Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kot: "To tylko przemęczenie"

Słaba postawa naszych skoczków w Kuusamo wzbudziła spory niepokój wśród kibiców. Przypomnijmy, że przed konkursem zawodnicy i trenerzy zapowiadali walkę o podium w konkursie drużynowym. Skończyło się na 11 miejscu. Również w konkursie indywidualnym było niewesoło. Do zawodów zakwalifikowało się tylko dwóch skoczków. Adam Małysz uplasował się w drugiej dziesiątce a Piotr Żyła nie wszedł do drugiej serii. Pojawiło się pytanie, czy trenerzy dobrze przygotowali naszych skoczków do zimy.


Rafał Kot - fizjoterapeuta polskiej reprezentacji - uspokaja jednak, że to tylko zmęczenie treningiem. "Problemy naszej drużyny wzięły się braku świeżości - tłumaczy Kot - Oddaliśmy najwięcej skoków na śniegu ze wszystkich ekip startujących w Pucharze Świata. Inni mają po 20, 30 prób, a my już około 100. Treningi były bardzo forsowne, bo dobiliśmy do setki w czasie zaledwie dwóch tygodni" - dodaje.

"Po oddaniu około stu skoków zawsze przychodzi lekka obniżka formy. Naszych rywali też wkrótce to czeka" - mówił Małysz. W Finlandii Adam i jego koledzy z drużyny mieli ogromne problemy z trafieniem w próg. Jedna z teorii tłumaczy te kłopoty zmęczeniem mięśni. Zmęczone forsownymi treningami reagują powoli. Pędzący do progu z prędkością 90 km/h zawodnik ma ułamek sekundy na wybór właściwego momentu odbicia. Nawet minimalne opóźnienie wyjścia z progu ma duży wpływ na skok.

"Wolniejsza reakcja na sygnał z mózgu może być jedną z przyczyn spóźniania skoków" - potwierdza Kot. Jego zdaniem nie ma jednak powodów do paniki. "Gdyby wyniki testów okazały się jakieś dramatycznie złe lub na przykład wszyscy nasi zawodnicy mieli mocne zakwasy, trzeba byłoby interweniować. Nie zaobserwowaliśmy nic takiego" - uspokaja.

Przed zaplanowanymi na najbliższy weekend konkursami trenerzy polskiej kadry pozwolili wypocząć swoim podopiecznym. Po powrocie z Finlandii skoczkowie dostali dzień wolnego, we wtorek zaliczyli tylko lekki trening w hali. Nie było nawet zwyczajowej gry w piłkę bądź siatkówkę. Wczorajszy dzień upłynął im na podróży do Norwegii, a dzisiaj Polacy mają trenować na skoczni w Trondheim.

"Przez te kilka luźniejszych dni chłopcy nabiorą świeżości. Przewiduję, że już w Trondheim będzie widać wyraźną poprawę. W następnym tygodniu, podczas konkursów w Villach i Kranju Adam na pewno będzie skakał na swoim normalnym poziomie" - obiecuje Kot.

***

Jeśli przyczyna niepowodzenia w trakcie inauguracji sezonu była tak prozaiczna, to rzeczywiście nie ma większych powodów do obaw. Pozostaje jednak pytanie - dlaczego trenerzy, którzy mogli to przecież przewidzieć, wzbudzali w kibicach tak duże nadzieje?