Organizacyjny sukces, sportowa klapa - Zakopane 1990

  • 2014-11-13 13:33

Pomimo starań ze strony Polskiego Związku Narciarskiego, kandydatura Zakopanego do organizacji zawodów Pucharu Świata w skokach narciarskich nie znajdowała uznania u Międzynarodowej Federacji Narciarskiej. W końcu udało się jednak otrzymać zgodę na organizację jednego konkursu. Miało to miejsce w 1990 roku, dokładnie dziesięć lat od poprzedniej pucharowej rywalizacji pod Tatrami.

Lech NadarkiewiczLech Nadarkiewicz
fot. Tadeusz Mieczyński
Jens WeissflogJens Weissflog
fot.
Zbigniew KlimowskiZbigniew Klimowski
fot. Tadeusz Mieczyński

W ciągu tej dekady diametralnie zmieniła się sytuacja polskich skoków narciarskich. Swoje kariery zakończyli Stanisław Bobak i Piotr Fijas, triumfatorzy zakopiańskich konkursów z 1980 roku. Ich następcy nie potrafili nawet zbliżyć się do poziomu sportowego, jaki oni prezentowali. Było tak źle, że trener kadry Lech Nadarkiewicz wycofał biało-czerwonych na półmetku rywalizacji z Turnieju Czterech Skoczni. Jan Kowal i Alojzy Moskal zamiast do Austrii pojechali do Czechosłowacji, gdzie na normalnej skoczni w Szczyrbskim Jeziorze mieli wraz z resztą polskich skoczków przygotowywać się do pucharowego konkursu w Zakopanem. Trening na Wielkiej Krokwi był niemożliwy, ponieważ obiekt nie był naśnieżony. Skocznia została oddana do użytku zawodnikom dopiero 10 stycznia, na tydzień przed pucharowymi zawodami.

W przeciwieństwie do poprzednich zawodów, tym razem do Zakopanego przybyła większość zawodników ze światowej czołówki. Do Polski przyjechał m.in. lider Pucharu Świata – Austriak Ernst Vettori oraz mistrz olimpijski z Sarajewa – Jens Weissflog z NRD. W sumie do konkursu zgłoszonych zostało 70 zawodników z 15 państw. Oprócz Polaków, były to reprezentacje Austrii, Bułgarii, Czechosłowacji, Finlandii, Francji, Jugosławii, Norwegii, NRD, RFN, Szwajcarii, Szwecji, USA, Włoch i ZSRR. Z wielkich gwiazd zabrakło jedynie legendarnego Fina Mattiego Nykaenena, triumfatora Turnieju Czterech Skoczni - Dietera Thomy z RFN oraz reprezentantów Japonii.

We wtorkowe południe rozegrano trzy oficjalne serie treningowe na Wielkiej Krokwi. Organizatorzy i zawodnicy musieli zmierzyć się z kapryśną pogodą. Zmienne warunki wietrzne pozwalały niektórym skoczkom odlecieć o kilkanaście metrów swoim rywalom. Nie tylko wietrzna loteria była problemem. Z powodu dodatnich temperatur w torach najazdowych skoczni gromadziła się woda, która hamowała zawodników. W zmieniających się jak w kalejdoskopie warunkach jury zawodów wielokrotnie modyfikowało podczas serii długość rozbiegu, przez co nie można było uznać wyników rywalizacji za obiektywne. Najdłuższy skok całego treningowego dnia oddał Werner Haim. Austriak w drugiej serii uzyskał odległość 119,5 metra.

Organizatorzy konkursu w Zakopanem wypożyczyli na czas zawodów od Finów elektroniczną aparaturę do automatycznego mierzenia odległości i prędkości na progu skoczni. Mimo to, podczas wtorkowych treningów nastąpiły zakłócenia w aparaturze i wyniki skoczków nie spływały na bieżąco do wiadomości publicznej. Dopiero trzy godziny po zakończeniu treningów gotowa była oficjalna lista wszystkich odległości i prędkości na progu uzyskanych przez zawodników. Na szczęście, problem ten udało się zażegnać przed konkursem głównym, gdzie fiński sprzęt funkcjonował już jak należy.

Zagraniczni zawodnicy nie kryli swojego podziwu dla Wielkiej Krokwi. Lider Pucharu Świata Ernst Vettori uznał polską skocznię za piękną. Z kolei Jens Weissflog nie ukrywał, że specjalne opuścił pucharowe konkursy w Czechosłowacji, aby móc po raz pierwszy w karierze wystąpić w Zakopanem, na pięknym obiekcie o którym słyszał bardzo wiele ciepłych słów. Bardzo dobrze o organizatorach konkursu wypowiadał się przedstawiciel komisji skoków FIS, Fin Niilo Halonen. Brązowy medalista mistrzostw świata w Zakopanem w 1962 roku chwalił Polaków, którzy pomimo bezśnieżnej zimy włożyli ogrom pracy, aby przygotować Wielką Krokiew jak najlepiej do zawodów.

Kiedy ekipy zawodników i trenerów po treningach rozjechały się do hoteli, dla komitetu organizacyjnego konkursu rozpoczęło się istne piekło. Nad Wielką Krokwią rozpętała się ulewa. Padający deszcz mógł rozmyć śnieg znajdujący się na skoczni, przez co zawody musiałyby zostać odwołane. Zakopiański COS musiał rozpocząć akcję ratunkową. 25-osoba ekipa pod wodzą Waldemara Wolwowicza pracowała niemal bez przerwy od godziny 19 we wtorek do godziny 11 następnego dnia. W ruch poszły koparki i ciężarówki, które zwoziły na obiekt śnieg zmagazynowany pod Nosalem i Średnią Krokwią. 17 uczestników akcji w ogóle nie zmrużyło oka tej nocy, ale ich wysiłek nie poszedł na marne. Wielka Krokiew była idealnie przygotowana do pucharowego konkursu.

W środę, 17 stycznia o godzinie 11 rozpoczęła się seria próbna przed konkursem na Wielkiej Krokwi. Tuż przed nią odbyła się ceremonia otwarcia zawodów, w ramach której górale zagrali na trombitach oraz zjechali wzdłuż zeskoku z flagami Polski, FIS i PZN. Największą furorę zrobił 82-letni Teodor Dawidek, uczestnik mistrzostw świata z 1939 roku, który szusował na przedwojennych nartach. Na sam koniec dzieci z pobliskich szkół, które na dzień zawodów zostały zwolnione z zajęć, wypuściły do góry baloniki. Warto zaznaczyć, że pomimo niefortunnego dnia i godziny rozgrywania konkursu, kibice dopisali. Na trybuny Wielkiej Krokwi przybyło ponad 40 tysięcy widzów – więcej niż podczas jakiegokolwiek konkursu niedawno zakończonego Turnieju Czterech Skoczni!

Już podczas serii próbnej, która zakończyła się wygraną Jensa Weissfloga po skoku na odległość 104,5 metra, stało się jasne, że nieco rozmoknięte w wyniku ulewy tory będą sprawiać problemy zawodnikom. Wystarczył jeden minimalny błąd na dojeździe na próg, aby stracić wszelkie szanse na dobrą odległość. Taki los spotkał w konkursie m.in. Jarosława Mądrego. Jedna z jego nart wyskoczyła w bok i reprezentantowi Polski nie udało się jej dociągnąć na czas. Jego skok na 82,5 metra był zdecydowanie poniżej oczekiwań. Niestety, wszyscy polscy skoczkowie nie mieli tego dnia powodów do radości. Dość powiedzieć, że z dwunastki startujących biało-czerwonych, ledwie czterech zdołało z trudem awansować do drugiej serii, w której prawo występu otrzymywała czołowa pięćdziesiątka pierwszej kolejki. Byli to Jan Kowal (94,0 m), Zbigniew Klimowski (93,5 m), Bogdan Papierz (93,5 m) i Alojzy Moskal (91,5 m). Walka o zwycięstwo w konkursie toczyła się tylko wśród zawodników zagranicznych. Po pierwszej serii prowadził Ole Gunnar Fidjestoel. Mistrz świata w lotach narciarskich poszybował na odległość 110 metrów. Norweg wyprzedzał o 4,5 punktu Jensa Weissfloga. Reprezentant NRD doleciał do 104,5 metra. Trzecie miejsce zajmował Jiri Parma. Czechosłowak w swojej pierwszej próbie uzyskał 105,5 metra. Najlepszy z Polaków, Jan Kowal został sklasyfikowany na 40. pozycji.

W przerwie pomiędzy seriami organizatorzy przegrabili rozbieg skoczni, nakładając także świeżą warstwę białego puchu. Mimo to, jury asekuracyjnie nie zdecydowało się na wydłużenie rozbiegu w finałowej rundzie. W niej dalekim skokiem na odległość 109,5 metra popisał się Ernst Vettori. Liderowi Pucharu Świata kompletnie nie wyszedł pierwszy skok konkursowy (98,5 m), ale finałowa próba pozwoliła mu ostatecznie ukończyć rywalizację na piątym miejscu. Dalekie skoki oddali także Primoz Ulaga i Pavel Ploc, którzy wylądowali na 105,5 metrze. Jednak prawdziwy zachwyt mógł wzbudzić lot Andreasa Feldera. Reprezentant Austrii doleciał do 111,5 metra, co okazało się najdłuższym skokiem całego konkursu. Szansę na podium stracił Jiri Parma, który spadł na 92 metr. Nie zawiódł z kolei Jens Weissflog. Niemiec poszybował na 108 metr i został nowym liderem konkursu, wyprzedzając Feldera różnicą 3 punktów. O sporym pechu mógł mówić lider po pierwszej serii, Ole Gunnar Fidjestoel. Norwegowi zdarzył się błąd na najeździe na próg. Jedna z jego nart odeszła na bok, przez co zawodnik wybił się z progu nieco odchylony w jedną stronę. W efekcie Fidjestoel uzyskał 100 metrów i ukończył zawody na trzecim miejscu. Zwycięzcą konkursu został Jens Weissflog. Dla skoczka z Oberwiesenthal była to dwudziestwa wygrana w zawodach Pucharu Świata. A Polacy? Najlepszym z nich został Zbigniew Klimowski, który po skoku na odległość 91,5 metra zajął 40. miejsce...

Puchar Świata Zakopane 1990, Wielka Krokiew K-116, 17 stycznia 1990:

1. Jens Weissflog (NRD) – 207,0 pkt. (104,5/108,0 m)

2. Andreas Felder (Austria) – 204,0 pkt. (104,0/111,5 m)

3. Ole Gunnar Fidjestoel (Norwegia) – 199,0 pkt. (110,0/100,0 m)

4. Pavel Ploc (Czechosłowacja) – 196,0 pkt. (103,5/105,5 m)

5. Ernst Vettori (Austria) – 193,5 pkt. (98,5/109,5 m)

6. Miran Tepes (Jugosławia) – 193,0 pkt. (104,5/102,5 m)

7. Frantisek Jez (Czechosłowacja) – 191,5 pkt. (101,5/103,5 m)

8. Werner Haim (Austria) – 190,0 pkt. (103,5/98,5 m)

9. Virginio Lunardi (Włochy) – 189,0 pkt. (101,0/100,5 m)

9. Primoż Ulaga (Jugosławia) – 189,0 pkt. (99,5/105,5 m)

40. Zbigniew Klimowski (Polska) – 159,0 pkt. (93,5/91,5 m)

42. Alojzy Moskal (Polska) – 158,0 pkt. (91,5/93,0 m)

43. Bogdan Papierz (Polska) – 157,5 pkt. (93,5/91,5 m)

45. Jan Kowal (Polska) – 154,5 pkt. (94,0/90,5 m)

52. Andrzej Malik (Polska) – 73,0 pkt. (90,0 m)

56. Zbigniew Malik (Polska) – 70,0 pkt. (88,5 m)

59. Robert Witke (Polska) – 68,5 pkt. (87,0 m)

61. Przemysław Podwacietnik (Polska) – 66,5 pkt. (86,5 m)

63. Ryszard Guńka (Polska) – 65,0 pkt. (84,0 m)

64. Wacław Przybyła (Polska) – 64,5 pkt. (84,5 m)

65. Jarosław Mądry (Polska) – 63,0 pkt. (82,5 m)

68. Stanisław Kułach (Polska) – 59,0 pkt. (81,0 m)


W czołówce klasyfikacji Pucharu Świata nie doszło do większych zmian. Ernst Vettori zachował prowadzenie w cyklu przed Jensem Weissflogiem i nieobecnym pod Tatrami Dieterem Thomą. Polacy pozostawali nadal bez choćby jednego punktu. Po zawodach odbyła się dekoracja najlepszych zawodników konkursu, w której uczestniczył nikt inny jak sam Stanisław Marusarz. Wicemistrz świata z Lahti wyznał przed rozpoczęciem zawodów, że chciałby udekorować przynajmniej jednego polskiego skoczka. Niestety, popularnemu "Dziadkowi" nie było to dane.

