Nie chcą kombinacji

  • 2003-07-07 21:18
W kraju wrze na temat zawirowań wokół PZNu i sztabu szkoleniowego kadry skoków. O innych sprawach się milczy, w szczególności nie dostrzega się, co się dzieje z innymi konkurencjami klasycznymi. Tymczasem miłościwie panujący nam związek wielce nieodpowiedzialnie zachował się nie tylko w stosunku do własnej kadry kombinacji norweskiej, ale także do naszych słowackich sąsiadów i całej Międzynarodowej Federacji Narciarskiej!

Na drugą połowę sierpnia i początek września FIS planowała rozegranie kolejnej, 6. już edycji Letniej Grand Prix w kombinacji norweskiej. Po raz pierwszy zawody tego cyklu, oprócz już tradycyjnych miejsc (jak Steinbach-Hallenberg czy Klingenthal) miały dotrzeć do Europy Wschodniej. W kalendarzu znalazły się dwa konkursy, inauguracyjny miał zostać rozegrany w Strbskim Plesie 15 sierpnia, zaś dwa dni później zawodnicy mieli rywalizować w Zakopanem. Mieli, bo do obu wspomnianych zawodów nie dojdzie. Dlaczego?

Głównym sprawcą tego stanu rzeczy jest Polski Związek Narciarski, który całkowicie zlekceważył prośby i wcześniejsze ustalenia FISu dotyczące rozegrania wyżej wymienionych zawodów. Związek w osobie prezesa Pawła Włodarczyka poinformował dyrektora PŚ w kombinacji norweskiej Ulricha Wehlinga, iż rozegranie konkursu LGP w podanym terminie w Zakopanem jest niemożliwe, gdyż planowana jest modernizacja Wielkiej Krokwi oraz tras nartorolkowych w kompleksie skoczni. Jednocześnie zaznaczył, że tym samym nie będzie można rozgrywać skoków na Średniej Krokwi. Ktoś by pomyślał - no cóż, remont bo remont, konieczny, trudno się mówi, nie można rozegrać konkurencji. Tak, wszystko było w porządku, gdyby nie jeden mały szczegół, iż PZN, oględnie mówiąc, całkowicie mija się z prawdą!

To, że bez problemu można było niedawno rozegrać Puchar Prezesa TZN na Średniej Krokwi, wszyscy dobrze wiemy. Ale o wiele ciekawsze jest to, że w oficjalnym kalendarzu Tatrzańskiego Związku Narciarskiego widnieją imprezy, które mają być rozegrane właśnie na tym obiekcie, krótko po terminie odwołanej już LGP!!! Mamy więc np. Puchar McDonalda w skokach dla najmłodszych adeptów tego sportu, który ma być rozegrany tydzień po niedoszłej LGP. PZN poinformował FIS, że planowane prace w kompleksie skoczni potrwają do października tego roku. Jakimż więc cudem mają być rozegrane międzynarodowe zawody dla dzieci? To samo tyczy się planowanych na wrzesień mistrzostw Polski. Przecież tłumaczenia PZNu wyglądają w tej sytuacji naprawdę śmiesznie! A'propos wspomnianego Pucharu Prezesa TZN - tutaj także uwidoczniła się niewątpliwa roztropność włodarzy związku. Postanowili oni zgłosić te zawody do FISu jako międzynarodowe i zakwalifikować je jako tzw. "FIS Race", co wprawdzie absolutnie nie podniosło ani ich rangi, ani poziomu, ale wiązało się z dodatkowymi, bezsensownymi kosztami, takimi jak np. opłaty kalendarzowe czy też opłacenie delegata technicznego ze Słowenii.

Wracając do omawianej sprawy - pół biedy byłoby, gdyby nieodpowiedzialność włodarzy związku dotyczyła tylko naszego kraju. A tymczasem w wyniku ich decyzji konkurs swój musieli odwołać także Słowacy ze Strbskiego Plesa! Stało się to z następujących powodów: po pierwsze, gdyby w Tatrach został rozegrany tylko jeden konkurs, mało która ekipa ze światowej czołówki zechciałaby nań przyjechać, co z kolei czyniłoby takie zawody kadłubowymi i tym samym podważałoby sens ich organizowania. Z drugiej strony - Słowacki Związek Narciarski (SLZ) nie ma niestety pieniędzy na rozegranie dwóch konkursów, jako że boryka się z poważnymi problemami finansowymi (tamtejszy rząd dokonał poważnych cięć w dotacjach na sport). Wystrychnięta na dudka została w tej sytuacji została oczywiście także Międzynarodowa Federacja Narciarska, dla której plany kalendarzowe LGP spaliły częściowo na panewce. A już z pewnością powody do narzekań musi mieć wyżej wspomniany dyrektor PŚ w kombinacji Uli Wehling, który w poniedziałek specjalnie pojawił się w Strbskim Plesie, aby dokonać inspekcji trasy biegowej, by zaraz potem dowiedzieć się, że z obu konkursów nic nie wyjdzie. Wreszcie, co jest z naszego punktu widzenia najważniejsze - nasi zawodnicy stracili możliwość zmierzenia się na własnym terenie ze światową czołówką. Ale, jak już zresztą od dawna dobrze wiemy, sytuacja i problemy naszych kombinatorów norweskich to jest jedna z ostatnich rzeczy, jaką interesuje się Polski Związek Narciarski.

Działania PZNu pokazują, jak bardzo niechętnie organizuje on międzynarodowe zawody w kombinacji. Przy okazji PŚ A w Zakopanem w sezonie 2001/2002 mówiono, iż było to zło konieczne, podobnie jak w przypadku PŚ B w sezonie 2002/2003. Zazwyczaj podkreśla się tylko fakt, iż FIS niejako 'wymusza' organizację mało popularnych imprez, w zamian za umożliwienie przeprowadzenia Jedynych Słusznych Zawodów, czyli Pucharu Świata w skokach. Jednak nawet najwięksi pesymiści nie przypuszczali, że działacze związkowi posuną się do zagrań nie fair w stosunku do FISu, aby tylko nie musieć organizować międzynarodowych imprez w kombinacji.

Jednak prezes PZN nie traci ani humoru, ani poczucia dobrze pełnionych obowiązków. W wywiadzie, jakiego udzielił 'Gazecie Wyborczej' (jego złote myśli można przeczytać również w internetowym wydaniu dziennika), stwierdza m.in.: "Nie chcę się chwalić. Ale proszę zobaczyć, co było, kiedy zostawałem prezesem w 1994 roku, a co jest teraz". Co jest teraz panie prezesie? Teraz mamy jednego zawodnika w skokach, a poza tym całkowity brak zaplecza w biegach i w kombinacji oraz resztki dogorywających klubów, które nie są w stanie prowadzić szkolenia na odpowiednim poziomie. Może więc przydałaby się choćby odrobina pokory, prawdomówności i trzeźwej oceny sytuacji?

Jan, źródło: Informacja własna
oglądalność: (4639) komentarze: (6)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim

    dla Wlodarczyka byloby lepiej jakby czym predzej zrezygnowal ze swojego stanowiska! Jak tak dalej pojdzie to FIS nie bedzie sie liczyl z zawodami w PL i tak jak dawniej znowu zejdziemy na dalszy plan!

  • anonim
    ...............

    Narciarze górą Włodarczyk kamnałami oni wygraja z włodarczykami-debilami!!

  • anonim
    co za chamstwo

    jak przeczytalam ten artykul to myslalam ze wyjde z siebie i stane obok.i jak tu mozna na polakach polegac?dobrze ze zamiast na te 2 konkursy zdecydowalam sie juz wczesniej do niemiec na kombi jechac bo chyba bym do tego calego prezesika wielkiego pana pojechala i cos brzydkiego powiedziala.tak sobie wykalkulowli ze nic na tym nie zarobia to po co w ogole to organizowac.najbardziej mi zal slowakow.ah nie chce juz nic wiecej pisac bo mi to tylko humor psuje :(

  • witeck bywalec
    Kochany nasz Panie Prezesie...

    Brawo panie Prezesie... Po raz kolejny daje Pan przykład swojej niekompetencji. Tym samym zaciska Pan coraz bardziej pętle wokół własnej szyi. Pozostanie tylko strącić stołek na którym Pan stoi i już Pan wisi... A jeszcze nie dawno wydawało sie, że sukcesy Małysza w prosty sposób przełożą się na poprawę finansową związku, a co za tym idzie na uzdrowienie nie tylko skoków narciarskich, ale również kombinacji norweskiej i biegów. Za 5 lat, gdy skończy się era Małysza, odejdą sponsorzy i Polskie narciarstwo pójdzie na dno... Miejmy jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie. Niewątpliwy sukces Pucharu Świata w skokach powinien zapewnić środki na zorganizowanie Pucharu Świata w kombinacji norweskiej oraz Pucharu B w skokach... Jeszcze raz gratuluje Panu Prezesowi wspaniałych decyzji oraz wkładu w rozwój Polskiego narciarstwa klasycznego...

  • kolesio weteran
    Rafał S

    I co się dziwić Rafałowi Śliżowi że sobie podarował kombinację i przerzucił na skoki ?
    Faktycznie jak tak dalej pójdzie, to kombinacja w Polsce umrze szybciej niż nam się wydaje...

  • anonim

    Wlodarczyk wrogem polskiego narciarstwa!!!!

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl