Zapis konferencji prasowej z udziałem Reinharda Hessa- Zakopane 2003

  • 2003-06-14 12:24
Prezentujemy na łamach naszego serwisu rozmowę z byłym trenerem niemieckiej kadry skoczków narciarskich. Reinhard Hess odpowiada na pytania dziennikarzy dotyczące jego podopiecznych, sprzętu sportowego, a także życia prywatnego. Wierzymy, że mimo iż wywiad jest dość archiwalny, prawdziwi kibice skoków narciarskich pokuszą się o zapoznanie z jego treścią.

Reinhard Hess na temat kwalifikacji do pierwszego konkursu w Zakopanem:

R.H: Byłem dziś niezwykle zaskoczony obecnością około 20 tys. ludzi zgromadzonych pod skocznią. Był to dopiero pierwszy dzień treningowy zakończony kwalifikacjami, a obecność tyle fanów to swoisty rekord, z czego zarówno polski naród, jak i organizatorzy mogą być bardzo dumni. Muszę podkreślić, że Zakopane posiada obecnie niezwykle nowoczesny obiekt, który wręcz wymaga osiągania dobrych rezultatów. Myślę, że nasi skoczkowie, co jest również rezultatem wielu rozmów, bardzo chętnie startują na tej skoczni.

Jak pan ocenia tegoroczną formę Svena Hannawalda i Martina Schmitta? Czym różni się poziom tych dwóch zawodników?

R.H.: Z pewnością są to nasi z najlepsi zawodnicy. Jeśli mogę zacząć od Svena Hannawalda, uważam, że ubiegły sezon był absolutnie wyjątkowy, gdzie miały miejsce wydarzenia, które na długo pozostaną w pamięci. Z pewnością nie można czegoś takiego rokrocznie powtarzać. Wiadomo również, iż zarówno Martin Schmitt, jak i Sven Hannawald przed rozpoczęciem tego sezonu borykali się z poważnymi kontuzjami, które trzeba było usunąć operacyjnie. Sven jest w o tyle korzystniejszym położeniu, że z jego kontuzją uporaliśmy się na czas i mógł on już od września rozpocząć regularne treningi i przygotowania. Na początku zimy był on, można powiedzieć na podobnym poziomie, co w zeszłym roku, jednak 6 miesięcy beż treningów nie można ot tak łatwo nadrobić.. Uważam, że Sven i ten sezon zakończy z sukcesem. Nie jest on już jednak w tym roku tak wyjątkowym skoczkiem, jak zeszłej zimy.
Co do Martina jest to trudniejsza dla nas sprawa, gdyż od strony treningów nie wszystko idzie tak, jak to sobie zaplanowaliśmy na początku sezonu. Jeśli miałbym działać według starych zasad nie dopuściłbym go w jego obecnej formie do startu w Turnieju Czterech Skoczni, ponieważ nie był on po prostu w 100% na to przygotowany. Dlatego też byłem mile zaskoczony jego czwartym miejscem w Oberstdorfie, którego naprawdę się nie spodziewałem i z którego tym bardziej wszyscy się cieszyliśmy. Jego rzeczywista forma jednak szybko dała o sobie znać i sprowadziła nas na ziemię. Na szczęście Martin jest już na tyle doświadczonym zawodnikiem, że potrafił to zrozumieć i skoncentrować się na nowym celu, którym jest przygotowanie do Mistrzostw Świata w Predazzo. Ostatnie jeszcze zdanie na ten temat, wprawdzie nie mam w tej sprawie żadnych marzeń, czy wygórowanych nadziei, ale wewnętrznie jestem przekonany, że Martin odniesie tam sukces.

10 dni temu na zawodach w Libercu zaczęły krążyć plotki o cudownych kombinezonach ekipy austriackiej. Protesty wznieśli tam trenerzy Kojonkoski, jak i Tajner. Co pan myśli o tych nowych kombinezonach i czy drużyna niemiecka również eksperymentuje z wyposażeniem swoich zawodników?