To nie był jednak koniec pucharowego dnia. Ostatnim punktem zawodów była oficjalna ceremonia pożegnania Piotra Fijasa, który zakończył swoją sportową karierę. Trzykrotny olimpijczyk i medalista mistrzostw świata w lotach otrzymał odznakę Zasłużonego Mistrza Sportu z rąk zastępcy przewodniczącego KMiKF Stefana Paszczyka. Ówczesny posiadacz najdłuższego ustanego skoku w historii skoków narciarskich otrzymał także pamiątkowy puchar ufundowany przez PZN.

I tak po dziesięciu latach oczekiwania zakończyła się kolejna edycja zawodów Pucharu Świata w skokach narciarkich w Zakopanem. Skoczkowie zagraniczni wracali z dobrymi wspomnieniami na temat organizacji zawodów i pod wrażeniem tłumu kibiców. Również oficjele FIS byli pełni uznania dla Polaków, którzy pomimo panującej w Europie odwilży stanęli na wysokości zadania, przygotowując naprawdę udane zawody. Niilo Halonen stwierdził nawet w rozmowie z dziennikarzami, że Zakopane poradziło sobie z trudnym egzaminem i bez wątpienia powinno znajdować się częściej w kalendarzu Pucharu Świata. I rzeczywiście, na następny pucharowy weekend zimowa stolica Polski nie musiała czekać kolejnej dekady, a tylko nieco ponad połowę tego okresu – do 1996 roku.


Adam Bucholz, źródło: Informacja własna
oglądalność: (20421) komentarze: (11)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim
    @dsdsd

    W 89/90 prawie nikt nie skakał stylem V prócz Bokloeva i Zuenda. W 90/91 doszło trochę młodzieży typu Freiholz, Duffner, pierwsze konkursy w grupie krajowej Austrii skakał Goldi - oni używali V. Większość zaczęła się jednak przestawiać dopiero w 91/92. Wspomniany Vettori zaczynał w 91/92 klasykiem i przerzucił się na V praktycznie w trakcie sezonu - gołym okiem widać różnicę w jego skokach z TCS 91/92 i w tych z igrzysk.

  • Stanisław początkujący

    40 tys. kibiców to naprawdę ogromna liczba. W ogóle odnoszę wrażenie, czytając różne artykuły na temat zawodów sportowych sprzed lat, że kiedyś liczba kibiców, oglądających rywalizację na żywo była wielokrotnie większa niż teraz. Gdyby obecnie na zawody w Zakopanem mogło kupić bilety 40, a nie 20 tys. osób, to myślę, że wiele wejściówek pozostałoby bez właścicieli. A przecież obecnie mamy mistrza olimpijskiego. Gdyby nasza kadra wyglądała tak jak ta z 1990 roku, to na zawody przyszłoby co najwyżej jakieś 5 tys. osób.

  • anonim

    Może ktoś wyjaśnić skąd "odraza" Japończyków do naszych konkursów.
    Przyjeżdżają chyba na jedynie 10% z nich, a na przykład w tym przypadku Sapporo w ogóle nie sąsiadowało.

    A i wie ktoś na którym miejscu w generalce przed i po tym konkursie był Nikkola? Tu w Zakopanem w ogóle był?

  • anonim
    Styl V

    Weissflog w Zakopanem skakal klasykiem ale Vettori tez? Austriak dwa lata pozniej na IO skakal juz stylem V z dobrym skutkiem. Weissflog bodaj jeszcze na IO 1992 skakal klasykiem a dwa lata poniej na IO w Norwegii swiecil triumfy skaczac stylem V - pamietam norweskie konkursy.

  • Prymka bywalec
    1990

    Był to pierwszy konkurs PŚ na którym byłem i zrobił na mnie największe wrażenie.Było w tym coś magicznego wszystkie następne to już nie było to...Nieważne że Polacy byli daleko ważne że zobaczyło się tych skoczków na żywo.Mam sporo zdjęć skoczków,jeszcze czarno-białych:Vettori,Ploc,Felder,Weissflog.Bokloev,Opaas,Ulaga,Haim,Laakkonen i jeszcze trochę innych.To była wtedy jedyna okazja żeby ich zobaczyć na skoczni w Polsce.

  • Janeman profesor

    Jeszcze raz podkreśle ze ten cykl to świetny pomysł.
    Wyniki schodzą na drugi plan,wielokrotnie była o tym mowa, mozna je w kazdej chwili sprawdzić, ale te wszystkie ciekawostki organizacyjno-techniczno-klimatyczne pozwalają choćby po czesci poczuc klimat tamtych czasów.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl