Łukasz Kruczek: "Dajmy się rozpocząć treningowi"

  • 2015-11-20 23:30

Trener Łukasz Kruczek nie był zaskoczony decyzją organizatorów o odwołaniu piątkowych treningów i kwalifikacji w Klingenthal. Jak przyznaje szkoleniowiec reprezentacji Polski, nasza kadra już od czwartku wiedziała o możliwości podjęcia takich kroków przez gospodarzy inauguracyjnych zawodów Pucharu Świata.

O piątku na Sparkasse Vogtland Arenie można mówić w kategoriach falstartu sezonu. Odpowiedzialność za tę sytuację spada bardziej na barki organizatorów czy pogody? – Trudno powiedzieć czyja to wina. Z pogodą się nie wygra. Patrząc na ten ogrom pracy, który organizatorzy cały czas wykonywali do tej pory, zrobili co mogli – przyznaje Łukasz Kruczek: – W tej chwili organizatorzy czekają na ochłodzenie, które już de facto czuć, jest zimniej. Czekają aż się ochłodzi na tyle, aby można było rozsypywać ten śnieg, który dowieźli wczoraj.

Czy jednak starczy śniegu na skoczni w Klingenthal, aby móc rozegrać zawody? – Nie wiem, nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, ile tego jest i jakie jest zapotrzebowanie. Będzie to widać dopiero jak organizatorzy rozgarną ten śnieg – wyjaśnia 40-letni szkoleniowiec.

Jak zdradza trener polskiej reprezentacji, nasza kadra nie była zaskoczona decyzją organizatorów: – Takie 90-procentowe informacje otrzymywaliśmy już wczoraj, iż może być taka opcja, dlatego byliśmy też wcześniej przygotowani na taki rodzaj sytuacji. Mieliśmy tak ułożony plan treningowy, że dzisiejsze ćwiczenia były przeznaczone bardziej na trening motoryczny, aniżeli na oczekiwanie i takie przysłowiowe "przebieranie nogami w miejscu" – zaznacza Kruczek i dodaje, iż nie tylko my byliśmy przygotowani na taki rozwój zdarzeń: – Tu wszyscy bardzo podobnie reagowali na tę sytuację. Myślę, że nie byliśmy w żaden sposób odosobnieni w otrzymywaniu takich przecieków.

- To była bardzo dobra decyzja i oby tak zostało w skokach na stałe, że jeśli mamy tego typu sytuację, to otrzymujemy klarowną i jasną informację, iż dzisiaj nic nie ma i skaczemy jutro, a nie stoimy na skoczni czekając na rozwój sytuacji – chwali szybką i stanowczą, a przez to nietypową decyzję organizatorów trener Biało-Czerwonych: – Tutaj nie ma niekorzystnego rozwiązania. Zawodnicy mogli się ustawić do tego dnia, trenerzy też. Organizatorzy mają jasny czas na przygotowanie obiektu, także spokojnie spędzamy kolejny dzień i czekamy na ten właściwy.

Szkoleniowiec potwierdza, iż skład czteroosobowego zespołu na sobotni konkurs drużynowy zostanie ogłoszony po zaplanowanych treningach na Sparkasse Vogtland Arenie: – Takie jest założenie, że oddajemy dwa skoki treningowe, później jest chwila przerwy, czas na podanie składów, wydrukowanie list startowych i rozpocznie się konkurs drużynowy.

Czy jest możliwość, że niektórzy reprezentanci Polski odpuszczą popołudniowe serie treningowe? – Dajmy się rozpocząć treningowi. W tej chwili można planować wiele scenariuszy, natomiast przede wszystkim trening musi się odbyć. To, że są zaplanowane dwie serie, to nie ma jeszcze pewności, że te dwie serie będą – zaznacza Łukasz Kruczek. Czy zatem treningi będą miały decydujący wpływ na skład zespołu w sobotnich zawodach? – Na pewno będziemy zwracać uwagę na treningi. Możemy zobaczyć zachowanie zawodników na tej konkretnej skoczni w konkretnych warunkach, to bardzo istotne. Znamy też potencjał skoczków, wiemy jak skakali na ostatnich treningach, także gdybyśmy byli podstawieni pod ścianą i trzeba byłoby ten skład wybrać, to też podalibyśmy go bez dłuższego zastanowienia – wyjaśnia trener reprezentacji.

A czy sam trener odczuwa większe zniecierpliwienie przed rozpoczęciem nowego sezonu? – Nie czuję w ogóle jakiegoś zniecierpliwienia. Zawodnicy skakali jeszcze niedawno, także nie ma tu żadnego nad wyraz zintensyfikowanego oczekiwania. Jest normalne oczekiwanie, idziemy głównym tokiem przygotowań, oczekujemy na treningi i na konkurs.

Pierwsze zawody nowego sezonu to także pierwsze większe spotkanie trenerów reprezentacji narodowych. Czy szkoleniowcy zdradzają, kto jest w ich zespołach w wysokiej formie czy o takich rzeczach się nie mówi? – Mówi się, ale to jest mało istotne – zapewnia Łukasz Kruczek.

Korespondencja z Klingenthal – Tadeusz Mieczyński, Dominik Formela.


Adam Bucholz, źródło: Informacja własna
oglądalność: (4794) komentarze: (4)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Michał doświadczony

    Garosz, śmieciem to jest twoja matka. Pepeleusz nikogo nie nazwał śmieciem gimbusie.

  • anonim

    czyś ty zwariował? Trenera, który doprowadził Stocha do złota olimpijskiego, nazywasz śmieciem?! Jak śmieć?! To znaczy "Jak śmiesz?!"

  • pepeleusz profesor

    Kolejna dyskwalifikująca wpadka tego trenera w wywiadach, tym razem w udzielonym PS (o ile to dziennikarz czegoś nie pomieszał). Zaliczył bowiem Jakuba Wolnego do grupy skoczków urodzonych w latach 93 i 94.
    Cyt : ,, Ostatnie bardzo fajne pokolenie, które pojawiło się na skoczniach, to roczniki 93 i 94. To Klimek, Bartek Kłusek, Olek Zniszczoł czy Kuba Wolny. Za nimi są nieco słabsze roczniki"
    To jest absolutnie kuriozum , aby trener kadry seniorskiej nie wiedział tego, w którym roku urodził się niedawny mistrz świata juniorów z jego kraju i który już startował w dowodzonej przez niego reprezentacji.
    Ponadto dziwne, jest, że z tego utalentowanego rocznika 93 wymienił tylko jednego zawodnika i to takiego, który mimo że już nie taki młody to zdobył całe zero pkt w karierze w PŚ ( absolutnym ewenementem we współczesnej historii skoków jest to, aby ktoś kto się później liczył na świcie miał zero do 22 roku życia, a jemu parę tygodni brakuje do 23). Zarazem zaś nie wymienił on skoczka rok młodszego , który ma na koncie zwycięstwo w konkursie PŚ.
    Ot taki to logiczny trener.

  • Major_Kuprich profesor
    Tu się akurat zgodzę z Kruczkiem

    Lepsza taka decyzja - od razu, niż przeciąganie w nieskończoność :)
    Powodzenia jutro

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl