Okiem Samozwańczego Autorytetu: Rewolucja Październikowa

  • 2017-11-23 11:42

W pomieszczeniu wisiała nerwowa atmosfera. Była tak gęsta, że dałoby się w niej powiesić nie tylko siekierę, ale parę kowadeł. Palce nerwowo stukały o blat, pot kroplił się na czołach. Pod czołami - smętne oczy, poniżej oczu - markotne miny.

Junshiro KobayashiJunshiro Kobayashi
fot. Tadeusz Mieczyński
18.11.2017 - polscy skoczkowie18.11.2017 - polscy skoczkowie
fot. Tadeusz Mieczyński
Walter HoferWalter Hofer
fot. Tadeusz Mieczyński
Daniel HuberDaniel Huber
fot. Tadeusz Mieczyński
Vojtech StursaVojtech Stursa
fot. Tadeusz Mieczyński

- To jego warunki - redaktor naczelny przesunął po blacie cienki plik zadrukowanych kartek.
Przedstawiciel Sponsora Głównego gwizdnął cicho pod nosem. - Ceni się, skurczybyk. Tyle za jeden tekst? Niezależnie od objętości?
- Niech Pan rzuci okiem dalej - chrząknęła nerwowo wice naczelna.
- T-shirt z logo redakcji. Na każdym wyjeździe pięciogwiazdkowy hotel. Najdroższy apartament. Butelka Krug Grande Cuvee i bukiet jedenastu ciemnoróżowych róż do pokoju.... Menu na każdy dzień... Kawior... Kaszubskie truskawki... Cydr z gruszek... Bundz z Podbeskidzia... Perliczki w sosie miodowo musztardowym... Kaczka w jabłkach... Comber z guźca. Co to, do licha, jest guziec?
- Taka świnia z Afryki - podsunął sekretarz redakcji.
- Masaż tajski na cztery ręce?!
- Twierdzi, że bez tego nie ma weny do pisania - westchnął naczelny.
- I ja się mam zgodzić na to wszystko?
- Proszę posłuchać. Nie mamy wyboru. W Warszawie już się zaczęły zamieszki. Na Wybrzeżu - strajki. W Wałbrzychu jakiś desperat zamknął się w mieszkaniu ze swoim kotem i grozi użyciem broni. W Ruchocicach Wielkopolskich trzy emerytki rozpoczęły wczoraj głodówkę. Poza tym on dał nam niedwuznacznie do zrozumienia, że konkurencja oferuje mu lepsze warunki. A jak nam go podkupią - to leżymy i kwiczymy. W dwa tygodnie stracimy pozycję lidera. To naprawdę nam się opłaci - naczelny splótł dłonie, aż zbielały mu knykcie i pod krzaczastymi brwiami siedzącego naprzeciw mężczyzny starał się wyczytać odpowiedź.
- Dobra, dzwoń do niego, niech się bierze do pisania. I tak ma już ma cztery dni opóźnienia...
Gdy za członkami redakcji zamknęły się drzwi, Przedstawiciel Głównego Sponsora otwarł laptopa i wstukał w google "masaż tajski na cztery ręce"...

***

Jestem, jestem. Wybaczcie drobny poślizg na otwarcie tego sezonu, ale miałem pewne negocjacje do odbębnienia. Zakończyły się pomyślnie, podobnie jak pomyślnie dla polskiej ekipy zakończył się pierwszy weekend w Pucharze Świata.

Weekend szczególny, bo po raz pierwszy w historii tego szacownego cyklu inauguracja miała miejsce na polskiej skoczni i to w dodatku w połowie listopada. Byli tacy, co pukali się w czoło. Byli tacy, co na widok ceny biletów popukali się w czoło i wybrali ekran telewizora. No cóż - wyprodukowanie i utrzymanie na skoczni śniegu w tych temperaturach musi swoje kosztować. Ale trybuny i tak pękały w szwach, co zresztą przy ich rozmiarach nietrudno osiągnąć. Nasycony chemią i utwardzony śnieg nieco się różni od zwykłego, o czym boleśnie przekonał się ten i ów.

Charakterystyka śniegu wymogła też na sędziach większą ostrożność i nieco zepsuła widowisko. Żeby skoczkowie nie rozbijali się o bandę - co jest widowiskowe tylko gdy ogląda się takie rzeczy na YouTube i jest się osobą cokolwiek pozbawioną wrażliwości - belkę ustawiono asekuracyjnie. Umówmy się, że jeśli podczas całego konkursu na skoczni HS 134 widzieliśmy tylko jeden skok powyżej 130 metrów, to widowisko było takie sobie. Zresztą autor tego skoku zajął szóste miejsce, choć w pierwszej serii nie doleciał nawet do punktu K. Mowa o Danielu Huberze - starszym z braci z Salzburga, który odniósł tym samym największy sukces w swojej dotychczasowej karierze.

Ale nie będziemy przecież rozwodzić się nad austriackim sukcesikiem, skoro mamy japońską niespodziankę. Junshirō Kobayashi odniósł pierwsze od trzech lat japońskie zwycięstwo. A że udało mu się to w inauguracji sezonu, został pierwszym od niemal 20 lat japońskim liderem Pucharu Świata. Poprzednim był Kazuyoshi Funaki. Junshirō Kobayashi też ma młodszego brata. Starsi bracia rządzili w ten weekend w Wiśle. Przy okazji sprawdziłem pewną rzecz. Kobayashi przerwał trzyletnie oczekiwanie Japończyków na zwycięstwo. Finowie czekają już prawie cztery i na szybkie zakończenie tego oczekiwania się nie zanosi. A kto czeka najdłużej? Otóż spośród krajów, których zawodnicy choć raz wygrywali konkurs w PŚ, na kolejny triumf najdłużej czeka Kanada. 10 grudnia 1983 roku Horst Bulau odniósł swoje trzynaste i ostatnie zwycięstwo w karierze. Gdybyście chcieli się zakładać, komu uda się szybciej znów zwyciężyć - Finom czy Kanadyjczykom, to nie ze mną.



Poza tym Jankesi czekają dwadzieścia osiem lat, Szwedzi dwadzieścia sześć, a Włosi i Francuzi - solidarnie po dwadzieścia dwa. Ale wróćmy do japońskiej niespodzianki. Owszem, Junshirō już na treningu i w kwalifikacjach pokazywał, że utrzymał dobrą formę z lata. Przecież Japończyk zajął w LGP trzecie miejsce. Ale co innego pokazać się kilka razy w czołówce, a co innego wygrać konkurs. Ze zwycięzcami zawodów inauguracyjnych różnie potem w trakcie sezonu bywało. Czy Kobayashi to ktoś à la Nieminen, czy raczej podąży drogą Bieguna, to się jeszcze okaże, ale stawiam, że coś raczej bliżej tego pierwszego niż drugiego.

Póki co możemy się cieszyć z tego, co pokazali Polacy. Jeśli mnie ktoś spyta, co to znaczy "spokojne wejście w sezon", to powiem, że jak dla mnie to właśnie coś takiego, co widzieliśmy w Wiśle. W każdym razie ja jestem spokojny o naszych. Na tyle, na ile można być spokojnym w sezonie olimpijskim. Jest się z czego cieszyć, jest nad czym popracować. Nie trzeba się martwić, ale nikt nie osiądzie na laurach. Więc jeśli ktoś mnie spyta, czy warto było tę inaugurację robić w połowie listopada, to odpowiem: "Tak było warto." Oczywiście Vojtech Stursa może się ze mną nie zgodzić. I ma do tego prawo.

Rewolucje październikowe - jak powszechnie wiadomo od dokładnie stu lat - robi się w listopadzie. FIS poszła tą drogą i listopadowe konkursy są pierwszymi, w których zniesiono przywilej prekwalifikacji. Aby wystąpić w konkursie, wystartować w kwalifikacjach muszą wszyscy. Wystartować i zająć co najmniej pięćdziesiąte miejsce. Pomysł tyleż rewolucyjny co kontrowersyjny. Protestowali przeciw niemu najlepsi i trudno mieć do nich o to pretensje. Nikt nie lubi, jak coś im się zabiera. Rewolucja październikowa AD 2017, podobnie jak ta sprzed stu laty odbywa się pod hasłem równości i sprawiedliwości. Oby nie wyszło tak, jak z tamtą...

Drwię sobie, ale mi się w zasadzie podoba. Krok w dobrym kierunku, choć dla mnie trochę za długi. Przywilej prekwalifikacji dla najlepszej "15", który obowiązywał jeszcze kilka lat temu, był absurdalny. 10 to też było jak na mój gust trochę za dużo. Moim zdaniem idealnie byłoby zostawić ten przywilej najlepszej trójce klasyfikacji generalnej. Walter Hofer et consortes poszli jednak radykalnie jak jakobini, bolszewicy i Gerard Butler w "Białym Domu w ogniu". Nie patyczkowali się. Może liczą na jakieś dramatyczne zwroty akcji podczas sezonu. W końcu wszystko kręci się wokół oglądalności i pieniędzy. Poza wiatrem, który kręci wokół czego chce i zapewne ostatecznie zweryfikuje czy ta rewolucja to bomba, czy kapiszon. Albo korniszon. Dlaczego korniszon? To wie tylko Tomasz Zimoch.

Cytat zupełnie na temat:
"Klapnął na ten zeskok jak korniszon w zalewie octowej" Tomasz Zimoch

Cytat zupełnie nie na temat:
"Marne mamy szanse na swoje wyjść
Mało wiem o Tobie, Ty o mnie nic
Gdy złudzenia prysną, zostanie złość
Czemu nam nie wyszło z niczego coś"
Lady Pank

I to by było na tyle z Wisły. Już za chwileczkę, już za momencik Ruka. Nie napiszę, jakie dwie rzeczy są tam pewne, bo jestem już tak zmęczony, że nawet nie mam siły dokończyć tego zda...

***
Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejętność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem.


Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (11940) komentarze: (38)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • jma profesor
    A najdłużej czekają Rosjanie :)

    Niby nie wygrywali w PŚ, ale jednak mieli zawodników na szczycie prestiżowych zawodów, więc ich czekanie jest uzasadnione (przeciwieństwie do np. Kazachstanu). O Gruzji też nie wspomnę, mimo, że Koba Cakadze wygrywał zawody w TCS i na upartego też czekają ;-)

  • zibiszew weteran

    Mo i mamy samozwańczego! Jak miło ze negocjacje udane:). Sądzę że i dla nas i dla BB.Zgadzam się z tymi co piszą:"Fajnie ale za krótko"Przy czym rozumiem sytuację .
    Prawdopodobnie FIs nie wycofa się ze swego pomysłu. Skoro zatem ma to być "konkurs jednoseryjny " to może warto by rozważyć to co swego czasu napisał dejw."wszyscy muszą a wiec niech mają jakieś punkty
    do Klasyfikacji PŚ. Może 1 dziesiątka od 1 do 10?

  • Wojciechowski profesor
    @zimowy_komentator @zimowy_komentator

    "A dotychczas było to tak, że po skoku 11 zawodnika ogłaszno zwycięzcę kwali a potem już wolna amerykanka. Kto chce to skacze, kto nie chce nie skacze lub skacze byle jak".
    Cóż, dawniej było i tak, że zwycięzcą kwalifikacji mógł być każdy, także ten, który już i tak miał zapewniony awans. Zresztą było to bardziej przejrzyste. Istnienie grupy prekwalifikowanej niekoniecznie musiało więc oznaczać koniec rywalizacji przed ostatnimi 10 próbami.

  • HAZARD weteran
    @madrek @madrek

    Przynajmniej mamy pewność, że na starcie pojawią się reprezentanci USA.

  • madrek doświadczony
    chyba już mamy materiał na następny felieton

    http://www.sport.pl/skoki/7,65074,22689171,dramatyczna-sytuacja-na-skoczni-w-kuusamo-o-wlos-od-tragedii.html#MT_2Zdjecia

  • Kolos profesor
    @zimowy_komentator @zimowy_komentator

    Biegun dzień wcześniej skakał świetnie w drużynówce. Może by nie utrzymał prowadzenia ale na pewno utrzymałby miejsce w top 10. Jeszcze tydzień później w Kuusamo w dwóch seriach był 15. Ta jego wygrana była wypadkową warunków i odorbiny szczęscia ale jednak podstawą była jego ówczesna, wysoka forma do której nigdy potem nawet się nie zbliżył. Podobnie z wygraną Ziobry. Przypadkiem nie była ale jego forma trwała dwa dni i też już nigdy Ziobnro się do tego poziomu nie zbliżył.

  • zimowy_komentator profesor
    Szkoda tych PQ

    Choć z drugiej strony na pewno większego znaczenia nabiorą kwalifikacje. Ale czy nie miło byłoby zobaczyć jutrzejsze kwalifikacje i naszych skoczków z podpisami PQ ? Na pewno byłoby to miłe uczucie. Jednak mimo wszystko cieszę się, że zlikwidowano ten zwyczaj, bo przynajmniej po skoku 11 zawodnika nie będzie już takiego rozluźnienia tylko dopiero wtedy zacznie się widowisko. Czy komuś nie powinie się noga itd. A dotychczas było to tak, że po skoku 11 zawodnika ogłaszno zwycięzcę kwali a potem już wolna amerykanka. Kto chce to skacze, kto nie chce nie skacze lub skacze byle jak. To się skończy i dobrze ! Martwię się trochę o warunki o które się tak na kwalifikacjach nigdy nie dbało. Byle jak, byle skoczyć - tak nie może być, bo czołówka walczy o najwyższe cele ! Nie może być takiej sytuacji, że np. Stocha wytnie wiatr w kwalach przed np. TCS. I tak można dyskutować bez końca... Uważam, że absolutna czołówka TOP3 powinna jednak mieć profity z tego i nie musieć się kwalifikować.

  • deSKI bywalec
    TOP10

    Moim zdaniem można by było zmienić trochę zasadę dotyczącą prekwalifikacji TOP10 z TOP10 klasyfikacji generalnej na TOP10 poprzedniego konkursu.

  • MarcinBB redaktor
    odp.1

    @znawca_japonskiego
    To nie byl zart.
    Zart bedzie dopiero teraz:
    @papa_s
    A to byl przeciez telemark z niedopieta narta!

  • papa_s weteran
    Dobry felieton na inaugurację na pewno nie 3x20

    Ale to początek sezonu i trzeba zachować formę na dalszą jego część jak wspomina autor. Choć telemark autorowi wyszedł;)

  • erytrocyt_ka profesor
    @yyy

    To był tylko zacytowany fragment z felietonu, a nie moje słowa, chciałam tylko po prostu zrobić odniesienie ;)
    Widzę doskonale różnice między wygraną Bieguna, a wygraną Kobayashiego i absolutnie nie chciałam go do niego porównywać, napisałam że to pewnie będzie takie pomiędzy czyli może nie że od razu zdominuje sezon czy też zdobędzie jakiś medal na IO itp ale że pewnie wygra jeszcze z kilka konkursów, albo że może mnie zaskoczy i faktycznie ugra coś konkretnego w tym sezonie. Bo jak napisałam już w Wiśle mnie zaskoczył więc dopuszczam każdą ewentualność.

  • Złoty Orzeł profesor
    @zimowy_komentator @zimowy_komentator

    Biegun gdyby nie wysyłanie do PK, mógł coś ugrać w tamtym sezonie.

  • zimowy_komentator profesor
    @zimowy_komentator @kolos

    Biegun nie wygrał przypadkiem ? Owszem był w jako takiej formie na tamten konkurs ale gdyby odbyły się dwie seria w równych warunkach to Biegun nie wygrałby tego konkursu. Może byłby wysoko, ale nie wygrałby. A z tym wysoko to też bym polemizował, bo na pewno w drugiej serii odwaliłby coś ala Kubacki i zająłby ostatecznie pozycję w drugiej dziesiątce. Na lepsze by mu to wyszło ! ;)

  • zimowy_komentator profesor
    @zimowy_komentator @kolos

    Właśnie nie często ! Tylko i wyłącznie kadzić nie można, ale takie prychanie "mogliśmy mieć 5-ciu w dziesiątce a przez Ciebie mamy czterech" wypowiedziane poważnym tonem nie powinno mieścić się w standardach. Gdyby kwestia dotyczyła ewidentnego zepsucia skoku i pogorszenie pozycji drużyny na jakimś ważnym konkursie to wtedy wyrazy krytyki są wskazane, ale nie w tej sytuacji.

  • Kolos profesor
    @zimowy_komentator @zimowy_komentator

    Za często się zniesmaczasz. Na nie wygodne pytania też trzeba umieć odpowiadać. Nie moża tylko "kadzić".

    A co do Bieguna - on nie wygrał wtedy przypadkiem, on po prostu był w takiej formie na tamten moment. Z różnych przyczyn nie dał rady. Ale to już było jednak 4 lata temu.

  • Kolos profesor
    @gosposia @gosposia

    Ale nie mówimy o MS tylko o klasyfikacji PŚ i to w trakcie sezonu, technicznie 3 miejsce nie różni się niczym od 4. Tak jak nie różni się 10 od 11, 30 od 31 czy 50 od 51. Jednak każde jest lub było jakąś granicą.

    Tak sobie popatrzyłem na kwalifikacje w Wiśle i widzę że gdyby ustalić minimum kwalifikacyjne na 110 metr to w konkursie byłoby 54 skoczków, tylko o 4 więcej niż zwykle.

    Jak dla mnie każde utrudnianie rywalizacji jest złe i w ogóle kwalifikacji być nie powinno. A jak już są to trzeba chronić interes czołówki. Czyli top 10 to było optimum bo jednak czasy się zmieniły, kiedyś było top 15 i tež miało to swój sens w innych realiach. Zapewne z braku prekwalifikacji tragedii nie będzie. Ale jak się raz czy dwa zdarzy (prędzej czy później) wtedy będzie oburzenie.

  • zimowy_komentator profesor
    Biegun

    Widzę, że dużo osób lubi porównywać pewne sytuacje do historii Krzysztofa Bieguna. Że Kobayashi to jak Biegun, że ktoś miał Biegunowe wejście, że komuś się coś udało jak Biegunowi itd. Najbardziej jednak zeźlił mnie pewien materiał przed konkursem w Wiśle wyemitowany w TVP. Pewien dziennikarz jawnie umniejszył Biegunowi poprzez nietrafne porównanie - z tego co pamiętam kwestia dotyczyła właśnie wejścia w sezon. Dziennikarz chciał wykazać, że nie każdy kto źle zaczyna równie źle go kończy. W materiale padło mniej więcej takie zdanie "Klingenthal 2013 konkurs wygrywa Krzysztof Biegun a Kamil Stoch w ogóle nie zdobywa punktów - pod koniec sezonu Kamil Stoch odbiera Kryształową Kulę a Bieguna (i tu z wyraźną kpiną)... wcale tam nie ma. Autor materiału zapomniał chyba, że Biegun też jest reprezentantem Polski... Niesmak, naprawdę niesmak...

    Wszyscy wskazują Bieguna jako przykład zmarnowanej kariery. A przecież od początku było jasne, że jego wygrana to zwykły zbieg okoliczności ! Zaczęto od młodego chłopaczka wymagać cudów ale niestety nie mógł ich spełnić. Nie otrzymał wsparcia i możliwości odcięcia się od tamtej sytuacji tylko został wyparty, wytknięty, co za tym idzie również forma mu siadła. No niestety, ale uważam, że trochę miał pecha, że wygrał tamten konkurs. Stał się niejako jego ofiarą, zakładnikiem... Teraz chłopaka praktycznie w skokach nie ma, ale mam nadzieję, że będzie próbował zacząć wszystko od nowa i się poskłada.

    Jeszcze coś dodam: kiedyś dziwiłem się czemu skoczkowie czasem fukają na dziennikarzy i traktują niektórych wrogo. Ale powoli zaczynam rozumieć dlaczego... Niedawno Maciej Kot udzielał wywiadu po Wiśle i od jednego z dziennikarzy padło jedno zdanie, które mnie trochę zmroziło: "Maćku można powiedzieć, że popsułeś efekt, bo gdyby nie twój skok mielibyśmy 5-ciu skoczków w TOP10. Maciek z uśmiechem odpowiedział ale ja już do końca wywiadu czułem tylko i wyłącznie niesmak. Zero taktu, zero wyczucia ze strony "dziennikarza".

  • gosposia weteran
    @gosposia @kolos

    Miejsce trzecie od czwartego różni się właśnie najbardziej.
    Na imprezie mistrzowskiej, na przykład, ktoś dostaje medal, a ktoś nie.
    W PŚ na koniec ktoś staje na podium, a ktoś nie.
    Zawsze zając trzecie miejsce to jest sukces. Zając czwarte to wielka porażka. Spytaj się Ahonena. może Ci wytłumaczy.
    Kuriozalne jest w ogóle to, że ktoś , kto oblewa egzamin kwalifikacyjny, jest dopuszczany do zawodów głównych. To, że tak jest może usprawiedliwiać jedynie to, że ten ktoś jest dla danej edycji Pucharu niezwykle zasłużony. Takimi ludźmi są goście z podium PŚ. Jak ktoś jest w Pucharze na miejscu ósmym to jest, mniej więcej, tak samo dla niego zasłużony jak polska reprezentacja dla zeszłorocznych ME. Nie słyszałam, żeby z tego tytułu, po przegranym meczu, Polacy i tak awansowali do półfinału.

  • Wojciechowski profesor
    @Jannush @Jannush

    Jako ostatni Szwed wygrał Staffan Tällberg, w każdym razie lata, lata temu...

  • Kolos profesor
    @gosposia @kolos

    Tak samo moża powiedzieć że nie ma różnicy między miejscem 50 a 51. Dlaczego 50-siąty może skakać w zawodach a pechowiec 51 już odpada w kwalifkacjach??

    Granice, w jakims sensie sztucznie tworzone być muszą. Chyba że wzorem lekkoatletyki wprowadzić zasadę ze np. do konkursu awansuje każdy kto skoczy 120 metrów (na dużej skoczni) czyli uzależnienie od wyników.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl