Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Tomisław Tajner: "Kibice niech sobie mówią"

Tomisław Tajner - syn byłego trenera kadry - Apoloniusza Tajnera, aktualnie zawodnik kadry "B", jest skoczkiem, który chyba zdecydowanie najczęściej był krytykowany w polskich mediach oraz przez kibiców. Popularny "Tonio" znalazł czas, aby opowiedzieć czytelnikom Skijumping.pl m.in. w jakim stopniu te opinie na niego wpływają.

Skijumping.pl: Jak oceniasz swoją aktualną dyspozycję?

Tomisław Tajner: Trenuję aktualnie intensywnie więc jestem troszkę podmęczony. Na pewno nie przygotowywaliśmy się specjalnie z myślą o konkursie o Puchar Doskonałego Mleka. Mimo to uważam, iż całkiem nieźle mi ten występ tu wyszedł i jestem zadowolony.

Skijumping.pl: Czy masz jakieś konkretne cele na ten sezon olimpijski?

Tomisław Tajner: Chciałbym się dostać do tzw. kadry A, czyli zawodników którzy będą jeździć na konkursy Pucharu Świata. Myślę, że to właśnie spośród tych zawodników będzie wyznaczany skład na Igrzyska Olimpijskie. Moim celem jest, aby dostać się do tej grupy poprzez dobre występy w Pucharze Kontynentalnym, w którym będę uczestniczył.

Skijumping.pl: Spodziewałeś się, że w tym sezonie znajdziesz się akurat w kadrze "B"?

Tomisław Tajner: Wiedziałem, że w tej grupie się raczej utrzymam, ponieważ świadczyły o tym moje wyniki, a na awans do kadry "A" to raczej nie liczyłem.

Skijumping.pl: A jak oceniasz sezon 2004/2005 w swoim wykonaniu?

Tomisław Tajner: Cały sezon skakałem w Pucharze Kontynentalnym, jedne zawody mi przepadły i do USA również nie pojechaliśmy. W sumie nie zdobyłem zbyt wielu punktów, liczyłem na pewno na więcej.

Skijumping.pl: Od kilku sezonów jesteś etatowym kadrowiczem, czy możesz porównać sposób prowadzenia przez poszczególnych trenerów?

Tomisław Tajner: No na pewno z Apoloniuszem Tajnerem miałem dużo lepsze wyniki . Ale teraz myślę, że trenujemy dobrze, zmieniła mi się trochę technika i muszę się przyzwyczaić i wskakać w to, co skaczę.

Skijumping.pl: Z racji tego, że jesteś synem Apoloniusza Tajnera, często byłeś i jesteś krytykowany przez media i kibiców, pojawiały się głosy, że w kadrze jesteś tylko dzięki ojcu. Jak to odbierasz?

Tomisław Tajner: Wiem, że tak było, czasem słyszałem nieprzychylne głosy, ale wcale nie uważam, że byłem w kadrze dzięki ojcu. Skakałem wówczas dobrze, punktowałem w Pucharze Świata i nie czułem się winny takim rzeczom i do głowy mi nie przyszło, że tata mnie może faworyzować.

Skijumping.pl: Czy teraz czujesz mniejszą presję, gdy twój tata już nie jest trenerem kadry?

Tomisław Tajner: Teraz już przynajmniej nikt nie może powiedzieć, że jestem w kadrze "B" dzięki komuś i jestem z tego zadowolony. Mam nadzieję że sam sobie zapracuję także na awans do kadry "A".

Skijumping.pl: Sporo kibiców i komentatorów sportowych zarzuca ci brak walki o odległość i ambicji...

Tomisław Tajner: Może z punktu widzenia komentatora, widza to tak może wyglądać, ale to ja lecę w powietrzu i wiem, czy skok jest udany, czy można wyciągnąć parę metrów czy też nie.

Skijumping.pl: Czy jesteś odporny psychicznie czy mocno odczuwasz krytykę i nieprzychylne ci opinie?

Tomisław Tajner: Nie, na pewno nie biorę sobie do serca takich opinii.

Skijumping.pl: Wiesz, że kibice nadali ci przydomek Tonio "Bula"?

Tomisław Tajner: Kibice niech sobie mówią, ja inaczej do tego podchodzę, a jak kibic jest taki mądry to niech wyjdzie na skocznie i sam skoczy lepiej.

Skijumping.pl: A czy miałeś takie chwile, że myślałeś o zakończeniu kariery?

Tomisław Tajner: O zakończeniu kariery na pewno nie myślałem, ale czasami miałem już naprawdę dość tego wszystkiego i trochę się załamywałem w sobie, ale dalej trenuję, dalej robię swoje i myślę, że mój czas jeszcze nadejdzie.

Skijumping.pl: Dotychczas największe sukcesy osiągałeś chyba jako junior, na Olimpiadzie Mlodzieży, gdzie ustanawiałeś rekordy skoczni...

Tomisław Tajner: Tak, ale to były takie zawody, w których po prostu musiałem uczestniczyć no i akurat wówczas skakałem bardzo dobrze i osiągałem niezłe wyniki. Ale na pewno nie uważam tych wyników, za swoje największe sukcesy. Raczej ważniejsze są dla mnie wysokie miejsca w Pucharze Kontynentalnym, na Igrzyskach Olimpijskich w Salt Lake City i punkty w PŚ.

Skijumping.pl: Od tego roku studiujesz, jak ci idzie na uczelni?

Tomisław Tajner: Idzie mi całkiem nieźle, parę egzaminów już zdałem, wiadomo, że część semestru zawsze mi odpada przez wyjazdy, ale staram się i uczę się dalej.

Skijumping.pl: Czy tęsknisz czasem za kombinacją norweską, bo kiedyś przecież ją uprawiałeś i nieźle ci szło?

Tomisław Tajner: Cały czas w sumie trenujemy trochę sobie na rolkach, więc mam styczność z tą dyscypliną i nie tęsknię.

Skijumping.pl: A czemu według ciebie tak słabo stoi w Polsce ta dyscyplina?

Tomisław Tajner: Teraz zmieniono trenera kadry kombinatorów i myślę, że na pewno coś się poprawi. Po opiniach zawodników wiem, że jest dużo lepiej.

Skijumping.pl: Czy zmieniłeś ostatnio coś w swoim sposobie skakania, technice?

Tomisław Tajner: Nie, nic raczej w technice nie zmieniam, bo mam dobrą. Trenujemy głównie siłę wybicia i kondycję. Jeśli chodzi o błędy, to trochę za bardzo biorę narty na siebie, tak żeby wyprzedzać bardziej skok i w drugiej fazie mieć więcej szybkości, a tym samym dalej lecieć.

Skijumping.pl: Czy czujesz się na siłach, sięgać po najwyższe trofea - złoto na Olimpiadzie, MŚ?

Tomisław Tajner: No, chyba trenuję właśnie po to, żeby takie rzeczy w życiu osiągnąć, a jak będzie, to zobaczymy.

Skijumping.pl: Miałeś swego czasu problemy z językiem niemieckim, a teraz trenujesz trenerem Horngacherem. Czy pomaga ci to podciągnąć się w tym języku?

Tomisław Tajner: Tak, na pewno - współpraca wymaga dobrego porozumienia, żeby wymieniać swoje poglądy i opinie z trenerem. Myślę, że z moim niemieckim jest już dużo lepiej.

Skijumping.pl: A czy ta atmosfera wokół PZN-u wpływa negatywnie na ciebie?

Tomisław Tajner: Raczej staram się o tym nie myśleć, ale wiadomo, że trochę może się to na nas odbyć. Ale to nie moja działka - inni ludzie się tym zajmują.

Skijumping.pl: Czy uważasz, że Mateusz Rutkowski słusznie został usunięty z kadry, czy też uwzięto sie na niego i miał pecha?

Tomisław Tajner: To nie było jego pierwsze ostrzeżenie, chociaż w tym sezonie zaczął trenować całkiem nieźle, troszkę się zmienił na plus, ale jak został znów przyłapany to nie było innego wyjścia. To było ostatnie upomnienie i wiedział, czym to się skończy - nie tylko jeśli chodzi o sport, ale też całe jego życie.

Skijumping.pl: Czy dyscyplina, rygor w kadrze w jakiś sposób się zwiększyły pod wpływem nowych trenerów?

Tomisław Tajner: Nie, raczej nie, ponieważ z dyscypliną raczej nie było nigdy u nas problemów. Nie mieliśmy żadnych poważniejszych wyskoków, które mogłyby sprawić jakieś problemy - tylko Mateusz tu odstawał. Nie mamy żadnych konkretnych godzin, kiedy musimy być w łóżkach itd. Każdy wie i rozumie, że musi o ludzkiej porze pójść spać, żeby być rano w formie na trening, a jeżeli chcemy gdzieś sobie wyskoczyć, to pytamy się trenera i raczej nie ma z tym żadnych problemów.

Skijumping.pl: Podobno interesujesz się komputerami, co dokładnie robisz w tej dziedzinie?

Tomisław Tajner: Dokładnie to głównie gram - w "Kozaków" - to moja ulubiona chyba gra, "Ice Dale" - ogólnie raczej gry przygodowe i strategiczne. Na surfowanie po internecie nie mam zbyt wiele czasu, ale czasem przeglądam strony o skokach, czy swoją.

Skijumping.pl: Czy jest jakaś szansa, że zobaczymy cię w tym roku w konkursach Letniego Grand Prix?

Tomisław Tajner: No zobaczymy, ale myślę, że tak.

Skijumping.pl: Dziękuję bardzo za wywiad i życzę powodzenia w realizacji celów.