Strona główna • Inne

Papież, który naprawdę kochał sport...

Piątek, 8 kwietnia jest dniem pogrzebu wielkiego orędownika sportu, osoby, która doceniała tę dziedzinę życia ludzkiego, jako wnoszącą ponadczasowe wartości: lojalność, uczciwość, przyjaźń i solidarność, a także promującą radość życia, odpowiedzialność, zdolność do poświęceń i szacunek dla każdego człowieka.

W roku 2000, w czasie międzynarodowego sympozjum "Oblicze i dusza sportu w roku Wielkiego Jubileuszu" Jan Paweł II powiedział, że sport to nie tylko radość życia i zabawa, ale także nauka pokojowego współistnienia, otwarcie na inne kultury, sposób nawiązywania kontaktów między narodami.

- Sport jest z pewnością jednym z ważnych zjawisk, zdolnym przekazywać bardzo głębokie wartości językiem powszechnie zrozumiałym. Może być nośnikiem wzniosłych ideałów humanistycznych i duchowych, jeśli jest praktykowany w duchu pełnego poszanowania reguł, ale może także sprzeniewierzać się swoim prawdziwym celom, jeśli służy obcym sobie interesom, które lekceważą centralną rolę człowieka.

- Sport ujawnia nie tylko bogate możliwości fizyczne człowieka, ale także jego zdolności intelektualne i duchowe. Nie polega jedynie na sile fizycznej i wydolności mięśni, ale ma także duszę i dlatego musi w pełni ukazywać swe oblicze. Oto dlaczego prawdziwy sportowiec nie powinien dopuszczać do tego, aby kierowało nim wyłącznie obsesyjne dążenie do doskonałości fizycznej, ani podporządkować się bezwzględnym prawom produkcji i konsumpcji czy też celom wyłącznie utylitarnym i hedonistycznym.

- Potencjał ukryty w sporcie sprawia, że jest on szczególnie ważnym narzędziem integralnego rozwoju człowieka oraz czynnikiem niezwykle przydatnym w procesie budowania społeczeństwa bardziej ludzkiego. Poczucie braterstwa, wielkoduszności, uczciwość i szacunek dla ciała - stanowiące z pewnością niezbędne cnoty każdego dobrego sportowca - przyczyniają się do budowy społeczeństwa, gdzie miejsce antagonizmów zajmuje sportowa rywalizacja, gdzie więcej ceni się spotkanie niż konflikt, uczciwe współzawodnictwo niż zawziętą konfrontację.

- Tak pojmowany sport nie jest celem, ale środkiem, może się stać czynnikiem współtworzącym cywilizację i służącym prawdziwej rozrywce, pobudzającym ludzi, by ujawniali swoje najlepsze strony, a unikali wszystkiego, co może im zagrażać lub wyrządzać poważne szkody im samym lub innym. Dość liczne niestety - i być może coraz bardziej widoczne - są oznaki kryzysu, który czasem zagraża fundamentalnym wartościom etycznym sportu.

- Na sportowcach spoczywa wielka odpowiedzialność. Są powołani by uczynić ze sportu okazję do współpracy i dialogu, przełamywać bariery językowe, rasowe i kulturowe, przyczyniać się do rozwoju cywilizacji miłości - nauczał Jan Paweł II, apelując, by nie poprzestawać w staraniach, aby sport stał się czynnikiem emancypacji najbiedniejszych krajów, by nikogo nie wykluczał, by promował tolerancję i solidarne braterstwo."

Papież chciał, aby był to sport, który chroni słabych i nie wyklucza nikogo, uwalnia młodych z sideł apatii oraz obojętności i wzbudza w nich wolę zdrowego współzawodnictwa; sport, który stanie się czynnikiem emancypacji krajów uboższych, pomoże w walce z nietolerancją i w budowie świata bardziej braterskiego i solidarnego; sport, który będzie budził miłość do życia, uczył ofiarności, szacunku i odpowiedzialności, pozwalając należycie docenić wartość każdego człowieka.

W sierpniu 2004 roku Jan Paweł II utworzył w Watykanie departament sportu, w uznaniu znaczenia, jakie ta dziedzina życia odgrywa w dzisiejszym świecie.

Jako pierwszy papież w historii Jan Paweł II kibicował zawodnikom na stadionie, w czasie meczu Włochy - reszta świata. Jego klubem, który szczególnie ukochał była Cracovia. Jan Paweł II przy każdej nadarzającej się okazji pytał: - Jak tam moja ukochana Cracovia?.

Ale był też m.in. honorowym członkiem Barcelony i każdego roku otrzymywał sezonowy karnet na mecze katalońskiego klubu.

Sam Ojciec Święty był zapalonym kajakarzem, narciarzem, bardzo lubił piesze wycieczki górskie. Do 2002 roku korzystał z basenu w swojej letniej rezydencji w Castel Gandolfo.

Z uwagi na stan zdrowia, musiał zaprzestać jazdy na nartach, ale... nie zaprzestał interesować się wyczynami Adama Małysza. Jan Paweł II kilkakrotnie oglądał jego skoki w telewizji, a zwycięstwa przyjmował z wielką radością.

Narciarstwo było Mu bliskie już od dzieciństwa. Pierwsze, prawdziwe narty dostał od ojca za dobre wyniki w nauce, gdy uczęszczał do gimnazjum. Wcześniej szusował na zwykłych, wystruganych deskach. Jeździł dobrze technicznie i miał doskonałą kondycję. Interesowało go także to, co się dzieje dookoła i często gawędził z napotkanymi ludźmi. Kiedyś, gdy był już kardynałem, ktoś zapytał go czy uchodzi jeździć na nartach kardynałowi, na co on odpowiedział: Co nie uchodzi kardynałowi, to źle jeździć na nartach. Po raz ostatni Karol Wojtyła szusował w kwietniu 1978 r.

Podczas swoich wyjazdów do Zakopanego, gdy tylko była okazja, bacznie przyglądał się skokom na Wielkiej Krokwi. Nigdy nie siedział na trybunach, lecz stał z boku, tak aby widzieć lot skoczka z profilu.

Ojciec Święty przyjmował na prywatnych audiencjach dziesiątki delegacji organizacji sportowych, klubów, jak również byłych i obecnych zawodników.

Mówił wtedy:

- Wasza obecność stanowi dla mnie okazję do przypomnienia o tym, jak ważny jest sport w dzisiejszym społeczeństwie. Kościół uważa aktywność sportową, uprawianą przy pełnym poszanowaniu obowiązujących zasad, za ważny instrument wychowawczy, zwłaszcza dla młodych pokoleń.

Prezes Włoskiego Komitetu Olimpijskiego Gianni Patrucci niedawno powiedział: "Odszedł papież sportowców". Dziś Jego pogrzeb...