Strona główna • Mistrzostwa Świata

Apoloniusz Tajner: "Byliśmy o krok od historycznego sukcesu"

Były trener polskich skoczków narciarskich, a obecnie prezes PZN, pan Apoloniusz Tajner nie kryje lekkiego rozczarowania po konkursach na Okurayamie. Dwie szanse medalowe zostały wyraźnie zmarnowane.

„Wobec Adama w konkursie indywidualnym oczekiwania były większe. Drużyna miała szansę na medal. I ją zmarnowała. My mamy szansę dopiero wtedy, jak u innych coś szwankuje. W skokach było to samo. Nogę, już w Sapporo, złamał Uhrmann i Niemcy przestali się liczyć. Każdy zespół poza Austrią miał w niedzielę swój słaby punkt" - powiedział po konkursie drużynowym dla „Gazety Wyborczej" Apoloniusz Tajner.

Tajner nie widzi usprawiedliwienia dla fatalnych skoków w konkursie drużynowym weterana, Roberta Mateji - „No tak. W każdej ekipie był ktoś, kto skakał krócej. Ale to było tylko krócej. A Robert pozwolił sobie na totalne zepsucie w momencie, gdy medal wisiał w powietrzu. Byliśmy o krok od historycznego sukcesu".

Prezes PZN szukał także przyczyny słabszych wyników, którą wydaje się być psychika zawodników - „Na igrzyskach w Turynie (Robert) był najmocniejszym punktem zespołu, który zajął piąte miejsce. Tutaj się starał, ale drugim skokiem na 94,5 m rozłożył drużynę. Spanikował, nie wytrzymał presji. Tak samo było z Adamem w konkursie indywidualnym. Miał niskie prędkości na progu, a wynikało to z tego, że był spięty, a nie ze źle posmarowanych nart".

Dobre skoki na Okurayamie oddawał za to Kamil Stoch, który był obok Małysza, najmocniejszym punktem zespołu. Dzielnie spisywał się także Piotr Żyła. Tajner wierzy, że już na kolejnych wkrótce będzie lepiej - „Jestem pewny, że za dwa lata na MŚ w Libercu, jak pojawi się kolejna szansa, nie zmarnujemy jej.

Na pytanie o brak nowych twarzy w polskich skokach narciarskich, prezes PZN odpowiada - „Bo dotąd nie było świeżej krwi. Od czterech lat stawiamy na szkolenie młodzieży i pojawia się coraz więcej talentów. Już niedługo zaczniemy sięgać po 16, 17-latków. Teraz Hannu Lepistö nie za bardzo miał kogo wziąć, bo nie było możliwości sprawdzenia ich w konfrontacji z seniorami w Pucharze Kontynentalnym. A na mistrzostwach Polski lepsi okazali się kadrowicze. Klimek Murańka jak usiadł na belce obok Adama Małysza, to z wrażenia spalił się psychicznie".

Były trener kadry A skoczków twierdzi, że na zmiany w kadrach przyjdzie jeszcze czas - „Teraz tego nie ustalimy. Ale trzeba zacząć patrzeć na skoki bardziej perspektywicznie. Długo rozmawiałem z Lepistö przed sezonem. Przedstawił swoją koncepcję i ja mu się nie wtrącałem".

Tajner przyznaje, że klimat panujący po weekendowych zawodach w ekipie Hannu Lepistoe i Łukasza Kruczka nie jest najlepszy, ale wyraża chęć pomocy - „Wśród skoczków jest atmosfera przygnębienia. Trzeba zrobić jedno, dwa spotkania, żeby to zmienić. I ja o to zadbam. W sobotę Adam będzie się liczył na normalnej skoczni".