Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Robert Mateja: "To już chyba mój ostatni sezon"

Robert Mateja znalazł się niespodziewanie w kadrze Polski na Puchar Świata w czeskim Harrachovie. W pierwotnej wersji miał jednak wystąpić tam jako... przedskoczek. 34- letni Mateja wziął już udział w trzech Olimpiadach, zdobył piąte miejsce na Mistrzostwach Świata, wielokrotnie startował także w Pucharze Świata.


Robert Mateja chciał wyjechać do Harrachova aby przy okazji potrenować, właśnie w roli przedskoczka: "U nas nie ma warunków do treningów. Średnia Krokiew jest nieczynna, bo ktoś rozdeptał cały rozbieg. Pewnie wszedł nocą i chciał sobie coś popróbować. Na Wielką Krokiew też nie wpuszczają, bo za tydzień są tam zawody".

"W Polsce nie mam żadnych szans skakać. Trenowałem cały rok i szukam każdej możliwości, by gdzieś wystartować. Ostatnio udało mi się to w Mistrzostwach Polski." - dodaje zakopiańczyk.

Doświadczony Polak wypowiada się także na temat swojego występu w tych Mistrzostwach. "Spodziewałem się więcej, ale wyszło, jak wyszło. Tu także dały o sobie znać problemy z przygotowaniem." - przyznaje Mateja.

W rywalizacji wewnętrznej 34-latka z Zakopanego przeskakują dużo młodsi skoczkowie, jak Klimek Murańka czy Krzysztof Miętus. "Taka jest kolej rzeczy. Też kiedyś byłem młody, walczyłem ze starszymi i nieraz wygrywałem. Niech się rozwijają, będzie z nich pociecha. Każdy trenuje, by być jak najlepszym. Oni mi nic złego nie robią, ja im też nie przeszkadzam" - tłumaczy Mateja.

Wieloletni reprezentant Polski nierzadko spotyka się wyrazami krytyki. "Bardzo często myślałem o tym, by odłożyć narty w kąt. Ludzie często mają do mnie pretensje. Nawet do Adama Małysza po ostatnich występach. Ciężką pracą wchodzi się na sam szczyt, a potem nadchodzi jeden moment i potrafią człowieka zrzucić. Staram się nie czytać złych opinii. A nawet jeśli coś do mnie dotarło, to starałem się przejść obok tego obojętnie" - przyznaje Polak.

Robert Mateja myśli powoli o zakończeniu kariery skoczka. "Cały czas szukam jakiegoś sposobu na życie. Ale ciężko tak z dnia na dzień zrezygnować ze skoków. Lepiej karierę kończyć powoli. Chyba że jest się na szczycie i chce się odejść w sławie. Nawet z pracy jest ciężko od razu odejść. Trzeba się do tego przygotować. Wolałbym, by o mnie było już cicho, bo to już chyba mój ostatni sezon. Codziennie o tym myślę o planach na przyszłość. Jest pomysł, ale to moja tajemnica. Nart jednak nigdy nie odłożę, bo mnie do nich ciągnie. Lubię pojeździć, a póki zdrowie pozwoli, to będę chodził na skocznię" - kończy zakopiańczyk.