Łukasz Kruczek: "Przed dziewczynami jeszcze sporo pracy"

  • 2013-12-06 23:54

Trener Łukasz Kruczek po dzisiejszym konkursie mieszanym przyznaje, że przed naszymi młodymi reprezentantkami jest jeszcze sporo pracy, jednak podkreśla, iż start w Pucharze Świata był dobrym pomysłem.

- Myślę, że dziewczyny wiedzą, że jest jeszcze wiele pracy przed nimi, ale to był bardzo dobry ruch, żęby pokazać, że coś się u nas dzieje w tym światku. Za kilka lat miksy wkroczą na arenę Igrzysk Olimpijskim, więc trochę pracy, wytrwałości i może coś z tego być za kilka lat.

- Kamila coś złapało przed progiem i przeleciał, nie mógł wykończyć odbicia. Bardzo dobrze skoczył Maciej Kot, ale dziewczyny musiałyby skakać po dziesięć metrów dalej, wówczas można byłoby marzyć o człowej ósemce. Poziom jest taki, jaki widać i nie można mówić, że one coś zawaliły czy zepsuły, czeka ich jeszcze wiele godzin treningów, aby ten poziom podnieść. Na pewno wpływ na postawę miała też trema, ale nawet gdyby jej nie było to raczej by nie pomogło za wiele.

- Warunki były dziś cały czas trudne, wiał silny wiatr, a do tego jeszcze przyszedł śnieg i były problemy z odśnieżaniem torów. Organizatorzy trochę zaspali, bo nawet mieli kłopot z odpaleniem dmuchaw. Jesteśmy jednak już przyzwyczajeni do takich sytuacji, od początku sezonu jest podobnie.

- Chłopcy cały czas skaczą swoje, dobre skoki przeplatają gorszymi, do pełnej stabilizacji trochę jeszcze brakuje. Wchodzimy teraz w sezon, zaczynają się możliwości treningu między zgrupowaniami i za 2-3 tygodnie będziemy widzieć prawdziwy układ sił na świecie. To, że nie mieliśmy okazji do treningów na skoczni raczej na razie nie jest problemem, ale niedługo będziemy chcieli coś przetestować nowego, wówczas na pewno będziemy potrzebować skoczni. Lada dzień w kraju powinny być jakieś obiekty czynne, wówczas będziemy mogli trenować pomiędzy wyjazdami.

- Skoki Krzyśka Bieguna nie były dziś tak błyskotliwe, jak te wcześniejsze, ale były w porządku. Przypomnijmy, iż dzisiejsza seria treningowa była taka rozpoznawcza, po dłuższej przerwie bez skakania, a w kwalifikacjach ostatni zawodnicy skakali z obniżonego rozbiegu, co bylo trochę dziwne, bo nie było ku temu powodów.

- Jeśli chodzi o dyskwalifikację Dawida to jego kombinezon był trochę za duży. Taki kombinezon cały czas się rozciąga, wciąż to sprawdzamy, ale czasem wystarczy jeden skok za dużo i on już się rozchodzi, stąd też ciągłe korekty i zmiany kombinezonów na nowe. Taki kombinezon można poprawiać tylko ograniczoną liczbę razy, bo materiał traci swoje właściwości. To problem odkąd wprowadzono nowe przepisy dot. ciaśniejszych kombinezonów. Cały czas jest to taka pogoń, moglibyśmy zrobić kombinezon z zapasem, bardzo ciasny, ale wtedy nie byłoby szans na rywalizację.


Tadeusz Mieczyński, źródło: Informacja własna
oglądalność: (6396) komentarze: (7)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Tim doświadczony

    Justyna ma alergię na PZN, bo tylko dzięki jej zawziętości i trenera wydostała się z tego bajzlu.Należy przypomnieć, że na Igrzyskach w Turynie jej narty smarował trener, co skończyło się zasłabnięciem na jej koronnej konkurencji i w konsekwencji stratą medalu...

  • Toyminator profesor

    Ja wiem że one dopiero jakoś zaczynają ,że może kiedyś będzie lepiej ,i niczego po nich nie oczekiwałem. Ale mimo wszystko ich skoki wyglądały jakby nigdy w życiu nie skakały na obiekcie większym niż k-15... One się wybiły i praktycznie zero sylwetki ,myślałem że to potrafią;D No ale nic ,jeśli będzie wsparcie to za 3-4 lata powinny pkt zdobywać.

  • starysceptyk doświadczony
    zet

    Masz rację, ale nie nazwał bym tego olewaniem, co sugeruje lekceważenie. A to było celowa polityka. Wszystkie pieniądze dla naszych kochanych skoczków. Tajner czy zarząd PZN to nie jacyś jaskiniowi antyfeminiści. Aby skoki narciarskie miały finansowo dobrze, trzeba było obciąć pieniądze wszystkim innym konkurencjom. I stąd pretensje Justyny Kowalczyk która jako gwiazda sportu i mająca niewyparzony język potrafiła bardzo ostro zaatakować PZN za lekceważenie jej osoby i osiągnięć, w tym finansowe. I te pieniądze potrafiła wywalczyć.
    Uczciwość nakazuje mi przyznać, że była to celowa polityka, dać jednej dyscyplinie dostatnie finansowanie, przy ubóstwie pozostałych. A damskie skoki jako dyscyplina nowa nie załapała się nawet na resztki.
    Nie wiem czy ktoś zwrócił uwagę, ale gdy podjęto decyzję o starcie w drużynowym mikście i powołanie 2 osobowej kadry kobiet, to zwrócono się do ministerstwa sportu o dodatkowe fundusze na to, żeby nie uszczuplać na kobiece skoki przyznanych już pieniędzy. A jak ministerstwo nie da albo da mało. Czy kobiece skoki skończą się na Lillehammer ?

  • polanin bywalec
    Kombinezony

    Niestety muszę w tym momencie wypowiedzieć kilka krytycznych słów odnośnie kombinezonów. Nie jest to pierwsza dyskwalifikacja, która dotyka naszego zawodnika. Chcę tu uzmysłowić, że jeden zawodnik, którego tracimy w prawie każdych zawodach( od jakiegoś czasu), to zmarnowany trud wielu ludzi, pracujących na poczet polskich skoków. O kibicach nawet nie pisnę, choć wiem, jak wrze ten temat we mnie. Nie ma czegoś takiego, że nie wiem, dlaczego tak się stało. Ktoś wykonuje źle swoją pracę i kwita.
    No chyba......a to już mój domysł......że poruszamy się celowo na pograniczu tego co dozwolone i czerpiemy z tego garściami.

  • anonim
    skoki Kobiet w Polsce

    Prawda jest taka, że skoki kobiet były w Polsce zupełnie olewane przez PZN, wystarczy prześledzić wypowiedzi naszych działaczy i trenerów z kilku ostatnich lat, dziewczyny nie miały żadnego konkretnego wsparcia, kobiece skoki traktowano jak zabawę, dopiero teraz, gdy okazało się, że będzie to konkurencja olimpijska nagle wszyscy się obudzili, niestety świat nam mocno odskoczył i przez to zaniedbanie Polska w kobiecych skokach jest totalnym outsiderem. Potwierdzeniem tego są wyniki w Lillehammer.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl