Odszedł "Wujek" Orlewicz

  • 2011-01-14 10:56

Wczoraj nad ranem zmarł zakopiańczyk, Marian Wojna- Orlewicz. Narciarz, olimpijczyk z 1936 r. z Garmisch-Partenkirchen i zawodnik klubu „Wisła” Zakopane. W ciągu swojej długiej kariery sportowej reprezentował barwy Polski na Mistrzostwach Świata w 1935, 1939 r., był także akademickim mistrzem świata w Zell am See w Austrii (1937), zdobywał laury także na Mistrzostwach Polski. Po zakończeniu swojej kariery został szkoleniowcem polskich klasyków i osiągnął jako trener wiele sukcesów, a jego wychowanek, Franciszek Gąsienica-Groń, zdobył brązowy medal olimpijski w Cortina d Ampezzo (1956).

Urodził się w Wadowicach (1913), ale stosunkowo szybko trafił do Zakopanego i od początków reprezentował barwy zakopiańskiej „Wisły”. Ponieważ przed wojną uczniom gimnazjum nie wolno było startować w zawodach narciarskich, gdyż groziło to wyrzuceniem ze szkoły, startował pod pseudonimem „Orlewicz”. Bardzo chciał, by przyjęto go do klubu, ale powiedziano mu: - Jesteś za młody, my takich smarkaczy nie przyjmujemy!. Po kilku startach i sukcesach został jednak przyjęty do klubu. Startował nadal z powodzeniem w biegach sztafetowych. Wspominał swe przedwojenne starty z wielkim sentymentem, pokazując jakie były realia uprawiania sportu w tamtych czasach. - W dawnym narciarstwie było dużo romantyzmu, odwagi i walki – wspominał pan Marian. Mam wiele przyjemnych wspomnień związanych z uprawianiem sportu narciarskiego. To były naprawdę romantyczne czasy, kiedy nawet przed startem nie znaliśmy przebiegu trasy. W narciarstwie nie było pieniędzy za starty, dostawało się sprzęt – jak byłeś dobry. Jak jechaliśmy na Olimpiadę do Ga-Pa (Garmisch-Partenkirchen w 1936 r.), to otrzymaliśmy nowy sprzęt i ubranie. Biały orzełek na ramieniu zobowiązywał nas kolosalnie. Buty, rękawiczki, ubrania, cały sprzęt narciarski, musieliśmy zapewnić sobie we własnym zakresie. Dużą wagę przywiązywaliśmy do higienicznego trybu życia. Właściwie nikt nie zabraniał nam palenia papierosów, a mimo to nie zdarzało się by ktokolwiek z pierwszej „dziesiątki” najlepszych zawodników palił.

Po krajowych sukcesach wystartował w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Garmisch-Partenkirchen (1936), gdzie zajął 23 miejsce w kombinacji norweskiej, a polska sztafeta w której pobiegli: Górski, Orlewicz, Czech i Karpiel, zajęła w zmaganiach olimpijskich siódme miejsce. W 1937 r. wystąpił w akademickich mistrzostwach Świata w Zell am See w Austrii zdobył tytuł mistrzowski w kombinacji norweskiej. W 1939 r. startował w zakopiańskim fisie i zdobył 11 miejsce w kombinacji norweskiej, a w tym samym roku zdobył tytuł akademickiego wicemistrza świata w Lillehammer, za Wnukiem. Po wojnie wrócił do nart i był jednym z tych działaczy, którzy odradzali polskie narciarstwo i klub „Wisła” po wojennej zawierusze. Do 1949 r. startował jeszcze w biegach, a potem poświęcił się karierze szkoleniowej. Przygotowywał reprezentację polskich narciarzy klasycznych na kolejne Zimowe Igrzyska: 1948 – St. Moritz, 1952 – Oslo, 1956 – Cortina d Ampezzo, 1960 – Squaw Valley i po raz ostatni w 1964 r. do Innsbrucku. Pełnił funkcję kierownika Centrum Wyszkolenia PZN w Zakopanem, prowadził zajęcia teoretyczne, praktyczne dla kandydatów na sędziów, instruktorów i trenerów. Wychował takich zawodników jak: Tadeusz Kwapień, Stanisław Bukowski, Zofa Krzeptowska, Józefa Pęksa-Czerniawska, Anna Krzeptowska, Helena Gąsienica-Daniel, Andrzej Gąsienica-Daniel i Franciszek Gąsienica-Groń, który zdobył pierwszy medal olimpijski dla polskich nart. Niezależnie od tego szkolił wielu narciarzy klasyków z okręgu śląskiego. Do swoich podopiecznych odnosił się bardzo ciepło, chociaż wiele od nich wymagał, i pewnie stąd nazywano go „Wujkiem”. Potrafił też o nich walczyć i np. gdy nie chciano wysłać Gąsienicy-Gronia na olimpiadę do Cortiny, powiedział, że też nie pojedzie... Poskutkowało, a Gąsienica-Groń wywalczył olimpijski brąz i pierwszy medal dla Polski w sportach zimowych. Swoich zawodników, którzy pochodzili nieraz z biednych góralskich domów, uczył elementarnych zasad kultury. Podkreślał też często, że są reprezentantami Polski. Miał z nimi świetny kontakt. Pomagał im też wejść w dorosłe życie.

Za swoją pracę dla polskiego narciarstwa był wielokrotnie odznaczany. Warto dodać, że w narciarstwie dobre wyniki osiągnęli jego synowie: Piotr (w kombinacji norweskiej) i Jerzy (konkurencje alpejskie, nazywany z racji niezwykłej brawury w narciarskim fachu - „Piratem”, olimpijczyk z 1964 r.) oraz wnuczka Barbara. Patrząc na jego karierę sportową i trenerską trzeba życzyć polskiemu narciarstwu, by nie brakło mu nigdy ludzi pokroju Mariana Wojny- Orlewicza. Żegnaj „Wujku”....


Wojciech Szatkowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (13771) komentarze: (17)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim

    daty 1913 - 2011 budzą respekt

  • mirek początkujący

    NIKT go nie znał (na tym "specjalistycznym" forum .... JA tez nie znałem
    Ale jak czytam słowa "szkoda gościa' , to dałbym w morde - co za przymuł to pisze i jak denne takie słowa są.

  • Emil profesor

    @piotr186. W latach 90 Polacy odnosili sukcesy ale w takich dyscyplinach którymi mało kto się na świecie pasjonował takimi jak judo, zapasy (czy ogólnie sporty walki z wyjątkiem najbardziej prestiżowego czyli boksu) czy pięciobój nowoczesny. W nich byliśmy faktycznie potęgą. Teraz mamy tenisistów, lekkoatletów, nie dawno mieliśmy pływaków czyli dyscypliny bardziej interesujące świat.

  • Josef_Bradl doświadczony
    @piotr186

    Ostatni medali w boksie amatorskim był na IO 1992 tak gwoli ścisłości. No nie mozna tez powiedzieć ze piłce nożnej ostatni sukces był w 1986 roku, fakt że po upadku PRL-u nastapiła zapaść ale nie wolno zapominać choćby o srebrze z IO 1992 czy awansów do Ligi Mistrzów piłkarzy Legii czy Widzewa, czego do dzis dnia nie potrafi dokonac żadna nasza druzyna- mimo że jest łatwiej niz wtedy....

  • piotr186 profesor

    Ostanie suckesy w polskiej piłce: 1986
    Ostatni dobry skoczkowe (Piotr Fijas) zakończył karierę w 1988 roku.
    Lata 80 - te to tez pierwsze jedyne sukcesy w pływaniu az do początków XXI wieku.
    Na IO 1988 zdobyliśmy ostatnie do dziś medale w Boksie amatorskim
    Siatkówka - ostatnie sukcesy przed erą Lozano -początek lat 80
    Piłka ręczną ostatnie suckesy przed era Wenty - początek lat 80
    Koszykówka mezczyn - ostatni start na IO w 1980 roku.

    Można jeszcze długo wymieniać sporty które upadły/podupadły razem z PRL a wróciły u nas z sukcesami dopiero w XXI w.


    Lata 90 tu chudy czas polskiego sportu.

  • pepeleusz profesor
    @piotr 186

    W Seulu zdobyliśmy 16 medali.I nie jest tak, że nasz sport się zawalił akurat w 1989 r. Powiedziałbym, że druga część lat 80 -tych była bardzo słabym okresem w polskim sporcie, nawet lekkoatleci nic wtedy nie potrafili ,,ugrać", zimowe sporty były w zapaści, z piłką było nawet gorzej niż teraz, nikogo w medialnych sportach, itd.

  • anonim
    @fan Małysza

    KS Górnik Zabrze przegrał w 1970 z Manchesterem City 1:2 w finale, ale nie Pucharu UEFA, a ... Pucharu Zdobywców Pucharów, który obecnie już nie istnieje (został zlikwidowany w 1999). Trochę więcej dokładności w przytaczaniu wydarzeń starej daty.

  • Josef_Bradl doświadczony
    @piotr186

    Zgadza się, "złota jedenastka" padła w 1956 roku, ale nie zmienia to faktu że przynajmniej do 1986 roku potrafili się systematycznie chocby kwalifikowac do Mistrzostw Świata, po 1989 nastapiła wielka "kapa", to samo co u nas- my żeśmy się w miare otrząsnęli w początkiem tego stulecia, oni nadal tkwia w bagnie

  • piotr186 profesor
    Josef_Bradl

    Akurat potęga węgierskiej piłki przepadła wraz z powstaniem na Węgrzech w 1956 roku .wtedy wielu piłkarzy węgierskich (podówczas najlepszych na świecie) pouciekało za granicę najczęściej do Hiszpanii i grając w innych reprezentacjach.

  • piotr186 profesor
    fan Małysza

    Aż tak źle nie jest, nie am co się sugerować rankingiem FIFA:) s[specyfika komuny sprawia ze sport miał się u nas dobrze min dla tego że. każdy zakład pracy (np. huta,kopalnia,fabryka) sponsorowały jakiś klub sportowy. I to się kręciło. Nie bez przyczyny ostatnie igrzyska z ponad 20 medalami to 1988 rok . Po upadku komuny częściowo upadł u nas także sport.

  • Josef_Bradl doświadczony
    @fan_Małysza

    No niby jest jak mówisz (mam na myśli piłkę nożną). Ale zauważ że czasy się ogromnie zmieniły. Lata powojenne o których ty wspominasz to były czasy komunizmu i amatorskiej piłki w bloku wschodnim. Nasi piłkarze to byli tzw amatorzy którzy byli "na sztukę" pozatrudniani w normalnych zakładach pracy lub byli wojskowymi (Legia, Śląsk). O wyjeździe zagranicę mogli tylko pomarzyć bo zeby się starac o zgodę od władz trzeba było mieć minimum 28 lat na karku (Boniek dostał wyjątkowo zgodę w wieku 26 lat, chyba przez stan wojenny). Stąd też w naszych klubach grali jedni z najlepszych piłkarzy na świecie (Lubański, Deyna, Lato, Gadocha, Boniek, Tomaszewski, itd.). Do tego nawet jesli ktos już ta zgode w końcu otrzymał nie było tak prosto znaleźć miejsce w dobrym zachodnim klubie (obowiązywał limit 3 obcokrajowców, nie to co teraz druzyna np angielska nie ma ani jednego anglika w meczowym składzie). To samo spotkało np Węgierską piłkę, która tez była potęgą.
    Teraz czeka nas na wiosnę pojedynek Lecha w LE, wyobraź sobie o ile silniejsza byłaby ta drużyna gdyby tak jak za dawnych czasów nadal musieli w niej grac chocby Lewandowski, Peszko czy Murawski. W polskiej lidze nadal bysmy mieli Błaszczykowskiego czy choćby Fabiańskiego... no ale gdybac to sobie mozemy ;d

  • fan Małysza stały bywalec
    do piotr186

    Dokładnie jest tak jak mówisz.Np.kiedyś w latach 60 ,70 czy 80 XX wieku, mieliśmy jednych z najlepszych piłkarzy na świecie!Zarówno chodzi o reprezentację(2 razy brąz na MŚ w 1974 i 1982) i polskie kluby piłkarskie(finał Pucharu UEFA Górnik Zabrze-Man.City,a także świetna postawa w Europie takich klubów jak Widzew Łódź,Legia czy Ruch Chorzów)a dziś co to [jest]!

    Jesteśmy podwórkową drużyną,którą w rankingu Fifa wyprzedza jakaś Burkina Fasso?Albo polskie kluby,które nie dają rady półamatorom?!(Wyjątek Lech Poznań i czasami Wisła).

    *** Komentarz zmodyfikowany przez Moderatora(11298), 2011-01-14 14:01:50 ***

  • piotr186 profesor
    fan Małysza

    Kiedyś podejście do sportu było zupełnie inne niż dziś sprzed wojną to w ogolę już. Przed reprezentowano Polskę za honor, po wojnie za komunistyczne odznaczenia a dziś za pieniądze.

    To co prawda nieco zbyt duże uogólnienie ale dawniej stosunek do sportu był inny, dziś jest cały sport nieporównywalne bardziej związany z pieniędzmi. Ale akurat biznesowe podejście do sportu skoczków narciarskich nie dotyczy (bo tam ciągle zarabiają w sumie grosze). Jak na razie najbardziej to widać w boskie zawodowym i w piłce nożnej.

  • fan Małysza stały bywalec
    Spójrzcie na ten cytat

    ,,Biały orzełek na ramieniu zobowiązywał nas kolosalnie."


    Ach szkoda,że u niektórych naszych skoczków brak jest tej charyzmy.

  • piotr186 profesor

    Dożył słusznego wieku:)

    Chyba był to ostatni żyjący przedwojenny olimpijczyk

    (panie świec nad jego duszą...)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl