Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Łukasz Kruczek: "Nie mamy manii prześladowczej"

Po sobotnim konkursie PŚ w Willingen, podczas którego Adam Małysz był przytrzymywany bardzo długo na belce startowej, wielu kibiców, trenerów a także media nie kryją oburzenia.

"Mówi się, że przewagę 0,1 m/s pod narty zawodnik może przełożyć nawet na metr skoku. Gdyby Adam wystartował szybciej, to w pierwszej serii sobotniego konkursu poleciałby pewnie nie 138,5 m a 145 m. Ale trudno, było minęło" - mówił drugi trener kadry Łukasz Kruczek.

"Protestu też nie mogliśmy złożyć, bo nigdzie w regulaminie nie ma zapisu o wietrze. Nawet ustalone przez jury 'korytarze' są dżentelmeńską umową" - dodał Kruczek.

"Czy Adam był bardzo zły na Tepesa? Nie jesteśmy przeciwko komukolwiek, nie prowadzimy wojny, nie mamy manii prześladowczej. Po prostu w pierwszej serii Adam, któremu w poprzednich konkursach warunki nie sprzyjały, miał za dużo szczęścia, świetny wiatr. Nikt do końca nie wie, dlaczego Tepes tak się zachował. Może obawiał się o zdrowie Adama. Bał się, że w optymalnej formie, przy dobrym wietrze, przeskoczy skocznię? Wtedy mielibyśmy problem. W pierwszej serii nikt nie miał złych warunków do skoku. Były albo super, albo bardzo dobre "- zakończył asystent Hannu Lepistoe.

"To było oburzające i bardzo niesprawiedliwe. Przecież nie wolno trzymać zawodnika ponad 40 sekund na belce, gdy wiatr cały czas słabnie i mieści się w przyjętych granicach. Tepesz zawsze odpowiada w takich sytuacjach, że on dba o bezpieczeństwo zawodników i dlatego czeka na stabilizację wiatru. Poza tym, ci którzy za głośno krzyczą, mają później jeszcze gorzej" - skomentował sobotnie wydarzenia Apoloniusz Tajner.