Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Heinz Kuttin: "Może zbyt szybko zostałem trenerem kadry A"

Heinz Kuttn, austriacki szkoleniowiec, który przez trzy lata trenował polskich skoczków, aktualnie prowadzi kadrę B Niemiec. Austriak nie ma już żalu do polskich trenerów czy działaczy i nie wyklucza, że gdyby otrzymał taką propozycje, to może kiedyś wróciłby do Polski. Serdecznie zapraszamy do obszernego wywiadu, jakiego udzielił nam trener Kuttin podczas finałowego konkursu LGP w Oberhofie.

Skijumping.pl: Czy spodziewał się Pan, że zostanie zwolniony z funkcji trenera polskiej kadry, mimo dobrych wyników Adama Małysza pod koniec sezonu?

Heinz Kuttin: Dla mnie było pewne, że to koniec już od spotkania podczas PŚ w Planicy. Takie jest życie, mój kontrakt był zawarty na trzy lata i po tym okresie rozstaliśmy. Uważam, że były to bardzo dobre trzy lata z punktu widzenia mojego doświadczenia oraz polskich zawodników. Trzeba pamiętać, że gdy trzeba pracować z dużą grupą skoczków, wówczas nie jest łatwo, trudno indywidualnie podejść do każdego. Trzeba tak pracować, aby treningi były odpowiednie dla wszystkich, co właśnie robiliśmy.

Skijumping.pl:Czego więc pan się nauczył przez te trzy lata pracy w Polsce?

Heinz Kuttin: Po raz pierwszy miałem być okazję głównym trenerem kadry skoczków - najpierw B, a następnie kadry A. Może było to nieco za szybko, żebym zaczął zajmować się pierwszą reprezentacją. Nie chodzi tutaj o wiedzę z dziedziny treningu, techniki itd., ponieważ miałem odpowiednie przygotowanie, doświadczenie w roli skoczka. Ale ze względów pozasportowych, był to dla mnie nieco zbyt wczesny krok. Ciągłe te dyskusje i afery wokół drużyny, to było dla mnie bardzo trudne. Teraz na pewno inaczej bym do tego podszedł.

Skijumping.pl: Co w takim razie by pan zmienił, gdyby otrzymał ponownie szansę na trenowanie polskiej ekipy?

Heinz Kuttin: Nie zmieniałbym nic w samej pracy z drużyną, ponieważ ta była według mnie w porządku. Problemem były naciski i presja z zewnątrz. Powinno się zatrudnić osobę, która weźmie to na siebie, to musi zostać odsunięte poza samą ekipę, sztab szkoleniowy. Te wszystkie sytuacje bardzo nam przeszkadzały. W większości drużyn funkcjonuje ktoś taki, jak dyrektor sportów nordyckich, który wiele pomaga i bierze na siebie sporo odpowiedzialności.

Skijumping.pl: Po zimie niektórzy spekulowali, że mógłby pan wrócić do trenowania polskiej kadry B, albo ekipy juniorów...

Heinz Kuttin: Nie było takiej propozycji ze strony PZN, więc na razie nie ma tematu. A co przyniesie przyszłość, zobaczymy.

Skijumping.pl: Jakie są aktualnie pana stosunki z polskimi trenerami oraz PZN?

Heinz Kuttin: Dla mnie jest to zamknięty rozdział. Byłem już w tym czasie w Zakopanem i rozmawiamy z chłopakami, tak jak gdyby nigdy się nie stało. Według mnie wszystko było w porządku w naszej współpracy, zabrakło jedynie medalu w Turynie. Najważniejsze dla mnie jest, że rozmawiamy i współpracujemy ze sobą aktualnie jak koledzy.

Skijumping.pl: Głośno mówiono na temat pana konfliktu z Łukaszem Kruczkiem pod koniec minionego sezonu...

Heinz Kuttin: Tak, wymieniliśmy potem kilka emaili i sobie wyjaśniliśmy wszystko. Teraz już rozmawiamy ze sobą normalnie i nie ma między nami żadnego konfliktu. To normalne, że popełni się błędy, o których trzeba porozmawiać i je naprawić.

Skijumping.pl: Co może pan z perspektywy czasu powiedzieć o naszym kraju?

Heinz Kuttin: Dla mnie jest to temat zamknięty, nie chcę się na ten temat wypowiadać. Miałem w Polsce trochę bardzo dobrych chwil oraz trochę złych. Jednak tak samo jest gdziekolwiek indziej, gdzie się pracuje - ma się słoneczne dni i deszczowe. Byłem bardzo zadowolony, że mogłem popracować u was te trzy lata, sporo się nauczyć, że widzę jak dojrzewają sportowo zawodnicy, których trenowałem.

Skijumping.pl: Ostatnio sąd przyznał rację PZN-owi, który wytoczył sprawę Ediemu Federerowi o pieniądze, które zostały przyznane panu w ramach premii, zamiast przekazane związkowi?

Heinz Kuttin: To jest właśnie problem Polskiego Związku Narciarskiego, że podpisują umowy, w których sami nie wiedzą co jest zawarte. Gdy trzy lata temu rozpoczynałem pracę, wszystko było zapisane w moim kontrakcie, wszyscy wiedzieli co trzeba. Teraz cały zarząd jest nowy i nikt nic nie wie. Dla mnie wszystko zostało zakończone, nie ma żadnych dyskusji. Nie wiem o co dokładnie w tej sprawie, trochę o tym słyszałem. Dla mnie to wszystko trochę nie mieści się w głowie, ale to już nie moja sprawa.

Skijumping.pl: Jakie są różnice, pomiędzy ekipą polską, którą obejmował pan trzy lata temu, a kadrą B Niemiec?

Heinz Kuttin: To trochę co innego, ponieważ Niemcy mają naprawdę bardzo rozbudowany system szkoleniowy. Mamy tu wiele ośrodków sportowych, trenerów. Dodatkowo, wszystkie centra treningowe są dość mocno od siebie oddalone, rozrzucone po całym kraju, więc trudno jest całą grupę zorganizować. Większość zawodników trenuje więc u siebie, a wspólne zgrupowania to tylko mały procent wszystkich obozów. Jest to więc spora różnica, ponieważ w Polsce zawsze mieliśmy całą grupę w jednym miejscu, nie oddawaliśmy chłopaków pod opiekę innym trenerom. Mam tutaj w drużynie zarówno już doświadczonych zawodników, jak Hocke czy Mechler, których muszę znowu doprowadzić do formy. Są również dwaj młodzi chłopcy, którzy przygotowują się do Mistrzostw Świata Juniorów. Podobnie było na początku mojej pracy z kadrą B w Polsce.

Skijumping.pl: Widzi pan talenty na miarę Hannawalda czy Schmitta wśród niemieckich skoczków?

Heinz Kuttin: Nie chcę nikogo tu zastępować z pierwszej drużyny, ale chcę tym zawodnikom pomóc znowu skakać na dobrym poziomie. W ubiegłym roku nie mieli żadnych sukcesów nawet w Pucharze Kontynentalnym, gdzie zajmowali miejsca poza pierwszą dziesiątką. Tego lata było już nieco lepiej - plasowali się na 6-7 miejscach. Naszym wielkim celem jest, aby w Pucharze Kontynentalnym byli znowu na podium, wtedy mogliby startować również i w Pucharze Świata. Co do wielkich talentów, to trudno mi to ocenić, ponieważ pracuję tylko z wąską grupą skoczków, nie mam okazji zobaczyć w akcji wszystkich. Może podczas weekendowych Mistrzostw Niemiec będę miał lepszy przegląd.

Skijumping.pl: Jakie widzi pan zmiany w skokach polskiej ekipy, po przyjściu Hannu Lepistoe?

Heinz Kuttin: Przede wszystkim widzę, że Adam skacze bardzo dobrze, robi sobie sporo przerw od startów, czyli coś, czego myśmy nie mogli robić w ubiegłym sezonie. Ale to dobrze. Co do młodych to Rafał Śliż mnie bardzo zaskoczył w Kranj, gdzie świetnie skoczył w drugiej serii. Kamil Stoch ma trochę problemów od tego upadku podczas zgrupowania w Klingenthal. Upadek nie jest łatwy, zwłaszcza dla młodego skoczka. Po takim zdarzeniu trzeba pracować nad psychiką, aby się uwolnić i skupić na technice skoku.

Skijumping.pl: Gdyby zaproponowano panu znowu pracę w Polsce, to przyjąłby ją pan?

Heinz Kuttin: W Austrii mamy takie powiedzenie - nigdy nie mów nigdy. Teraz pracuję w Niemczech, mam kontrakt na jeden rok, z opcją przedłużenia do Igrzysk Olimpijskich. Sporo Niemcy zmienili w tym sezonie, zatrudnili kilku austriackich trenerów i teraz weryfikują, jak to wszystko się układa. Co stanie się w przyszłym roku - zobaczymy. Czas leczy rany, więc na pewno kiedyś znowu mógłbym trenować polskich skoczków.

Skijumping.pl: Dziękuję za rozmowę i życzę sukcesów w pracy z niemieckimi skoczkami.

Rozmawiał Tadeusz Mieczyński, 01.10.2006 - Oberhof.