Strona główna • Austriackie Skoki Narciarskie

Andreas Goldberger: „Nie umiem tańczyć!“

Andreas Goldberger ostatni skok ma już za sobą. Mimo wszystko zainteresowanie jego osobą nie cichnie. Goldi pełni rolę komentatora dla austriackiej telewizji ORF, bierze również udział w programie „Dancing Stars (odpowiednik programu „Taniec z gwiazdami pojawiający się na stacji TVN). Jak widzi swoją przyszłość jeden z najbardziej utalentowanych skoczków?

Umówić się na wywiad z Goldim nie jest wbrew pozorom rzeczą łatwą. „Uważaj - byłoby głupotą, gdybyś jechała specjalnie do Pongau, tylko po to, żeby ze mną porozmawiać. Zadzwoń po prostu w środę, będę wtedy dość długo jechał samochodem, to pogadamy. Na trasie będzie pewnie trochę zakłóceń, ale to przecież nie przeszkadza. I tak się też stało. A ponieważ Andreas jest osobą bardziej ciekawską niż niejeden dziennikarz, to on zadał pierwsze pytanie:

Powiedz, rozumiecie w ogóle coś z tego, co mówię na antenie ORF komentując zawody? Ciągle boję się, że to, co opowiadam brzmi dla ludzi jak chiński. Próbuję używać języka zrozumiałego dla wszystkich, ale będąc skoczkiem piętnaście lat nie bardzo mi to wychodzi. Używam wielu fachowych wyrażeń i czasem mam obawy, czy nie przesadzam.

Właściwie rozumiem całkiem dobrze, to, co mówisz na antenie telewizji. Jakie są reakcje w Twoim otoczeniu na Twoją karierę komentatorską?

Na razie nie dochodzi do mnie wiele ocen mojej działalności, a to wszystko przez to, że jestem wśród ludzi, którzy sami stoją przed czy za kamerą. To nie są widzowie... Ale moim rodzicom się podoba...

Jak się czujesz tylko jako widz?

Super. Gdybym nie mógł już nic przy skokach robić byłoby to okropne. Ale tak... Zawody i presja z nimi związana już mnie bezpośrednio nie dotyczą, więc teraz jest zabawniej.

W Bad Mitterndorf oddałeś swój ostatni skok. Tam na szczycie Kulm patrząc w dół człowiek czuje tylko strach...

No przyznam, trochę byłem zdenerwowany. W pewnym momencie pomyślałem - hej, dlaczego właściwie muszę skakać jeszcze raz? Loty narciarskie to zupełnie co innego. Wystarczy jeden najdrobniejszy błąd - i będzie po wszystkim. No, ale ja o nic już nie walczę, najważniejsze, żebym tylko wylądował.

Kiedy zacznie się zjeżdżać w dół, nie można już wyhamować...

Niestety...Kiedy odepchniesz się z belki startowej musisz ponieść konsekwencje swego czynu (śmiech).

Inna sprawa - startujesz w drugiej edycji „Dancing Stars. Cieszysz się już na te występy?

Jeszcze nie mam pojęcia, co mnie tam spotka (śmiech). Nigdy nie tańczyłem, nigdy nie uczęszczałem na żaden kurs... Oczywiście zdarzało się być na jakichś imprezach, obróciło się czasem raz w jedną, raz w drugą stronę, ale o żadnych krokach nie mam pojęcia. Ale może tak jest i lepiej - będę się po prostu uczył wszystkiego od początku.

Wiesz jak się tańczy tango?

Nie mam pojęcia! Jak mi puścisz muzykę i powiesz „tańcz, to odpowiem „nie idzie!. Ale przez długie lata byłem sportowcem. Dla mnie nauka tańca będzie po prostu jak pewien program treningowy... Będę uczył się tak długo, aż się nauczę!

Jaki jest Twój cel w „Dancing Stars? Finał?

Na początku myślałem - ach, daj sobie spokój z tą głupotą. Ale potem przyszła ambicja. Myślę, że jak już pojawię się w pierwszym programie, to będę chciał przechodzić dalej. Jak już będę tak długi czas w Wiedniu, to pewnie poćwiczę porządnie parę godzin dziennie.

A parę milionów ludzi będzie się temu przyglądać...

Oj, będą mieli z czego się pośmiać.

Jak wygląda teraz Twoje życie prywatne?

Właśnie próbuję je jakoś uporządkować. Ciężko z tym, bo wiecznie zdarza się coś nowego. A co będę robił za dziesięć lat? Mam ukochany dom, bez długów. Przydałaby się rodzina. I dzieci.

A więc ślub?

Właściwie tak. To należy przecież do tego...

Z Twoją obecną przyjaciółką, Astrid?

No, tu muszę chyba odpowiedzieć pozytywnie (śmiech). Ale na to jest jeszcze trochę za wcześnie.

Na co zwracasz u kobiet uwagę na początku?

Na twarz. Na uśmiech. Oczy. A potem patrzę dalej w dół (śmiech).

Czy Twoja mama dawała Ci jakieś rady w sprawach kobiet?

Nie. Nigdy. Zawsze tylko mówiła: Ciekawe, kogo Ty nam do domu przyprowadzisz?

Wybiegnijmy daleko w przyszłość... Co powinni powiedzieć kiedyś ludzie, już po Twojej śmierci?

Szkoda, że nie ma już z nami Andiego! (śmiech)