„Zdrowie nie pozwala mi wrócić” – Wiktoria Przybyła zawiesza karierę
Polskie skoki narciarskie tracą kolejną zawodniczkę. Tym razem – po zmaganiach z poważnymi kontuzjami – na zawieszenie sportowej kariery zdecydowała się niespełna 21-letnia Wiktoria Przybyła.
– Trudno czekać na coś, co może nigdy się nie wydarzyć. Jeszcze trudniej jest z tego zrezygnować, gdy tak bardzo się tego pragnie. Wierzyłam, że do trzech razy sztuka… Ale czas pokazał, że na trzech się nie kończy. Kończy się za to pewien etap mojego życia — jeden z tych najważniejszych, najgłębiej zapisanych w sercu. Oddaję dziś jego ogromny kawałek – rozpoczyna swój sobotni wpis w mediach społecznościowych Przybyła.
– Dziękuję z całego serca, że mogłam być częścią tej niezwykłej, trochę szalonej rodziny. Za każdą emocję, wzruszenie, przeżycie. Za możliwość sięgania po marzenia. Za lekcje, które zostaną ze mną na zawsze. Za przyjaźnie, wspomnienia i doświadczenia, które ukształtowały mnie jako człowieka. Miałam szczęście dorastać w trudnym, wymagającym świecie, który nauczył mnie wytrwałości, determinacji, szacunku, wdzięczności i walki o to, co kocham – kontynuuje skoczkini ze Szczyrku.
– Myśl o „końcu” nie mieści mi się w głowie, a wypowiedzenie tego na głos wydaje się niemożliwe. Marzenia i plany wciąż we mnie są. Serce boli niewyobrażalnie. Nie umiem pogodzić się z myślą, że już nigdy nie polecę. Dlatego nie zamykam za sobą tych drzwi. Pracuję nad sobą, fizycznie i mentalnie. Dziś zdrowie nie pozwala mi wrócić do skakania. Wiem, że nie byłabym teraz w stanie dać z siebie 100%. Ale może przyjdzie taki dzień, w którym odbuduję się na nowo… i znów będę mogła latać – nie zamyka przed sobą drzwi Przybyła.
– Mam wiele planów i nie wiem, gdzie zaprowadzi mnie los. Wiem jednak, że będzie to miejsce, w którym będę spełniona i szczęśliwa. Choć nigdy nie byłam topową zawodniczką, przeszłam trudną drogę. Było wiele wyrzeczeń, bólu i łez. Ale dziś jestem za ten ból wdzięczna, bo to on ukształtował mnie i pozwolił stać się tym, kim jestem – kontynuuje siostrzenica Stefana Huli.
– Wiem, że to wszystko, co przeszłam — wartości, wiedza, doświadczenie, charakter — zostanie ze mną na zawsze. Będzie mnie pchać do sięgania po więcej, do wychodzenia ze strefy komfortu i pokonywania kolejnych granic. Z całego serca dziękuję wszystkim, którzy byli ze mną na tej drodze i otworzyli na mnie serce – dodaje 20-latka.
– Ta miłość była najtrudniejszą i najbardziej toksyczną, jakiej doświadczyłam… a mimo to nie potrafię od niej odejść. Nie umiem odpuścić – kończy reprezentantka Polski.
Wiktoria Przybyła nigdy nie wystartowała w Pucharze Świata. W zawodach rangi Letniego Grand Prix po pierwszy pokazała się latem 2020 roku – zajmując 25. miejsce w stawce 27 zawodniczek w czeskim Frensztacie pod Radhoszczem. Ponadto zaliczyła jeszcze dwa starty w Wiśle-Malince – w 2021 roku, plasując się na 39. i 36. pozycji na obiekcie im. Adama Małysza.
W 2023 roku Przybyła wzięła udział w krakowskich igrzyskach europejskich, których skokowa część odbywała się w Zakopanem. Na Średniej Krokwi nasza rodaczka zajęła 33. miejsce, a na Wielkiej Krokwi 35. Zawodniczka ze Szczyrku to czterokrotna uczestniczka mistrzostw świata juniorów w narciarstwie klasycznym. W 2020 roku dostała szansę startu na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich Młodzieży w Lozannie.
W ostatnich latach Przybyła zmagała się z wieloma kontuzjami kolan, co wyhamowało jej sportową karierę.
– Od razu po wylądowaniu wiedziałam, że to będzie więzadło. Z bólu kompletnie mnie wystrzeliło. Omdlałam i zniesiono mnie ze skoczni. Badania wykazały, że więzadło jest całkowicie rozszarpane, doszczętnie zerwane. Przyśrodkowa łąkotka jest do wycięcia, a zewnętrzna do szycia. Nie jest kolorowo, ale… jest remis. Na prawe kolano miałam trzy operacje. Pierwsza dotyczyła więzadła krzyżowego przedniego, druga była poprawkami, a trzeci zabieg był związany z łąkotką. A teraz? Wszystko naraz w lewym kolanie. Na salę operacyjną udałam się jak do siebie – opowiadała nam w listopadzie Przybyła, z przymrużeniem oka, o ostatnim z urazów.