Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Hiszpanii - do trzech razy sztuka?

  • 2018-09-04 11:32

Chęć organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2030 roku przez Hiszpanów może być ostatnią szansą na wskrzeszenie hiszpańskich skoków narciarskich. Czy istnieje szansa, by ośrodek sportów zimowych w La Molinie wzbogacił się o nowe skocznie, które pozwolą przywrócić tej dyscyplinie świetność?

Znicz olimpijski w Lake PlacidZnicz olimpijski w Lake Placid
fot. olympic.org
Znicz olimpijski w CalgaryZnicz olimpijski w Calgary
fot. olympic.org

Ponowna kandydatura Barcelony, która w XXI wieku już dwukrotnie zgłaszała swój akces do zorganizowania zimowych zmagań olimpijskich, może być impulsem do modernizacji kompleksu przeżywającego swój złoty okres w latach 70. i 80. ubiegłego wieku. Pierwsze wzmianki o uprawianiu narciarstwa w tamtych terenach znaleziono w czasopiśmie Centre Excursionista de Catalunya z 1908 roku. W latach 20. ośrodek położony powyżej 1500 metrów n.p.m. zaczął zyskiwać na popularności – głównie dzięki rozbudowaniu infrastruktury kolejowej w roku 1922. Narciarze szczególnie upodobali sobie szczyt o nazwie Font Canaleta (ok. 1700 m n.p.m.), ponieważ dzięki nieco wyższemu położeniu tras nie mogli narzekać na brak naśnieżenia. To właśnie tam po raz pierwszy odbyły się mistrzostwa Katalonii w sportach zimowych.

Ośrodek La Molina służył nie tylko narciarzom alpejskim. Hiszpańskie źródła wskazują, że 11 marca 1934 roku odbyło się otwarcie skoczni "Font Canaleta", na której inauguracyjny skok oddał wybitny norweski zawodnik, Sigmund Ruud, a więc wicemistrz olimpijski z Sankt Moritz z 1928 roku oraz mistrz świata z Zakopanego z roku 1929. Pierwszy lot zakończył lądowaniem na 38. metrze. Powstanie nowego obiektu zwiastowało świetlaną przyszłość dla hiszpańskich skoków. Plany dalszego rozwoju zostały jednak przerwane przez wybuch hiszpańskiej wojny domowej w 1936 roku, a następnie II wojny światowej w roku 1939. Skocznia została zamknięta. Uruchomiono ją ponownie w 1958 roku. W latach 70. utworzono również mniejszy, 30-metrowy obiekt.

W 1978 roku rozpoczęto budowę kolejnej skoczni, której punkt konstrukcyjny został usytuowany na 70. metrze. Dzięki temu przybrała miano największej na Półwyspie Iberyjskim. Charakteryzowała się bardzo długim i dosyć płaskim rozbiegiem, w przeciwieństwie do innych europejskich obiektów. Otwarcie nastąpiło 25 marca 1979 roku, a jako pierwszy przetestował ją młody, 16-letni skoczek – Angel Janiquet Tamburini, pochodzący z Barcelony. W swojej książce, "En un salto", opisywał ją jako niezbyt estetycznie wykonaną. Pomimo tego faktu, cieszyła się ona dużym zainteresowaniem miłośników latania na nartach. Podczas kolejnej zimy, w Hiszpanii odbył się Puchar Króla w skokach narciarskich, który był zarazem jednym z konkursów z cyklu Pucharu Europy (poprzednika Pucharu Kontynentalnego). Do ośrodka przybywało bardzo wielu młodych adeptów skoków, wśród których kilku w późniejszym czasie rywalizowało w Pucharze Świata i imprezach mistrzowskich. Na igrzyskach w Sarajewie w 1984 roku w konkursach skoków narciarskich, wystartowało aż trzech reprezentantów Hiszpanii. Trzy lata później przedstawiciel tej nacji po raz pierwszy zdobył punkty Pucharu Świata, a warto wspomnieć, że o ten wyczyn w latach 80. było nieco trudniej, niż aktualnie – otrzymywało je jedynie 15 najlepszych zawodników. Bernat Sola, bo o nim mowa, zajął 14. pozycję w Sapporo. Rok wcześniej ustanowił nieoficjalny rekord kraju w długości lotu, który pozostaje niepobity po dziś dzień – na skoczni w Bad Mitterndorf osiągnął 141 metrów.

