Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz o kontrolach dopingowych

Podczas minionych Mistrzostw Polski w Zakopanem najlepsi polscy skoczkowie zostali poddani kontroli dopingowej. Taka kontrola nie jest niczym przyjemnym, jednak nasi kadrowicze przyjmują tę konieczność ze zrozumieniem.


"Kontrole dopingowe w skokach są dosyć częste, szczególnie podczas Mistrzostw Polski, ponieważ to polska konfederacja je organizuje" - mówi Adam Małysz.

"Oczywiście nie jest to miłe, ale na pewno nie jest aż tak przykre, jak np. podczas MŚ w Japonii, gdzie musieliśmy oprócz moczu dodatkowo oddawać jeszcze krew. Konkurs na średniej skoczni był bardzo późno, a jeszcze trzeba było po nocach poddawać się takim zabiegom. Emocje po konkursie dopiero z człowieka spływają, a tutaj trzeba iść i męczyć się. Wiadomą bowiem sprawą jest, że gdy komuś się chce załatwić, to idzie i nie przewiduje tego, że akurat w danym momencie będzie kontrola dopingowa i będzie trzeba oddawać mocz" - opowiada najlepszy polski skoczek.

"Słyszałem nawet, że kiedyś był taki przypadek, że jedna pani z kontroli antydopingowej spała z zawodniczką, pilnując jej i dopiero rano pobrała próbkę moczu" - śmieje się "Orzeł z Wisły".

"Na pewno nie jest to łatwe, ale jest to coś, co jest robione na całym świecie i przynosi efekty, trzeba walczyć z dopingiem. W skokach na szczęście trudno jest o jakiś doping, szczególnie teraz, gdy wprowadzono ograniczenia wagowe. Kiedyś, gdy tego nie było, to np. Vassiliew brał środki na odwodnienie przed zawodami i to procentowało. Teraz to trudno powiedzieć, co mogłoby być dopingiem. Alkohol bardziej skoczkowi raczej przeszkadza niż pomaga" - zakończył czterokrotny zdobywca Kryształowej Kuli.