Eddie Edwards powrócił do Calgary

  • 2017-03-06 14:50

Popularny "Eddie the Eagle" powrócił do Kanady, by oddać kilka skoków w Calgary, gdzie w 1988 roku wystartował w Igrzyskach Olimpijskich. Choć w obu konkursach na skoczni K70 i K90 zajął wtedy ostatnie miejsce, zdobył serca fanów skoków narciarskich dzięki swojemu entuzjazmowi i radosnemu usposobieniu.

Dwadzieścia dziewięć lat po tamtym występie Edwards znów pojawił się na skoczniach w Calgary. W niedzielę 5 marca 53-letni Brytyjczyk oddał sześć skoków – po dwa na skoczniach K70, K38 i K18. Jego najdłuższy lot zakończył się na 24. metrze.

Pod skocznią zgromadziło się około 1000 kibiców, którzy dopingowali Eddie’ego śpiewem i okrzykami. Po oddaniu skoków Edwards spotkał się z fanami. Chętni mogli zdobyć autograf lub zrobić pamiątkowe zdjęcie.


Skoczek przyznał, że czuł się dokładnie tak, jak kiedy 29 lat temu startował na Igrzyskach Olimpijskich.

Warto przypomnieć, że w 2016 roku powstał inspirowany historią Michaela "Eddiego" Edwardsa film pod tytułem "Eddie zwany Orłem" w reżyserii Dextera Fletchera.


Magdalena Celuch, źródło: ctvnews.ca
oglądalność: (26063) komentarze: (34)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • magnetia początkujący

    Wszyscy tu tak sobie dyskutują nie wiadomo o czym, a ja tymczasem polecę ten film o Edwardsie. Arcydzieło sztuki filmowej to to może nie jest, ale ogólnie sympatyczny. Można mu pewnie zarzucić podrasowanie historii Eddiego (choć przyznam, że nie wzięłam się jeszcze za analizę jego życiorysu i porównania), np. w celu agresywnego skontrastowania postaci głównego bohatera z profesjonalnymi skoczkami i zwłaszcza niesamowicie nadętym Nykanenem.

  • anonim

    Tymczasem znalazłem taki filmik:

    https://youtube.com/watch?v=tDb4Xx_pRl4

    To zdecydowanie jest nie odwaga, lecz brawura :)
    Swoją drogą, najdalszy lot nie był na dwudziestym czwartym metrze, tu widać, że na dwudziestym ósmym metrze. Jest też jeden filmik, w którym jest podpisane, że sześćdziesiąt metrów, ale widać tylko wyjście z progu, więc faktycznie pewnie tyle nie skoczył, nawet z najwyższej belki nie dałby rady. Ale lepiej zweryfikować dokładniej, ile faktycznie wynosił ten najdłuższy skok.

  • anonim
    @MrRadzio @kolos

    Jeszcze dokończę - no jeżeli to jest sport dla śmieszków, o którym ludzie by myśleli, że celem jest skoczyć jak najkrócej, to to raczej wtedy to by był sport postrzegany jako UFO z Marsa. No i dobra - w sumie to faktycznie bardziej wina FISu, że się tak boi drugiego Edwardsa niż wina samego Eddiego, bo to FIS wprowadził te wszystkie szykany kwalifikacyjne, więc sam Edwards niekorzyści sportu nie przyniósł. Ale mimo wszystko, gościu mógłby mieć trochę szacunku do ludzi, którzy wykonują ten sport na poważnie, a nie traktować go wyłącznie jako autoreklama.

  • anonim
    @MrRadzio @kolos

    Przykład Belgii jest zupełnie inny - Waes bynajmniej nie chciał pajacować tak jak Edwards, to, że my, fani skoków go dziwnie postrzegaliśmy to to było dlatego, że on póki co nic a nic o tych skokach nie wiedział, i myślał, że nauczyć się w dwa tygodnie skakać na skoczni dużej to realistyczny i poważny projekt. To jest wyraźna różnica i przykład jest kompletnie nietrafiony.

  • anonim
    @MrRadzio @skortom76

    Nie wykluczam, że wcześniej trenował, i to długo. Ale ja z palca tego nie wyssałem. Skoro widział, że i tak nic nie osiągnie, to zamiast tego skupił się tylko na tym, by się dobrze bawić, nie patrząc na swoje wyniki. A co do tego skoczenia z K-70 - po pierwsze, powtarzam, był przyzwyczajony, po drugie, to co chcę również dodać do drugiego akapitu wypowiedzi @Wojciechowskeigo, że bardziej niż odwaga to to była brawura, której jemu nie można odmówić, bo jak ten gość miał 20 złamań i jeszcze się w to bawi, gdzie jest po pięćdziesiątce, i z całym szacunkiem, jest również zbyt gruby na tą dyscyplinę.

    @kolos
    Widzisz nie potrafisz się wczuć w takiego gościa, co dzięki Edwardsowi by się po raz pierwszy dowiedział o takiej dyscyplinie. Wyobraź sobie jakąś tam dyscyplinę, z innych krajów, i dowiadujesz się, że w niej goście walczą o to, by być najsłabszym. Oczywiście - skoki takie nie są, a Eddie był jedyny. Ale jak gość usłyszy wyłącznie o Eddiem, to taki obraz tej dyscypliny mu się w głowie rysuje. Czy to jest reklama? Raczej nie. No, zawsze znalazłoby się paru poprańców, którym coś takiego by sprawiło frajdę, ale myślę, że nawet ci co go lubią to pewnie uważają, że jeden Edek w historii skoków wystarczy.

  • skortom76 doświadczony
    @MrRadzio @znawca_japonskiego

    Właśnie, że się starał by spełnić swoje marzenia. "O swojej kwalifikacji na zimowe igrzyska olimpijskie dowiedział się podczas pobytu w Finlandii. Trenował wówczas z kadrą fińskich skoczków. Z powodu niewielkiej ilości posiadanych pieniędzy, nocował przez cztery tygodnie w szpitalu psychiatrycznym pod Kuopio. Wystąpił na zimowych igrzyskach w 1988. Włoski zespół skoczków podarował mu nowy kask, zaś Austriacy nowe narty" A według Ciebie, wygląda to tak jakby wsiadł w samolot, stanął na rozbiegu i skoczył. To stań na rozbiegu chociaż takiej K-70 i skocz, przecież nie trzeba się starać by czegoś takiego dokonać....

  • Kolos profesor
    @MrRadzio @znawca_japonskiego

    Ale przynajmniej w ogóle kojarzyłaby skoki narciarskie że nie jest to jakieś matsjańskie UFO... I lepiej nawet że mialby uchodzić za sport dla śmieszków. W każdym razie szkody skom Edwards nie przyniósł a mógł korzyści.

    Przypomina mi się przykład Toma Waesa celebryty z Belgii który wymyslił sobie że ustanowi rekord kraju bo żaden belg wcześniej nie skakał. Też początkowo uznałem że to pajac. Ale okazało się że wzbudził pewne zainteresowanie skokami w belgii kilkunastu innych amatorów też skoczyło (dziś rekord Belgii dzierży kto inny). Co prawda na dluzszą metę niczego to nie pociagło.

    Ale przykład Belgii pokazxuje że nie należy potępiać takich "pajaców" w czambuł.

  • Kolos profesor
    @MrRadzio @znawca_japonskiego

    To znaczy że myślisz tak jak betonowy FIS i dlatego skoki zamiast się rozwijać to się zwijają.

  • anonim
    @MrRadzio @kolos

    Jeżeli chodzi o mnie to taki Edwarda to raczej antyreklama. Ale nawet jak potraktować go jako fajna barwną postać, to jednak czy na pewno dobra jest sytuacja gdzie połowa ludzi na świecie kojarzy skoki wyłącznie jako sport dla śmieszków?

  • anonim
    @MrRadzio @Wojciechowski

    Nie wiem niestety, gdzie mniej więcej szukać w archiwum tego artykułu, ale z tego co pamiętam, to on bodaj się przyznał, że nawet nie próbował oddać jak najlepszej próby, po prostu aby wybić się z progu i wylądować. I gdyby przynajmniej próbował coś osiągnąć, skakał tak jak potrafił, to uwagi by nie było żadnej, ale w ten sposób, to co on robił to to było lekceważenie dyscypliny sportu oraz ruchu olimpijskiego. Fakt, są i obecnie dyletanci w różnych dyscyplinach, często również zdobywający bardzo dużą popularność, jak np. chorąży Tonga z Rio, ale przynajmniej zgodnie z tą olimpijską ideą chcą spróbować swoich sił, a nie zrobić z siebie reklamę. Bo to robił z siebie Edwards, a choć może nie jest to reklama produktu, czyli reklama nie dosłownie, ale takie coś ruchowi olimpijskiemu nie sprzyja. Sarkisiani, którego dopiero co na MŚ mieliśmy, skakał z uśmiechem na twarzy, robił telemark na siedemdziesięciu metrach, ale próbował. Nie przybył tylko po to, żeby wystąpić przed kamerami, i taka jest różnica.

  • Kolos profesor

    I zapomniałem dodać: można się zastanowić czemu powstał film fabularny o Eddim Edwardsie a nie powstał żaden film o którymś z wielkich mistrzów w skokach narciarskich..

  • Kolos profesor
    @MrRadzio @znawca_japonskiego

    Być może Eddie Edwards podchodził do skoków nieco za bardzo humorystycznie. Ale nic tak nie buduje popularności dyscypliny jak takie barwne postacie. FIS zamiast wykorzystać fenomen eddiego do popularyzacji nie tylko skoków ale w ogóle sportów zimowych które ogólnoe na świecie są raczej spostrzegane jako niszowe. To poszło na przekór i udaremniło mu startowanie... W ogóle nie znam drugiego związku sportowego jak co by tak konsekwentnie dział na swoją szkodę jak FIS (i nie chodzi tu tylko o sprawę Eddiego Edwardsa)....

  • Wojciechowski profesor
    @MrRadzio @znawca_japonskiego

    Uważam mimo wszystko, że zyskała. Czy Edwards celował w ostatnie miejsc? Nie mam przekonania. Laurów żadnych nie zdobył, ale popularność tak, choć może raczej ogólnoświatową, bo w Europie i tak był dość znany z mistrzostw świata czy Turnieju Czterech Skoczni.

    Jedną z wartości w igrzyskach zawsze było samo uczestnictwo jako spełnienie marzeń, samorealizacja, przełamywanie własnych słabości. Niewątpliwie Edwards był uważany za pajaca, ale przy tym za pajaca odważnego, bo większości z nas na myśl o siedzeniu na belce, zjeździe z prędkością 90 km/h i locie kilka metrów nad ziemią, i to z wadą wzroku, byłoby "nieswojo". Sam skok był już dla niego jakimś aktem odwagi.

    Do dziś w wielu dyscyplinach olimpijskich startują zupełni dyletanci, ale czy to nie jest właśnie uznawane za pewną wartość igrzysk, która odróżnia je od "codziennego" świata sportu na poziomie międzynarodowym?

  • anonim
    @MrRadzio @skortom76

    Dwaj poprzednicy już wyjaśnili za mnie, za co dziękuję. Trzeba też pamiętać, że Eddie potrafił jedynie wybić się z progu i czasem wylądować. Nie potrafił nawet rywalizować. A ci outsiderzy, co w przeciwieństwie do niego poważnie traktują ten sport, w tej chwili to może im zależy wyłącznie na wystąpieniu, i żeby może z trzech czterech wyprzedzić, w przypadku Nezhbortsa i Sarkisianiego to żeby wyprzedzić tego drugiego, ale jak zaczynali skakać w bardzo młodym wieku, to raczej wierzyli we wszystko, i wzorowali się raczej na Małyszu Morgensternie czy Ammanie, niż na kimś w kim widzieli frustrata co jest zawsze ostatni.

    @Wojciechowski
    Zgadzam się poza frazą, że idea Olimpijska zyskała na Eddiem. Bo wg mnie trudno, żeby zyskała, jak największe laury dostają najsłabsi, co więcej, ci, co widząc swoją niemoc nawet celowali w ostatnie miejsce.

  • Wojciechowski profesor
    @MrRadzio @kolos

    Myślę, że zysku dla skoków z wyczynów Edwardsa raczej zbyt wiele nie było, ale niewątpliwie zyskał wtedy on sam (wiadomo w jakiej sferze życia) i tzw. idea olimpijska, podobnie jak przy ówczesnym starcie jamajskich bobsleistów.
    Dla skoczków outsiderskich występ Edwardsa w Calgary był paradoksalnie... początkiem procesu zamykania dostępu do igrzysk. Gdyby ktoś wcześniej powiedział, że jakiemuś tam Łotyszowi czy Gruzinowi będzie łatwiej dostać się na mistrzostwa świata niż igrzyska, zostałby wyśmiany. Teraz to oczywiste, ku mojemu zresztą ubolewaniu.

  • Kolos profesor
    @MrRadzio @skortom76

    Wątpiłbym wpływ Eddie Edwardsa na chęci outsiderów do zainteresowania skokami. Akurat od końca lat 80 outsiderzy na skocznia zaczęli raczej zanika niż się pojawiać na skoczniach. A w wielu krajach outsiderów w tym holandii uprawiano skoki na długo przed Eddim...

  • Dolnoslazak stały bywalec
    @MrRadzio @skortom76

    Użył bym raczej sformułowania "zaistnieć" bo co to był za rozwój, skoro już ich tam nie ma.

  • skortom76 doświadczony
    @MrRadzio @znawca_japonskiego

    A nie zastanowiłeś się, że właśnie dzięki temu " błaznowi" skoki mogły się rozwinąć w takich krajach jak Holandia? Bo sobie pomyśleli, że jeśli taki Eddie potrafi to czemu nie ja? Że dzięki niemu o tej dyscyplinie sportu dowiedzieli się nawet w krajach gdzie śnieg nie pada, że to też jest jakaś promocja tego sportu? Pamiętaj, każdy kij ma dwa końce.
    Co do systemu kwalifikacji myślę, że aktualny jest dobry i nie ma co z nim kombinować.

  • anonim
    @Obeznany @borek99

    Na pewno akcja promocyjna Red Bulla? Bo gdyby tak było, to byłoby pewnie z kilkadziesiąt banerów i jeszcze elegancko podpisane, że wszystko ufundowali. A tu widać tylko kask Hendrickson, która zawsze przecież ma austriackie sikacze na nim i nic więcej. Nie zmienia to faktu, że to i tak szczyt głupoty, bo w taki sposób rozbieg to może wyremontować dowolna firma budowlana z Polski, a takie stacjonują w co piątej wsi, raptem pewnie parę desek i stalowych prętów powymieniali, stan zeskoku też pozostawia wiele do życzenia, jest wąski, nie ma band, bardzo nierówny ... A poza Sarą (i z tego co rozumiem, przed nią) puścili jeszcze właśnie jakąś niespełna siedemnastoletnią dziewczynę która dopiero od pół roku startuje w startach międzynarodowych, jak na razie lądując jedynie w ostatnich dziesiątkach FC i PK ...

  • borek99 doświadczony
    @Obeznany @znawca_japonskiego

    Przecież to była akcja promocyjna Red Bulla - najazd był wyremontowany specjalnie tylko dla tego jednego skoku Hendrickson

  • anonim
    @MrRadzio @Wojciechowski

    A no tak ... ale cóż zrobić, jak Hofer z koleżkami myślą, że skoki to elitarny sport?
    To jego można co najwyżej nazwać, że reprezentuje "elytę".

  • Wojciechowski profesor
    @MrRadzio @znawca_japonskiego

    Tyle że w narciarstwie alpejskim znacznie trudniej o sensację i o niepokazywanie słabszych zawodników łatwiej - jeśli ktoś startuje bardzo wcześnie, praktycznie nie ma szans zamieszać w czołówce, a w skokach można w ten sposób "przegapić" jakąś udaną próbę, bo komuś podwiało.

    Inna sprawa, że i tak dostęp do Pucharu Świata jest stosunkowo szeroki jak na wymysły "racjonalizatorskie" FIS. Gdy sobie przypomnę niektóre ich pomysły z dawnych lat, włos się na głowie jeży. Oto pomysł, który w 2003 roku został nawet pierwotnie przyjęty, ale później na szczęście znacznie zmodyfikowany - prawo startu w kwalifikacjach i zawodach głównych miało przysługiwać:
    - 50 najlepszym skoczkom poprzedniego periodu PŚ,
    - 5 najlepszych skoczkom poprzedniego periodu PK,
    - 5-osobowej grupie krajowej,
    - 2 zawodnikom z każdego z pozostałych krajów, których reprezentanci zdobyli punkty PŚ bieżącego lub poprzedniego sezonu.

    To byłoby już "wykoszenie" zupełne outsiderów. Polsce groziło nawet, że w pierwszym periodzie zimowym PŚ 2003/2004 Polska będzie mogła wystawić tylko Małysza i Bachledę!

    Do tego doszły jeszcze późniejsze plany ograniczenia liczby skoczków w każdym konkursie PŚ do 40. Więc i tak teraz nie jest źle. ;)

  • anonim
    @MrRadzio @ms_

    A to przepraszam. Lubię ten sport, choć jestem mało doinformowany, ale byłem święcie przekonany, że w zjeździe jest od najsłabszego do najlepszego i że jakoś sobie z tym radzą. Ale tak czy siak są tam duże odstępy czasu między pierwszą turą, którą w pełni nie pokazują, a drugą, i muszą z góry w miarę dobrze oszacować, kiedy rozpocznie się druga tura. Więc sprawy to nie zmienia - gdyby dopuszczono do zawodów wszystkich zawodników analogicznie jakoś dałoby się wszystko oszacować kiedy zacząć transmisję.

  • ms_ doświadczony
    @MrRadzio @znawca_japonskiego

    W pucharze świata kwalifikacje są tylko w skokach, kombinacji, snowboardzie i narciarstwie dowolnym ale na mistrzostwach świata kwalifikacje są także w biegach oraz w konkurencjach technicznych narciarstwa alpejskiego.

    "W narciarstwie alpejskim jest zazwyczaj o połowę więcej chętnych do startu niż w skokach, i problemu żadnego nie mają. Rozpoczynają ramówkę godzinę później i wszystko jest git."

    - W narciarstwie alpejskim najlepsi zawodnicy startują na początku a najgorsi na końcu, więc transmisja kończy się często po przejeździe najlepszej trzydziestki. Jedynie w przypadku slalomu, giganta i kombinacji gdzie są dwa przejazdy w drugim obowiązuje zasada od najgorszego(30) bo reszta się nie kwalifikuje do najlepszego, wyjątek stanowi kombinacja gdzie zawodnicy od 31 miejsca jadą drugi przejazd po najlepszej 30.

  • Wojciechowski profesor
    Tragiczny stan kompleksu Średniej Krokwi

    Nie na temat, ale pozwolę sobie, tym bardziej, że już się w temacie powyższego artykułu wypowiadałem.

    Jeden z portali ogólnopolskich (linku nie podaję, ale łatwo znaleźć) pisze dziś w artykule pt. "Skocznie w Zakopanem to ruina. "Kamil Stoch ze łzami w oczach o tym mówił"" o wiadomej sprawie doprowadzenia do zapaści kompleksu Średniej Krokwi i przyległych mniejszych skoczni.

    Tragedia, ruina i wstyd. Przerzucany bez zażenowania gorący kartofel.

  • anonim
    @Obeznany @obeznany

    Ameryka to chyba też stan umysłu ... puszczać niespełna siedemnastolatkę na wrak skoczni, nie remontowanej od kilkudziesięciu lat, przystosowanej jeszcze do skakania stylem klasycznym. W głowie się nie mieści ...

  • anonim
    @MrRadzio @Wojciechowski

    Tak jak napisałem - tylko w skokach, no i chyba jeszcze w kombinacji istnieje coś takiego jak kwalifikacje. W narciarstwie alpejskim jest zazwyczaj o połowę więcej chętnych do startu niż w skokach, i problemu żadnego nie mają. Rozpoczynają ramówkę godzinę później i wszystko jest git.

    @Wojciechowski, Mr Radzio
    Fakt, Eddie nie był jedynym powodem, ale na pewno wpłynął. Na MŚ jest przeciętnie pięć nacji. Jakby startowali nie co dwa lata lecz kilka razy do roku przed telewizorami, to byliby jacykolwiek sponsorzy. I wtedy większość inwestowałaby w jakikolwiek rozwój technologiczny. A tak to związki np. białoruskie czy holenderskie na początku trochę kasy włożyły, a potem dziękujemy. Bo teraz te kraje klepią bulę w ósmej dziesiątce trzeciej ligi. Gdyby nie kwalifikacje i system FC-->PK-->PŚ klepali by ósmą dziesiątkę PŚ. Ten system również zniechęca samych zawodników. Może przesadziłem z ilością punktujących zawodników, ale ilość nacji uczestniczących w PŚ to bez dwóch zdań. Ogólnie pod tym względem to ja bym się wzorował na narciarstwie alpejskim.

    @MrRadzio
    Z prostego powodu to właśnie na niego zwala się winę - FIS nie wkurzył się na to, że Eddie był buloklepem. FIS się wkurzył na to, że taki buloklep miał więcej zysków niż najlepsi zawodnicy. Bo on nie tyle był najsłabszy, nie tyle miał humor, ale robił z siebie ostatniego błazna, zresztą w Calgary, gdzie miał potężną stratę do przedostatniego zawodnika, jak sam w którymś wywiadzie powiedział, że w ogóle nie skakał najlepiej jak umiał, tylko po to aby skoczyć i zrobić przysłowiową bekę. Jeszcze przed kamerami te gogle na okulary zakładał, to tylko przykład tej całej otoczki wokół niego ... w przeciwieństwie do pozostałych zawodników Edwards po prostu nie miał szacunku do dyscypliny sportu.

  • MrRadzio doświadczony
    @MrRadzio @znawca_japonskiego

    To żeś dowalił - tak jak mówił @Wojciechowski - jeszcze 10 lat temu można było spotkać w PŚ Białorusinów, Słowaków czy Chińczyków. Co sprawiło że ich nie ma? Na pewno nie Eddie - tylko wspomniana przez @Dolnoslazak "profesjonalizacja" skoków. Co z tego że jest wiele NOWYCH nacji (Turcja, Rumunia - mówi ci to coś?) jak nie mają one absolutnie ŻADNEGO startu już nawet nie do Niemców czy Austriaków ale chociażby do Rosjan czy Amerykanów. Po prostu pogoń za sprzętem zniszczyła całkowicie skoki - owszem kwalifikacje też swoje zrobiły ale kiedyś startowało regularnie po 80-120 zawodników i faktycznie trzeba to było ukrócić. Eddie był najpopularniejszym buloklepem ale nie jedynym więc naprawdę nie mam pojęcia dlaczego to właśnie na niego się zwala całą winę...

  • Dolnoslazak stały bywalec
    @MrRadzio @Wojciechowski

    Myślę że czynnikiem decydującym o znikaniu "egzotycznych"reprezentacji jest postępująca profesjonalizacja skoków i brak szans na jakiekolwiek, nawet najmniejsze, sukcesy bez zaangażowania dużych środków i zorganizowania systemu szkolenia. Co więcej wydaje mi się że w dzisiejszych czasach zdominowanie skoków przez takiego zawodnika jak Adam Małysz (w kontekście stanu finansowo - organizacyjnego polskich skoków na przełomie wieków) nie mogło by się już wydarzyć. Nawet Rosjanom, którzy przeznaczyli na skoki bardzo duże pieniądze, nie udało się zbudować nic trwałego więc trudno spodziewać się że biedniejsze federacje będą angażować się coś co nie ma szans nawet na poziomie Fis Cup.
    Przy dzisiejszych wymaganiach tacy półamatorzy z krajów bez skokowej tradycji swój udział w konkursach PŚ, gdy by ich do takowych dopuszczono, kończyli by najprawdopodobniej na etapie kontroli sprzętu przed skokiem.

  • Obeznany stały bywalec

    A tak z innej paczki, to na skoczni w New Hampshire oddano pierwsze skoki po 32 latach. Czyżby Amerykanie poważnie myśleli o odbudowie tej skoczni?

    Źródło:
    https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10154384713298059&set=p.10154384713298059&type=3&theater

  • Wojciechowski profesor
    @MrRadzio @znawca_japonskiego

    Pozwolę sobie nie zgodzić się tak surową opinią.

    Zapewne przypadek Edwardsa był istotny dla wprowadzenia kwalifikacji, ale nie wydaje mi się, żeby był decydujący. Najważniejsza była raczej chęć skrócenia długości zawodów PŚ pod kątem ramówek telewizyjnych, zwłaszcza w ramach Turnieju Czterech Skoczni, gdzie meldowało się regularnie w tamtych czasach ponad 100 zawodników. Skądinąd jeszcze długo po Angliku nie wprowadzono serii kwalifikacyjnych w MŚ czy IO, co stało się dopiero w XXI wieku. Edwards nie był też jedynym "totalnym buloklepem", choć nikt inny rzeczywiście nie przekuł tego w sukces marketingowy.
    Co innego, jeśli chodzi o igrzyska - tutaj rzeczywiście wyczyny Edwardsa w Calgary były bezpośrednim powodem wprowadzenia nowych kryteriów otrzymania prawa startu.

    Jeśli chodzi o ostatnie zdanie, nie podzielam go niemal zupełnie. Oczywiście, że wprowadzenie kwalifikacji miało jakiś wpływ na zniechęcenie do uprawiania skoków na jakimkolwiek poważniejszym poziomie w niektórych krajach, ale też nie był to raczej kluczowy czynnik. Przecież to 10 czy 15 lat temu - a nie za czasów Edwardsa - widzieliśmy w PŚ Białorusinów, Chińczyków czy Holendrów, których wcześniej na skoczniach świata nie było, a przez jakiś czas byli w stanie nawet wystawiać zespoły do "drużynówek".

    Głównym problemem jest raczej wielki skok technologiczno-sprzętowy w skokach, nieporównywalny np. z biegami narciarskimi. Kraje, w których skoki zaniedbano, lub w których nie ma pieniędzy na budowanie ich od podstaw, są skazane na niebyt. Żeby zbudować choćby malutką skocznię, nie mówiąc o tych "poważnych", profesjonalnych, trzeba wydać wielokrotnie więcej niż nawet 15-20 lat temu. Przeskok jest ogromny.

  • anonim
    @MrRadzio @MrRadzio

    Lepiej nie. Po pierwsze FIS się nie zgodzi podobnie jak w przypadku Lamberta, po drugie jak tylko spróbuje pojawić się na wieży skoczni FIs od razu tak wygóruje przepisy, że to będzie już nie tylko koniec Nezhbortsów i Sarkisianich na mistrzostwach, ale w ogóle zawodników bez punktów w PŚ. W końcu temu gościowi zawdzięczamy to, że nie tylko mamy kwalifikacje do konkursów PŚ (w przeciwieństwie do innych konkurencji narciarskich), nie tylko system możliwości udziału w PŚ dopiero po punktach FC i PK, ale i obie te zasady na raz! Niektórzy mogą i uwielbiać tego błazna, ale ja go nienawidzę. Gdyby nie on, w PŚ mielibyśmy teraz co najmniej o trzy więcej punktujących nacji, a w drużynówkach byłoby średnio po pięć nacji więcej.

  • MrRadzio doświadczony

    Może niech założy zbiórkę na jakiejś stronie że chce wrócić na MŚ w 2019? Skoro i tak wystarczy TYLKO FIS Code to czemu nie - tyle razy co on wyszorował bulę to przynajmniej będzie miał frajdę a i masa kibiców na kwali z jego udziałem przyjdzie :D

  • anonim

    "53-letni Brytyjczyk oddał [...] dwa na skoczniach K70 [...] Jego najdłuższy lot zakończył się na 24. metrze."
    (Wyciąłem fragmenty, by przejrzyściej oddać sens tego co chcę napisać.)

    Czytając to zareagowałem ... jak to się mówi? Facepalm? :)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl