Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Apoloniusz Tajner o polskich skokach

Apoloniusz Tajner przebywa obecnie w Warszawie, na zaproszenie readakcji "Magazynu Olimpijskiego" oraz telewizyjnego "Tygodnia Sportowego", prowadzonego przez Krzysztofa Miklasa. Oto trener polskiej kadry powiedział o naszych kadrowiczach - ich planach oraz perspektywach.

- Jeśli chodzi o Adama, to sam nie wiem, gdzie teraz przebywa. Pojechał gdzieś z żoną i córką na narty. Należy mu się trochę wytchnienia od nadmiaru sławy, wywiadów, spotkań itp. On nadal nie najlepiej czuje się w roli gwiazdora. Mówiąc prawdę, ta sytuacja go męczy. Czy ja jestem zadowolony ze swej pracy? Wietrzę podtekst w tym pytaniu. Wielu ludzi już mnie pytało, czy czuję się trenerem tylko jednego zawodnika?

Otóż nie. Czuję się odpowiedzialny za wszystkich kadrowiczów. Ciągle wierzę, że zwłaszcza młodsi koledzy Małysza, a więc Tomek Pochwała, Marcin Bachleda i mój syn Tonio będą jeszcze daleko skakać. Mają przecież dopiero 20-21 lat, a optymalny wiek dla skoczków to 23-25 lat. Robert Mateja jest nierówny, a Wojciech Skupień myśli już o zakończeniu kariery. Jesteśmy ciągle porównywani z Austriakami, Niemcami, Norwegami czy Finami. A przecież, co tu owijać w bawełnę, w porównaniu z tymi krajami u nas jest bieda z nędzą. Trenerzy, którzy pracują z młodymi zawodnikami w klubach, otrzymują pensje po 500-600 zł miesięcznie. Nasi skoczkowie nie wywodzą się z bogatych rodzin.

W krajach, o których mowa, koszty sportowego szkolenia swych pociech ponoszą przynajmniej w pierwszym okresie rodzice, bo ich na to stać. Do naszej kadry trafiają najlepsi z takiego systemu szkolenia, jaki jest w rzeczywistości, a nie jakiego byśmy sobie wszyscy życzyli. Jeśli chodzi o Małysza, to skala jego talentu jest ogromna. To bardzo ważne, że nasz zespół szkoleniowy, a więc oprócz mnie drugi trener Piotr Fijas, psycholog dr Jan Blecharz i fizjolog prof. Jerzy Żołądź już trzeci rok z rzędu potrafił przygotować Adama do wielkich sukcesów. Tak naprawdę nie wiadomo jednak do końca, dlaczego Małysz tak daleko skacze. Tkwi w tym pewna tajemnica płynąca z jego silnej osobowości. Jestem nie tylko zadowolony, ale szczęśliwy, że mój podopieczny osiągnął sukcesy, o których wszyscy marzyliśmy. Nie obyło się w pewnym momencie bez kontrowersji i krytyki także mojej osoby, ale właśnie wtedy, jeszcze przed mistrzostwami świata, byłem pewny, że postępuję dobrze.

Dwutygodniowa przerwa w startach bardzo Małyszowi pomogła. Po zdobyciu przez Adama w wielkim stylu dwóch złotych medali w mistrzostwach świata byłem już prawie pewny, że zdobędzie także po raz trzeci z rzędu Puchar Świata. Do końca jednak starałem się zachować powściągliwość w wypowiedziach, bo to przecież tylko sport i wszystko zdarzyć się mogło.