R.H.: Przede wszystkim nie wierzę w fakt, iż tzw. „cudowny kombinezon” natychmiast przynosi danemu zawodnikowi zwycięstwo. Na sukces zawsze składają się dwa czynniki, mianowicie materiał i zawodnik, i jestem również w pełni przekonany, że w obozie austriackim są młodzi chłopcy, którzy potrafią naprawdę dobrze skakać. Zaskakuje tylko fakt tak szybkiego awansu wielu młodych skoczków z kadry B do światowej czołówki. Tym samym nasuwa się oczywiście wiele pytań. W przeciwnym wypadku nie mówiłbym teraz o materiale, gdyż od niego są specjaliści FIS.

Jak pan myśli: w ilu procentach sukces zawodnika to kwestia jego umiejętności, a w ilu dobranie nart, kombinezonu ?

R.H.: To pytanie, na które niechętnie udzielam odpowiedzi. To są wszystko spekulacje. Jak ja tu mogę odpowiedzieć w procentach? Faktem jest, że rozmawiamy o sporcie, w którym o wynikach nie decyduje wełniany sweter. Mamy naprawdę nowoczesny sprzęt. Co chwilę pojawiają się jakieś nowinki, które trzeba wypróbować, co też i my czynimy. Nie tylko Austriacy, ale także Norwegowie i jestem przekonany, że także polscy trenerzy nad tym pracują, by z każdego materiału wykrzesać dla siebie jakieś korzyści. Zawsze jednak istnieje symbioza, którą jest człowiek i sprzęt.

Trenerze w swojej książce „Mehr als ein Job” czyli „Więcej niż praca” wspomniał pan o ubiegłorocznych konkursach w Zakopanem i słowach wypowiedzianych do Svena Hannawalda -„Myśl wysoko i skacz... Wywołaliśmy tym wściekłość, sprowokowaliśmy oburzenie, ale udało nam się pokonać narzucone na siebie zdanie. Jeśli po wykonanym skoku gest Hannawalda w kierunku kibiców nie był elegancki, był on jednak szczery, naładowany emocjonalnie”. Czy tak rzeczywiście było?

R.H.: Właściwie nie chciałem już do tej sytuacji wracać, ponieważ my z niemieckiej strony próbowaliśmy pewnymi akcjami pogodzić obie grupy kibiców, by wydarzenia z Zakopanego już nigdy i nigdzie się nie powtórzyły. Pragnę tu tylko przypomnieć polsko - niemiecki obóz młodzieżowy, który powołaliśmy do życia, który też został bardzo pozytywnie przyjęty prze polskich kolegów i miał bardzo dobre efekty. Sven i ja uznajemy się tu za winnych. W zeszłym roku bardzo dotknęła mnie ta sytuacja, w której cała agresja publiczności skierowana była w naszą stronę. Muszę jednak też dodać, że na moim biurku leżą listy z Polski od ludzi, którzy za to zdarzenie przepraszają. Ten temat powinien być już zamknięty. Dziś reakcja kibiców była już znacznie bardziej pozytywna i niech tak już pozostanie.

Lubi pan ponoć słuchać Verdiego, Wagnera, jest pan fanem niemieckiej piosenki. Jaki jest zatem trener Reinhard Hess prywatnie?

R.H.: Ci, którzy mnie nie znają zdziwiliby się, jaki jestem prywatnie. Nie jestem zawsze taki poważny i zacięty jak na gnieździe trenerskim, ale również skory do zabawy. Jestem też osobą komunikatywną i towarzyską w kręgu przyjaciół. Chętnie chodzę do knajpy wypić dobre piwo. Lubię otoczenie ludzi mających coś do powiedzenia, sam też chętnie słucham innych. Na te rozrywkowe części życia nie ma się niestety w moim zawodzie zbyt dużo czasu i mam tylko nadzieję skorzystać z nich do woli na emeryturze.

To prawda, że gra pan na pianinie?

R.H.: Uczyłem się kiedyś podstaw, ale czy jeszcze umiałbym coś zagrać, trudno mi powiedzieć. Nie próbowałem już bowiem od 20 lat. Zazdroszczę siedzącemu obok mnie koledze, który w porównaniu ze mną naprawdę dobrze gra.

Co trener Reinhard Hess sądzi o możliwości „odpuszczenia” przez zawodnika serii kwalifikacyjnej? W przypadku Svena Hannawalda stało się to już niemal rutyną.

R.H.: Istnieją regulaminy i już wcześniej podkreślałem, że obecnie jest ustalony tzw. Dzień treningowy, który kończą kwalifikacje i do którego nie są zobowiązani zawodnicy z czołowej piętnastki PŚ. Tak długo zatem, jak obowiązuje ten regulamin mamy szansę nie startowania w kwalifikacjach. Jeśli jednak FIS zmieniłby coś w tej sprawie trzymalibyśmy się z pewnością zasad i startowali również w kwalifikacjach.

Krążyły plotki o chorobie Svena Hannawalda - anoreksji. Na ile poważny był to problem i czy Sven wrócił już do prawidłowej wagi?

R.H.: Na początku muszę zaprzeczyć temu stwierdzeniu, jakoby Sven kiedykolwiek cierpiał na anoreksję. Trzeba jednak przyznać, że skoki narciarskie są dyscypliną, w której istotną rolę odgrywa waga ciała. Zdarzają się zawodnicy, którzy dochodzą do granic. Wspólnie ze Svenem obraliśmy na początku pewna strategię, iż nie będzie on umięśnionym typem zawodnika. Z pewnością na to pytanie może odpowiedzieć sam Martin. On również jest w sezonie zmuszony do utrzymania stałej wagi, która jest dla niego najbardziej odpowiednia do osiągania dobrych rezultatów. Łączy się to zatem z faktem, iż w czasie trwania Pucharu Świata musi on żyć bardziej spartańsko niż w miesiącach letnich. Na zakończenie chciałbym dodać, że w naszym związku narciarskim nie mamy zamiaru nikogo wpędzać w chorobę. Naszym celem jest wzorcowe trenowanie młodych, utalentowanych zawodników.


simimanka, źródło: Informacja własna
oglądalność: (5592) komentarze: (8)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim
    Nie czytałam

    Nie chciało mi się cztać tego... przeczytałam fragmenty o Maddinku tylko...

  • Jaala stały bywalec
    a ja czytałam

    Szkoda, że całosci nie przeczytałaś :) to naprawdę ciekawy wywiad rzucajacy swiatło na wiele spraw. No, moze później się skusisz :)

  • anonim

    Ja tez nie przeczytałam do końca. Wybrałam tylko fragmenty o rzekomej anoreksji Svena i tym, co hess lubi robić w wolnych chwilach. Ale jest OK

  • anonim
    Ciekawe...

    boshe, a oni znowu o tej anoreksji ! To przecież bujda nad bujdy ! Sveni nigdy nie był na nią chory i nie jest , jak twierdzą niektóre przygłupy !

  • anonim

    Kto siedzial podczas tego wywiadu kolo Hessa? Napisal on ze kolega siedzacy obok niego w gra w porownaniu do niego bardzo dobrze...

  • anonim
    Anoreksja Svena

    Sven nie jest chory na anoreksję?! A te 30 kg niedowagi to niby skąd?! Trzeba oceniać ludzi obiektywnie, zaślepione fanki!

  • anonim

    Hess forever! Bez niego nic juz nie bedzie tak jak kiedys. Niebawem niemiecka druzyna bardziej bedzie przypominac lalki Barbie niz sportowcow.
    Wiecie za co najbardziej podziwialam Hessa? Za nieustanne powtarzanie, ze Sven nie ma anoreksji. Co za poswiecenie...
    PS. Nie jestem przyglupem. Po prostu mam OCZY.

  • anonim
    hess

    bez hessa to już nie bedzie to samo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :-(
    ale martin i tak jest najlepszy!!!!!!!!!!!!!!!!

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl