Alleskoki 2009: Relacja z Liberca

  • 2009-03-10 01:26
Minął już tydzień od czasu, gdy silna ekipa kibiców pod egidą Allegro.pl wyruszyła do Liberca, aby na odbywających się tam Mistrzostwach Świata w skokach narciarskich zagrzewać do boju polskich zawodników.

Wyruszyliśmy w trasę wczesnym rankiem, bo o godzinie 6:00, spod poznańskiego dworca głównego. Myli się jednak każdy, kto sądzi, że nastroje były senne. Nic z tych rzeczy. Od samego początku dominowała atmosfera sportowego święta. Wprawdzie o godzinie 9:30 mieliśmy zebrać do autokaru pozostałych kibiców, którzy wsiadali we Wrocławiu, lecz przejazd przez Wrocław tradycyjnie zabrał nam godzinę, przez co z fot. Marcin Żywockiresztą grupy spotkaliśmy się dopiero o godzinie 10:20. Na szczęście był to pierwszy i ostatni taki poślizg. Dalsza część trasy upływała na nerwowym wyczekiwaniu wieści z kwalifikacji. Czy będziemy mieli komu kibicować? Czas pokazał, że pytanie to okazało się bezpodstawne.

Pod skocznię dotarliśmy na czas, choć ilość metalowych stopni, które trzeba było pokonać, aby wreszcie cieszyć się z obecności na najważniejszej tego dnia arenie sportowej, dała się we znaki chyba każdemu. Początkowo pogoda dopisywała, a nam udało się w spokoju przyjrzeć serii treningowej. I choć nasi zawodnicy nie zapewniali w tym sezonie zbyt wielu niespodzianek, to jednak polskich flag nie brakowało, a nawet jeśli ktoś o nich zapomniał, to na pobliskich stoiskach mógł wyposażyć się w czapkę, szalik oraz inne atrybuty z niezbędnika kibica.

Przebieg samego konkursu zaskoczył, ale tylko z uwagi na stronę techniczną, czyli odwołanie drugiej serii. Choć tym razem układ podium nie odzwierciedlał układu sił w tegorocznym Pucharze Świata, to jednak sprawiedliwie trzeba przyznać, że medal Andreasowi Kuettelowi po prostu się należał. Pytanie, czy złoty, pozostawmy nierozstrzygnięte. Wielkich emocji dostarczył naszym zachodnim sąsiadom Martin Schmitt. I tutaj należy przyznać, że powracający już od dwóch sezonów do dobrego skakania Maddin był bez wątpienia czarnym koniem minionych Mistrzostw, a jego srebro nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem, gdyż było bardziej prawdopodobne niż medal któregokolwiek z naszych reprezentantów. Na najniższym stopniu podium uplasował się bohater spfot. Marcin Żywockirzed dwóch sezonów, zgaszony wówczas przez Małysza, Anders Jacobsen. Norweg, który z takim impetem wskoczył w pucharową karuzelę, choć nie błyszczał w tym sezonie, to jednak raz po raz zaskakiwał dobrym wynikiem. Ten najlepszy i najbardziej wartościowy zanotował właśnie w Libercu, zdobywając swój pierwszy indywidualny medal MŚ. Austriacy byli tego dnia niepocieszeni, że wspomnimy tylko o najbardziej pechowym, czwartym miejscu wielkiego przegranego tych Mistrzostw - Gregora Schlierenzauera. Machina do wygrywania zacięła się właśnie tutaj, w Libercu. I próżno szukać jakiegokolwiek wytłumaczenia dlaczego Schlieri, który w tym sezonie wygrał już 10 konkursów, który wskoczył do pierwszej dziesiątki wszech czasów w kategorii zwycięzców PŚ, który wyrównał rekord zwycięstw osiąganych pod rząd, którym wszyscy tak się zachwycali, nie trafił z formą właśnie na MŚ.

Tymczasem rozemocjonowani konkursem na skoczni k 120 powróciliśmy do autokaru, by przemieścić się do Hermanic. Tego dnia nie mieliśmy chyba sił na zbyt długą zabawę, a przecież czekał nas jeszcze konkurs drużynowy!

Rankiem, 28 lutego, wyruszyliśmy do Liberca, gdzie każdy znalazł czas na zwiedzanie oraz zakup pamiątek w okolicznych sklepach. Pod skocznię wyruszyliśmy o godzinie 13:00. To dobry czas, aby jeszcze raz w spokoju przeglądnąć okoliczne stoiska z pamiątkami z zawodów. I tym razem czekały na nas schody, lecz tego dnia naprawdę warto byłoby je pokonać nawet wtedy, gdyby były dwa razy wyższe. Jak wielka niespodzianka czekać nas miała tego dnia na skoczni, tego nie mogliśmy przewidywać w najśmielszych snach. Ale zacznijmy od początku. Konkursy drużynowe nigdy nie były mocną stroną polskiej ekipy. Przez lata nasze wyniki windował Adam Małysz, który niemal samotnie wyskakiwał nam 6, fot. Marcin Żywockiczasem 5 miejsce w zawodach. Gdy Adam nie spisywał się już tak dobrze, a o mistrzowskiej formie można było tylko pomarzyć, często nie wchodziliśmy nawet do finałowej ósemki. Tymczasem w konkursie drużynowym Polacy wystrzelili z iście mistrzowską formą. Z tym, że nie wszyscy, zabrakło formy samego mistrza. Tak czy inaczej dzięki świetnym skokom całej polskiej drużyny osiągnęliśmy najlepsze w historii - czwarte miejsce. Ba! Po pierwszej serii polska drużyna plasowała się na trzecim miejscu i gdyby konkurs drużynowy nabrał takiego obrotu jak konkurs indywidualny, to mielibyśmy medal. Na nasze nieszczęście tym razem druga seria odbyła się bez przeszkód, co pozwoliło znakomicie dysponowanym Japończykom obronić pozycję wywalczoną przed dwoma laty w Sapporo.

Mimo nienajlepszego sezonu, dwa czwarte miejsca Polaków (Kamila Stocha w konkursie na k90 oraz drużyny na k120) należało uznać za wielki sukces, który postanowiliśmy świętować już w Hermanicach. Rozpromienieni wynikiem polskiej drużyny powróciliśmy zaraz po konkursie, by po chwili wypoczynku oraz spożyciu posiłku pozostać w sportowych nastrojach, tym razem jednak czynnie uczestnicząc w rywalizacji na... torze bowlingowym. Żartom i rozmowom nie było końca, a gra w kręgle okazała się wspaniałą okazją do zacieśniania przyjaźni wśród kibiców. Mimo pozornej rywalizacji ,wszyscy tego dnia okazali się zwycięzcami.

Niektórzy z uczestników otwarcie przyznali, że już nie mogą doczekać się kolejnej edycji konkursu Alleskoki.

A zatem...do zobaczenia za rok :-)

Zespół Allegro.pl i Redakcja Skijumping.pl
Zdjęcia: Marcin Żywocki

Redakcja, źródło: Informacja własna
oglądalność: (5052) komentarze: (9)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • marcinm_ początkujący
    Liberec

    Przyłączam się do podziękowań.
    Fantastyczna impreza. Warto było jechać aż z Lublina :)
    Bardzo podobało mi się to , że organizatorzy zapewnili atrakcje również poza skocznią.
    Po niezwykle emocjonującym konkursie drużynowym, rywalizacja sportowa przeniosła się ze skoczni na tor do kręgli, gdzie impreza trwała do 2 w nocy. Było to świetne zakończenie weekendu w Libercu.

    Pozdrawiam całą ekipę :):)

    Na 100 % będę brał udział w przyszłorocznych konkursach, jeśli tylko allegro ponownie zdecyduje się zorganizować.

    O Vancouver nawet nie marzę...;)
    Ale jak sobie tak pomyślę...,
    zobaczyć pojedynek Małysza, Ahonena, Schmitta... na żywo w Vancouver....to byłoby coś :)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl