Norwegowie polecieli do Francji. „Już dostaliśmy karę”
Telewizja TV2 we wtorkowy poranek spotkała reprezentantów Norwegii w drodze na inaugurację Letniego Grand Prix w Courchevel, na terminalu portu lotniczego w Oslo-Gardemoen. Na krótką rozmowę z rodzimymi mediami zgodził się Marius Lindvik – aktualny mistrz świata ze skoczni normalnej, który od wybuchu afery sprzętowej unikał publicznych wypowiedzi.
W minioną niedzielę Skandynawowie zakomunikowali, że w składzie na premierowe konkursy tegorocznej edycji Letniego Grand Prix znaleźli się Fredrik Villumstad, Benjamin Oestvold, a także Marius Lindvik, Johann Andre Forfang i Kristoffer Eriksen Sundal, a więc trio zamieszane w skandal dotyczący norweskich manipulacji sprzętowych podczas światowego czempionatu w Trondheim. Zawody w Courchevel mają być dla nich pierwszymi od marcowych, których stawką był tytuł indywidualnego mistrza świata na dużym obiekcie.
– Fajnie znowu wyjechać z chłopakami na zawody. Dobrze będzie wrócić do normalności – powiedział Lindvik w rozmowie z tv2.no, tuż przed wtorkowym wylotem ze stolicy Norwegii.
Przeczytaj także: Forfang, Lindvik i Sundal zgłoszeni do LGP w Courchevel
Lindvik to jak dotąd najbardziej poszkodowany skoczek marcowego zamieszania na Granaasen. 27-latek tuż po indywidualnym konkursie na dużej skoczni stracił wicemistrzostwo świata, kiedy Międzynarodowa Federacja Narciarska i Snowboardowa (FIS) wykryła manipulacje sprzętowe po rozcięciu sprzętu przygotowanego przez Magnusa Breviga i jego asystentów. Kilka dni później Lindvik – razem z Johannem Andre Forfangiem, Kristofferem Eriksenem Sundalem, Robinem Pedersenem i Robertem Johanssonem – został zawieszony przez FIS do końca sezonu. Na początku kwietnia skoczkowie zostali odwieszeni, co umożliwia im powrót do rywalizacji na arenie krajowej i międzynarodowej.
– Za każdym razem, gdy temat wraca, wysysa ze mnie całą energię. Być może to był najtrudniejszy początek lata w mojej karierze. Ruszyłem z treningiem, ale było ciężko. Wiem, że trzeba wykonać swoją pracę, więc ostatecznie się przełamałem – dodaje Lindvik, cytowany przez tv2.no.
Jeszcze zimą Lindvik i Forfang we wspólnym oświadczeniu zapewniali o swojej niewinności.
– Obaj jesteśmy kompletnie załamani. Żaden z nas nie skoczyłby w kombinezonie, o którym wiedziałby, że jest efektem fałszerstwa. Nigdy. My, sportowcy, również mamy obowiązek zadbać o to, aby strój był zgodny z regulaminem, ale nie mieliśmy żadnych procedur, które pozwalałyby kontrolować pracę sztabu szkoleniowego, na przykład sprawdzać szwy. Musimy wyciągnąć z tego wnioski. Teraz chcemy całkowitej przejrzystości w kwestii tego, co się wydarzyło – brzmiała część komunikatu z 10 marca.
Wiosną pracę w Norweskim Związku Narciarskim stracili Magnus Brevig, Thomas Lobben i Adrian Livelten. Mowa o głównym trenerze Norwegów z poprzedniego sezonu, jego pomocniku, a także specjaliście od spraw sprzętowych. Wszyscy wcześniej zostali także zawieszeni przez FIS. Na czele nowopowstałego sztabu drużyny z północy Europy stanął Rune Velta, którego pomagają między innymi Anders Fannemel, Sigurd Nymoen Soeberg i Kenneth Gangnes.
Przeczytaj także: Norwegia odbudowuje drużynę. Poznaliśmy asystentów Velty
Kiedy FIS ujawni wyniki kilkumiesięcznego śledztwa? Niewykluczone, że stanie się to jeszcze przed pierwszym konkursem Letniego Grand Prix 2025.
– Mam nadzieję, że już nic więcej się nie wydarzy. Czuję, że karę już dostaliśmy – dodał Lindvik, przed odlotem do Francji, pytany o potencjalne konsekwencje przez tv2.no.
Przypomnijmy, iż Lindvik kilka dni przed wybuchem skandalu został indywidualnym mistrzem świata na normalnej skoczni, a reprezentacja Norwegii, której był członkiem, sięgnęła po medale w mikście i drużynie. Kolejno złoty i brązowy.
Velta nie ukrywa, że nie jest pewny startu wszystkich swoich podopiecznych w Courchevel – 9 i 10 sierpnia.
– Zawieszenie jest zniesione, więc powołałem najlepszych zawodników – argumentuje swój ruch trener.
Lindvik wyraża nadzieję na start przed francuską publicznością i jest przekonany, że zachowa pozostałe medale zdobyte na przełomie lutego i marca. Te, jak podkreśla, były przede wszystkim pokłosiem jego wysokiej formy, czego dowodem ma być między innymi podium w Sapporo, na którym stanął tuż przed mistrzostwami w Trondheim.
W nadchodzącym sezonie Lindvik będzie bronił tytułu indywidualnego mistrza olimpijskiego na dużej skoczni w Predazzo. Zawody we Włoszech zaplanowano na 14 lutego 2026 roku. W najbliższych dniach – wraz z powołanymi kolegami – ma trenować na dużej skoczni w Courchevel, w oczekiwaniu na werdykt FIS i inaugurację Letniego Grand Prix 2025.