Jak z kombinatora norweskiego stać się kulturystą, czyli historia Andrzeja Gąsienicy

  • 2017-04-09 20:56

Andrzej Gąsienica, to były polski kombinator norweski, a także skoczek narciarski. Po zakończeniu aktywnego uprawiania sportów zimowych, 24-latek obecnie próbuje swoich sił w... kulturystyce.

Andrzej GąsienicaAndrzej Gąsienica
fot. zbiory prywatne
Andrzej GąsienicaAndrzej Gąsienica
fot. Katarzyna Służewska

Na początku powiedz, jak w ogóle rozpoczęła się twoja przygoda z kombinacją norweską.

Moja przygoda z kombinacją norweską rozpoczęła się w 2003 roku. Każde dziecko zaczynające swoją przygodę ze skokami, kierowane jest najpierw do kombinacji, która umożliwia lepszy rozwój sportowy, ponieważ treningi są bardziej urozmaicone. Osobiście jestem zwolennikiem tej metody. Moim zdaniem dziecko powinno trenować kombinację do zakończenia szkoły podstawowej, a później wybrać dyscyplinę, która będzie dopasowana do jego predyspozycji.

Od początku wiedziałeś, że chcesz trenować właśnie ten sport?

Nie od początku, bo długo się wahałem, ponieważ mój tata trenował biathlon i troszkę miałem umiejętności biegowych. Jako dziecko potrafiłem również wygrywać z zawodnikami takimi jak Klimek Murańka, Jan Ziobro czy też Tomasz Byrt, z którymi się przyjaźniłem i wspólnie spędzaliśmy dużo czasu na zgrupowaniach klubowych. Gdy poszedłem do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem, dostałem się pod opiekę mojego ulubionego trenera - Mariusza Chrapka - z czego bardzo się cieszyłem, bo w tym czasie całkowicie się pogubiłem. Skakałem bardzo słabo i nie wiedziałem co zrobić, aby to zmienić. Chrapek przez 3 lata zrobił ze mną ogromna pracę i m.in. dzięki temu mając 16 lat dostałem się do Kadry Kombinacji Norweskiej. Moim marzeniem było reprezentować Polskę na międzynarodowych arenach, więc postanowiłem skorzystać z powołania i dlatego poświęciłem się kombinacji.

W kwietniu 2014 roku ogłosiłeś na jednym z portali, że kończysz z kombinacją i poświęcasz się wyłącznie skokom. Mógłbyś przypomnieć jakie były główne przyczyny takiej decyzji?

To była dla mnie bardzo ciężka decyzja. Długo nad tym myślałem. Konsultowałem się także z kilkoma trenerami, aby jakoś pomogli mi w podjęciu decyzji. Byłem bardzo związany z kolegami z reprezentacji, ale atmosfera w sztabie była taka, że nie mogłem na to dłużej patrzeć. Nie chcę jednak się wypowiadać na ten temat - było minęło i najlepiej o tym zapomnieć.

Czy z perspektywy czasu żałujesz tego czy wręcz przeciwnie?

Nie, nie żałuję tej decyzji. Bardzo się cieszę, że zdecydowałem się na zmiany i spróbowałem swoich sił w skokach. Była to dla mnie nauka - zbijanie wagi o 10 kg, diety, inny trening i współpraca z innymi ludźmi. Teraz mogę to wykorzystać u moich podopiecznych.

Twoje starty w konkursach skoków narciarskich nie obfitowały w jakieś większe sukcesy, pomimo tego, że potencjał i chęci były u Ciebie niewątpliwie widoczne. Zatem kto bądź co spowodowało, że nie było tego przełożenia z dobrego przygotowania na triumfy?

W pierwszym sezonie zrobiłem duży postęp. Na ostatnim zgrupowaniu w Hinzenbach, gdzie trenowałem z kadrą A i B, mój poziom nie był dużo gorszy od członków kadry B. Pokazałem to doskonale na Mistrzostwach Polski w Wiśle, kiedy to zająłem 11. i 12. miejsce. Później było troszkę gorzej, bo poprzez dalsze zbijanie wagi straciłem siłę i dynamikę. Byłem bardzo zmęczony, o czym świadczyło chociażby to, że bardzo mnie męczyło wchodzenie po schodach w domu. W kolejnym sezonie zmieniłem trenera - współpraca układała się dobrze, jednak za dużo uwagi poświęciliśmy treningowi siłowemu, co odbiło się na technice. Chciałem przygotować się jeszcze do kolejnego sezonu, ale nie udało się znaleźć sponsora, a musiałem za coś żyć przy okazji nie obciążając przy tym rodziców. To skłoniło mnie do podjęcia decyzji o skończeniu ze skokami i zajęciu się pracą. Karierę skoczka oficjalnie zakończyłem po Mistrzostwach Polski Seniorów w 2016 roku.

Nie zrezygnowałeś jednak w 100% ze skoków, bo jesteś teraz... trenerem. Skąd taki pomysł i z kim aktualnie współpracujesz?

Propozycja przyszła nagle z klubu LKS Poroniec Poronin, gdy odszedł trener tego klubu - świętej pamięci Stanisław Trebunia Tutka, który również bardzo mnie wspierał, gdy bardzo słabo skakałem. Zadzwonił do mnie Wojtek Skupień i zapytał czy nie chciałbym podjąć pracy w klubie. Długo nie musiałem się zastanawiać, bo bardzo lubię pracować z dziećmi. Moim obowiązkiem było ich poprowadzenie do końca sezonu 2016/2017, ale już teraz mogę potwierdzić, że w dalszym ciągu będę współpracował z klubem z Poronina. Mam pod sobą bardzo obiecujących chłopców jak np. Andrzej Waliczek czy Klemens Joniak, którzy już teraz znajdują się w czołówce swoich roczników. Z kolei Paweł Lichaj i Jarosław Kobylarczyk poczynili ostatniej zimy ogromne postępy i w kolejnym sezonie powinni plasować się w czołówce w swoich kategoriach. W klubie znajdują się również zawodnicy tacy jak Adam Skupień, Bartłomiej Kuchta, Wojtek Bukowski czy Kuba Żegleń - chłopcy bardzo utalentowani, ale nie prezentujący jeszcze super poziomu. Oni są jednak prowadzeni przez trenerów szkół sportowych w Szczyrku i Zakopanem. Wierzę jednak, że ciężką pracą chłopcy osiągną w najbliższym czasie wymagany poziom. Dzieciaki są bardzo ambitne, a to jest dla mnie bardzo ważne.

Oprócz skoków poświęcasz się teraz również innej, jakże odległej od sportów zimowych, dyscyplinie. Co to dokładnie jest i dlaczego akurat na to się zdecydowałeś?

(śmiech) Tak, obecnie poświęciłem się dyscyplinie, która bardzo różni się od tej, którą zaczynałem swoją sportową karierę. Po zakończeniu przygody ze skokami narciarskimi nie mogłem usiedzieć spokojnie na miejscu i postanowiłem spróbować swoich sił w kulturystyce, ale w kategorii 'męska sylwetka'. Trenuje już 7 miesięcy pod okiem kolegi - bardzo dobrego trenera personalnego Andrzeja Krupy, którego poznałem podczas pracy w restauracji jako kierowca, a później kucharz (śmiech). Przed rozpoczęciem treningów, dość często rozmawialiśmy o kulturystyce, a także o moich planach na przyszłość i gdy Andrzej zaproponował mi współpracę, to od razu się zgodziłem. Planujemy również wspólnie otworzyć w Zakopanem catering dietetyczny, więc jesteśmy również partnerami biznesowymi.

Jakie masz najbliższe plany związane z tą dyscypliną?

Moimi najbliższymi planami związanymi z kulturystyką, jest przyszłoroczny start w zawodach federacji NAC. Wystartuję jednak tylko wówczas, gdy będę w 100% pewien, że wyjdę na scenę i zdobędę 1. miejsce, ponieważ inna lokata mnie nie interesuje. Aktualnie bardzo poświęcam się treningom i już teraz jestem świadomy tego, że jeśli tylko będę zdrowy, to mogę to osiągnąć.


Katarzyna Służewska, źródło: Informacja własna
oglądalność: (24061) komentarze: (9)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Janeman profesor
    @Oreo @Oreo

    I całe szczęście , bo to co obecnie uchodzi za "prawdziwą kulturystykę" to patologia i wybór takiej drogi źle by świadczył o Andrzeju w kontekście pracy z młodzieżą.

  • Oreo profesor

    Przy okazji, znajomy kulturysta stwierdził, że męska sylwetka to nie jest prawdziwa kulturystyka ;P

  • FunFact weteran

    https://www.instagram.com/andrzej.gasienica/

    Długa droga przed nim :)

  • ms_ doświadczony

    Szkoda że Andrzej porzucił kombinację w 2014 roku, mimo wszystko osiągał tam zdecydowanie lepsze wyniki niż w skokach narciarskich gdzie poza zawodami w Polsce nie dostawał szansy na występ bo byli od niego lepsi. Gdyby pozostał w kombinacji może teraz zdobywał by punkty Pucharu Świata a Polska mogłaby walczyć o ósemkę w drużynówcę, bo obecnie nawet gdy wróci Kupczak nie ma tego czwartego do drużyny, jest Paweł Twardosz ale on jak na razie dopiero raz zapunktował w p kontynentalnym, więc zdecydowanie odstaje od trójki starszych kolegów, no ale to jeszcze junior więc może się rozwinie bo inni zawodnicy prezentują jeszcze gorszy poziom więc jeżeli ktoś ma dołączyć do żelaznej trójki w najbliższych sezonach to właśnie Paweł.

  • Oreo profesor

    To byłby dobry artykuł na prima aprilis xP

  • lewap początkujący

    Znam trochę świat "kulturystyki" i przejście z takiego chudzielca na zawodnika sportów siłowych w tak krótkim czasie wiąże się nierozłącznie z dodatkowymi bodźcami treningowymi i nie mówię tu o przedtreningówkach.
    Fajnie, że sobie znalazł nową pasję (podobnie jak ja), tylko żeby tu coś znaczyć trzeba polubić igły

  • Nowyskoczek5 profesor
    -

    Ciekawy artykuł.

  • anonim

    Ja dziękuję, za nic bym nie wpadł na taką historię :)

    Szkoda, że skończył szybko i zapomniany. Po jego pierwszym sezonie w skokach wydawało się, że to całkiem perspektywiczny zawodnik.

  • RyoyuKobayashiFAN doświadczony
    mocny

    mocny skurczybyk :)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl