Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz: "Problem w systemie szkolenia, nie w trenerze"

W dwa dni po informacji, że umowa z trenerem Hannu Lepisote, decyzją prezydium PZN, nie zostanie przedłużona, trudno uniknąć komentarzy na ten temat. Głos w tej sprawie zabiera także Adam Małysz, polski skoczek nadal chciał trenować pod okiem fińskiego szkoleniowca.

Orzeł z Wisły był zaskoczony tak nagłą decyzją o nieprzedłużeniu umowy z Hannu Lepistoe. Skoczek sugerował, że istnieją nieco bardziej eleganckie metody załatwiania tego typu spraw niż rozmowa telefoniczna. Decyzja zapadła już 5 marca podczas zebrania prezydium, o jej treści poinformowano trenera jednak dopiero we wtorek, gdy ten w rozmowie telefonicznej zapytał o plany PZN co do jego osoby.

"Hannu miał konkretne plany na kolejny sezon i dlatego prosił mnie, żebym jeszcze porozmawiał z prezesem, bo on chciałby przekazać to, co miał sam realizować. Mogę tylko prezesowi wspomnieć, że Hannu chce z nim porozmawiać, żeby się jeszcze zastanowili. To wszystko zależy jednak od związku, ja na pewno nie będę wybierał trenera, bo to nie do mnie należy" - mówił Adam Małysz.

"Rozmawiałem wcześniej z prezesem, przed wyjazdem do Planicy, mówił, że będzie dobrze. Ten wybór należy do nich, do prezydium PZN i to oni będą działać" - dodał najlepszy polski skoczek.

Małysz widzi jednak zaniedbania w ogólnokrajowym systemie szkolenia skoczków, który jego zdaniem nie działa - "Problem jest przede wszystkim w systemie szkolenia, nie w trenerze. Mówię ze szczerym przekonaniem, że dopóki nie będzie współpracy wszystkich grup treningowych w kraju, to nigdy w Polsce nie będzie dobrze. Współpraca szwankowała nie tylko w tym sezonie, ale od wielu lat. Dziwię się bardzo, bo w innych krajach czy to w Austrii, czy w Finlandii, czy w Norwegii taki system istnieje. Norwegowie, zanim przyszedł do nich Kojonkoski, mieli podobne problemy jak my, każdy trenował inaczej, szkoleniowcy się ze sobą kłócili, a on przedstawił swoją jednolitą wizję. Postawił sprawę jasno, posłuchali go i dobrze na tym wyszli."

Zdaniem Małysza, aby oczekiwane przez wszystkich wyniki drużyny w końcu nadeszły, trzeba wyeliminować wiele problemów - "Musi być osoba, która będzie to nadzorowała, tę współpracę, żeby uniknąć sytuacji, w której zawodnicy kadry A nie mają w kraju z kim trenować, a skoczkowie z kadry B nie chcą jechać na PŚ."

Adam Małysz wierzy, że uda się znaleźć takiego trenera, który będzie odpowiadał zarówno związkowi, jak i jemu oraz jego młodszym kolegom. Małysz zapewnił, że nie będzie mu obojętne kto w kolejnym sezonie będzie go szkolił. Mistrz stwierdził, że jest jeden trener, który jego zdaniem nadaje się na następcę Hannu Lepistoe, nazwiska jednak nie chciał wymieniać.

Tymczasem, polscy skoczkowie chcą w elegancki sposób pożegnać się z Hannu Lepistoe. Niewykluczone, że podziękują mu osobiście po sezonie, udając się do Finlandii. "Jeśli zapadnie już taka ostateczna decyzja, że Hannu Lepistoe nie będzie jednak z nami współpracował, to będziemy mu chcieli podziękować. Rozmawiałem z nim przed południem i on jest nadal pełen zapału, dalej chciałby z nami pracować. Czeka jeszcze na zmianę decyzji prezesa i prezydium PZN" - mówił z nadzieją w głosie Małysz.

"Na pewno jest to wyjątkowy człowiek i trzeba mu bardzo serdecznie podziękować, nie na odległość" - zakończył czterokrotny zdobywca Kryształowej Kuli.

Korespondencja z Planicy, Tadeusz Mieczyński