Z białych skoczni na zieloną murawę, czyli niezwykła historia Bjoerna Wirkoli

  • 2016-06-19 12:17

Trwające właśnie Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej są dobrą okazją do przypomnienia historii pewnej ważnej persony z lamusa skoków narciarskich. Persony, która oprócz przeskakiwania światowych skoczni grała z powodzeniem i sukcesami w futbol na profesjonalnym poziomie, co do dziś stanowi absolutny ewenement.

Urodzony w 1943 roku Bjoern Wirkola był bardzo obiecującym kombinatorem norweskim. W 1965 roku postanowił zawiesić narty biegowe na kołku i skupić się wyłącznie na skokach. Jak się potem okazało nie była to ostatnia w jego życiu (podobnie jak kilkadziesiąt lat później w przypadku Adama Małysza) zmiana dyscypliny. Decyzja okazała się ze wszech miar słuszną. Norweg zapisał się w historii skoków narciarskich złotymi zgłoskami. Wirkola stał się pierwszym skoczkiem, który zdobył dwa złote medale podczas jednych mistrzostw świata. Miało to miejsce w Oslo w 1966 roku, gdzie zwyciężył na dużej i normalnej skoczni.

W latach 1967-69 roku trzy razy z rzędu wygrał Turniej Czterech Skoczni, co nigdy wcześniej ani później nikomu się nie udało. Ponadto dwa razy stał na drugim stopniu podium klasyfikacji końcowej TCS i raz na trzecim. Łącznie wygrał dziesięć pojedynczych konkursów turnieju. Trzykrotnie poprawiał rekord świata w długości lotu narciarskiego, po raz ostatni miało to miejsce w Planicy w 1969 roku, kiedy to lądował na 160 metrze. Cieniem na karierze tak doskonałego zawodnika kładzie się brak medalu olimpijskiego. Najbliżej zdobycia krążka był w 1968 roku podczas igrzysk w Grenoble. Na mniejszej skoczni zajął czwarte miejsce tracąc do podium zaledwie 0,6 pkt. Na dużej uplasował się dopiero na 23 miejscu, a cztery lata później w Sapporo, gdzie wystąpił tylko na dużym obiekcie spisał się jeszcze słabiej kończąc wygrane przez Wojciecha Fortunę zawody na odległej 37 pozycji.

Poza sezonem zimowym Wirkola grał w piłkę nożną. Początkowo traktował to jako dobrą zabawę. W latach 1965-70 był napastnikiem amatorskiej drużyny z Melhus bijąc wszelkie strzeleckie rekordy klasy rozgrywkowej, w której występował. Z czasem jednak jego piłkarskie ambicje zaczęły sięgać wyżej. W 1970 roku wciąż będąc czynnym skoczkiem narciarskim podpisał kontrakt z drużyną Rosenborga Trondheim. Przygodę z futbolem na najwyższym krajowym poziomie rozpoczął wyśmienicie.

W swoim pierwszym sezonie (1971 - w Norwegii rozgrywki piłkarskie odbywają się w systemie wiosna-jesień) w profesjonalnej piłce zdobył razem z Rosenborgiem podwójną koronę – Puchar Norwegii i mistrzostwo kraju. Wraz z Arne Hansenem został najlepszym strzelcem swojej drużyny zdobywając sześć bramek w siedemnastu meczach. Taką samą liczbę goli zapisał na swoim koncie w rozgrywkach o krajowy puchar, lecz w tym przypadku dokonał tej sztuki w zaledwie czterech spotkaniach. W półfinale wygranym z HamKam 5:0 popisał się hat-trickiem, zdobył też jedną z bramek w finałowym spotkaniu z Fredrikstadt zakończonym zwycięstwem 4:1. Skrót tego meczu można obejrzeć >>>tutaj<<< . Po dobrym dla Rosenborga początku sezonu został przez dziennikarzy wybrany do drużyny mającej rozegrać coroczny mecz przeciwko reprezentacji narodowej, ale musiał z niego zrezygnować. Choć znajdował się w orbicie zainteresowań selekcjonera kadry Norwegii nigdy nie dane mu też było wystąpić w reprezentacji. Jesienią Wirkola zadebiutował w rozgrywkach międzynarodowych. Rosenborg po bezproblemowym wyeliminowaniu HJK Helsinki w pierwszej rundzie Pucharu UEFA (poprzednik dzisiejszej Ligi Europejskiej), w drugiej odpadł w dramatycznych okolicznościach. 20 października 1971 Norwegowie pokonali u siebie belgijski Lierse 4:1, jednak dwa tygodnie później na wyjeździe ulegli rywalom 3:0 i pożegnali się z rozgrywkami.

Po sezonie zimowym 1971/72 Wirkola zakończył karierę skoczka narciarskiego, by poświęcić się wyłącznie futbolowi (wystąpił jednak w mistrzostwach Norwegii w 1973 roku, gdzie zajął 19 miejsce, a rok później oddał swoje ostatnie skoki). Tak dobrego sezonu jak debiutancki już jednak nie powtórzył. W 1972 roku Rosenborg nie obronił żadnego z krajowych tytułów, choć Puchar Norwegii przegrał dopiero w finale. Były już wtedy skoczek w dwudziestu dwóch spotkaniach ligowych zdobył cztery bramki, dorzucając jedno trafienie w rozgrywkach Pucharu Norwegii. W pierwszej rundzie rywalizacji o Puchar Mistrzów (poprzednik dzisiejszej Ligi Mistrzów) los skojarzył Norwegów z mistrzem Szkocji, Celticem Glasgow. Wyjazdowy mecz gracze z Trondheim przegrali 1:2, a bramkę dającą nadzieję na awans zdobył właśnie Wirkola. W rewanżu Rosenborg objął prowadzenie w 38 minucie i już witał się z gąską. Celtic wyrównał jednak w 58 minucie, a w ciągu siedmiu ostatnich minut spotkania dołożył jeszcze dwa gole i wygrał dwumecz w stosunku 5:2.

W sezonie 1973 trzykrotny triumfator Turnieju Czterech Skoczni w rozegranych w lidze dziewiętnastu spotkaniach zdobył dwa gole, które stanowiły dla niego cały strzelecki dorobek w tamtym roku, a jego drużyna ponownie nie zdołała sięgnąć po żaden z krajowych laurów, puchar kraju znów przegrywając w finale. Jak się później okazało te dwie bramki były ostatnimi w karierze znakomitego sportowca z Alty, bo po niezbyt udanym dla siebie i swojego zespołu sezonie 1974 (nie strzelił w tym roku żadnego gola) w wieku 31 lat zakończył sportową karierę. Archiwalne statystyki klubu z Trondheim zawierają jednak pewną ciekawostkę. Według nich Wirkola raz jeszcze założył koszulkę Rosenborga. Miało to mieć miejsce... dziesięć lat później. W sierpniu 1984 roku miał wystąpić w pucharowym meczu z Molde wygranym wygranym 7:2. Wygląda więc na to, że w dziesiątą rocznicę swojego rozbratu z futbolem 41-letni Wirkola raz jeszcze zapragnął wybiec na murawę w barwach ekipy z Trondheim.

Wirkola rozegrał ogółem osiemdziesiąt dwa oficjalne mecze jako zawodnik Rosenborga i strzelił w nich dwadzieścia goli. Na boisku nie osiągał co prawda tak spektakularnych sukcesów jak na skoczniach, niemniej sam fakt, że uprawiał na wysokim, profesjonalnym poziomie dwie tak odmienne od siebie dyscypliny jest swego rodzaju fenomenem. Trzeba jednak wyraźnie zaznaczyć, że wiąże się to m.in. ze specyfiką zarówno skoków narciarskich jak i piłki nożnej w tamtych czasach tak odmiennej od dzisiejszej i w obecnej chwili byłoby z wielu powodów absolutnie niemożliwe do powtórzenia. Trudno sobie dziś wyobrazić, by ktoś o posturze Piotra Żyły miał walczyć bark w bark z rosłymi i dobrze zbudowanymi obrońcami rywali na poziomie najwyższej krajowej klasy rozgrywkowej .- Mogliśmy pozwolić sobie wtedy na większe mięśnie i nie mieliśmy żadnych ograniczeń wagowych. To się zaczęło liczyć dopiero po wejściu stylu V – uważa Wirkola. Współcześnie uprawianie skoków i piłki nożnej próbowała łączyć znakomita austriacka skoczkini Daniela Iraschko, która ze swoją drużyną FC Wacker Innsbruck zdobyła dwukrotnie v-ce mistrzostwo Austrii i grała dwa razy w finale krajowego pucharu, ale wiadomo, że nie można tego przełożyć na sport w męskim wydaniu.

Po zakończeniu sportowej kariery były skoczek i piłkarz pracował jako konsultant do spraw sprzedaży w firmie Viking Footwear, a następnie jako dyrektor sportowy w Byneset Golf Centre w Trondheim. Do piłki nożnej powrócił w charakterze trenera drużyny z Melhus, którego wcześniej był zawodnikiem oraz dyrektora Rosenborga Trondheim. Nie czuł wielkiego powołania do pracy trenera skoczków narciarskich. W tej kwestii zaliczył tylko jeden epizod. W sezonie 1975/76 był asystentem trenera reprezentacji Norwegii.


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (13879) komentarze: (4)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim
    Chuderlaki ciag dalszy.

    Jednak dokoncze mysl ,ktora przerwana mi zostala . Prosze zauwazyc jak wyglada Björn Wirkola ( jeden z moich ulubionych skoczkow ).Umiesniony , swietnie zbudowany , prawdziwy atleta .
    Nie to co skoczkowie dzisiaj . Mizeraki , chuderlaki . To nie styl V jest tego przyczyna , ale glupie powiem nawet idiotyczne
    przepisy . Nienormalne przeliczniki wzrostu i wagi zawodnikow
    na dlugosc nart. Skoczkowie dzisiaj to nie atleci , to ludzie
    jak modelki , wygladajacy na chorych na anoreksje . Moim zdaniem nalezy te przepisy zmenic i to jak najszybciej . Ale kto jest w stanie zdowolonych i zadufanych w sobie dzialaczy miedzynarodowych skokow narciarskich do tego przekonac ?

  • dejw profesor
    @mc15011

    O Roglicu były tu już artykuły, jeden z nich całkiem niedawno, po wygranym etapie na Giro.

  • Mc15011 doświadczony
    -

    Moglibyście też dodać historię Primoża Roglica, który uprawiał skoki narciarskie jako junior - był medalistą MŚJ w drużynie, a potem po ciężkim upadku w Planicy oraz braku sukcesów przeniósł się do kolarstwa - również zupełnie innej dyscypliny sportu.

  • anonim
    Chuderlaki .

    "Mogliśmy pozwolić sobie wtedy na większe mięśnie i nie mieliśmy żadnych ograniczeń wagowych. To się zaczęło liczyć dopiero po wejściu stylu V

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl