Strona główna • Kobiece Skoki Narciarskie

Ciężka depresja Fridy Westman. "Chciałam się poddać"

Szwedka Frida Westman uchodzi za silną, wytrwałą i upartą skoczkinię, ale kiedy w ubiegłym roku została zmuszona, by poddać się piątej w swojej krótkiej karierze operacji kolana, coś w niej pękło. 23-letnia zawodniczka przyznała, że zaczęła zmagać się z zaawansowaną depresją.


Kiedy w listopadzie 2022 roku na skoczni w Wiśle zajęła po raz pierwszy miejsce na podium zawodów Pucharu Świata, wszystko wskazywało na to, że to początek nowej ery całych szwedzkich skoków, poruszających się od lat na skrajnym marginesie dyscypliny. Na przeszkodzie do odnoszenia dalszych sukcesów stanęła wtedy kolejna, trudna już do policzenia, kontuzja.

Jeszcze większe rozczarowanie przeżyła latem ubiegłego roku, kiedy dołączyła do kadry Norweżek, z którymi miała się przygotować do kolejnego sezonu. Wkrótce po rozpoczęciu treningów z tamtejszymi skoczkiniami znów zerwała więzadło w kolanie. Pech prześladujący od lat Szwedkę ma różne oblicza i nie ogranicza się tylko do problemów zdrowotnych. Podczas igrzysk w Pekinie w 2022 roku szansę na wysoką pozycję zabrały jej... zaparowane gogle. 

Ubiegłoroczny cios był dla Fridy potwornie bolesny. - Czułam się fatalnie, chciałam zamknąć się w pokoju i więcej z niego nie wychodzić. To był niewyobrażalny smutek. Stwierdziłam wtedy, że to chyba czas, aby się poddać. W pewnym sensie znów siebie zawiodłam, nie miałam siły, by przechodzić to wszystko raz jeszcze - mówiła niedawno w wywiadzie dla SVT Sport.

Po dwóch miesiącach cierpienia zdecydowała się udać do psychologa. Pomocna okazała się dla niej taktyka cieszenia się z małych rzeczy i znalezienie zajęcia, które skutecznie zajęło jej głowę i odwróciło uwagę od negatywnych myśli. W jej przypadku pomogło... szydełkowanie, które stało się dla niej formą terapii. Po jakimś czasie otworzyła się znów na świat, zaczęła podróżować i uczyć się na nowo cieszyć życiem.

Jak zapewniła nasz portal, po raz kolejny podejmie próbę powrotu na skocznię tak szybko, jak tylko będzie to możliwe. - Moją największą motywacją jest to, że wiem jak duży mam potencjał do osiągania dobrych wyników i nie chcę tego zmarnować. Celem jest złoto olimpijskie. Cały czas będę trenować w Norwegii, a to jest środowisko, w którym mam stałe możliwości, by w dalszym ciągu się rozwijać - podkreśla.