Skocznia w sąsiedztwie Łużników, czyli Moskwa i skoki narciarskie

  • 2018-07-16 08:11

Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej rozpoczęliśmy na naszym portalu akcentem piłkarsko-skokowym i takim też je zakończymy. Moskiewski stadion Łużniki, na którym wczoraj po Puchar Świata FIFA sięgnęła reprezentacja Francji, został połączony kolejką linową z miejscem lokalizacji byłej skoczni narciarskiej i planowanej budowy nowego obiektu dla latających narciarzy. Przy tej okazji przyjrzyjmy się bliżej historii skoczni w stolicy Rosji i planom, które miały uczynić z Moskwy ważny ośrodek skoków narciarskich.

Projekt skoczni w Moskwie z 2008 rokuProjekt skoczni w Moskwie z 2008 roku
fot. www.ski-jumping.ru

Pierwszy obiekt do skoków narciarskich na terenach Rosji, niewielka drewniana skocznia, powstał w 1906 roku w okolicy Petersburga. Sześć lat później w miejscowości Jukka rozegrano pierwsze odnotowane w kronikach zawody w skokach. Przez dwie kolejne dekady dyscyplina ta najpierw w Rosji, a potem w Związku Radzieckim, funkcjonowała na marginesie krajowego sportu, a skoczkowie ze Wschodu na międzynarodowej arenie nie istnieli. Sytuacja zaczęła się zmieniać w latach 30-tych, kiedy to wyrastały jak grzyby po deszczu nowe skocznie, coraz bardziej dostosowane swoimi parametrami do przyjętych w Europie standardów. Na tej fali powstała w 1936 roku pierwsza skocznia w Moskwie, na Leninowych Wzgórzach. Pozwalała na osiąganie odległości do około 45 metrów. W latach 40-tych stanął duży, nowoczesny obiekt K-70 w Krasnojarsku, który stał się krokiem milowym w rozwoju tamtejszych skoków. Utworzona baza i system szkolenia zawodników okazały się nad wyraz skuteczne, a radzieccy skoczkowie szybko nadrabiali stracone lata. W połowie lat 50-tych z przytupem włączyli się do światowej rywalizacji i przez ponad dwadzieścia lat gościli w elicie skoczków narciarskich. Takie nazwiska jak Kamieński, Szamow, Napałkow, Biełousow, Cakadze, Borowitin po wsze czasy zapisały się historii skoków.

W 1953 roku na Leninowych Wzgórzach na tle monumentalnego budynku Uniwersytetu Moskiewskiego stanął całkiem nowy obiekt, który z czasem rozrósł się o kilka mniejszych skoczni. Prawdopodobnie stanowił inspirację dla inicjatorów powstania otwartej w 1956 roku skoczni w bratniej wówczas dla stolicy Rosji Warszawie, pierwszej w Polsce i jednej z pierwszych na świecie skoczni igelitowych. Na początku swego funkcjonowania skocznia stanowiła ważną bazę szkoleniową dla reprezentantów Rosji. Pozwalała na osiąganie odległości do 70 metrów, była więc, jak na tamten czas, względnie dużym obiektem. To w tej kuźni wykuwały się talenty tak znakomitych skoczków jak Kamieński czy Szamow. Zawody w skokach, dość egzotycznym sporcie jak na tamten czas i miejsce, budziły ogromną ciekawość i cieszyły się niezwykłą popularnością wśród moskwian. Na zawody przychodziło regularnie po kilkanaście tysięcy widzów. Bywały wśród nich znane persony ze świata polityki z Nikitą Chruszczowem na czele.

Na konkursy do Moskwy przybywali też znani skoczkowie z zagranicy. W 1954 roku zmagania wygrał tam Norweg Torbjoern Falkanger, v-ce mistrz olimpijski z Oslo z 1952 roku. Na Leninowych Wzgórzach skakali też Polacy, wśród których był i Stanisław Marusarz, jednak żaden z biało-czerwonych nie zaznaczył wyraźniej swojej obecności na moskiewskim obiekcie. Z biegiem lat skocznia zaczęła tracić na znaczeniu i pełniła bardziej charakter lokalnej ciekawostki. W Związku Radzieckim w latach 60-tych budowano skocznie o większych rozmiarach, 75-, 90- a nawet 100-metrowe. Obiekt w Moskwie nie nadążał za dynamicznym rozwojem dyscypliny. W 1990 roku stracił homologację FIS-u. Mimo to gościł jeszcze przez jakiś czas niezbyt udane organizacyjnie i sportowo międzynarodowe zawody w kombinacji norweskiej. Potem stał się już tylko centrum treningowym i areną lokalnych zawodów.

Półwieczne tradycje uprawiania skoków w stolicy Rosji zainspirowały jednak na początku XXI wieku rosyjskie władze narciarskie do włączenia Moskwy do kalendarza Pucharu Świata. Jego gorącym orędownikiem stał się z miejsca Walter Hofer, który już oczyma wyobraźni widział tam pucharową rywalizację. Moskwa miała stać się największym miastem w historii goszczącym imprezę tej rangi. Przypomnijmy, że stolica Rosji liczy sobie prawie 12 milionów mieszkańców. - Byłem w Moskwie, żeby zabiegać o poparcie dla skoków narciarskich - mówił wówczas Walter Hofer w jednym z wywiadów - Pokazałem działaczom Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, Międzynarodowej Federacji Narciarskiej i przedstawicielom świata polityki Moskwę dysponującą olbrzymim potencjałem w temacie skoków narciarskich. Jest tam kilka skoczni, w przeszłości Rosja miała wspaniałych zawodników jak Cakadze, Kamieński, Napalkow. To jest zadanie dla FIS, by zwrócić uwagę na na rosyjskie tradycje w narciarstwie klasycznym i dać im właściwe wsparcie.

Sprawa ucichła tak szybko, jak szybko ją nagłośniono. Kilka lat później pomysł jednak odżył w jeszcze bardziej zaawansowanym wymiarze. W 2008 roku ogłoszono projekt całosezonowego, unikalnego centrum sportowego do uprawiania latem i zimą kilku dyscyplin zimowych, w skład którego wchodzić miały trzy skocznie narciarskie, w tym największa 120-metrowa. Kompleks miał jednorazowo pomieścić 68 tys. ludzi, a potencjalną liczebność personelu szacowano na 23 tys. osób. Pod terenem centrum planowane były parkingi na 9 tys. samochodów. Plac budowy miał zająć 38,8 ha. Nigdy nie przystąpiono do realizacji projektu. Być może powodem była osoba Nodara Kanczeli - jednego z jego autorów. Kanczela zaprojektował centrum rekreacyjne Transvaal Water Park, które zawaliło się w 2004 roku zabijając 31 osób. Był też autorem projektu targowiska Basmanny, którego dach runął w nocy z 22 na 23 lutego 2006. Zginęły wtedy 64 osoby a 32 zostały ranne.

Po nieudanych i utopijnych raczej pomysłach uczynienia z Moskwy wschodnioeuropejskiego centrum skoków narciarskich za sprawą tyleż dumnych i efektownych co mało realnych projektów budowy nowych skoczni, przypomniano sobie o starej skoczni na Worobiowych Wzgórzach (w 1991 roku przestały być to już Leninowe Wzgórza i zyskały nową nazwę). Moskwa miała być jednym z przystanków pierwszej edycji Pucharu Świata pań. Zaplanowane na styczeń 2012 roku zawody zostały jednak znacznie wcześniej odwołane ze względów organizacyjnych. Wiosną 2012 roku część skoczni strawił pożar. Swoim zasięgiem objął ok. 70 metrów kwadratowych. Jego prawdopodobną przyczyną były tzw 'chińskie latarnie', które wylądowały na zeskoku. Ostatni rekord obiektu wynosił 80,5 metra i należał do Petra Czaadajewa.

Zaczęto się poważnie zastanawiać nad wyburzeniem starych i nieeksploatowanych skoczni. Ale.. W 2014 roku do Komitetu do Spraw Kultury Fizycznej i Sportu w rosyjskiej Dumie przyszedł list podpisany przez mieszkańców miasta, weteranów sportu i działaczy sportowych, którzy wyrazili swój żal z powodu możliwej likwidacją skoczni. Sprawą poważnie zainteresował się przewodniczący komitetu Dmitrij Swiszczo. Z jego inicjatywy rozpoczęły się rozmowy na temat możliwości przebudowy skoczni. Szybko znaleźli się już inwestorzy chętni do wsparcia projektu, w ramach którego powstać miały też nowoczesne trasy narciarskie i snowboardowe, na których latem można by jeździć na rowerze i rolkach. Do udziału w przedsięwzięciu udało się też zachęcić najlepszych konstruktorów, takich jak Aleksiej Kosygin.

Jesienią 2016 roku skocznia została rozebrana i zaczęto przygotowywać grunt pod budowę nowej. Pierwotnie obiekt miał zostać oddany do użytku w 2017 roku. Potem przeniesiono datę jego otwarcia na czas zakończonych właśnie Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej. Aktualnie mówi się o roku 2019, a póki co na Worobiowych Wzgórzach stoi tylko skocznia K-25. Rosyjskie władze sportowe zapewniają jednak, że nowy termin jest ostatecznym i obiekt na pewno powstanie.

Miejsce, w którym wyrośnie na nowo moskiewska skocznia, zostało połączone rewolucyjnym technologicznie systemem kolejki liniowej z uważanym już za legendarny stadionem Łużniki, centralnym punktem rosyjskiego mundialu. Powstał on w 1956 roku i jak podaje portal Stadiony.net został wzniesiony w rekordowym tempie, w ciągu 450 dni. Budowa tak wielkiej areny o pojemności 103 tysięcy miejsc na trybunach w tak krótkim czasie była zagrywką propagandową i stanowić miała potwierdzenie możliwości gospodarki socjalistycznej. Aby przyspieszyć budowę stadionu zaniechano na jakiś czas pilnej budowy budynków mieszkalnych w jednej z okolicznych dzielnic. Stadion na przestrzeni lat był areną wielu niezwykle ważnych wydarzeń sportowych z igrzyskami olimpijskimi na czele. Po upadku komuny zaczął też pełnić funkcję komercyjną, odbyły się tu m.in koncerty Michaela Jacksona, U2 i Madonny. Po ostatniej przebudowie pojemnosć Łużników (nazwa wzięła się od określenia gruntu na którym powstał stadion, grząskiego i podmokłego terenu przyczecznego) została ograniczona do 81 tyesięcy miejsc na trybunach, nadal jednak jest to jeden z największych stadionów Europy.

Realizacji niezwykłego przedsięwzięcia połączenia dwóch znajdujących się po różnych stronach rzeki Moskwy na swój sposób niezwykłych obiektów sportowych podjęła się włoska firma Nidec Industrial Solution. Jak poinformował portal Dpaonthenet.com kolejka, która aktualnie jest w fazie ostatnich testów, będzie przewozić pasażerów na wysokości 140 metrów nad rzeką. Rozciąga się na długości 737 metrów, wyposażona jest 35 ośmioosobowych wagoników i będzie mogła transportować 1600 pasażerów na godzinę. Przed przekroczeniem rzeki pasażerowie będą mogli skorzystać z dodatkowego przystanku. Służyć ma nie tylko turystom, ale i skoczkom, którzy za jej pomocą będą dostawać się na górę obiektu.


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (10094) komentarze: (6)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • skajler doświadczony

    na siłę chcecie się podpiąć pod sukces piłki kopanej, jednak ta śmieszno dyscyplina nie zgromadzi takiej widowni w ciągu roku co jeden meczyk z udziałem Władymirowicza, pozdrawiam

  • kryska stały bywalec

    Jak mamuta to powinni w Krasnojarsku strzelić, nie ma sensu tam budować kolejnej dużej.

  • kuba923 stały bywalec

    Coś czuję, že jednak ta skocznia jednak nie powstanie, a przynajmniej tak szybko...

  • Kolos profesor
    @Kolos @Janeman

    W sumie się dziw?ę że Rosjanie przy swoim megalomanskim podejsciu do organizacji IO 2014 nie wpadli na pomysł budowy skoczni mamuciej.

    Być może budowa kolejnej dużej skoczni w Rosjii ma małe uzasadniwnie ekonomiczne ale zawsze to jakieś urozmaicenie. Zwykle skoki zadowalają się malymi miescinami, to raz skoki mogą być w wielkiej metropolii takiej jak Moskwa.

  • Janeman profesor
    @Kolos @kolos

    No faktycznie tylko mamuta im jeszcze brakuje - wtedy odłogiem leżała by nie tylko skocznia w Krasnej Polanie, ale też Niżny Tagił i Czajkowski . Z resztą jeśli skocznia w Moskwie faktycznie powstanie , to i tak zapewne zastąpi Czajkowski w LGP i to faktycnie mogły by być najbardziej klimatyczne zawody latem.

  • Kolos profesor

    Fajnie by bylo jakby te skocznie w Moskwie powstały. A jeszcze lepiej jakby się Rosjanie szarpnęli na budowę skoczni mamuciej.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl