Wypowiedzi Dawida Kubackiego i Macieja Kota po konkursie w Courchevel

  • 2017-08-13 01:38

Europejska część Letniego Grand Prix 2017 zakończyła się hat-trickiem Dawida Kubackiego. 27-latek po raz trzeci z rzędu wygrał zawody najwyższej rangi na igelicie, a na dodatek nie był to jedyny podopieczny Stefana Horngachera, który w Courchevel stanął na podium. Drugą lokatę na obiekcie HS 135 we Francji wywalczył Maciej Kot.

Dawid Kubacki (1. miejsce):

- Skoki w dzisiejszym konkursie były na przyzwoitym poziomie. Na treningach nie wszystko jeszcze grało, ale w zawodach przyłożyłem się do swojego zadania. Wykonałem je odpowiednio, dzięki czemu odniosłem zwycięstwo. Jak najbardziej jestem zadowolony z przebiegu wydarzeń - podkreśla członek klubu TS Wisła Zakopane.

Wieloletni doświadczenie pomaga w seryjnym wygrywaniu zawodów najwyższej rangi, jak ma to miejsce tego lata? - Kiedyś miałem problemy tego typu, że na treningach wszystko wychodziło super, a podczas prób konkursowych pojawiały się błędy. Moja praca z panią psycholog daje odpowiednie efekty, co zresztą widać na skoczni. Jestem usatysfakcjonowany z tej współpracy, bo pozwala mi dobrze skakać w najważniejszych momentach.

Wiatr miał spory wpływ na wydarzenia w wieczornym konkursie? - Może nie miałem rewelacyjnych warunków, ale nie mogę też narzekać. Dostałem rekompensatę punktową za niekorzystny wiatr, ale przy dobrym skoku nie ma on aż tak dużego wpływu. Takie warunki potrafią spotęgować drobne błędy, czego sam kilkukrotnie doświadczyłem.

Trzeci indywidualny konkurs LGP 2017 przyniósł trzeci raz dwóch Polaków na podium. Jakie to uczucie? - Przyjemnie ponownie stać z rodakiem na podium. Jesteśmy drużyną i wszyscy pracujemy na jej dobro. Takie zawody, jak choćby w Hinterzarten, gdzie w komplecie wskoczyliśmy do czołowej "10", bardzo cieszą. Tutaj też zaliczyliśmy dobry konkurs. Ja wygrałem, Maciek drugi, Piotrek i Stefan w "10", więc cały zespół nadal jest mocny. Ciężko pracujemy i będziemy walczyć dalej.

Obecność fanklubu Dawida Kubackiego na trybunach pomogła? - Jak najbardziej. Kibice zawsze pomagają i dodają otuchy. Ich dmuchanie pod narty pomaga odlecieć jeszcze pół metra!

Które z trzech dotychczasowych zwycięstw smakowało najlepiej? - Trudno mi to ocenić. Każdy konkurs jest inny, ale każdy daje dużą satysfakcję. Wiem, że porządnie wykonuję swoją robotę. Niełatwo porównać poszczególne zawody. Satysfakcja rozkłada się w miarę po równo.

Wersja Mazurka Dąbrowskiego odegrana przez Francuzów zdegustowała 27-latka? - Nie chcą się tutaj nauczyć, że to nie jest nasz hymn. Puszczają nie to, co trzeba, ale co zrobić...

Jakie są plany wakacyjne drużynowego mistrza świata z Lahti? - Znaczną część urlopu pewnie spędzę w domu, gdyż moja życiowa partnerka nie ma już urlopu, więc organizacja większych wypadów nie wchodzi w grę. Odrobina poleniuchowania w domu dobrze mi zrobi. Kolejne zawody z dalekimi wyjazdami zapewne odpuścimy, więc w Letnim Grand Prix w pełnym składzie stawimy się zapewne dopiero przy okazji dwóch ostatnich konkursów w Hinzenbach i Klingenthal. W międzyczasie czekają nas kolejne obozy treningowe.

Maciej Kot (2. miejsce):

- Moje dzisiejsze skoki były nieco w kratkę. Skok kwalifikacyjny nie był udany i przez chwilę było ryzyko, że nie dostanę się do konkursu głównego. Zeskok zbliżał się naprawdę szybko i musiałem ciągnąć ten skok, żeby wedle nowych przepisów zapewnić sobie awans. Nie był to łatwy dzień, bo musiałem przeanalizować swoje poranne próby i wieczorem wrócić do sprawdzonego skakania. To się udało i jestem z tego bardzo zadowolony. Widać, że podstawa i równe skoki nadal są obecne. Pozostaje kwestia detali, aby wykorzystać zapas, który we mnie drzemie. Na szczęście na to jest jeszcze trochę czasu.

Wiatr dał się we znaki skoczkom? - To jest Courchevel. Tu zawsze wiatr nieco miesza. Regułą jest, że kiedy zachodzi słońce, wówczas zaczyna wiać w plecy. Na treningach skakaliśmy z dużo krótszego najazdu, nawet z platformy nr 11, a konkurs odbył się z belek 19-20, a to jednak spora różnica. Termika odgrywa tu dużą rolą. Chociażby Kamil miał naprawdę złe warunki w pierwszej serii. Paru zawodników w niej odpadło, ale przy naprawdę dobrym skoku, jaki oddał na przykład Dawid, te złe warunki można przeskoczyć. Rywalizacja była bardzo zacięta. Nie było łatwo. Były to zawody ciekawe dla kibiców, trudne dla nas i stąd jeszcze większa satysfakcja z osiągniętego wyniku.

- Zawody są dla mnie dodatkową motywacją. Kiedyś pracowałem nad tym, aby bardziej motywować się na treningi, które wyglądały słabo. Teraz nie mam z tym problemu, bo w zawodach powtarzam skoki z treningów. Czasami są może nieco lepsze wskutek pozytywnej motywacji i podniesienia tonusu mięśniowego. Wtedy to przygotowanie jest trochę inne. Bardzo lubię atmosferę zawodów i rywalizację. Dla zawodnika jest to pozytywna cecha.

W Wiśle i Courchevel na podium stawał Maciej Kot, natomiast w Hinterzarten Piotr Żyła. Czy wkrótce zobaczymy przyjaciół z polskiej kadry razem na podium? - Mam nadzieję, że nastąpi to zimą. Lato nie jest istotne i uważam, iż Piotrek potwierdzi moje słowa. Cierpliwie poczekamy do zimy, aby w najważniejszych zawodach razem stanąć na podium.

We Francji pojawiły się m.in. fankluby Kamila Stocha czy Dawida Kubackiego. Są widoki na powstanie fanklubu Macieja Kota? - Polscy kibice dopingują wszystkich skoczków. Nie jest istotne, czyi jest to fanklub. Bardzo miło patrzy się na polskie flagi nawet w odległej Francji. Jest to już reguła, że polscy fani są obecni na wszystkich skoczniach świata, nawet w Japonii czy wysokich Alpach w Courchevel. Jest to bardzo miłe i motywujące. W jakiś sposób staramy się im odwdzięczyć. Moim zdaniem Mazurek Dąbrowskiego na koniec dnia jest najlepszą formą podziękowania.

Jakie są najbliższe plany 26-latka? - Wracam do domu, przepakowuję torbę i wyjeżdżam na tydzień do Chorwacji. Liczę na fajny odpoczynek, ale o to się nie boję, bo jadę w doborowym towarzystwie. Nieważne gdzie, ważne z kim. Jadę z rodziną i przyjaciółmi, więc będzie wesoło. Po naładowaniu baterii będę gotowy do dalszych treningów do sezonu olimpijskiego.

Korespondencja z Courchevel, Tadeusz Mieczyński


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (11279) komentarze: (2)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Gaczo stały bywalec

    Czyli znowu jaja z hymnem były. Powinny być srogie kary pieniężne dla organizatorów od FIS za takie coś, może by wreszcie zaczęli pilnować. Tak wiem, że to tylko letnie podrygi, ale mało kto jest świadomy, jakim uczuciem jest dla sportowca wysłuchać po sukcesie hymnu swojej ojczyzny i nikt nie ma prawa burzyć mu tak podniosłej, pełnej patosu chwili. Wyobraźcie sobie ~ Turniej 4 skoczni, marzenie wielu, okupione ciężką pracą, wysiłkiem, marzeniami, kiedy patrzy się jak rodak wygrywa i słucha ze wzruszeniem hymnu, a potem przychodzi twój moment i zamiast delektować się tą chwilą, musisz smucić się, że właśnie twój kraj został znieważony. Zresztą po co te wizje snuć, przypomnijmy sobie tegoroczny TCS.

  • Lewy444 bywalec

    Ciekawe wypowiedzi

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl