Maciej Kot: "Przypominało to rosyjską ruletkę"

  • 2014-01-19 23:41

Wiele emocji wywołał dzisiejszy konkurs indywidualny w Zakopanem. Ciągnięty w nieskończoność, wypaczony przez warunki pogodowe. Kontrowersje wśród kibiców wywołała szczególnie decyzja jury o możliwości powtórzeniu skoków przez Thomasa Dietharta i Andreasa Wellingera. Swoje opinie o decyzjach jury a także swoich skokach przekazali czytelnikom polscy zawodnicy a także Łukasz Kruczek.

Krzysztof Biegun: "Warunki pogodowe były naprawdę trudne. Deszcz, wiatr. Widziałem też ile uwagi kamerzyści poświęcali torom najazdowym i jak płynęła w nich woda. Widać było wyraźnie po skokach Dietharta i Wellingera, jak bardzo spadły im prędkości najazdowe. Oni nie mieli szans skoczyć dobrze" - ocenił Biegun.

Jury zapowiedziało start drugiej serii na 17:00 ale ostatecznie piętnaście minut później ją odwołano. "Myślę, że nie było szans rozegrać drugiej serii. A jeśli tak, to pewnie wyglądałaby tak, jak pierwsza. A wyniki tego konkursu są po prostu loteryjne. Jeśli chodzi o mój skok, to był akurat dobry. Nawet powiedziałbym że bardzo dobry. Chyba najlepszy w Zakopanem. W dodatku dopisały mi warunki. Trochę żałuję lądowania, ale w sumie z miejsca jestem zadowolony" - ocenił Krzysiek.

"Trochę żałuję, że nie udało mi się wystąpić w konkursie drużynowym. Ale tak jest. Mamy obecnie bardzo wyrównaną kadrę i trudno przebić się do składu. Raz jeden skacze lepiej, raz drugi. Raz jeden dostaje szansę, raz inny. Trzeba się z tym pogodzić" - zakończył zawodnik z Gilowic.

Piotra Żyłę pytano głównie o to, czy warto było skakać w taka pogodę. "Zawsze jest warto skakać. Dziś akurat wiało, nawet kręciło ale ci, co skakali najlepiej, wygrali. Na przykład Prevc skakał w złych warunkach a stanął na podium. Skoki to taki sport, że czasem rządzi pogoda" - stwierdził Piotr.

"Diethart i Wellinger mieli podwójnego pecha. Powtarzali skoki a wyszło na to samo. Nie będę komentował decyzji sędziów, bo to nie moja rola, ale mogę powiedzieć, że nie jest fajnie jak się skacze te dwa, trzy kilometry na godzinę wolniej, niż reszta stawki. Niby ja na co dzień jeżdżę wolniej o kilometr niż inni ale to inna sprawa. W dodatku woda "kleiła" im narty i nie jechały płynnie. Dostali niby drugą szansę ale wyszli na tym jeszcze gorzej. Gdy ja jechałem, to tory jeszcze były całkiem niezłe, jechało mi się równo, ale też już wolniej, niż czołówka. Ja jechałem jeszcze ponad 90 km/h a Diethart z Wellingerem ledwo ponad 88. Najszybciej jechali ci z samego początku stawki, ale oni z kolei mieli największego pecha do wiatru. Tak źle i tak niedobrze" - ocenił wiślanin.

"Podziwiam kibiców, jestem bardzo wdzięczny, że w takich trudnych warunkach przyszli tak licznie i tak fantastycznie nas dopingowali" - zakończył Żyła.

Maciej Kot był dziś najlepszym z Polaków, zajął dziesiąte miejsce. "Mój dzisiejszy skok jak i miejsce mnie ucieszyło. Bardziej bym się ucieszył, gdyby była druga seria i mógłbym potwierdzić swoją dobrą dyspozycję, no ale trudno. Ogólnie to moje miejsce chyba odzwierciedla moją formę. Ale patrząc na konkurs całościowo, to przypominało to rosyjską ruletkę" - stwierdził Maciej Kot.

"Czuję się już lepiej, choroba ustąpiła dziś czułem się już bardzo dobrze. To chyba mój najlepszy dzień w tym tygodniu. Wczorajszy odpoczynek i lekki trening na siłowni na pewno mi pomogły. Teraz trzeba się ostro wziąć do roboty, by w czasie Igrzysk nie wyszły braki treningowe" - zakończył zawodnik z Zakopanego.

"Decyzja o odwołaniu zawodów trochę mnie zaskoczyła, ja już się przygotowywałem do drugiej serii. Biegałem, rozgrzewałem się. Może i lepiej, bo to by była męka. Dla kibiców tez niepotrzebne i nieprzyjemne stanie w deszczu. A jeszcze mogłoby dojść do jakiegoś nieszczęścia" - ocenił decyzję jury Klemens Murańka.

Jan Ziobro już przed dzisiejszym konkursem był pewien wyjazdu do dalekiego Soczi. Czeka go kolejne długie rozstanie dziewczyną i dopiero co urodzoną córeczką. "Takie jest życie sportowca. Trzeba z tym jakoś żyć. Nie planowaliśmy na razie chrzcin, najpierw niech Angelika wróci z Wiwianą do domu, potem będziemy planować" - powiedział Janek.

Krzysztof BiegunKrzysztof Biegun
fot. Sarah Braunias
Piotr ŻyłaPiotr Żyła
fot. Tadeusz Mieczyński
Klemens MurańkaKlemens Murańka
fot. Tadeusz Mieczyński
Jan ZiobroJan Ziobro
fot. Tadeusz Mieczyński
Jakub WolnyJakub Wolny
fot. Anna Libera
Aleksander ZniszczołAleksander Zniszczoł
fot. Tadeusz Mieczyński
Łukasz KruczekŁukasz Kruczek
fot. Anna Szczepankiewicz

"Nie będę zły, to nie był zły skok, może nie idealny, ale dobry, warunki były jakie były, dostałem minusowe punkty, a miałem odczucie, że wiatr spycha mnie do zeskoku. No ale cóż. Nie podlega to dyskusji. Jest 21. miejsce, co nie jest szczytem marzeń, ale wpadły kolejne punkty na konto. Nie będę się ani szczególnie cieszył, ani załamywał, szczyt formy ma przyjść w innym momencie sezonu" - filozoficznie podszedł do całego zamieszania zakopiańczyk.

Jakub Wolny: Trochę się najadłem strachu, bo narta mi uciekła na dół. Taki podmuch wiatru, nic na to nie poradzę. Wydaje mi się, że nie popełniłem błędu" - mówił o swoim pierwszym anulowanym skoku Jakub.

"Trzeba trenować, trenować i jeszcze raz trenować. W Wiśle miałem lekkiego pecha, chociaż skok był dobry. Wczoraj w kwalifikacjach skok też był naprawdę dobry, jeden z lepszych w karierze. Teraz miałem takie warunki, a nie inne, ale wydaje mi się, że na progu nie było błędu" - dodał po swoim drugim skoku zawodnik z Wilkowic.

Aleksander Zniszczoł: Organizatorzy chcieli na siłę zrobić przynajmniej jedną serię, ale powiedzmy sobie szczerze: ze sportem i skokami to miało mało wspólnego".

Łukasz Kruczek: "Jestem zadowolony z postawy moich podopiecznych. Może martwić, że nikt z grupy krajowej nie zdołał w Wiśle ani w Zakopanem zdobyć żadnych punktów. Mamy w tej chwili swiętną drużynę, wystarczy popatrzeć na klasyfikację generalną Pucharu Świata - w pierwszej szesnastce jest czterech Polaków. Punkty ma siedmiu. Niestety potem tworzy nam się mała dziura. Będziemy nad tym pracować".

"Gdyby taka sytuacja jak w przypadku Wellingera czy Dietharta dotyczyła któregoś z moich chłopaków, zachowałbym się podobnie. Może nie tak ekspresyjnie, jak Alex Pointner, ale na pewno musiałbym zareagować. Ci zawodnicy jechali o ponad dwa kilometry wolniej niż reszta. To tak, jakby skrócić im najazd o dwie lub trzy belki i nie dać żadnej rekompensaty. Telewizja pokazywała Alexa, ale myśmy wszyscy interweniowali i wszyscy naciskaliśmy, by zrobić coś z torami, bo każdy następny zawodnik po Dietharcie i Wellingerze skończyłby tak samo. Nasze interwencje przyniosły skutek. Przestał padać deszcz, który rozmywał tory, więc pogoda sama się zlitowała, ale nacięto też tory piłą, by woda szybciej z nich uciekała. Pozostałą wodę wymieciono szczotkami i dało się w miarę skakać" - zrelacjonował nerwową akcję na progu skoczni nasz szkoleniowiec.

"Myślę, że jury było bardzo zdeterminowane, by dokończyć ten konkurs, by w ten sposób podziękować kibicom. Gdyby go nie skończono, byłby pewnie spory zawód. On nie był piękny, ale się odbył. Jest zwycięzca, są zawodnicy na podium. Szkoda w sumie, że nie był drugiej serii" - ocenił trener.

Z trenerem Kruczkiem rozmawialiśmy jeszcze przed ogłoszeniem decyzji o składzie na Soczi. Łukasz Kruczek mówił, że sztab ma przed sobą trudny orzech do zgryzienia. "Gdyby zawody w Soczi odbywały się za trzy dni, w ogóle nie byłoby problemu, wybralibyśmy patrząc na formę zawodników w ostatnich dniach. Ale to jeszcze trzy tygodnie. Wybór naprawdę nie jest prosty. Każdy w sztabie ma prawo głosu, każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie. Ostateczna decyzja spada na moje barki, to moja praca, ale chciałbym żeby zapadła na bazie rozmów, argumentów, powszechnej zgody. Przecież musimy ze sobą dobrze współpracować. Czterech już mamy, nad piątym się wahamy. Póki co jest dokładne pół na pół" - mówił tuż po zawodach trener.


Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (12784) komentarze: (9)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Stinger profesor
    Xander

    Mógł zapunktować Hula po pierwszym skoku bo to był skok na punkty, niestety podobnie jak w Kuusamo (z ty może tam był skok na TOP10) ta próba była kasowana ...oby już w Sapporo Stefan zdobył punkty podobnie jak Miętus i Kłusek. Trener Kruczek postawił nie postawił na ilość a więc oby to była jakość i zapunktowali.

  • Xander weteran

    Dobrze było Jakub. Teraz trzeba ostro trenować i może już w przyszłym sezonie błyśniesz tak jak Biegun. Szkoda że nikt z krajówki nie zapunktował to też martwi w kontekście PŚ w Sapporo. No ale trzeba powiedzieć że dziś nie trafili na dobre warunki.

  • selli początkujący

    uf przeczytałam całe :D muszę się uczyć do sesji więc szkoda,że nie dłuższy tekst :D a tak na serio to wielka szkoda,ze własnie tak to się wszystko potoczyło :/ no ale było, minęło, oby teraz nasi chłopcy na spokojnie sobie trenowali i szlifowali formę- oby mieli do tego warunki :)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl