na pewno nie jest wyeksploatowany.

Po porażce na Mistrzostwach Świata, w konkursie na K120, wszyscy zadają sobie pytanie, czy trening kształtujący siłę, szybkość, wytrzymałość i moc został zaplanowany właściwie? Zdaniem Jerzego Żołądzia:

- Adam to wyjątkowo utalentowany zawodnik, ale też wyjątkowo delikatny. W jego przypadku trening motoryczny, musi być bardzo wyważony. Za mocny może mu tylko przeszkodzić.

Już drugi rok Adam jest poddany ostrym ćwiczeniom siłowym. W pierwszym okresie solidną dawkę zaaplikował mu Apoloniusz Tajner (zapłacił za to stanowiskiem, bo Adam nie brylował wtedy na skoczniach), w drugim - Heinz Kuttin. W początkowym okresie kariery skoczka, podobny zabieg zastosował trener Pavel Mikeska. Wówczas zostały wypracowane fundamenty wielkich triumfów Adama Małysza. 3 złote medale Mistrzostw Świata, trzy Kryształowe Kule - te sukcesy nie wzięły się znikąd.

Być może, teraz właśnie ładowane są akumulatory pod przyszłoroczne Igrzyska Olimpijskie w Turynie. Jednak rok, jaki pozostał trzeba rzeczywiście wykorzystać bardzo mądrze. Trening "na oko" chyba nie ma tu miejsca. Adama Małysza stać na wielką eksplozję formy.

Czy wystarczy mu jednak tylko trener? Czy władze PZN nie powinny zatrudnić ponownie dawnych współpracowników: fizjologa i psychologa (brak tego ostatniego wyraźnie był widoczny w ostatnich dniach) i powołać zespół wspomagający trenera kadry narodowej? Na to pytanie dziś nie znamy odpowiedzi. A do Turynu pozostał rok. To sporo czasu, ale i bardzo mało.

Czy Adam Małysz jest w stanie osiagnac formę podobną do tej sprzed 4 lat?

- To bardzo prawdopodobne - uważa Jerzy Żołądź.