Okiem Samozwańczego Autorytetu: Pięć kółek, trzy konkursy, dwa medale

  • 2018-03-01 01:07

Wszystkie medale rozdane, zgasł znicz, sportowcy wrócili do domów, Koreańczycy do swej zapracowanej codzienności. W Pjongczangu zaczęło się wielkie sprzątanie, w mediach wielkie podsumowanie. To drugie w zasadzie się już skończyło. Jeśli ktoś zdążył już zapomnieć, że w ogóle były jakieś Igrzyska, to ja chętnie przypomnę. Przeżyjmy to jeszcze raz.

19.02.2018 - Polscy skoczkowie w Pjongczangu19.02.2018 - Polscy skoczkowie w Pjongczangu
fot. Tadeusz Mieczyński
19.02.2018 - Podium konkursu drużynowego w Pjongczangu19.02.2018 - Podium konkursu drużynowego w Pjongczangu
fot. Tadeusz Mieczyński
10.02.2018 - Podium IO na skoczni normalnej w Pjongczangu10.02.2018 - Podium IO na skoczni normalnej w Pjongczangu
fot. Tadeusz Mieczyński
Polscy skoczkowie w PjongczanguPolscy skoczkowie w Pjongczangu
fot. Tadeusz Mieczyński
Medale ZIO Pjongczang 2018Medale ZIO Pjongczang 2018
fot. IOC/PyeongChang 2018
Skocznie w PjongczanguSkocznie w Pjongczangu
fot. Tadeusz Mieczyński
Kamil StochKamil Stoch
fot. Tadeusz Mieczyński
Kamil StochKamil Stoch
fot. Tadeusz Mieczyński
Kamil StochKamil Stoch
fot. Tadeusz Mieczyński
Kamil StochKamil Stoch
fot. Tadeusz Mieczyński
Kamil Stoch niesiony przez kolegówKamil Stoch niesiony przez kolegów
fot. Tadeusz Mieczyński

Skocznia niby normalna a konkurs trochę zbzikowany

A jednak Wellinger. Dużo można powiedzieć o tym, co w tym konkursie było nie tak, ale na pewno nie to, że miał przypadkowego zwycięzcę. Wellinger był mocny od początku sezonu, a Pjongczang w seriach treningowych i próbnych wyrósł na faworyta. Na skoczni normalnej wygrał swój drugi konkurs w tym sezonie. Znakomite wyczucie czasu. I tak oto Andreas "wiecznie drugi" Wellinger skorzystał z lekcji, którą pan Bronisław Stoch wpajał swojemu synowi: trzeba sto razy przegrać, żeby raz wygrać. Bilans podiów Wellingera w PŚ: 3-13-8 (24). Z Pjongnczangu wyjechał jako najbardziej utytułowany skoczek z jednym medalem złotym i dwoma srebrnymi.

Różne rzeczy mówiono o tym konkursie, a w polskim Internecie zapanowała taka gorączka, że chyba parę serwerów trzasło. Nie czytam już tabloidów, więc nie wiem, czy ktoś komuś ucha nie odgryzł, ale wydaje mi się to całkiem prawdopodobne. Nie ma się co specjalnie dziwić, "mieć" na półmetku dwa medale a skończyć z miejscem czwartym (0,4 pkt za podium) i piątym (0,9 pkt za podium)? Kamila i Stefana można by dołączyć do tych panów. A nawet do tego. A nas wszystkich świętujących na półmetku tych zawodów, można by podsumować tak. A apetyty były rozbuchane jak kocioł lokomotywy w ostatnich wersach u Tuwima. Nie tylko przez narodowe dmuchanie balonika balonu baloniska. Również przez skoki naszych Orłów, z których trzech regularnie plasowało się w pierwszej trójce. To naprawdę był konkurs, który mógł przy pewnej dozie szczęścia zakończyć się polskim podium. Ale z powodu pewnej dozy pecha zakończył się polską frustracją.

Tak, zbyt dużo w tym konkursie działo się pod dyktando szczęścia lub pecha, by mówić o uczciwej rywalizacji. Zbyt długo przetrzymywano niektórych zawodników na belce, by mówić o równych szansach. Dziw, że taki Ammann na przykład w ogóle się wybił z progu. Bałem się, że nad zeskok wyleci bryła zamrożonych mięśni z podciągniętymi pod brodę kolanami, dzwoniącymi zębami i przerażeniem w oczach. Sceny stojących jak kołki skoczków i rozcierających ich kocami oficjeli przejdą do historii sportu. W kategorii "absurdy". No i jak Stoch miał skoczyć w finałowej rundzie 116 metrów? Trzeba było obniżyć belkę – było to oczywiste dla każdego. Poza jury. Nie nazwę tego konkursu loterią czy parodią – aż tak źle nie było. Ale za wzór sportowej rywalizacji bym go raczej nie stawiał.

Podsumowując – zbyt wielu zawodników w tym konkursie zostało skrzywdzonych, lub otrzymało pomoc od Eola, by nazwać go do końca sprawiedliwym. Tym samym potwierdziła się moja ocena z artykułu pt. "Złote medale i kryształowe kule, czyli co jest najważniejsze". Skoki stały się w ostatnich latach zbyt uzależnione od pogody, by pojedyncze konkursy mogły zachować swoją powagę i prestiż. Myślę, że imprezy typu konkurs olimpijski czy mistrzostwo świata będą traciły na popularności na rzecz trofeów takich jak Puchar Świata czy Turniej Czterech Skoczni. Tam większa ilość skoków składających się na zwycięstwo zapewnia per saldo bardziej sprawiedliwe wyniki.

Tak biorą rewanż tylko najlepsi

Zupełnie inaczej było przed konkursem na skoczni dużej. Tu nie było ani dmuchania balonika, ani realnych przesłanek, by robić sobie duże nadzieje. Kamil trzymał poziom ścisłej czołówki, ale Dawid i Stefan nieco spuścili z tonu. Na tyle, że po pierwszej serii piąte miejsce Kubackiego było wręcz miłą niespodzianką. Ale to, co zrobił Pan Skoczek Kamil Stoch, to już była maestria. Niewielu miało tak złe warunki jak on, najgroźniejsi rywale mieli wiatr pod narty. A on? Skok jak marzenie i pierwsze miejsce na półmetku. Druga seria? Jeszcze gorzej to wyglądało. Wszyscy najgroźniejsi rywale – wyraźny wiatr pod narty. Przychodzi skok Kamila i znów to samo – wiatr się odwraca i Kamil znów ma jedne z najgorszych warunków w finale. A co robi nasz mistrz? Jakby go to w ogóle nie dotyczyło. Spokojny, stabilny lot i przede wszystkim długi lot z pewnym lądowaniem. Tak wygrywają tylko mistrzowie przez wielkie "M". Trzeci złoty medal Kamila, czwarty dla polskich skoków, siódmy w historii polskich sportów zimowych. I tym samym, Kamil stał się najbardziej utytułowanym polskim zimowym olimpijczykiem w historii.

Powiecie, że po fakcie łatwo być prorokiem. Ale ja byłem prorokiem przed faktem. Po czwartym miejscu na skoczni normalnej byłem jakoś dziwnie pewien, że powtórzy się scenariusz z Val di Fiemme. Nie po raz pierwszy zresztą, bo Adam Małysz też w Sapporo był najpierw czwarty, bo potem zdobyć złoto. Ale tu ten sam skoczek wyciął ten sam numer. Czułem całym sobą, że tak będzie. Byłem na tyle pewien, że dzień po pierwszych zawodach wysłałem samemu zainteresowanemu sms o tej właśnie treści: "Będzie jak w Val di Fiemme". Było? Było. W końcu nie nazywacie mnie autorytetem tylko dlatego, że sam się tak nazwałem. Moja zdolność przewidywania przyszłości jest równie sławna jak mój zniewalający kobiety urok osobisty, urok osobisty równie wielki jak inteligencja ale żadna z tych cech nie może się równać z moją skromnością.

Kamil jest wielki. To truizm. Ale truizmy warto powtarzać. Choćby po to, by zadać sobie pytanie: "Dlaczego Kamil jest wielki"? Co odróżnia sportowców utalentowanych od sportowców spełnionych?

Jak to jest, że już od tylu sezonów utrzymuje się na topie? Jak to jest, że powraca na szczyt po dołkach i niepowodzeniach? Kamil nie jest skoczkiem, który wykorzystał jakąś jedną fantastyczną passę, by zgarnąć wszystko, lub prawie wszystko a potem zanurzyć się w przeciętność. On jest jednym z tych niewielu, którzy potrafią wygrywać wciąż i wciąż na nowo. Przesadą byłoby twierdzić, że wykorzystuje wszystkie szanse. Bywa, że wymykały mu się one z rąk. Ale wykorzystał ich więcej, niż zaprzepaścił. Gdzie jest recepta takich sukcesów? Odpowiedzi pewnie jest wiele. Mi do głowy przychodzi jedna.

Jeśli Was nudzi to ciągłe powtarzanie do mikrofonów i kamer kamilowe "wykonać dobrze swoją pracę" to w sumie trochę Was rozumiem. Ale tu też tkwi tajemnica sukcesu. Zwróćcie uwagę na dwie wypowiedzi Kamila z tego sezonu. Obie dość świeże. W Zakopanem wiatr go zdmuchnął z progu i nie pozwolił mu wystąpić w drugiej serii. Czy Kamil narzekał na warunki lub sędziów? Nie. Szukał błędu u siebie. I druga – właśnie po pierwszym konkursie w Pjongczang. Na pytanie, czy chciałby jak najszybciej zapomnieć o tym konkursie, odparł po chwili zastanowienia, że wprost przeciwnie. Chce ten konkurs zapamiętać, by wiedzieć co następnym razem można zrobić lepiej.

I tu jest clou. W psychologii istnieje teoria o poczuciu umiejscowienia kontroli. Stworzył ją w latach 60. XX wieku profesor Julian B. Rotter. Według tej teorii ludzi dzieli się zasadniczo na dwie kategorie. Na tych o wewnętrznym poczuciu umiejscowienia kontroli (internalistów) i tych o zewnętrznym poczuciu umiejscowienia kontroli (eksternalistów). Z grubsza wygląda to tak, że internalista wierzy, że w głównej mierze jest on kowalem własnego losu. Eksternalista – odwrotnie. Przyczyn wszystkiego, co mu się w życiu przydarzy, szuka poza sobą. Eksternalista, gdy przytrafi mu się wypadek samochodowy, zastanawia się, kto temu kretynowi w czerwonej Hondzie dał prawo jazdy i za ile. Eksternalista idzie na dyskotekę i czeka pod ścianą, aż zagada do niego jakaś laska. Gdy nasra na niego gołąb, krzyczy "czemu to zawsze przydarza się mnie?!" Wierzy politykom, którzy mówią mu: "jesteś biedny, bo ONI Cię okradają, ONI są bogaci, bo okradają Ciebie". Eksternalista wierzy, że co by zrobił, to zawsze wiatr mu będzie zacinał mżawką w oczy. Eksternalista myśli: "po cholerę trenować, powtarzać te skoki, robić imitacje, męczyć się na siłowni skoro sędziowie i tak mnie puszczą w fatalnych warunkach bo skoki i tak zawsze muszą wygrać Austriacy/Niemcy/Norwedzy/Słoweńcy. Uwzięli się na mnie po prostu. Rzucam to w cholerę i jadę w Bieszczady".

Internalista, gdy zdarzy mu się wypadek samochodowy, zastanawia się, gdzie popełnił błąd. Może mógł się zatrzymać na tym ostatnim żółtym świetle, zamiast przyspieszać? Być bardziej uważnym, przewidzieć co zrobi ten kretyn w czerwonej Hondzie? Internalista idzie na dyskotekę i startuje do królowej balu. Gdy nasra niego gołąb, myśli "trzeba było dziś ubrać ortalion, a nie wełnianą marynarkę, byłoby łatwiej sprać. A w ogóle to iść przez plac, nie park." Internalista jest bardziej skłonny wierzyć politykom, którzy mówią "jesteś biedny, bo nie pracujesz zbyt ciężko, inni są bogaci, bo są zdolni i ciężko pracowali". Internalista wierzy, że gdy zepnie poślady, sięgnie gwiazd. Internalista mówi sobie "ok, dziś wiatr mnie zdmuchnął, jury obniżyło belkę a Sedlak puścił w fatalnych warunkach. Co JA mogę zrobić, żeby wygrać, gdy następnym razem znów mnie tak urządzą"?

Czy człowiek o zewnętrznie umiejscowionym ośrodku kontroli może być trzykrotnym mistrzem olimpijskim? Jeśli jest po pierwsze niebywałym farciarzem a po drugie zapalonym masochistą, to ewentualnie tak. Zapewne zamiast cieszyć się z tych trzech medali będzie żałował i że nie ma sześciu i wpisywał na listę wrogów tych, co go tych pozostałych pozbawili.

Kamil jest internalistą. Jak wszyscy wielcy mistrzowie, jak wszyscy wybitni sportowcy. I wie doskonale, co robi. Wie, co ma robić. Wie, co ma mówić. Wie, dlaczego nie może pozwolić sobie na myślenie "cokolwiek zrobię, wyślizgają mnie". Siadać na belce z głową pełną rozważań "jaki będzie wiatr?" "Czy jury znów puści mnie na zatracenie?" "Dla rywala pewnie wyczekali na świetne warunki" – to jest najpewniejsza droga do sportowego samobójstwa. A jeśli nie chce o tym myśleć, nie może o tym mówić. Czy wynika to z jego konstrukcji psychicznej, czy z pracy z psychologiem – to już rzecz drugorzędna. Ważne, że działa. Dlatego Kamil ma zwycięstwa, trofea, medale, puchary i zapewnione miejsce w historii, panteonie i pamięci zbiorowej rodaków i historii swojej dyscypliny. Kamil Stoch, człowiek, który wie, czego chce i wie, jak to zdobyć. Kamil Stoch – potrójny Mistrz Olimpijski, Mistrz Świata, zdobywca Pucharu Świata i dwukrotny triumfator TCS. Kamil Stoch – Harnaś Zębu, Król Zakopanego, Car Soczi, Cesarz Pjongczangu.

Blacha jest blacha

Konkurs drużynowy nie mógł się równać dramaturgią z obydwoma indywidualnymi. Ale i tak było ciekawie. Murowani kandydaci do złota – Norwegowie – w pierwszej serii zaliczyli lekkie wpadki i na półmetku wszystko wydawało się jeszcze kwestią otwartą. W drugiej odjeżdżali już coraz bardziej, ale nabrała rumieńców rywalizacja między nami a naszymi zachodnimi sąsiadami. Tym razem Wellinger znów okazał się lepszy od Stocha a Niemcy od Polaków. Ale koniec Igrzysk, to jeszcze nie koniec sezonu…

Tak, wiem. Medal zawsze lepiej smakuje, jak się go komuś wydrze. Do ostatniej chwili walczyliśmy o srebro, dostał nam się brąz. Ale - jak to powiedział w telewizyjnym studio Leszek Blanik – "Blacha jest blacha". Z biegiem czasu, ten medal będzie smakował coraz lepiej, coraz słodziej. Nasz pierwszy drużynowy medal w skokach. Oby na następny nie przyszło czekać zbyt długo.

Cytat zupełnie na temat: "Ale co związek zrobi, to nie wiem, bo ja nie jestem od tego. Ja tu jestem od rypania łopatą" – Dawid Kubacki.

Cytat zupełnie nie na temat: "Rybak zawsze znajduje to, czego szuka. Pan i ja nie rozumiemy, jak to się dzieje. Ale on wie. Właśnie dlatego jest nazywany Rybakiem" - Jo Nesbo.

I to by było na tyle w temacie Korei. Tej Południowej, bo to się niektórym czasem myli. Teraz powracamy do Pucharu Świata, którego marcowa reaktywacja już za chwileczkę, już za momencik w Lahti. A w Lahti tylko dwie rzeczy są pewne. Jakie? Kurcze, gdzieś to miałem zapisane, ale zgubiłem karteczkę…

***

Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejetność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem.


Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (18982) komentarze: (90)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Tim doświadczony
    @MarcinBB @MarcinBB

    Tym bardziej, że Willi Puerstl po wygraniu TCS natychmiast zniknął... Następne sezony w jego wykonaniu to dramat na skale Janne Ahonena...

  • Wojciechowski profesor
    @MarcinBB @Kolos

    Wtedy był podział na trzy kategorie: duże (inaczej zwane konkursowymi), średnie i małe. Zresztą Wielką Krokiew jeszcze w latach 70. (a może nawet i później) nazywano zwykle Dużą Krokwią lub po prostu Krokwią.

  • Tim doświadczony
    @anonim @MarcinBB

    Przepraszam, że odpisuje tak pózno, ale praca. :)

    "Przykład Bischofshofen, który podajesz z całą pewnością jest potwierdzeniem właśnie tego stanu rzeczy. Nie napisałem, że ten wpływ wiatru zmienił się w ciagu KILKU ostatnich lat. Napisałem ostatnimi laty - mialem na myśli raczej ostatnie 20. "

    OK.

    Porównałem TCS z przed lat do TCS 20172018 pod kątem nagród, frekwencji na trybunach, ilości startujących zawodników by wykazać, że ten turniej nie zyskuje na znaczeniu, a wręcz traci.

    Ze wszystkim zgoda, tylko....

    "Nie sądzę, żeby samo wprowadzenie kombinezonów w 1976 jakoś drastycznie zwiększyło wpływ wiatru na skoczka. Było może jakimś elementem, ale chyba nie tak dużym, jak styl V czy wojna technologiczna która zaczęła się około przełomu tyciącleci."

    Poczytaj sobie wspomnienia Fortuny... On ma inne zdanie na ten temat. Walka technologiczna zaczęła się przed olimpiadą w 1976 r.

    "Skok do piekła" str. 107

    "Na rok przed Innsbruckiem Fortuna poleciał na próbę przedolimpijską. W Austrii był załamany, widząc ,jaki dokonał się postęp technologiczny na świecie w sprzęcie sportowym.

    - Austriacy, Niemcy, Szwajcarzy i Skandynawowie mieli znakomity sprzęt. Zostaliśmy pokonani na dole. Wyglądaliśmy przy nich jak jacyś archaiczni sportowcy, używający przestarzałych nart. Zagraniczni rywale mieli kaski, obszerne kombinezony i buty z podwyższonymi cholewkami, dzięki którym można było utrzymać równowagę. Do tego dochodziły najnowocześniejsze narty". - mówił Fortuna

  • MarcinBB redaktor
    @MarcinBB @Kolos

    A czy nazwa "Wielka Krokiew" oznacza, że określenie "duża skocznia" jest nieprawidłowe, bo należy mówić "wielka skocznia"? :-D
    Gdy otwierano kompleks Średniej Krokwi w 1950 roku obecne nazewnictwo jeszcze nie istniało. Nazwano te skocznie tak, jak się podobało budowniczym, czy może zarządzajacym.
    Nazwy: Wielka, Średnia, Mała i Maleńka Krokiew nie mają nic wspólnego z klasyfikacją skoczni według FISu. Odnoszą się tylko do tego zespołu skoczni w Zakopanem. Średnia Krokiew jest skocznią normalną, Mała Krokiew średnią a Maleńka Krokiew to skocznia mała.

  • WLODEK początkujący
    @WLODEK @Martyn

    Rzeczywiście , sprawdziłem i masz rację. Po prostu potraktowałem konkursy z 2013 roku w Lahti, Koupio, Lillehamer i Oslo do mojej własnej klasyfikacji T.N. Muszę to skorygować, chociaż szkoda, bo właśnie w 2013 roku Kamil byłby najlepszy ;-)

  • Martyn bywalec
    @WLODEK @WLODEK

    Otóż mylisz się. Ostatni TN odbył się w 2010, wygrał go Simon Ammann, rok później Turnieju nie było ze względu na MŚ w Oslo i do tematu już nie powrócono.

  • WLODEK początkujący
    @WLODEK @kate28

    Otóż nie mylę się. Kamil wygrał cały TN w 2013 roku, wygrywając dwa konkursy. Jak dotąd był to ostatni TN.

  • Kolos profesor
    @Pavel @pavel

    Na MŚ w lotach taki system jest i się nie sprawdza bo czterech ostatnich edycji nie udało się rozegrać w całości.

    4 serie nie tworzą większej sprawiedliwości niź dwie serie. To złudzenie źe jest inaczej. Prędzej bym zlikwidował 4 serie na MŚ w lotach skoro się i tak nie odbywają niź organizował je na MŚ czy na olimpiadzie. Źeby konkursów na imprezach mistrzowskich było więcej to powinna być druga druźynówka na skoczniach normalnych.

  • Kolos profesor
    @MarcinBB @Wojciechowski

    Czyźby z niewiedzy skocznię o parametrach normalnej w Zakopanem nazwali Średnią krokwią??

  • Martyn bywalec

    To tak jeszcze dodam że głównym argumentem za jakąś tam wielkością Jandy jest Kryształowa Kula która faktycznie jest najbardziej wymagających trofeum. No ale Kasai Kuli nie ma, a ma ją Bardal uznany mimo wszystko za tego słabszego. :)

  • cavalierjan19 profesor
    @Martyn @Martyn

    Poza tym jakby nie patrzeć Kasai jeden ze szczytów formy miał podczas sezonu 13/14 czy 14/15. Toteż twierdzenia @Marmasa są troszkę bez sensu, bo jeden z głównych rywali Adama był także rywalem Stocha. Trochę się to nawzajem wyklucza.

  • Martyn bywalec
    @Marmas

    dla porównania

    STEFAN KRAFT
    KK i 3. miejsce w PŚ
    TCS
    2 złota i brąz MŚ
    brąz MŚwL
    konkursy 12-12-15
    ok, na IO wiemy że nic

    PETER PREVC
    KK i 2x 2. miejsce (tak, ja z tych ;))
    TCS + 3. miejsce
    srebro i brąz IO
    srebro i brąz MŚ
    złoto i brąz MŚwL
    konkursy PŚ 22-17-13
    trzy małe Kule to też nie byle co, choć i tak uznaję je tylko za dodatek

    ANDREAS WELLINGER
    w PŚ póki co najwyżej 4.
    2. w TCS
    złoto i srebro IO
    2x srebro MŚ
    konkursy PŚ 3-13-8

    Prevc bez wątpienia przeskoczył obu weteranów, Kraft myślę że też. Na rzetelną ocenę Wellingera jest dużo za wcześnie ale już ma na koncie poważne osiągnięcia które stawiają go w porównaniu do Czecha i Japończyka dość wysoko, nawet jeśli jeszcze nie wyżej od nich. Ale jeśli komuś z obecnych zagranicznych skoczków życzę wielkiej kariery to właśnie Wellingerowi, fajne wrażenie sprawia ten chłopak. ;)

  • Martyn bywalec
    @Marmas

    Sorry, ale przez sentyment wyolbrzymiasz co niektórych rywali Małysza. W Funakim to Adam nawet sobie na poważnie nie porywalizował. Janda, Kasai? Z całym szacunkiem dla obu panów, zwłaszcza dla Japończyka, ale sam Kraft chyba jednak przebija obydwu, o Prevcu nie wspominając, a i Wellinger już pokazał że nie jest byle kim i zapowiada się na wielkiego skoczka, choć tu oczywiście czas pokaże.

    No ale żeby nie być gołosłownym:

    JAKUB JANDA
    KK
    TCS
    srebro i brąz MŚ
    konkursy PŚ 6-7-7
    na IO nic
    w MŚwL też wiemy że lipa ;)

    NORIAKI KASAI
    2x 3. w PŚ
    2x 2. w TCS
    srebro IO
    2x brąz MŚ
    złoto MŚwL
    konkursy PŚ 17-13-33

  • kate28 bywalec
    @WLODEK @WLODEK

    Błąd - Stoch nie stał na podium Turnieju Nordyckiego. Poza tym ranking ok, choć trochę nie podoba mi się Ahonen na pierwszym miejscu, a Nykanen dopiero na 4.

  • anonim
    Proszę,żeby redakcja nie usuwała linku.

    Mam nadzieje,że ktoś to obejrzy,a poprzedni usunąłem bo wkradł się błąd w filmie.
    https://www.youtube.com/watch?v=zZ45kdLwXu4

  • Adrian36 stały bywalec

    Ja bym sobie życzył felietonu na tym portalu na temat zaplecza i skoków kobiet. Zamiast przejmowac się tureckimi czy chińskimi skokami.. jakoś nikt nie może poruszyć problemu zaplecza. W żadnym felietonie, artykule itp. Nie wiem czego tak się boicie. Małysza? Tajnera? To są tylko ludzie, a nie nadludzie. Ale w tym kraju zaraz jak się coś napisze krytycznego to od razu "HEJT". A jest o czym pisać, bo zaplecze to obraz nędzy i rozpaczy. Wiem że jesteście w dobrych relacjach tam z Małyszem i nie wolno nic ich krytykować, itp ale taki delikatny artykuł poruszający fatalne wyniki kadry b przydałby się. Już nie piszę o was, ale ogólnie w portalach, mediach. Wszyscy się boją tak tego Tajnera jakby miał coś wam zrobić..

  • dervish profesor
    @MarcinBB @MarcinBB

    moze miał na mysli frekwencje przed telewizorem. Tutaj IO nie mają sobie równych.

  • anonim

    https://www.youtube.com/watch?v=5c_DCJ83d6E

  • gosposia weteran
    @bardzostarysceptyk @Kubacki123

    A toś mi dowalił.
    Prawie się popłakałam.
    Skoro rady, jak widzę, w modzie to też mam jedną.
    Naucz się myśleć. Za pisanie się nie bierz w ogóle.

  • Pavel profesor
    @MarcinBB

    Ja osobiście uważam, że imprezy rangi mistrzowskiej powinny mieć cztery serie punktowane, tak jak ma to miejsce podczas MŚwL. Program skoków narciarskich i tak jest krótki w porównaniu do ilości konkurencji w biegach, biathlonie czy łyżwach, a więc jeden dzień więcej nie zaszkodziłby, nawet zamiast jednego dnia treningów. Rozumiem, że na IO byłoby ciężko to przeforsować, ale już na MŚ, które są organizowane przez FiS, powinno się taką opcję przetestować.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl