Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz: "Przesadzam drzewka, koszę trawę, reguluję rachunki"

Po nieudanych Igrzyskach Olimpijskich Adam Małysz myślał nad zakończeniem kariery skoczka narciarskiego. Nasz ''Orzeł z Wisły'' jednak nadal ''lata'', co zawdzięcza swojej żonie.

"Iza namawiała mnie, żebym nie kończył kariery. Argumentowała, że niezależnie od tego, czy przestanę skakać, czy nie, będzie ciekawie i ciężko. Po tylu latach mojej kariery i ciągłych wyjazdów nie wyobrażała sobie, jak to by było, gdybym cały czas był w domu."

Świeżo upieczony Mistrz Polski w skokach na igelicie twierdzi, iż na decyzję o kontynuowaniu przygody ze skokami nie miały wpływu pieniądze.

Trzykrotny zdobywca Kryształowej Kuli gdyby porzucił skoki poszedłby z Izą na bal sylwestrowy, na którym nie był od dwunastu lat, lecz nadal żyłby na wysokich obrotach: "Na co dzień na pewno czymś bym się zajął, bo nie potrafię usiąść na tyłku i nic nie robić. Nawet i obecnie podczas krótkich pobytów w domu przesadzam drzewka, koszę trawę, reguluję rachunki..."

Ruch pod domem Małyszów w Wiśle wciąż jest duży, a szczególnie podczas wakacji. Pełno ludzi robi zdjęcia oraz plotkuje, na co srebrny i brązowy medalista z IO w Salt Lake City nie zwraca uwagi: "Uznaliśmy z żoną już dawno, że nie warto reagować na plotki, bo to może spowodować konflikt między nami. W końcu to my sami wiemy najlepiej, jak jest między nami. Tylko że Iza jest bardziej czuła na to, bardziej ją boli - jak to kobieta. Trzeba ją wtedy pocieszać. Chociaż plotki bywają bardzo różne. Rozśmieszyło nas na przykład po moich pierwszych sukcesach, że co tydzień na nowo dowiadywaliśmy się, że Iza już jest w ciąży. Wystarczyło, że zmieniła sukienkę i już ludzie mówili, że jest szersza niż poprzednio."

Zdaniem Małysza małżeństwo i narodziny dziecka nie są przeszkodą w karierze skoczka: "Za tą teorią idą jakby skoczkowie z Niemiec. Nie zakładają rodzin. Według mnie jest to samolubne. Ponadto dostosowują teorię do aktualnych potrzeb. Trudno im przyznać rację. A ja ponad dwa lata później zacząłem odnosić największe sukcesy. Więc może oni też powinni się żenić."

Dwukrotny Mistrz Świata z włoskiego Predazzo nadal chce mieszkać w miejscu, gdzie zainteresowanie skokami jest bardzo małe: "Moi kibice są wspaniali, pozostają ze mną na dobre i złe, potrafią wszystko zrozumieć. Ale ja nie mogę wyjść z domu i spokojnie usiąść w kawiarni, nie będąc rozpoznany. To męczące, że wciąż ktoś zwraca się do mnie. Z natury jestem spokojny i nieskłonny do rozgłosu. A życie zmusza mnie do roli człowieka na świeczniku."

"Nauczyłem się czegoś, co na początku było bardzo ciężkie, gdy odbywały się "najazdy" na mój dom. No i słyszę od roku od dziennikarzy, że podobno jestem bardziej otwarty i chętniej się wypowiadam." - zakończył zwycięzca tegorocznej Letniej Grand Prix.

Rozmawiał: Dariusz Chrabałowski (Super Express)