Strona główna • Norweskie Skoki Narciarskie

Lars Bystoel: "Otrzymałem ponad 100 smsów z gratulacjami"

Fortuna kołem się toczy - tak mógłby z pewnością powiedzieć Lars Bystoel - zdobywca złotego medalu olimpijskiego na średniej skoczni.

Nie tak dawno jeszcze egzystował dzięki pomocy rodziców, klubu sportowego oraz dobrych sąsiadów. Dziś może już spać spokojnie, niedługo będzie milionerem.

Przez wiele lat rodzice Larsa sponsorowali jego treningi, wydając ok. 70 tys. koron rocznie. Sytuacja znacznie się pogorszyła, kiedy Lars został przeniesiony do grupy B skoczków pod koniec 2003 roku. Wtedy to w jego rodzinnej miejscowości Myrkdalen powstał Klub Przyjaciół Larsa Bystoela, który zebrał 75 tys koron dla obiecującego skoczka. Finansową pomoc otrzymał również od multimilionera Tora Krageboena z Kristiansand.

"Lubię pomagać utalentowanym sportowcom, którzy z różnych względów wypadają poza ramy swojego środowiska, uważam, że nie należy ich przekreślać, ale zaufać i pomóc w najtrudniejszych momentach kariery. Zawsze wierzyłem w talent Larsa" - powiedział Tor Krageboen.

Lars nie zapomniał o swoich wiernych sprzymierzeńcach i gorąco im wszystkim podziękował po dekoracji w Pragelato.

"Otrzymałem ponad 100 smsów z gratulacjami , nie dałem rady na nie odpowiedzieć, ale bardzo wszystkim dziękuję" - mówił wzruszony Lars.

Jego trener, Kjetil Strandbraaten również nie krył wzruszenia. Zwycięstwo swojego podopiecznego oglądał w hotelu na lotnisku w Gardemoen.

Teraz przyjdzie pora na zebranie żniw po wielu latach wysiłku i poświęcenia. Złoto olimpijskie jest samo w sobie warte prawie milion koron, główny sponsor VG daje nagrodę w postaci 70 tys. koron premii. Lars zawarł również umowę z producentem nart Fischer, co również da mu niezłą sumę, ok. 200 tys. koron. Otrzyma także miesięczne stypendium - 10 tys. koron, przeznaczone dla 10 najlepszych skoczków w PŚ. Dojdą do tego różne reklamy, jak i stypendium od Komitetu Olimpijskiego w wysokości 100 tys. koron.

Lars nie myśli jednak zbyt wiele o pieniądzach i lukratywnych kontraktach.

"To nie pieniądze decydują o tym co robie. Skoki narciarskie, to moja pasja życiowa, bez względu na sytuację finansowa. Ale teraz przynajmniej nie musze się bać, że będę miał puste konto w banku" - śmieje się zloty medalista.

W międzyczasie, Mika Kojonkoski pojechał do Francji wraz z Sigurdem Pettersenem i Tommym Ingebrigtsenem , aby spokojnie potrenować i wyeliminować błędy przed sobotnim konkursem na dużej skoczni w Pragelato.