W 1992 roku po raz ostatni odbył się Puchar Króla. Trzy lata później, największa skocznia przeszła modernizację – punkt konstrukcyjny przeniesiono z 70. na 75. metr, natomiast zeskok wyłożono matami igelitowymi, by umożliwić treningi poza sezonem zimowym. Wydawać by się mogło, że inwestycje w największy obiekt pozwolą na podtrzymanie dyscypliny przy życiu, lecz rzeczywistość okazała się nieco inna. W roku 1996 zdecydowano o ograniczeniu funduszy, które miały być przeznaczone na rozwój skoków w Hiszpanii. Zdaniem niektórych, dyscyplina była postrzegana za zbyt "nordycką", przez co nie wiązano z nią zbyt wielkich nadziei. W odróżnieniu od narciarstwa alpejskiego, skoki trenować mogą jedynie wyspecjalizowani sportowcy. Ograniczało to możliwość uzyskania środków finansowych dla federacji. W tym samym roku oddano ostatnie skoki na obiektach kompleksu La Molina.

Po 15 latach niemal absolutnej ciszy, w 2010 roku temat skoków narciarskich powrócił. Były burmistrz Barcelony, Jordi Hereu, zgłosił akces do organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich w roku 2022. Padł pomysł, aby konkurencje związane z narciarstwem biegowym oraz skoki odbywały się w ośrodku narciarskim Tuixent La Vansa. Propozycja ta została jednak odrzucona ze względu na utrudnienia logistyczne. Pomysłodawcy organizacji zimowych zmagań olimpijskich w Hiszpanii walczyli również o kolejny możliwy termin, ale wówczas projekt kandydatury nie spotkał się z aprobatą ze względu na napięcia polityczne panujące w kraju. W nim jako miejsce zmagań skoczków wybrano wzgórze Font Canaleta – głównie ze względu na bliskość infrastruktury hotelowej oraz możliwość rozbudowy obiektów. Zaplanowano połączenie koleją gondolową stacji Font Canaleta oraz Pista Llarga, przy której miałoby znajdować się centrum prasowe.

W marcu ubiegłego roku Barcelona odpuściła temat organizacji igrzysk w 2026 roku, jednak pozostawiono otwartą furtkę na przyszłe lata. Kolejna kandydatura wydaje się coraz bardziej realna. W tym tygodniu La Molinę odwiedzi specjalna komisja nadzorowana przez sekretarza generalnego ds. sportu, Gerarda Figuerasa. Jej zadaniem będzie znalezienie odpowiednich lokacji dla utworzenia nowych obiektów olimpijskich. Międzynarodowy Komitet Olimpijski rozważa możliwość ogłoszenia organizatorów Zimowych Igrzysk w latach 2026 i 2030 na tej samej sesji, podobnie, jak miało to miejsce z przyznaniem igrzysk letnich Paryżowi (2024) i Los Angeles (2028). Jeśli kandydatura Barcelony i Pirenejów zostanie pozytywnie oceniona, możliwe, że będzie rywalizować również o organizację olimpijskich zmagań w 2026 roku, gdzie będzie konkurować ze Sztokholmem (Szwecja), Mediolanem/Cortiną D’Ampezzo (Włochy), Calgary (Kanada) i Sapporo (Japonia). Zgodnie z nowymi zasadami, możliwa jest organizacja rywalizacji olimpijskiej w dwóch krajach. Zawody w bobslejach, saneczkarstwie i skeletonie mogłyby odbyć się we Francji, gdzie istnieją odpowiednie ku temu areny, które pomogłyby w uniknięciu nierentownych inwestycji w Hiszpanii.

O chęci organizacji największej zimowej imprezy sportowej w 2026 roku przez Barcelonę pisaliśmy również >>>TUTAJ<<<.


Piotr Bąk, źródło: lugaresdenieve.com + sport.es
oglądalność: (8200) komentarze: (3)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • BONZO_skokow bywalec

    Z ostatnich doniesień, to mają być na równiku.

  • kibicsportu profesor
    -

    Fajnie jakby tam były ZIO. Lubię Hiszpanie i oby sie udało

  • Kolos profesor

    Konrekty, konkrety, konrkrety. Pomysł zawsze w cenie ale te "kandydatury" Hiszpani na 2022 i 2026 rok nie byly nawet kandydaturami gdyż Hiszpanie w obu przypadkach wycofali się na starcie a własciwie jeszcze przed nim.

    Oby poważniej podeszli do IO 2030 ale jakoś nie wierzę w to. A szkoda fajniw byloby zobaczyć znowu skoki w Hiszpanii...

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl