Historia konkursów Pucharu Świata na skoczni Holmenkollbakken

  • 2013-03-16 15:07

Skocznia HS 134 w OsloSkocznia HS 134 w Oslo
fot. Tadeusz Mieczyński

Skandynawski maraton dobiega końca. Jego zwieńczeniem będzie dla najlepszych skoczków świata rywalizacja na słynnym wzgórzu Holmenkollen. Znajdująca się w Oslo skocznia jest jednym z najsłynniejszych tego typu obiektów na świecie. Zwycięstwo w rozgrywanych na niej zawodach należy do najbardziej prestiżowych w całej dyscyplinie.

Holmenkollbakken została oficjalnie otwarta w 1892 roku. Pierwszy rekord obiektu wynosił 21,5 metra i należał do Arne Ustvedta. W 1930 roku Oslo organizowało Mistrzostwa Świata w narciarstwie klasycznym. Po złoty medal, ku uciesze gospodarzy, poleciał Gunnar Andersen. Trzy lata później zawody na Holmenkollbakken weszły w skład corocznego Festiwalu Narciarskiego w Oslo – Holmenkollen Ski Festival. Historycznym triumfatorem został Arne Christiansen. Z biegiem czasu skocznia była przebudowywana. W 1952 roku odbył się na niej konkurs w ramach VI Zimowych Igrzysk Olimpijskich. Ponownie na mistrzowskiej imprezie organizowanej w stolicy Norwegii, górą był reprezentant gospodarzy – tym razem Arnfinn Bergmann. Kolejny narciarski czempionat FIS odbył się w Oslo w 1966 roku. Na Holmenkollbakken, a także mniejszej Midtstubakken, zwyciężył Bjoern Wirkola. Norweg stał się pierwszym skoczkiem narciarskim, który zdobył dwa złote medale na jednej mistrzowskiej imprezie.

W sezonie 1979/80 konkurs skoków narciarskich na wzgórzu Holmenkollen po raz pierwszy został rozegrany, w ramach nie tylko Festiwalu Narciarskiego, ale także Pucharu Świata. Zwyciężył Armin Kogler. Austriak okazał się lepszy od Jari Puikkonena i Huberta Neupera. Siódmy był Stanisław Bobak. Rok później wygranej doczekali się gospodarze. Na najwyższym stopniu podium stanął Roger Ruud. Drugi był Horst Bulau, zaś trzeci Johan Saetre.

W 1982 roku MŚ powróciły do Oslo. W ramach czempionatu odbyły się dwa konkursy indywidualne – na Holmenkollbakken i Midtstubakken, a także rywalizacja drużynowa na większym obiekcie. Jedyny raz w historii, indywidualne zawody Mistrzostw Świata w narciarstwie klasycznym były jednocześnie zaliczane do klasyfikacji Pucharu Świata. Na wzgórzu Holmenkollen po tytuł mistrzowski sięgnął Matti Nykaenen. „Latający Fin” pokonał Norwega Olava Hanssona i pochodzącego z Austrii Armina Koglera. Ten ostatni zdobył dwa dni wcześniej złoty medal na mniejszej skoczni, wyprzedzając Jari Puikkonena i Ole Bremsetha. Drużynowo tytuł wywalczyli gospodarze, którzy okazali się lepsi od Austriaków i Finów.

Kolejny rok przyniósł pucharowe zwycięstwo Steinara Braatena. Norweg o 2,4 punktu wyprzedził Horsta Bulaua, który po raz drugi w karierze otarł się o zwycięstwo na Holmenkollen. Najniższy stopień podium przypadł Arminowi Koglerowi. W 1984 roku zawody w Oslo zostały zdominowane przez skoczków z Czechosłowacji. Z wygranej cieszył się Vladimir Podzimek, a z drugiej pozycji Pavel Ploc. Reszcie świata pozostała trzecia lokata, którą zajął Ole Christian Eidhammer. Następny sezon to triumf Mattiego Nykaenena na Holmenkollbakken. Mistrz olimpijski z Sarajewa o 11,5 punktu zdystansował pochodzącego z Austrii Franza Wiegle, zaś o 15,9 „oczka” Szwajcara Gaerarda Balanche’a. Czterokrotny zdobywca Kryształowej Kuli nie był jednak w stanie powtórzyć swojego wyczynu w kolejnym pucharowym starcie w Oslo. Pomimo dłuższych lotów na 103 i 106 metr, przegrał o 1,9 punktu z Ernstem Vettorim. Podium uzupełnił inny z reprezentantów Austrii, Andreas Felder. Jak się później okazało, to właśnie on sięgnął po zwycięstwo na Holmenkollbakken w 1987 roku. Po próbach na 105 i 104 metr, mistrz świata z Oberstdorfu wyprzedził Ari-Pekkę Nikkolę i Mirana Tepesa. Nykaenen, który w pierwszej serii wylądował na 105,5 metrze, w drugiej kolejce doleciał zaledwie na 99 metrze i ukończył rywalizację na siódmym miejscu.

Tymczasem od pięciu lat na pucharowy sukces w Oslo oczekiwali gospodarze. Ich cierpliwość została nagrodzona w 1988 roku. Pierwsze dwie lokaty zawodów na wzgórzu Holmenkollen przypadły reprezentantom Kraju Wikingów. Zwyciężył Erik Johnsen, który o 15,2 punktu okazał się lepszy od Ole Gunnara Fidjestoela. Trzecią pozycję zajął Guenther Stranner. Rok później pierwszy triumf na Holmenkollen odnotował zawodnik NRD, Jens Weissflog. Skoczek z Oberwiesenthal, skacząc na 103,5 i 102,5 metra, wyraźnie pokonał konkurencję, wyprzedzając drugiego Jon Inge Kjoeruma o 17,5 punktu. Trzeci był Kent Johanssen.

Do nietypowej sytuacji doszło w 1990 roku. Na skoczni Holmenkollen nie rozegrano rywalizacji w ramach Pucharu Świata. Jedną z przyczyn był brak porozumienia na linii organizatorów konkursu z FIS w sprawie wysokości nagród finansowych. Zwycięzca z godnie ówczesnymi zasadami światowej federacji, nie mógł otrzymać za swoje osiągnięcie więcej, niż 3000 franków szwajcarskich. Tym samym konkurs odbył się jedynie w ramach Festiwalu Narciarskiego Holmenkollen. Odbyły się trzyseryjne zawody, które wygrał Jens Weissflog. Niemiec oddał loty na odległość 108,5, 105,5 i 95 metrów. Kolejne miejsca na podium zajęli Andreas Felder i Pavel Ploc.

Pucharowa karuzela powróciła do Oslo w 1991 roku. Równe loty na 105,5 i 106 metrów dały triumf Ernstowi Vettoriemu. Reprezentant Austrii okazał się w ostatecznym rozrachunku lepszy od Stefana Horngachera i Staffana Taellberga. Szwed o zaledwie 0,1 punktu wyprzedził zawodnika gospodarzy, Rune Olijnyka. Przed następnym sezonem Holmenkollbakken została kolejny raz przebudowana. Powodem było stulecie istnienia skoczni na wzgórzu Holmenkollen. Konkurencję zdemolował Toni Nieminen. Fenomenalny szesnastolatek o 20,7 punktu wyprzedził następnego na liście wyników Jiriego Parmę. Trzeci był trzykrotny wicemistrz olimpijski z Albertville, Martin Hoellwarth. W 1993 roku zgromadzeni licznie pod obiektem norwescy kibice liczyli na triumf świeżo upieczonego mistrza świata z Falun, Espena Bredesena. Tymczasem bliski sprawienia sensacji był Didier Mollard. Francuz w pierwszej serii oddał skok na odległość 110,5 metra – trzy metry dalej od Norwega. W finale Mollard skoczył dwa metry bliżej, co dało mu drugie miejsce w zawodach. Wygrał, po locie na 110 metr, Bredesen. Trzecią lokatę wywalczył Jaroslav Sakala. Czech o punkt wyprzedził Noriakiego Kasai. W kolejnym sezonie wszyscy skoczkowie przegrali z… wiatrem. Z powodu zbyt silnych, zmiennych i porywistych podmuchów podjęto decyzję o odwołaniu narciarskiej rywalizacji. W 1995 roku po raz pierwszy na Holmenkollbakken wystartował Adam Małysz. Na seriach treningowych przed konkursem zajął dwunastą i czternastą pozycję. W samych zawodach, rozgrywanych w bardzo trudnych warunkach pogodowych, po próbach na 100 i 102,5 metra był dwudziesty. Zwyciężył natomiast Andreas Goldberger. „Goldi” o punkt pokonał Takanobu Okabe, zaś czołową trójkę skompletował Jens Weissflog. Podczas tego weekendu na Holmenkollen dramatycznie wyglądający upadek zanotował Franci Petek. Reprezentant Słowenii wystąpił jednak w głównej imprezie sezonu – Mistrzostwach Świata w Thunder Bay – po których zakończył swoją sportową karierę.

Rok później na Holmenkollbakken zaplanowano dwa pucharowe konkursy. Oprócz rywalizacji indywidualnej, została rozegrana również drużynowa. Podczas piątkowych zawodów formą błysnął Adam Małysz. Wiślanin w pierwszej serii wylądował na 116 metrze, by w finale pofrunąć na odległość 124,5 metra, co było najdłuższym lotem zawodów. Polak jednak podparł się przy lądowaniu, przez co otrzymał niskie noty za styl. Postawa Małysza nie wystarczyła do zajęcia dobrej pozycji. Pozostałe próby, oddane przez Aleksandra Bojdę (93 i 87,5 m), Marka Gwoździa (94 i 74 m) oraz Wojciecha Skupienia (79,5 i 93 m) sprawiły, iż biało-czerwoni zakończyli konkurs na dziewiątym miejscu. Zwyciężyli za to Austriacy przed ekipą gospodarzy. Zacięty bój o najniższy stopień podium wygrali o 0,2 punktu Niemcy przed Finami. Dwa dni później, w niedzielę, rozegrano ostatnie zawody Pucharu Świata 1995/1996. Na Holmenkollen po pierwszej serii prowadził Masahiko Harada. Japończyk wylądował na 118 metrze. Małysz skoczył 11,5 metra bliżej i był piąty. Cztery pozycje niżej, po próbie na 106 metr, znajdował się Wojciech Skupień. W finale zakopiańczyk nie przekroczył granicy stu metrów i spadł na 31. pozycję. Co innego wiślanin. Lider reprezentacji Polski pofrunął na odległość 121,5 metra, co było najdłuższym skokiem zawodów, dzięki któremu zatriumfował w konkursie. Został pierwszym biało-czerwonym, który zwyciężył w corocznym konkursie w ramach Holmenkollen Ski Festival, a także trzecim, który okazał się najlepszym w zawodach Pucharu Świata. Za swój sukces zainkasował 16 tys. dolarów. Drugi stopień podium przypadł Janne Ahonenowi, trzeci Haradzie. Szósty był kończący swoją przygodę ze skakaniem Jens Weissflog. Niemiec po swoich ostatnich pucharowych zawodach, podpisał swoje narty i przekazał je do Muzeum Holmenkollen. Zapytany o swoich następców na skoczni, czterokrotny triumfator Turnieju Czterech Skoczni wymienił dwa nazwiska – Primoża Peterki i Adama Małysza…

Najlepsi skoczkowie świata powrócili do Oslo w 1997 roku. Na półmetku rywalizacji na wzgórzu Holmenkollen prowadził Hiroya Saito. Japończyk oddał skok na 116 metr. Pięć metrów bliżej lądował Kazuyoshi Funaki. W drugiej kolejce odrobił jednak straty, lądując na 125,5 metrze. Trzecią lokatę zajął Szwajcar, Bruno Reuteler. O pechu mógł mówić Primoż Peterka. Lider Pucharu Świata po pierwszej serii był drugi. W finale nie ustał próby 121,5 metra i zakończył zawody na 16. pozycji. Na tej samej lokacie po pierwszym skoku był sklasyfikowany Robert Mateja. Polak po drugiej próbie na 115,5 metra wskoczył do czołowej dziesiątki, kończąc rywalizację na ósmym miejscu. Dziewiętnasty był triumfator sprzed roku, Adam Małysz. W 1998 roku bliski zwycięstwa na Holmenkollbakken był Reuteler. Szwajcar oddał dwie próby na odległość 124,5 metra. W finałowej serii pokonał go jednak Peterka. Słoweniec poleciał metr dalej i dzięki notom za styl wyprzedził swojego rywala o 0,2 punktu. Podium skompletował Masahiko Harada. Jedyny Polak w czołowej trzydziestce, Mateja, zakończył udział w konkursie na 26. pozycji. Rok później ponownie w Oslo wygraną odniósł reprezentant Japonii, tym razem Noriaki Kasai. Samuraj lądował w swoich próbach na 123 i 117,5 metrze. Druga lokata przypadła Martinowi Schmittowi. Niemiec, który oddał pierwszy słabszy skok na 114 metr, w finale lądował na 123,5 metrze i odrobił kolejne punkty do lidera PŚ, Janne Ahonena. Fin na Holmenkollbakken był piąty, przegrywając jeszcze z Kazuyoshim Funakim i Jakubem Suchackiem. Ponownie najlepszym z biało-czerwonych był dziewiętnasty Robert Mateja. Adam Małysz zakończył konkurs na 27. miejscu. Pucharową wiktorię w Oslo w 2000 roku odniósł Sven Hannawald. Niemiec w finałowym locie na 132,5 metra ustanowił nowy rekord skoczni. Kolejne lokaty zajęli Finowie – Ville Kantee i Janne Ahonen. Dziewiąty po pierwszej serii Adam Małysz ostatecznie ukończył zmagania na dwunastej pozycji.

W następnym roku na wzgórze Holmenkollen Polak jechał w roli faworyta. W rozgrywanej w gęstej mgle rywalizacji „Orzeł z Wisły” wylądował na 124,5 metrze i o 13,6 punktu wyprzedzał drugiego w klasyfikacji Stefana Horngachera. Tuż za Austriakiem znajdował się Martin Schmitt. Mgła jednak robiła się coraz gęstsza i po obradach jury zawodów podjęło decyzję o odwołaniu finałowej kolejki. Tym samym Adam Małysz odniósł jedenaste pucharowe zwycięstwo w sezonie, czym wyrównał rekordowe osiągnięcie Schmitta. Dodatkowo wiślanin został nagrodzony Medalem Holmenkollen, wspólnie z norweskimi biegaczami – Bente Skari i Thomasem Alsgaardem. Minął rok i najlepszy na Holmenkollbakken okazał się Simon Ammann. Podwójny mistrz olimpijski z Salt Lake City odniósł tym samym swoje pierwsze w karierze pucharowe zwycięstwo. Szwajcar o zaledwie 0,7 punktu pokonał Svena Hannawalda. Tuż za mistrzem świata w lotach z Harrachova uplasował się Małysz, który już wcześniej zapewnił sobie końcowy triumf w klasyfikacji PŚ. Rok później, w glorii chwały podwójnego mistrzostwa z Val di Fiemme, Małysz oddał w pierwszej kolejce lot na 124,5 metra i zdystansował sklasyfikowanych ex-aequo na drugiej pozycji Roara Ljoekelsoeya i Floriana Liegla o 14,8 punktu. Druga seria rozgrywana była w jeszcze gęstszej mgle. Przed ostatnią piątką zawodników przerwano rywalizacje, aby najlepsi mogli wystąpić w korzystniejszych warunkach. One jednak z każdą chwilą robiły się coraz gorsze. W efekcie podjęto decyzję o anulowaniu finałowej kolejki. Najbardziej zbulwersowani byli kibice niemieccy. Trener Reinhard Hess mówił nawet wprost o spisku, który miał nie dopuścić do wypadnięcia reprezentanta Norwegii z czołowej trójki konkursu. Sven Hannawald, po pierwszej serii sklasyfikowany na 14. miejscu, byłby w najgorszym przypadku szóstym zawodnikiem zawodów i utrzymałby prowadzenie w PŚ. Tak musiał oddać żółty trykot lidera na rzecz Małysza, który przystępował do konkursu z czwartej pozycji w klasyfikacji. Biało-czerwony został pierwszym skoczkiem niepochodzącym z Norwegii, który po raz trzeci zwyciężył w corocznych zawodach na Holmenkollen. Dzień wcześniej odbyła się rywalizacja drużynowa, którą wygrali Austriacy. Polski zespół w składzie Małysz, Tomasz Pochwała, Robert Mateja i Marcin Bachleda zajął szóste miejsce.

W 2004 roku Adama Małysza, który zakończył sezon po upadku na skoczni w Park City, zabrakło na rozbiegu Holmenkollbakken. Pozostali polscy skoczkowie nie byli w stanie go godnie zastąpić – żaden z nich nie awansował do konkursu. Po tych zawodach Apoloniusz Tajner ogłosił decyzję o rezygnacji z funkcji trenera kadry narodowej w skokach narciarskich. Same zawody były walką Roara Ljoekelsoeya z Janne Ahonenem o Kryształową Kulę. Norweg zrobił wszystko co mógł, prowadził po pierwszej serii nad Simonem Ammannem i Bjoernem-Einarem Romoerenem. Fin jednak zajmował bezpieczną ósmą pozycję. Jury było zmuszone ogłosić odwołanie finału (a jakżeby inaczej, z powodu mgły) i Ahonen ostatecznie wyprzedził w klasyfikacji Pucharu Świata Ljoekelsoeya o dziesięć punktów. Na pocieszenie mistrzowi świata w lotach z Planicy pozostał triumf w Turnieju Nordyckim, gdzie okazał się lepszy o 0,4 punktu od Romoerena. Kolejna pucharowa edycja w Oslo miała dwóch bohaterów – Mattiego Hautamaekiego, który zwyciężył i został pierwszym skoczkiem w historii, który podczas jednej edycji Turnieju Skandynawskiego wygrał cztery konkursy, oraz Andreasa Widhoelzla, nowego rekordzistę Holmenkollbakken (134 m). Najlepszym Polakiem był dziewiętnasty Małysz. Co ciekawe, wiślanin znalazł się tuż za dominatorem sezonu, Janne Ahonenem. Fin jednak już wcześniej zapewnił sobie końcowy sukces. W 2006 roku Holmenkollen powitało skoczków narciarskich nie mgłą, ale po raz pierwszy od pięciu lat słońcem. Ku wielkiej radości licznie zgromadzonych Polaków, głównym bohaterem rywalizacji został Adam Małysz. „Orzeł z Wisły”, który z Igrzysk Olimpijskich w Turynie powrócił bez medalu, stał przed szansą pierwszego pucharowego zwycięstwa w sezonie. Na półmetku rywalizacji po skoku na 130,5 metra był drugi, przegrywając jedynie z Martinem Kochem. W finale wylądował na 124,5 metrze, co przy o sześć metrów krótszym locie Austriaka oznaczało wygraną. Małysz po raz czwarty triumfował na Holmenkollbakken, czego dokonał jako pierwszy skoczek w historii Festiwalu Narciarskiego w Oslo. Obok niego na podium stanęli Thomas Morgenstern i Andreas Kofler – złoty i srebrny medalista niedawno zakończonych Igrzysk.

Być może to dzięki zwycięstwu w Oslo „Orzeł z Wisły” uwierzył, że to jeszcze nie czas na zakończenie sportowej kariery. Skocznia go nie zawiodła. W następnym roku przyjechał do Norwegii jako mistrz świata z Sapporo, który od czasu czempionatu wygrywa ze wszystkimi gdziekolwiek chce i walczy o czwarty końcowy triumf w Pucharze Świata. Jak zatem niemiałby triumfować na ulubionym obiekcie? Wyjątkowo optymistycznie brzmiała informacja o rozegraniu dwóch indywidualnych zmagań na Holmenkollbakken. Pierwszy z nich odbył się w miejsce odwołanych zawodów w Lillehammer. Sobota należała do Polaka. Loty na 131 i 122 metr, wygrana o 15,3 punktu nad Andreasem Kuettelem i odebranie z rąk Andersa Jacobsena czerwonego trykotu lidera PŚ. Wydawało się, że nikt nie jest w stanie mu zagrozić w niedzielnej rywalizacji. A jednak znalazł się ktoś taki, a dokładniej była to pogoda. W wyjątkowo wietrznych i loteryjnych zawodach szczęście uśmiechnęło się do Simona Ammanna. Helweta drugi raz odniósł zwycięstwo w Oslo. Małysz takiego szczęścia nie miał. Zaraz po wybiciu z progu, wiatr podbił mu jedną nartę i „krocząc w powietrzu” wiślanin wybronił się z ciężkich opresji. 52. lokata oznaczała jednak pożegnanie z pozycją lidera Pucharu Świata, przynajmniej do Planicy. Tym samym najlepszym z biało-czerwonych na Holmenkollen był dziewiętnasty Kamil Stoch.

W 2008 roku po raz ostatni rozegrano konkurs Pucharu Świata na „starej Holmenkollbakken”. Zawody zakończyły się wygraną Gregora Schlierenzauera. Mistrz świata w lotach z Oberstdorfu okazał się lepszy od dwójki reprezentantów gospodarzy – Toma Hilde i Bjoerna-Einara Romoerena. Pięciokrotny triumfator tych zawodów, Adam Małysz tym razem ukończył zmagania na jedenastej pozycji. W październiku tego samego roku rozpoczął się demontaż obiektu. Na jego miejscu powstał supernowoczesna skocznia o punkcie konstrukcyjnym usytuowanym na 120, zaś HS na 134 metrze. Nowa arena powstała z myślą o organizacji Mistrzostw Świata w narciarstwie klasycznym w 2011 roku. Rok wcześniej odbyła się próba generalna w ramach Pucharu Świata. W serii próbnej przed konkursem nieoficjalny rekord skoczni – 142 metry – ustanowił Adam Małysz. Hannu Lepistoe nie był zadowolony z tego faktu. Wiedział, że sędziowie nie pozwolą Polakowi na oddanie tak dalekiego skoku w zawodach. Doświadczony trener miał rację. Przed pierwszym skokiem „Orła z Wisły” jury podjęło decyzję o obniżeniu belki dla wiślanina. Krótszy najazd w połączeniu z pogorszeniem się warunków dały lot na 128,5 metra i zaledwie trzynastą lokatę na półmetku zawodów. W finale Polak poleciał na odległość 136,5 metra. Wywindowało to podwójnego wicemistrza olimpijskiego z Vancouver na drugi stopień podium! Przegrał jedynie o 9 punktów z niepokonanym od Igrzysk Simonem Ammannem. Trzecią lokatę zajął Andreas Kofler, który w pierwszym skoku wylądował na 139,5 metrze, czym ustanowił oficjalny rekord Holmenkollbakken.

Norwescy kibice na kolejny sezon wyjątkowo czekali. Wszystko za sprawą narciarskiego czempionatu, który po 29 latach przerwy powrócił do Oslo. Rywalizacja skoczków zaczęła się na mniejszym obiekcie – Midtstubakken. Tam brązowy medal zdobył Adam Małysz. „Król Holmenkollen” przegrał tylko z Austriakami – Thomasem Morgensternem i Andreasem Koflerem. Bardzo dobre, szóste miejsce zajął Kamil Stoch. Drużynowo nasza reprezentacja osiągnęła czwarte miejsce. Duże nadzieje wiązaliśmy z konkursem na dużej skoczni. Niestety, Małysz nie miał szczęścia do warunków w pierwszej serii, a dodatkowo problemy przy lądowaniu dały ostatecznie wiślaninowi jedenastą lokatę. Po tym konkursie sześciokrotny medalista MŚ ogłosił, iż po trwającym sezonie zakończy swoją bogatą w sukcesy karierę. Zrobił to po zawodach na skoczni, na której odniósł swój pierwszy międzynarodowy sukces. Bliski medalu był Kamil Stoch, ale słaby finałowy skok, w dodatku zakończony upadkiem, zepchnął go na dziewiętnaste miejsce. Mistrzem został Gregor Schlierenzauer, który wyprzedził Morgensterna i Simona Ammanna. Drużynowo złoto, podobnie jak na Midtstubakken, zdobyli Austriacy, zaś kropkę nad i, nowym oficjalnym rekordem skoczni (141 m), postawił Kofler. Biało-czerwoni, zakończony już po pierwszej serii, konkurs ukończyli na piątej pozycji.

Jak dotąd ostatni raz światowa czołówka przybyła do Oslo w marcu 2012 roku. Po raz pierwszy pucharowe zwycięstwo, na skoczni która nie ma mamucich rozmiarów, odniósł Martin Koch. Austriak okazał się lepszy od Severina Freunda i Roberta Kranjca. Mistrz świata w lotach z Vikersund o zaledwie 0,3 punktu wyprzedził Daikiego Ito, który prowadził na półmetku rywalizacji. Po pierwszej serii i skoku na 129,5 metra na trzeciej pozycji znajdował się Piotr Żyła. W finale jednak wylądował 11 metrów bliżej i zakończył zawody na siódmym miejscu. Jedenastą i dwunastą lokatę zajęli natomiast odpowiednio Kamil Stoch i Maciej Kot.

Przed trwającym sezonem, na wzgórzu Holmenkollen rozegrano 32 z 34 planowanych zawodów o Puchar Świata (tabele 1.-2.). Konkurs z 1990 roku ostatecznie się odbył, ale nie był zaliczany do końcowej klasyfikacji cyklu. W 2007 rozegrano dodatkową rywalizację, w miejsce odwołanej w Lillehammer. Liderem tabeli medalowej PŚ w Oslo – i tu nie ma niespodzianki – jest Adam Małysz (tabele 3.-9.). Polak pięciokrotnie triumfował, raz był drugi i raz trzeci i z dorobkiem siedmiu miejsc na podium jest zdecydowanym numerem jeden. Trzy wygrane na swoim koncie ma Simon Ammann, po dwie – Matti Nykaenen i Ernst Vettori.

Biało-czerwoni 32 razy kwalifikowali się do finałowej serii pucharowej rywalizacji na Holmenkollbakken (tabele 10.-15.). Najwięcej razy czynił to Adam Małysz. „Orzeł z Wisły” trzynastokrotnie znajdował się w czołowej trzydziestce i uzbierał przy tym 727 punktów do Pucharu Świata. Drugi wynik – 52 „oczka” (zważywszy aktualną punktację) – należy do Stanisława Bobaka. Podium zamyka Robert Mateja z rezultatem 49 punktów. Trzy „oczka” mniej ma Kamil Stoch. Łącznie jedenastu Polaku uzbierało 995 pucharowych punktów. Po dodaniu rezultatu za szóste miejsce w drużynówce rozegranej w 2003 roku, nasi reprezentanci wywalczyli w Oslo 1145 punktów do klasyfikacji Pucharu Narodów.

A jak wygląda sytuacja zwycięzców? 26,67 procent triumfatorów spod Holmenkollen wznosiło w tym samym sezonie Kryształową Kulę (tabele 16.-17.). Najlepszy skoczek w Oslo zawsze znajdował się w czołowej „15” na koniec danej edycji Pucharu Świata. Spośród późniejszych zdobywców PŚ, najniższe miejsce zajął w Oslo… Adam Małysz. „Orzeł z Wisły” w 2007 roku był 54. w drugim konkursie, ale nie przeszkodziło mu to w odniesieniu ostatecznego triumfu. Czołowa trójka zawodników ze skoczni Holmenkollbakken zdobywała w tym samym sezonie średnio 32,75 procent możliwych do wywalczenia indywidualnie medali imprez mistrzowskich. Pełna lista medalistów znajduje się na str. 10. załączonego dokumentu.

Zobacz statystyki i szczegóły zawodów Pucharu Świata na skoczni Holmenkollen >>

Przed nami ostatni konkurs Pucharu Świata na dużej skoczni. Zwycięstwo w Oslo jest jednym z największych marzeń praktycznie każdego startującego w zawodach skoczka narciarskiego. Nam zawsze będzie kojarzyć się z sukcesami Adama Małysza. Czy o napisanie kolejnego rozdziału „polskiej historii Holmenkollbakken” pokuszą się nasi reprezentanci? Kamil Stoch w tym tygodniu udowodnił, iż jest w stanie odnosić w tym sezonie pucharowe zwycięstwa. O jak najwyższą pozycję będzie walczył z pewnością również Maciej Kot, nieprzewidywalny Piotr Żyła oraz reszta naszej kadry. Czyje nazwisko zapisze się w historii Holmenkollen Ski Festival pod rokiem 2013? W niedzielne popołudnie wszystko się wyjaśni.

Adam Bucholz


Adam Bucholz, źródło: Informacja własna
oglądalność: (15138) komentarze: (23)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • tomek_92 doświadczony

    Adam Małysz rzeczywiście jest królem tej skoczni. Wygrał aż 5 razy, ale tak naprawdę powinien mieć tych zwycięstw 7!
    W 2006/2007 przegrał tylko z pogodą, bo był wtedy zdecydowanie najlepszy i gdyby nie podmuch wiatru zapewne wygrałby te zawody.

    Z kolei w 2010 roku Adam przegrał przez przeliczniki za wiatr. Na treningach skakał zdecydowanie najdalej i tylko bardzo duży pech mógł odebrać wygraną. Niestety Małysz nie miał szczęścia w pierwszej serii, ponieważ odjęto mu bardzo dużo punktów (aż -17). Więcej punktów odjęto tylko Romoerenowi (-17,5) i Chedalowi (-18,3), przy czym Norweg skoczył wtedy aż 137m, a Małysz 128,5. Nie wierzę, że Małysz skaczący najlepiej na tej skoczni skoczyłby aż 10 metrów bliżej od Bjoerna w takich samych warunkach. Sam Małysz po konkursie powiedział, że w pierwszej serii nie czuł, że wiatr mu pomaga, a jeżeli już to bardziej przeszkadzał.
    W II serii Adam znokautawał rywali skokiem na 136,5 metra uzyskując zdecydowanie największą notę II serii (lepszą od Ammanna o prawie 15 pkt). Z resztą o tym, że jemu należało się zwycięstwo w tamtym konkursie świadczy również to, że w sumie skoczył dalej od Simona aż 5 metrów!
    Mimo, że wygrał 5 razy na Holmenkollen to powinien mieć tych zwycięstw przynajmniej 6, a może nawet 7, ale niestety jak widać Adam wielokrotnie miał po prostu pecha, co nie pozwalało mu wygrywać.

  • anonim
    Pytanie

    Witam mam pytanie dla pasjonatów hehe :
    -Ktoś na forum mówił,że skoki letnie,a zimowe to inna bajka,a jaka własciwie jest roznica,może to ze latem nie ma z ,,czego odlecieć'' ...
    -drugie poytanie : po co sztuczny snieg jest robiony na skoczniach , by skoczkowie skakali np na igielicie w grudniu np.Engelbergu by byla roznica w odleglosciach ?

    Sory za glupie pytania ale ciekawi mnie to ... : ) .

  • jassi92 początkujący
    Przebieg

    Kamil wygra w Oslo, w Planicy wygra Kraniec, groźny będzie Prevc, Ito, Tepes, Norwegowie. Myślę że Kamil wygra w Oslo, w Planicy na podium nie stanie ale 3 miejsce w klasyfikacji utrzyma

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl