Strona główna • Inne

Matti Nykaenen: "Małysz to fantastyczny zawodnik"

Matti Nykaenen jest postacią dobrze znaną wszystkim wiernym kibicom skoków narciarskich. Fina można bezsprzecznie uznać za najbardziej utytułowanego skoczka wszech czasów, w swojej skróconej przez kontuzję karierze zdobył każde możliwe trofeum.

Chociaż na skoczni był niepokonany, a jego wyników może mu pozazdrościć praktycznie każdy skoczek narciarski, to jednak prywatnie Matti Nykaenen nie może służyć za wzór. Głośne skandale i afery z jego udziałem, wyroku sądowe, wielokrotne rozwody oraz alkoholizm przez szereg lat bardzo pogorszyły jego wizerunek. W Finlandii wciąż jednak uważany jest jak za bohatera, dla wielu jest idolem.

Nykaenen obserwował wtorkowe zawody PŚ w Kuopio zakończone kolejnym zwycięstwem Adama Małysza, skoczka numer dwa, zaraz po Nykaenenie, na liście najczęściej wygrywających zawodników w historii tej dyscypliny. Po zawodach podzielił się swoimi spostrzeżeniami z dziennikarzem "Super Expressu".

Fin dobrze wspomina swoja karierę a szczególnie treningi z Hannu Lepistoe, obecnym szkoleniowcem polskiej kadry - "Bardzo dobrze go wspominam. U niego wszyscy byli równi, nie było gwiazd. Każdego traktował tak samo. Był dla mnie nie tylko nauczycielem, ale po trochu także ojcem. To wspaniały, spokojny człowiek, wiedzący czego chce. Nikogo do niczego nie zmuszał, nie oczekiwał natychmiastowych wyników, dawał podopiecznym czas, żeby dojrzewali, umie rozmawiać i słuchać ludzi".

"Na świecie nie było wielu wybitnych skoczków, a tak się składa, że to właśnie Hannu pracował ze mną i teraz z Adamem Małyszem. Do tego trzeba mieć też trochę szczęścia. On je zawsze miał" - dodaje Nykaenen.

Matti uważa, że rola trenera w przypadku zawodników znajdujących się w dobrej dyspozycji zostaje znacznie ograniczona - "Są rzeczy, które robi się z trenerem, jak ćwiczenie mocy, analiza skoków, omawianie błędów. Ale kiedy jesteś w szczytowej formie, jak dzisiaj Małysz, doskonale sam wiesz, co trzeba robić. Wtedy rola trenera ogranicza się do machania chorągiewką".

Legendarny Fin przyznaje, że chce wrócić do skakania - "Myślę o tym, mamy w Lahti zawody weteranów, chcemy zebrać dawnych skoczków, ale na skoczni pokażę się najwcześniej w przyszłym roku. Każdej nocy marzę o skakaniu i we śnie biję rekordy. Możesz wierzyć lub nie, ale kiedy jestem za sceną na swoich koncertach, łapię się na tym, że trenuję telemarki. O pewnych rzeczach nie da się zapomnieć".

Rekord wygranych Nykanena (46 zwycięstw) przez lata, od zakończenia kariery, pozostawał w zasięgu marzeń innych zawodników. Jednak jego pozycja, choć nadal jeszcze niezagrożona, wydaje się być jeszcze w zasięgu Adama Małysza (34 zwycięstwa). Matti mówi, że spodziewa się detronizacji i jest na nią przygotowany - "Musiało się tak stać, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy jest tak dużo zawodów, czasem gubię się w tym i sądzę, że organizatorzy trochę przesadzają z naładowaniem kalendarza konkursami. Dzięki temu dzisiaj można na skokach nieźle zarobić, ja dostawałem głównie nagrody rzeczowe".

Skoczek-legenda bardzo szanuje Orła z Wisły - "Nie znam Adama Małysza osobiście, ale oglądałem wiele jego występów, to fantastyczny zawodnik. Uwielbiam jego styl skakania. Ma nieprawdopodobną siłę odbicia, wielką moc w nogach, jest doskonale przygotowany fizycznie. Zupełnie jak ja w czasach największych sukcesów. Jesteśmy do siebie podobni. Kiedy ma się takie zalety, można na skoczni zrobić, co się chce. Rzadko chodzę na zawody, ale widziałem, jak wygrał w Kuopio, byłem w Oberstdorfie. Naprawdę życzę mu, żeby pobił mój rekord. Ile ma lat? 29? To ma wszelkie szanse, żeby tego dokonać w ciągu dwóch, może trzech lat".