Łukasz Kruczek: "Skoczkowie to nie są przedszkolaki"

  • 2015-11-26 22:43

Ruka przywitała wszystkie ekipy w sposób tradycyjny. Silny wiatr i intensywne opady śniegu uniemożliwiły rozegranie zaplanowanych na czwartek serii treningowych oraz kwalifikacji. Przed zaplanowanymi na piątek zawodami, porozmawialiśmy z Łukaszem Kruczkiem na temat nadchodzących konkursów, a także minionej inauguracji w Klingenthal.

Dzisiejsza sytuacja na podstawie doświadczeń z lat poprzednich była zaskoczeniem? - Dla nas zaskoczeniem jest, podobnie jak przed tygodniem, wczesna decyzja o tym, że dzisiaj nie wychodzimy na skocznię. Nie siedzimy na skoczni i nie patrzymy w niebo. Jest to nowość, jednak od kilku lat były głosy trenerów i skoczków w tym kierunku. Nie jest to korzystne od strony medialnej, natomiast dla ekip jest to jasny sygnał. Dużo łatwiej coś nam zaplanować przy zdroworozsądkowym podejściu.

Odwołanie czwartkowych serii zmieniło plany kadry? - Oficjalna decyzja została podjęta na odprawie. Wcześniej mówiło się o tym w kuluarach, ponieważ znamy pogodę w Ruce. Tutaj wszystko może się zmienić. Dzisiejszy dzień był normalny. Popołudniowe zajęcia zastąpiły skoki na obiekcie. Jest to trening bardzo podobny do treningu poprzedzającego rozgrzewkę pod skocznią. Zawodnicy są przyzwyczajeni do takich sytuacji. O nudzie czy monotonii podczas drugiego Pucharu Świata nie ma mowy.

Zagraniczne drużyny mówią, że to już norma, iż Polacy rozpędzają się z biegiem sezonu. Jak do tych słów ustosunkuje się Łukasz Kruczek? - Ja bym chciał tę normę zmienić, bo nie jest to sympatyczna rzecz. Oczekujemy od zawodników takich skoków, jakie pokazują na treningach. Czekamy na zawody w Ruce. Skoczkowie to nie są przedszkolaki, aby dawać im reprymendę. Sami znają powód takich wyników. Jest to najlepsza nauka dla całego zespołu.

Czy powodem gorszych wyników mogą być kwestie sprzętowe? - Stuprocentowych przesłanek ku temu nie ma. Wszystkie rozpoczęcia sezonu, gdy świat nam odjeżdżam, wiązał się ze zmianą przepisów między latem a zimą. Tym razem mamy w zasadzie to, co przed rokiem. U konkurencji nie widać na tym etapie nowych elementów. Nie mamy podejrzeń pod kątem innych ekip.

Czy pomiędzy startami w Finlandii oraz Norwegii polska kadra odbędzie jakiś trening? - Po Kuusamo nie ma możliwości treningu w Lillehammer. Można tam trenować w czasie zawodów w Ruce. Skocznie w Lillehammer przed zawodami będą zamknięte. Mamy dobre informacje z Polski. Przygotowywane są obiekty w Wiśle i Zakopanem. Wszystko zależy od pogody. Jest szansa poskakania w tygodniu w Polsce, ale nie wiadomo, czy będzie to konieczne. Trening jest potrzebny wtedy, kiedy trzeba coś przetestować. Gdyby w Ruce nie udało się rozegrać zbyt wielu serii, wówczas taki trening jest wskazany, gdyż przerwa pomiędzy spokojnymi skokami byłaby zbyt długa. Gdyby wszystko szło planowo, nie wszyscy potrzebowaliby takiego treningu.

Obiekt Rukatunturi jest znany z kilku groźnych upadków. Czym różni się ta skocznia od innych? - Nie było tutaj aż tak wielu groźnych wypadków. Wspominamy je jako groźne, bo wyglądają bardzo spektakularnie. Są bardziej niebezpieczne obiekty na świecie. Problemem Ruki jest data tych zawodów. Na przełomie listopada i grudniu, zawodnicy nie są obyci z warunkami zimowymi, które różnią się nieco od letnich. Wiatr jest mocniejszy, dodatkowo ten wiatr jest często z boku. Gdyby to było w styczniu-luty, gdy zawodnicy mają za sobą kilka obiektów, wtedy radzą sobie znacznie lepiej.

Czym podyktowana była zmiana Bartłomieja Kłuska na Stefana Hulę? – To była wspólna decyzja z Maćkiem Maciusiakiem pod kątem swojej grupy zawodników. Razem trenowali wcześniej. Bartek i Stefan prezentowali bardzo wyrównany poziom i do samego końca ważyło się to, który z nich pojedzie na inaugurację.

Korespondencja z Ruki, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela.


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (7088) komentarze: (25)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Janush weteran
    Wszystko wskazuje na to...

    Że rozważania o formie naszych trzeba będzie raczej przełożyć na przyszły tydzień (patrz pogoda w Kuusamo).

  • dervish profesor

    Chodzi o to, ze podobno wszyscy wiedzą gdzie leży problem. Wszyscy tylko nie opinia publiczna i kibice.

  • Stinger profesor

    Jeśli skoczkowie wiedzą gdzie leży problem to już w Kuusamo jeśli odbędą się konkursy będzie lepiej, a jeśli dalej będzie fatalnie to znaczy że to wszystko to bajki.

  • Pavel profesor
    @Kolos

    Ja nie twierdzę, że skakanie z wysokich belek spowodowało, że nasi wyglądają tak żałośnie w zawodach, tylko że wysokie belki na treningach mogą jakoś tłumaczyć przedsezonowe wywiady, w których byliśmy najlepsza ekipa świata. Chyba, że trenerze i prezes kłamali z premedytacją, ale nie posądzałbym ich o to.

  • EmiI profesor
    @Manuzieg

    Sprawdziłem. To była 12 belka, więc też się pomyliłem, myślałem że 13.

  • Manuzieg bywalec

    W 2012 roku podczas odwołanego konkursu to dopiero belka była nisko xD Descombes Sevoie wówczas skakał z 8 lub 9 belki (a może i 10), miał ok. 88 km/h na progu, a mimo to poleciał 138.5 metra (ok. -31 punktów za wiatr) xD wtedy były stare kombinezony: wolniejsze i troszkę bardziej nośne.

  • EmiI profesor
    @Kolos

    Ja tylko napisałem jak to wyglądało na filmiku. Nigdzie nie napisałem że to wysoko czy nisko. Każdy sam oceni. A czy 15 belka to nie jest nisko? No zdarzało się że skakano nawet z 13 belki ale to przy wietrze ponad 2 m/s pod narty.

  • Kolos profesor
    Pavel, Emil

    Skąd ten mit wysokich belek?? Czy naprawdę Kruczek miałby być tak głupi że przez 7 lat nie wpadłby na to (gdyby to była prawda) by trenować z niskich belek?? No i gdyby to było takie proste - 3 treningi z belki nr. 1 i od razu będą najlepsi... Ale tak nie jest.

    Zresztą w Klingienthal tydzień temu wcale nie skakali z niskich belek - podczas zawodów były to belki 15 - 17, a na treningu przed zawodami były nawet wyższe...

  • HKS profesor

    @Pavel
    Fakt, to było dobre. "No ale może jednak coś z tym sprzętem, na pewno nie? Jedno jest pewne, to na pewno nie Twoja wina więc to musi być sprzęt" - tak to wyglądało.

  • anonim
    "Skoczkowie to nie są przedszkolaki"

    To dlaczgo sie ich tak traktuje? A to niewolno ich krytykowac, zwrocic uwagi ani nic powidziec bo odrazu odbierane jest to ze ich sie obraza. Nie mozna z nimi sie obchodzic jak z jajkiem, musza byc odporni bo z byle niepowodzenia beda pekac zamiast wziac sie w garsc i do przodu!

  • anonim
    @IchBinDa

    Pełna zgoda.Kot to prawdopodobnie największy talent w historii tej dyscypliny,jego seryjne zwycięstwa są kwestią czasu.

  • EmiI profesor

    Wprawdzie jeden filmik na youtube i dwa ujęcia rozbiegu to nie jest delikatnie mówiąc wyczerpujące źródło wiedzy, ale nasi w Wiśle skakali z różnych belek z których najniższa była na poziomie ok 16-17 (przynajmniej na tym jednym treningu. Ze wstążeczek wskazywało że wiało dość mocno pod narty tego dnia.

  • Pavel profesor
    @dervish

    Cały pic polega na tym, że nie było żadnej nagłej utraty formy. Na treningach skakali z belek ustawionych w "lesie" i stąd przeświadczenie, że dyspozycja jest nieziemska. Przyszły zawody i konfrontacja z resztą świata, belka zjechała kilka pozycji w dół i wyniki są takie, a nie inne. Skoki to na tyle specyficzny sport, że odpowiednio ustawiając belkę można pozwolić latać pod HS nawet ostatniej miernocie. Prawdziwą weryfikacją formy jest konfrontacja ze światowa czołówka, która u nas co roku jest bardzo bolesna.

    Tylko pozostaje pytanie, jakim cudem przez 7 lat Kruczek nie był w stanie rozgryźć jak przejść płynnie z letniej zabawy do zimowego skakania? To samo tyczy się Maciusiaka, który w ogóle ma problemy z formą swoich zawodników w ciągu całej zimy.

    P.S. Redakcja to już chyba sama nie wie jak posłodzić Kruczkowi, pomijam kwestię nijakich pytań, ale oni sami próbują wmówić naszemu trenerowi, że to nie jego wina, a sprzętu :) Jeszcze trochę i sam w to uwierzy :)

  • IchBinDa weteran

    @Janush
    A dlaczego nasi obecni kadrowicze od dzieciaka do juniora włącznie rywalizowali jak równy z równym z zawodnikami zagranicznymi (jeśli ich nie bili), a jako seniorzy już nie potrafią? Upośledzenie genetyczne? Czy może po prostu jako seniorzy nie są odpowiednio prowadzeni?

    "nie wiem skąd te mity o wielkim talencie Kota czy dorosłego Murańki"

    Litości...

  • Janush weteran
    A może przyczyna jest bardzo prosta...

    Może nasi skoczkowie są po prostu słabi?
    Nie potrafią podnosić swoich umiejętności, podczas gdy czołówka im odjeżdża. Dwa-trzy lata temu potrafili walczyć z najlepszymi, a teraz konkurencja stała się jeszcze silniejsza, a nasi drepczą w miejscu. Zaś braki w talencie nie pozwalają im wejść na wyższy poziom i to samo w sobie również może generować stres.
    Nie twierdzę, że tak jest, ale może jest to jakieś wytłumaczenie. Po prostu mamy bardzo przeciętnych lub wręcz słabych skoczków (z wyjątkiem Stocha), niezbyt utalentowanych (nie wiem skąd te mity o wielkim talencie Kota czy dorosłego Murańki), a następców za bardzo nie widać niestety... Obym się mylił.

  • anonim

    Po co skoczkowie maja się starać skoro mimo wyników dostają stypendia od państwa (czyli od nas) co miesiąc przynajmniej po 3 tysie?

  • Piotr S. weteran
    @dervish

    Stres akurat może pomóc naszym skoczkom pod warunkiem,ze nie jest będzie ani zbyt słaby (nie będą wtedy go odczuwać) ani zbyt silny (działa wówczas paraliżująco. Wtedy mobilizuje do działania. Chyba chcieli coś sobie udowodnić albo paplanina pana prezesa tak na nich podziałała. Owszem,pan prezes powinien dać do zrozumienia że wierzy w sukces chłopaków, ale mówienie o całej kadrze,że to ścisła światowa czółówka to jest co najmniej myślenie "życzeniowe". Tak na dobrą sprawę to w ten sposób można mówić jedynie o Kamilu a nie np. o Klimku,Maćku czy Dawidzie. Oczywiście, mam nadzieję,że kiedyś z czystym sumieniem tak będzie można tak o nich mówić.
    Łukasz Kruczek ma rację,że skoczkowie to nie przedszkolaki jednak w przeciwienstwie do niego sądzę,że reprymenda niestety czasami jest potrzebna. To są przecież dorośli faceci, od których pewnych rzeczy można wymagać, ale nie można z nich robić kozłów ofiarnych.

  • lewap początkujący

    oczywiście też masz rację, ale jeżeli zdarzają się konkury, okresy, że nasi dobrze skaczą i rywalizują jak równy z równym ze światową czołówką, to znaczy, że mają potencjał. Potencjał, który główny trener ma za zadanie wydobyć i doprowadzić zawodników do szczytu formy. Po to są podziały na kadry a,b,c, by ktoś był za tych zawodników odpowiedzialny. Są przygotowywane także programy i wydawana na nich jest kupa kasy.
    Czym ryzykujemy zmieniając trenera? myślę, że niczym. Jako przykład pozytywnego oddziaływania zmiany trenera można podać zmianę szkoleniowca siatkarzy. W pierwszym roku po zmianie nasi odnoszą duże sukcesy. Później wszystko się jakoś rozpływa. Tak było za czasów 4 trenerów.

  • W_S profesor
    @lewap

    A mi się wydaje że to wina szkoleniowców, ale nie tych z kadr, a zwykłych klubowych. Zawodnicy trenują zapewne przed sezonem również w klubach i może po prostu trenerzy są słabi i nie dostrzegają pewnych błędów. I druga sprawa to źle wprowadzają młodzież do PŚ. Jak np. Biegun miał formę w sezonie 13/14 to zamiast na PŚ pojechał na uniwersjadę. Mamy tylu zdolnych skoczków, a ich kariera rozwija się gorzej niż kariera przeciętnych Norwegów czy Słoweńców. Słoweńcy wystawiają 16 letniego Domena Prevca w PŚ, a on na dzień dobry wskakuje do pierwszej 10 i całkowicie zasłużenie. A np.Kłusek męczy się w PŚ i mimo prawie 23 lat ma 0 punktów PŚ...Kolejny problem to baza szkoleniowa, ale to już nie jest zależne od PZN-u, bo ich na budowę/modernizację skoczni po prostu nie stać.

  • lewap początkujący

    W_S
    Bo nasi trenerzy walcząc o limity na zimę szykują formę na lato, gdy inni jadą na poszczególne LGp między wakacjami na Bora Bora i Malediwach

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl