Strona główna • Słowackie Skoki Narciarskie

Martin Mesik skacze dalej

Jak podawaliśmy w kwietniu - jedyny startujący w Pucharze Świata Słowak, Martin Mesik, był już krok od zakończenia swojej kariery. Problemy zdrowotne oraz finansowe stanowią poważne utrudnienia dla tego sympatycznego skoczka. Mimo to zobaczymy go na skoczniach w nadchodzącym sezonie.


Jak powiedział trener Peter Schlank: "Martin zamierzał już skończyć karierę, ale dostał możliwość dalszych występów w Pucharze Świata. Punktował w Letniej Grand Prix, a to znaczy, że w następnym sezonie może startować."

Jest to bardzo ważne, gdyż gdyby nie miał żadnego punktu nie można byłoby wystawić go w konkursach, a wtedy skakanie byłoby dla Mesika bez sensu w obecnych warunkach panujących w słowackich skokach narciarskich.

Niestety tu sytuacja się absolutnie nie polepszyła. W Bańskiej Bystrzycy w dodatku jest zamknięta skocznia. "Jakaś banda łobuzów, czy to byli skinheadzi, czy po prostu jacyś inni młodzi ludzie prawdopodobnie nadużywający alkoholu, wdarła się na obiekt i rozebrała trybunę sędziowską, a z małych skoczni K18 i K38 rozebrali metalowe tory i prawdopodobnie gdzieś sprzedali na złom. Teraz nie ma gdzie z dziećmi trenować. Policji to nie interesuje, ani też nikogo innego, a my trenerzy nie mamy żadnej władzy, więc nie możemy nic zrobić", żali się słowacki trener.

Martin uwielbia skoki narciarskie. Miał spore problemy zdrowotne - robiono mu rentgen biodra i rezonans magnetyczny i te badania wykazały, że niestety zawodnik ma artrozę - chorobę zwyrodnieniową stawów. Skoczek dostaje tabletki i jego stan trochę się poprawił. Jednakże w skokach trudno mu konkurować np. z drużyną Polski. Nie ma zbytnich szans. "No ale lubi ten sport i dlatego chce skakać", mówi o swoim podopiecznym Schlank.

Kolejny problem to pieniądze - jak wiadomo bez nich nie da rady uprawiać tego sportu. "Pavel Vigaš z firmy Vimar w Bańskiej Bystrzycy postanowił, że mimo iż wyniki Martina podczas Mistrzostw Świata nie były takie, jak oczekiwał, to ma jednak to sportowe serce i po spotkaniu się z nami stwierdził, że wciąż będzie wspierał go finansowo. Bez jego pomocy Martin, który ma już 27 lat (w październiku skończy 28), musiałby pożegnać się ze skokami. Nie dostaje wiele - 300-400 euro na miesiąc, ale jesteśmy za nie bardzo wdzięczni", komentuje trener. Również od firmy Viessmann Mesik dostaje niewielką pomoc.

Także Polska wspomogła Słowaków pozwalając na treningi w Zakopanem. Peter Schlank rozmawiał z nowym dyrektorem COSu i wyraził on zgodę na bezpłatne korzystanie ze wszystkich skoczni. "Współpraca pomiędzy Zakopanem a Bańską Bystrzycą trwa już dobre 40 lat i jestem bardzo wdzięczny COSowi, że dał nam taką możliwość w momencie, kiedy naprawdę jesteśmy w ciężkiej sytuacji", dodaje na koniec.