Andreas Wellinger: "Mam jeszcze sporo czasu"

  • 2016-10-12 17:41

Mimo młodego wieku, kariera Andreasa Wellingera jest bogata w liczne wzloty i upadki. 21-latek wygrywał już zawody Pucharu Świata, jest drużynowym mistrzem olimpijskim, a na swoim koncie ma także medale Mistrzostw Świata w lotach narciarskich oraz Mistrzostw Świata Juniorów w narciarstwie klasycznym. W sezonie 2014/2015 uległ groźnie wyglądającemu wypadkowi w Ruce, co nieco zahamowało jego karierę. Tego lata, Niemiec prezentował się naprawdę dobrze i jak sam przyznaje w rozmowie z portalem Berkutschi.com - z dużymi nadziejami oczekuje zimy.

Andrea WellingerAndrea Wellinger
fot. Tadeusz Mieczyński
Andreas WellingerAndreas Wellinger
fot. Tadeusz Mieczyński
Andreas WellingerAndreas Wellinger
fot. Tadeusz Mieczyński
Andrea WellingerAndrea Wellinger
fot. Tadeusz Mieczyński

Berkutschi: Podczas tegorocznej edycji Letniego Grand Prix osiągałeś świetne rezultaty. Jakie ma to dla ciebie znaczenie?

Andreas Wellinger: To świetne uczucie, kiedy jesteś w gronie najlepszych. Myślę jednak, że nie możemy porównywać letniego sezonu z zimowym. Jestem zadowolony z drugiego miejsca w klasyfikacji generalnej, moje skoki były powtarzalne przez całe lato. W większości ostatnich konkursów byłem blisko podium. Wiem, jakie błędy popełniłem w Klingenthal, więc czternaste miejsce, które tam zająłem, również nie było złe. To dobry prognostyk.

Do tej pory wygrałeś jeden konkurs z cyklu Pucharu Świata (Wisła, styczeń 2014), a trzykrotnie stawałeś na drugim stopniu podium. Miało to miejsce w 2012 roku w Engelbergu oraz w 2013 roku w Engelbergu i Klingenthal. W Soczi wraz zdobyłeś drużynowe złoto olimpijskie. W grudniu 2014 uległeś wypadkowi na Rukatunturi, a do rywalizacji powróciłeś pod koniec sezonu. Czy byłeś w stanie wymazać z pamięci ten upadek?

Myślę, że nie da się całkowicie wyrzucić czegoś takiego z głowy, bo było to bardzo drastyczne doświadczenie. Mogę jedynie powiedzieć, że to wydarzenie nie ma już na mnie wpływu. Jestem przekonany, że czasem możemy nauczyć się z negatywnych spraw o wiele więcej niż z tych pozytywnych, ponieważ wiesz już wtedy, czego nie robić oraz jak zachować się w podobnej sytuacji. Wypadek zdarzył się tylko i wyłącznie z mojej winy. Na szczęście skończyło się "tylko" złamanym obojczykiem, więc nie wymagało to zbyt długiej przerwy.

Simon Ammann powiedział kiedyś, że skoki narciarskie nie są niebezpieczne, jeśli "system"danego skoczka jest stabilny. Zgadzasz się z nim?

Oczywiście. Warunki nie odgrywają większego znaczenia, kiedy całe ciało dobrze pracuje z nartami i jest stabilne. Mniej istotne stają się takie czynniki jak spóźnione odbicie lub nieco mocniejszy wiatr. Wystarczy popatrzeć na Petera Prevca. Był najstabilniejszym skoczkiem ubiegłej zimy i to sprawiło, że osiągnął sukces.

Nasz ekspert obserwował twoje skoki tego lata i stwierdził, że są bardzo stabilne. Uważa, ze jesteś silny, a twoje próby są bardzo dobre technicznie. Mówi także, że twój wiek i doświadczenie są teraz na odpowiednim poziomie. Jest przekonany, że przyszły sezon przyniesie ci wiele miejsc na podium. Czy to realistyczna wizja?

To naprawdę miła pochwała, ale najpierw muszę postarać się utrzymać obecną dyspozycję. Myślę, że tego lata zrobiłem krok do przodu. Zarówno jeśli chodzi o stabilność skoków, jak i formy. Ale czy to wystarczy, żeby walczyć o czołowe lokaty w Pucharze Świata? Będziemy musieli porozmawiać o tym 20 marca. Oczywiście taki jest cel. Każdy startujący chce zwyciężać. Czasami potrzeba trochę szczęścia, ale bardzo ważna jest także regularność, która tego lata uległa u mnie poprawie. Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby sprostać tym dużym oczekiwaniom.

Ale to prawda, że jesteś teraz o wiele mocniejszy niż w latach ubiegłych?

Mógłbym tak powiedzieć, ale będę tego pewien dopiero po sezonie zimowym. Próbowałem ustabilizować swoje skoki, więc myślę, że jestem w stanie znajdować się wśród najlepszych aż do marcowego finału. W ubiegłych latach zawsze miałem tendencję spadkową na przełomie stycznia i lutego. Teraz postaram się zachować wysoki poziom przez dłuższy okres czasu.

Fioletowy kolor na kasku musi być dla ciebie czymś specjalnym, czyni cię następcą Martina Schmitta. Uważasz się za kogoś takiego, czy raczej to, kto nosił go wcześniej, nie jest istotne?

Jest to dla mnie wielki zaszczyt. Obok kilku narciarek alpejskich, jestem jedynym mężczyzną noszącym fioletowy kask. Jednak nie postrzegam siebie jako jego następcę. Martin jest zupełnie inną osobą i trochę minęło od czasu szczytu jego kariery. Byłem wtedy dzieckiem i dopiero zaczynałem skakać, ale oczywiście jest moim idolem i to dla mnie wielki honor. Jeśli kiedykolwiek znalazłbym się w momencie, w którym mógłbym powiedzieć, że odniosłem taki sukces jak on, będę naprawdę usatysfakcjonowany. Chciałbym chociaż się do tego zbliżyć. Na szczęście mam jeszcze na to sporo czasu.


Natalia Żaczek, źródło: berkutschi.com
oglądalność: (9559) komentarze: (0)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl