Adam Małysz: "Trzeba zapomnieć o tym rozdziale"

  • 2017-02-28 17:17

Otwarty dzień dla mediów zorganizowany przez naszą reprezentację był okazją do odbycia rozmowy z aktualnym dyrektorem-koordynatorem ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim - Adamem Małyszem. Z legendą polskich i światowych skoków porozmawialiśmy o odczuciach dotyczących pierwszej części Mistrzostw Świata w Lahti, braku naszej ekipy w mikście, kiepskiej formie kadry B oraz o problemach z jednym z juniorów podczas światowego czempionatu juniorów w Park City.

Kamil Stoch i Adam MałyszKamil Stoch i Adam Małysz
fot. Tadeusz Mieczyński
Adam MałyszAdam Małysz
fot. Tadeusz Mieczyński
Adam Małysz i Łukasz GębalaAdam Małysz i Łukasz Gębala
fot. Tadeusz Mieczyński

Jakie emocje przeważają po minionym weekendzie? - Wiadomo, że jest lekki niedosyt po skoczni normalnej. Z jednej strony mamy trzech zawodników w najlepszej ósemce świata, co kiedyś bralibyśmy pewnie w ciemno, ale w dzisiejszych realiach pozostaje niedosyt. Czwarta pozycja jest jedną z najgorszych. Jeżeli jest się skoczkiem spoza ścisłej czołówki, wówczas można mówić o sukcesie. Bądźmy jednak szczerzy. Dla sportowca pokroju Kamila Stocha, po osiągnięciach, które ma on na swoim koncie, w tym momencie nie jest to fajne miejsce.

- Sam parokrotnie byłem w takiej sytuacji i wiem, że to trudna chwila. Niby jest się blisko podium, a jednak tak daleko. Na koniec dochodzą takie obowiązki jak kontrola antydopingowa czy ceremonia medalowa, gdzie jest się obok medalistów i rozmyśla na temat tego, co poszło nie tak. Oni się cieszą, a tobie nie wyszło. Trzeba zapomnieć o tym rozdziale i skoncentrować się na tym, co jest przed nami, a następnie dać z siebie wszystko. Mi zazwyczaj udawało się przekuć tę sportową złość w pozytywną energię, która pozwalała odkuć się na kolejnej skoczni. W tamtych czasach zazwyczaj zaczynało się na dużej, a później przechodziło się na mniejszą. Ja byłem mocniejszy na mniejszych obiektach, bo miałem większą siłę odbicia, natomiast Kamil preferuje duże skocznie. Sytuacja się powtarza i miejmy nadzieję, że uda się nawiązać do dawnych czasów - dodaje czterokrotny mistrz świata w skokach narciarskich.

Dzień po konkursie indywidualnym na obiekcie HS 100 odbył się mikst. Na starcie pojawiły się m.in. zespoły z Rumunii czy Kazachstanu, a zabrakło Polski. Jaki jest powód takiego stanu rzeczy? - Różnie można to zinterpretować. Polski Związek Narciarski wahał się w kwestii wysłania do Finlandii polskich skoczkiń, ale nie mamy ich zbyt dużo. W tym momencie mamy dwie juniorki, które zaczynają startować w Pucharze Świata, ale mają problem z zakwalifikowaniem się do zawodów. Byłem też na Mistrzostwach Świata Juniorów w Stanach Zjednoczonych, gdzie mogłem obserwować te dziewczyny. Kinga Rajda i Anna Twardosz mają jeszcze dużo przed sobą. Dla nich ogromnym stresem był start nawet na juniorskim czempionacie. Wśród seniorów te emocje by się potęgowały, przez co trudno powiedzieć, czy te skoczkinie poradziłyby sobie tutaj. Wiele osób może stwierdzić, że siódme czy ósme miejsce byłoby w zasięgu Biało-Czerwonych, ale PZN w ostatecznym rozrachunku zadecydował inaczej. W poniedziałek rozmawialiśmy z włodarzami związku, iż trzeba mocno się do tego przyłożyć, żeby już na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Korei Południowej wystartowały polskie skoczkinie. Aby tak się stało, muszą one zasygnalizować widoczny progres. Może to zmotywuje je i trenerów do jeszcze większej pracy.

Głośnym echem w polskich mediach odbiła się również inna kwestia dotycząca naszych juniorów. Po zawodach w Park City Adam Małysz publicznie skrytykował Dominika Kastelika, który zdaniem czterokrotnego zdobywcy Kryształowej Kuli nie prezentował profesjonalnego podejścia do sportu. Jak wyglądają szczegóły tego tematu? - Nie chcę tego nadto rozwijać, bo to, co miałem do powiedzenia, już powiedziałem. Niektórzy twierdzą, że może zbyt brutalnie, bo opublikowałem to na moim fanpage'u, ale jeśli wielokrotne wskazówki ze strony trenerów nie skutkują, w końcu i ja nie wytrzymałem. Musiałem podzielić się swoimi przemyśleniami z opinią publiczną. Dominik nie został skreślony w kadrze juniorów, ale dostał ostrzeżenie. Ma mocno pracować. Jeśli zobaczymy, że robi postępy nie tylko na skoczni, ale i poza nią, to nie zostanie odsunięty na boczny tor. Musimy dostrzec, że warto inwestować w tego zawodnika, bo na ten moment jest to ciężki przypadek.

W cieniu Mistrzostw Świata w Lahti, w szalonym Pucharze Kontynentalnym w Iron Mountain Klemens Murańka poszerzył Polakom kwotę startową na finałowy period Pucharu Świata do siedmiu zawodników, jednak zaplecze wciąż pozostaje z prawem możliwości wystawienia zaledwie czterech skoczków. Co takiego dzieje się z kadrą B? - Sprawa naszej drugoligowej reprezentacji nie jest w tym momencie prosta. Gdzieś zostały popełnione błędy, bo zawsze byliśmy siłą Pucharu Kontynentalnego, co dawało możliwość podmieniania zawodników, którzy łapali kryzys formy w Pucharze Świata. Żeby brać udział w konkursach najwyższej rangi z powodzeniem, w PK trzeba być w czołowej "5". Jeśli jest inaczej, trudno się przebić choćby do "30" w Pucharze Świata. To kolejna rzecz, nad którą trzeba się pochylić. Zawodnicy w kadrze B nie są nowi. To skoczkowie, którzy od lat startują na arenie międzynarodowej. Są to medaliści Mistrzostw Świata Juniorów, a nawet triumfatorzy konkursów z cyklu Pucharu Świata. Popełniono błąd, ale nie jest to czas, aby podejmować decyzje pod wpływem emocji. Trzeba spokojnie usiąść po sezonie i przemyśleć, jak rozwiązać ten problem.

Czy polski sztab jest zdania, iż media przesadnie napompowały tzw. "balon" oczekiwań przed konkursem indywidualnym? - Z jednej strony były spore oczekiwania, ale trudno, aby było inaczej, skoro zawodnicy prezentują wysoki poziom. Trzeba przede wszystkim spokoju, o co Stefan Horngacher dba dość mocno. Zleca mi, abym pilnował czy skoczkowie nie spędzają za dużo czasu z dziennikarzami, ale wychodzimy też naprzeciw i organizujemy takie spotkania, jak chociażby dziś. Kiedy jadę na jakieś zawody, wykonuję polecenia trenera, a nie on moje.

Korespondencja z Lahti, Dominik Formela i Tadeusz Mieczyński


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (12382) komentarze: (29)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Wojciechowski profesor
    @pawel96 @Oreo

    Policzyłem razem z LGP i wyszło mi teoretycznie tak samo, jak bez niego. Ciekawe, czy prawidłowo, ciekawe, jak to się jeszcze będzie zmieniać. Czterech Turków na igrzyskach - i to w zasadzie dzięki gremialnemu bojkotowi PK w Erzurumie - to byłoby coś!

  • Wojciechowski profesor
    @pawel96 @Oreo

    Ano faktycznie, dziękuję. To wiele zmienia. Szkoda, że FIS nie podaje tego wprost, ale z drugiej strony to żadna sensacja - cyrk, niedopowiedzenia i nieprecyzyjność to jego znaki firmowe, zwłaszcza "na odcinku" skoków.

    W sumie banda Hofera traktuje LGP jako przedłużony PŚ, co jest dla mnie z lekka bezsensowne, ale przynajmniej są konsekwentni w tym uporze.

  • Oreo profesor
    @pawel96 @Wojciechowski

    Liczy się LGP. W Soczi Kazach Pczelincew wystartował dzięki punktom LGP :P

  • Wojciechowski profesor
    @pawel96 @molenda

    U kobiet jest to nieco prostsze i krótsze:
    Mocno kopnięte. Jeśli dobrze rozumiem, u mężczyzn wygląda to tak:
    1) pod uwagę bierze się wyniki w Pucharze Świata i Pucharze Kontynentalnym między 1 lipca 2016 i 21 stycznia 2018, w pierwszym etapie bierze się pod uwagę wyłącznie punkty zdobyte w PŚ,
    2) ustala się ranking wg sumy punktów zdobytych przez każdą zawodniczkę w PŚ, biorąc pod uwagę 35 najlepszych zawodniczek,
    3) jeśli dany kraj ma w rankingu więcej niż 4 skoczkiń, piątej i dalszych nie bierze się już pod uwagę,
    4) jeśli nie udało się przyznać dotąd 35 miejsc, bierze się w drugiej kolejności pod uwagę sumę punktów w PK, przy czym do limitu 35 miejsc wlicza automatycznie jedną skoczkinię z Korei Południowej jako gospodarza, niezależnie od rankingu.

    W przypadku kobiet nie trzeba (przynajmniej na razie) szukać reprezentantki Korei Południowej w PK, bo i tak jedna ma punkt w PŚ.

  • Wojciechowski profesor
    @pawel96 @molenda

    Jeśli dobrze liczę, na podstawie obecnej klasyfikacji PŚ rozdzielono by tylko 45 miejsc:
    4 - AUT, CZE, GER, JPN, NOR, POL, RUS, SLO
    3 - FIN, SUI
    2 - ITA, USA
    1 - CAN, FRA, EST

    Więc trzeba szukać dalej, w zestawieniu PK, żeby obsadzić 10 kolejnych miejsc, w tym jedno dla gospodarza:
    4 - AUT, CZE, GER, ITA (+2), FIN (+1), JPN, NOR, POL, RUS, SLO, SUI (+1)
    3 - USA (+1)
    2 - FRA (+1), EST (+1)
    1 - CAN, KAZ (+1), KOR (+1), TUR (+1)

    Brakuje nadal 10 miejsc do 65. Stanom Zjednoczonym przysługuje dodatkowe miejsce, bo krajów z kwotą maksymalną było dotąd 11. Zostaje więc 9 miejsc do obsadzenia na podstawie rankingu PK:
    4 - AUT, CZE, GER, ITA, FIN, JPN, NOR, POL, RUS, SLO, SUI, TUR (+3), USA (+1)
    3 - FRA (+1), EST (+1), KAZ (+2)
    2 - CAN (+1)
    1 - KOR, UKR (+1)

    Chyba że do tego liczy się też LGP, wtedy zabawa w limity wygląda zupełnie inaczej, ale tego nie wiem.
    Jestem ciekawy pierwszego oficjalnego zestawienia z kwotami przypadającymi na każdy kraj, wtedy potwierdzi się, czy interpretuję dobrze.

  • Wojciechowski profesor
    @pawel96 @molenda

    Tak, jest teraz bezwzględny limit 4 zawodników przypadających na każdy kraj - podobnie jak u kobiet.

    Szczegółowe zasady są w tym dokumencie:
    https://data.fis-ski.com/media/olympic-games/2018/qualification-system-for-olympic-winter-games-pyeongchang-2018.pdf

    Mocno kopnięte. Jeśli dobrze rozumiem, u mężczyzn wygląda to tak:
    1) pod uwagę bierze się wyniki w Pucharze Świata i Pucharze Kontynentalnym między 1 lipca 2016 i 21 stycznia 2018, w pierwszym etapie bierze się pod uwagę wyłącznie punkty zdobyte w PŚ,
    2) ustala się ranking wg sumy punktów zdobytych przez każdego zawodnika w PŚ, biorąc pod uwagę 55 najlepszych zawodników,
    3) jeśli dany kraj ma w rankingu więcej niż 4 skoczków, piątego i dalszych nie bierze się już pod uwagę,
    4) jeśli nie udało się przyznać dotąd 55 miejsc, bierze się w drugiej kolejności pod uwagę sumę punktów w PK, przy czym do limitu 55 miejsc wlicza automatycznie jednego skoczka z Korei Południowej jako gospodarza, niezależnie od rankingu,
    5) jeśli w ten sposób udało się rozdzielić 55 miejsc, ale jest mniej niż 12 państw z kwotą 4 zawodników, przyznaje się dodatkowe miejsce temu państwu, które osiągnęło kwotę 3 i jest pierwsze w kolejności na "liście rezerwowej" (chodzi o to, aby w "drużynówce" wystąpiło co najmniej 12 zespołów),
    6) jeśli co najmniej 12 krajów osiągnęło kwotę 4 zawodników, a łącznie rozdzielono mniej niż 65 miejsc, przyznaje się te "brakujące" dalszym państwom aż do osiągnięcia łącznie 65 miejsc.

  • molenda doświadczony
    @pawel96 @Wojciechowski

    Z ciekawości spytam, bo nie mogę nigdzie znaleźć - jak te limity się oblicza? Co mnie najbardziej interesuje - jest jakiś przelicznik punktów PK na punkty PŚ czy po prostu 1 punkt PŚ promuje bardziej niż dowolna liczba punktów PK? I druga rzecz, udało mi się dokopać do informacji, swoją drogą zgodnej z tym co miałem w pamięci, że najlepsze kraje mogły zabrać po 5 mężczyzn, ale startowało po 4 (zresztą na IO pojechała wtedy ta sama piątka, która teraz u nas rządzi w kraju). To się zmieniło, że piszesz od razu o 4?

  • Xellos profesor
    Odnośnie dziewczyn.

    To dyplomatyczna ucieczka do przodu. Czyli pewnie nic się nie zmieni. Tutaj rządzi Tajner, a jego podejście do kobiet znane.

    A co do Kastelika, to chyba niezbyt się przejął tym wszystkim. Bo w ostatnich dwóch konkursach noty za styl w każdym skoku miał beznadziejne. Stoch ląduje telemarkiem za każdym razem czy to trening czy próbna, a Kastelik w konkursie olewa telemark. To chyba jednak jest coś naprawdę na rzeczy odnośnie nie słuchania się trenerów.

  • deSKI bywalec
    Dobre wieści

    Za rok zmieni się w związku władza, bo prezes Apoloniusz Tajner po trzeciej kadencji będzie już musiał odejść.

  • zimowy_komentator profesor
    @anonim @Joker

    Myślę, że taka postać jak Adam Małysz w kwestiach finansowo-zawodowych nigdy nie zazna tzw. "lipy". Ten człowiek jest już ustawiony do końca życia i jego rodzina też. Zajęcie też znajdzie wszędzie a skoro uznano, że byłby przydatny w związku to z chęcią przyjął propozycję - to naturalne.

  • Wojciechowski profesor
    @pawel96 @pawel96

    Nie ma chyba nigdzie. FIS pewnie będzie je publikował dopiero w przyszłym sezonie (przynajmniej dla skoczków, bo dla alpejczyków chyba już są).

    Liczyłem "ręcznie", ale nie dam sobie ręki uciąć, czy prawidłowo. Na dziś wyszło mi tak:
    4 - AUT, CZE, FIN, GER, ITA, JPN, NOR, POL, RUS, SLO, SUI, TUR (!), USA
    3 - EST, FRA, KAZ
    2 - CAN
    1 - KOR, UKR

  • pawel96 profesor

    Są gdzieś dostępne w necie rankingi kwalifikacji na IO? Szczególnie chodzi o przełom miejsc kwalifikowanych, tzw egzotykę ;)

  • anonim
    Małysz

    Po tym jak odszedł ze skoków do rajdów,ta jego osoba dla mnie jest troszkę groteskowa, chodzi mi o kroki jakie podejmuje po ukończeniu kariery.Odszedł w dakar,stracił sponsora czarł prysł i co ? odrazu powrócił do skoków bo bezrobotny by został,fajnie że wyrobił sobie renome bo lipe by miał.Dyrektor do skoków i kombinacji,a ciekawe czy zrobi coś dobrego dla dwuboistów,bo kombinatorów mamy mizernych.

  • anonim
    @Wojciechowski @Wojciechowski

    No co racja to racja, dodałem gwoli wyjaśnienia.

  • Wojciechowski profesor
    @Wojciechowski @znawca_japonskiego

    Przy tak śmiesznie niskim limicie zawodniczek ogółem (choć i tak podwyższony, w Soczi było tylko 30!) nie ma właściwie żadnych szans, żeby dostał się ktokolwiek bez punktów PŚ, skoro przy obsadzaniu miejsc na igrzyskach zawsze bierze się najpierw pod uwagę wyłącznie PŚ.

  • anonim
    @Wojciechowski @Wojciechowski

    No to jeżeli tyle punktów i tylko w Pucharze Świata ... sam już nie wiem. Sam nie sprawdziłem, a okazało się, że w wywiadzie z Hankusem, który był na innej stronie, coś za bardzo Sławek podkolorował świat. No chyba, że jednak lato się liczy do tej klasyfikacji. A w drugim rzędzie też przecież kontynental się liczy.

  • Wojciechowski profesor
    @Wojciechowski @znawca_japonskiego

    Jeszcze doprecyzuję - jest tak samo jak u mężczyzn, czyli kwota jest na kraj, a nie "imienna". Jeśli wypadnie zawodniczka X z przykładowych Niemiec, to mają całą gromadę w zastępstwie.

  • Wojciechowski profesor
    @Wojciechowski @znawca_japonskiego

    Wszystkie reprezentacje w skokach mają po cztery miejsca, tak samo męskie i żeńskie. Zasady są analogiczne do mężczyzn, tyle że jest limit 35 (a w zasadzie 34 + 1 miejsce dla gospodarza).

    Na dziś którakolwiek Polka musiałaby gonić w Pucharze Świata (!) Haralambie lub Henrich - mają odpowiednio 57 i 74 pkt. Chociaż i to może nic nie dać. Czas pokaże.

  • anonim
    @Wojciechowski @Wojciechowski

    Aha. No to jak tak to tak, choć się zdziwiłem, że Japonia czy Niemcy mają tylko po cztery zawodniczki. No dobra. Ale jeżeli chodzi o zawodniczki w odwodzie, to o ile dobrze zrozumiałem tutaj nie jest tak jak w skokach panów, że limit dostaje drużyna, a nie dana zawodniczka. O ile dobrze rozumiem każda musi sobie zapracować. Ale sprostuj mnie jakimś punktem regulaminu jeśli się mylę :)

  • Wojciechowski profesor
    @Wojciechowski @Wojciechowski

    Przepraszam, mój błąd - Stany Zjednoczone mają kwotę 4 i zapomniałem o Norwegii z 1.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl