Aleksander Zniszczoł: Chcę pokazać córce, jak ojciec potrafi dobrze skakać

  • 2018-05-14 00:04

Najstarszym członkiem polskiej kadry B na sezon 2018/2019 jest Aleksander Zniszczoł. Z 24-latkiem, który od trzech lat próbuje nawiązać do swoich najlepszych dotąd lat na skoczniach całego świata, porozmawialiśmy podczas zgrupowania zaplecza kadry narodowej w Gniewinie. Podopieczny Macieja Maciusiaka opowiedział nam o zmianach w swoim życiu oraz przygotowaniach do zimy.

Aleksander ZniszczołAleksander Zniszczoł
fot. Tadeusz Mieczyński
Aleksander ZniszczołAleksander Zniszczoł
fot. Tadeusz Mieczyński
Aleksander ZniszczołAleksander Zniszczoł
fot. Tadeusz Mieczyński

Skijumping.pl: Serdeczne gratulacje! Kwietniowe narodziny pierwszego dziecka to niewątpliwie duże wydarzenie w życiu prywatnym! Jak czuje się córka oraz jej rodzice?

Dziękuję bardzo! Rodzice są bardzo dumni, a z córką Hanią jest wszystko w porządku. Jest zdrowa, rośnie i niezmiernie się cieszymy, że pojawiła się w naszym życiu. Jej narodziny to bardzo duża motywacja, ponieważ, jako ojciec, jestem zakochany w córce i dodaje mi to siły do dalszej pracy. To na mnie ciąży utrzymanie rodziny i to daje kopa. Mam poczucie, że chcę to robić i iść w tym sporcie do przodu, aby pokazać córce, jak ojciec potrafi dobrze skakać.

Co można powiedzieć o majowych badaniach lekarskich w Warszawie i obozie treningowym na Kaszubach?

W stolicy byliśmy na rutynowej kontroli, którą odbywamy raz na pół roku. Następnie przyjechaliśmy do Gniewina. Ośrodek, który tu zastaliśmy, jest przystosowany do tego, by spełniać potrzeby sportowców. W 2012 roku była to baza Hiszpanów, którzy podczas piłkarskich Mistrzostw Europy zdobyli złoto. Fajnie, że pojechaliśmy w inne miejsce, a nie tylko te same ściany, czyli Szczyrk i Zakopane. Moim zdaniem, zmiana otoczenia pozytywnie wpływa na adaptację treningu.

Czy Gniewino oferuje coś więcej niż Cetniewo, gdzie zazwyczaj wiosną wybierali się polscy skoczkowie narciarscy?

Trudno stwierdzić. Gniewino to bardzo mała mieścina, gdzie w zasadzie znajduje się tylko Hotel Mistral Sport i nic poza tym. Nie wybieraliśmy się dalej niż dookoła ośrodka treningowego, oprócz jednego spaceru do sklepu, gdzie można było dostrzec, iż wszyscy mieszkańcy się znają. Jest bardzo przyjemnie, a i do Morza Bałtyckiego jest niespełna 30 km. W piątek, po południu, wybraliśmy się na plażę do Dębek.

Po drodze do gniewińskiego hotelu można zauważyć dużo elementów przypominających o 2012 roku i pobycie piłkarzy światowej klasy z Hiszpanii. Czy na terenie ośrodka również pojawiają się tego typu wspominki?

Tak. W hotelu wiszą różne plakaty i zdjęcia. Nie dostrzegłem jednak, czy są na nich Hiszpanie <śmiech>... Nie jestem wielkim fanem piłki nożnej, więc może dlatego nie przykuło to mojej uwagi. Dużo tu jednak wstawek dotyczących tej reprezentacji, a i myślę, że wystrój hotelu był przygotowany trochę pod nich.

Miał Pan okazję bywać w tym regionie naszego kraju?

To chyba mój pierwszy raz na Kaszubach. Jest to bardzo przyjemny region. Panuje tu cisza i spokój, co dostrzegłem podczas spacerów po treningach. Czegoś takiego potrzebujemy. Jeżeli był to ośrodek, który gościł piłkarskich mistrzów Euro 2012 to może i nas przygotuje do zimowych Mistrzostw Świata, które zimą odbędą się w Seefeld.

Jak wyglądał pobyt w słonecznym Gniewinie?

Korzystaliśmy ze wspaniałej pogody. Na nasz plan składały się standardowe treningi motoryczne i dynamiczne. Kiedy była tylko możliwość, wówczas trenowaliśmy na zewnątrz, bo trzeba czerpać garściami z pięknej aury. Byliśmy też tutaj po to, aby przebywać na świeżym powietrzu, a nie tylko siedzieć w pokoju i schodzić do siłowni.

Powrót Macieja Maciusiaka do kadry B jest ewolucją czy rewolucją?

Myślę, że jest to ewolucja. Jestem bardzo zadowolony ze zmian, które nastąpiły. Nie brakuje mi motywacji do ciężkiej pracy. Chcę zrobić to, co do mnie należy, a więc harować na sto procent. Na tyle, na ile mnie stać.

Rola najstarszego członka grupy szkoleniowej objawia się w jakiś sposób w kontakcie z młodszymi kolegami z kadry?

Zawsze było tak, że byłem tym najmłodszym w kadrze, a tymczasem jestem najstarszy. No cóż, czas leci nieubłaganie... Nie czuję się żadnym mentorem. Każdy ma wyznaczone swoje cele i na nie pracuje. W życiu, jak i w sporcie. Mam większe doświadczenie od niektórych kadrowiczów i, jeśli ktoś poprosi, chętnie wesprę radą. Na siłę nie będę nikomu niczego udowadniał czy rozkazywał, "bo jak tak mówię". Od tego jest sztab szkoleniowy, a ja chcę skupić się na swojej pracy.

Wielokrotnie podkreślał Pan wagę współpracę z trenerem mentalnym. Jak zresetować się pod tak nieudanych sezonach?

Poprzednia zima była bardzo trudna. Gdyby nie pomoc psychologa i trenera mentalnego, których serdecznie pozdrawiam, byłbym w czterech literach. Bardzo dużo się od nich nauczyłem. Wyciągnąłem wnioski i to pomogło mi przyjąć to, co nadchodzi, a nadchodzi nowy sezon z nowym trenerem. Maciej Maciusiak daje mi dużą motywację. Ponad tym wszystkim są narodziny córki, co jest dodatkowym zastrzykiem pozytywnej energii. Doceniam też pomoc żony Magdy, która była dla mnie ogromnym wsparcie podczas minionego sezonu. Pomimo tego, że mamy teraz małe dziecko, dzielimy się obowiązkami i chce dla mnie jak najlepiej. Wie, że skoki narciarskie są moją pasją i źródłem dochodów. To moja praca, a żona rozumie, że kocham ją wykonywać.

Jak połączyć utrzymanie rodziny z treningami w kadrze B, w której trudno o duże zarobki?

Nie jest łatwo. Mam prywatnego sponsora, któremu dziękuję za wieloletnie wsparcie finansowe. Mam nadzieję, że ta współpraca będzie owocować. Gdyby nie wsparcie rodziców i żony, wówczas byłoby trudno kontynuować karierę. W Pucharze Kontynentalnym płaci się do szóstego miejsca, ale trzeba prezentować równy i wysokim poziom, aby się w niej plasować. Za szóste miejsce jest 50 euro, więc nie są to wygórowane kwoty pozwalające utrzymać rodzinę. Jeżeli od nas wymaga się pełnego profesjonalizmu, to fajnie byłoby dostać jeszcze jakąś pomoc. Tego nam tutaj ewidentnie brakuje, ale to nie jest już moja bajka. Ja chcę pokazać i udowodnić sobie, że stać mnie na to, aby utrzymywać się ze skoków, a do tego osiągać naprawdę dobre rezultaty, które będą mnie satysfakcjonować i dawać poczucie dobrze wykonanej pracy.

Były myśli o porzuceniu nart skokowych w kąt?

Oczywiście, że miałem chwile zwątpienia. Nie było tak, że już chcę skończyć skakać, bo jestem powiązany kontraktem ze sponsorem prywatnym, natomiast sytuacja jest jaka jest. Ciężko się utrzymać w skokach narciarskich w wieku seniorskim bez wyników. Kiedy jest się juniorem i jeździ się po Mistrzostwach Świata Juniorów, a do tego nie ma się rodziny na utrzymaniu, wówczas jest inaczej. Wejście w kategorię seniora generuje więcej obowiązków. Okazuje się, że jest na utrzymaniu dom, a do tego nie chce się już być na garnuszku rodziców. Życie zaczyna się klarować i wybiera się: albo rybki, albo akwarium.

Jest wsparcie rodziny, jest i współpraca z psychologiem oraz trenerem mentalnym. Czego zatem brakuje, aby osiągać sukcesy w sporcie?

Z sezonem 2018/2019 wiążę bardzo duże oczekiwania. Dam z siebie wszystko. Poprzedniej zimy nie chciałem się poddać. Powiedziałem sobie, że walczę do ostatniego konkursu, po którym przyjdzie czas na analizy. Szukałem pomocy u różnych osób, aby doradziły mi coś, co korzystnie wpłynie na moje skoki. Tak wyglądały moje trzy ostatnie lata, że chodziłem od jednej do drugiej osoby, od drugiej do trzeciej, od trzeciej do czwartej itd... Tak się jakoś kulało, a przyjście Macieja Maciusiaka ze swoim sztabem szkoleniowym daje racjonalne nadzieje na bardzo dobre wyniki. Wiążę z nadchodzącą zimą dużo, ale i od siebie chcę dać dużo.

Cele na kolejne miesiące zostały już zdefiniowane?

Tak, ustaliliśmy je wraz z nowym szkoleniowcem. Ustawiliśmy mniejsze, aby stopniowo osiągać te większe. Nie chcemy rzucać się na głęboką wodę, bo do każdego sukcesu prowadzą jakieś schody. Trzeba cierpliwie po nich iść, a nie chcieć ich przeskoczyć.

Gdzie jest szczyt tej wspinaczki?

Z pewnością jest to Puchar Świata, ale mam tych celów więcej i chcę do nich dążyć. Trener jest za nimi, stoi za mną, a ja wiem, że stać mnie na ich osiągnięcie w tym roku. W kolejnych latach być może uda się zrealizować większe.

W Gniewinie z Aleksandrem Zniszczołem rozmawiał Dominik Formela

6.04 narodziny córeczki 😍 Szczęśliwi rodzice 😍 #mama #tata #father #and #mother #my #baby #my #love #moja #księżniczka @majkaal

Post udostępniony przez Aleksander Zniszczoł (@grzywa77) Kwi 7, 2018 o 3:11 PDT


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (12173) komentarze: (8)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • kkkk doświadczony

    Dobrze gadasz, teraz tylko do przodu

  • skajler doświadczony

    przecież dobrze skacze, jest obecnie 7-8 skoczniem w kraju, zostawiając w tyle blisko 37mln innych obywateli RP

  • gosposia weteran
    jeśli w tym sezonie nie odpalą to ...

    Myślę o Zniszczole i Murańce.
    Jeśli ten sezon też przyniesie rozczarowania, to znaczy, że okrzykiwanie ich swego czasu wielkimi talentami było zwykłym lobbowaniem i klaką.
    Skądinąd Olek to naprawdę sympatyczny, miły i skromny chłopak. Miałam okazję się o tym przekonać w Wiśle.
    Przy czym za to akurat, jako skoczka, oceniać go nie należy.

  • mateusz3951 weteran

    Liczę, że Olek w kolejnym sezonie się przełamie i będzie w stanie regularnie punktować w PŚ.

  • ZKuba36 profesor
    Moim zdaniem.


    Wreszcie jest szansa, że zarówno w PŚ jak i w PK bardzo często będziemy mieli 7 miejsc startowych a więc będzie szansa na starty w PK zawodników nie należących do żadnej z kadr.



    Szkoda tylko, że w ciągu 2 lat zmarnowano kilku skoczków a ci co pozostali w kadrze B mają formę gorszą od tej, którą mieli gdy byli 2 lata młodsi. 2 lata harówki a forma w dół. Po co trenować?

    [Moderowany (8) / 2018-05-15 12:30:17]

  • ZXCVBNM_9999 profesor
    Zmiany

    Zniszczoł i Kantyka pod wodzą Maciusiaka mają szanse na duży progres, nawet do TOP20-15 PŚ. Murańka to niewiadoma - z Horngacherem miał duże problemy.

  • Baqus początkujący
    W tym roku odpali

    Sezon sie skończył to już wszyscy eksperci się zawinęli i pustka w komentarzach. Jak dla mnie Olek pod wodzą Maciusiaka odpali w końcu i będzie punktował w PŚ. Coś na miarę Wolnego w tym sezonie.

  • dzika_swinia weteran

    Na WP #justynazylacontent część kolejna

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl