Finanse dodatkową motywacją Kennetha Gangnesa

  • 2018-09-27 00:03

Mimo czterokrotnego zerwania więzadeł krzyżowych w kolanach, Kenneth Ganges nie zamierza w najbliższym czasie kończyć kariery skoczka narciarskiego. Na łamach norweskiego portalu vg.no zapowiedział on powrót do międzynarodowej rywalizacji.

Gangnes postanowił, że pierwsze skoki odda dopiero wtedy, kiedy warunki będą ku temu perfekcyjne. Oprócz stanu zdrowia, ważne będą również czynniki zewnętrzne, takie jak pogoda. Wszystko dlatego, by nie powtórzyć sytuacji z feralnego treningu poprzedzającego ubiegły sezon. Wówczas, na początku listopada, raz jeszcze ranił kontuzjowane w 2010 i 2013 roku lewe kolano. Teraz sportowiec, po żmudnej rehabilitacji, wykona pierwsze próby. Stanie się to prawdopodobnie na skoczni normalnej w Oslo lub Lillehammer.

- Nie ustalam konkretnej daty, ale wiem, że ten moment nadejdzie już niedługo. Nie potrafię sobie wyobrazić mojego życia bez sportu. Jestem szczęściarzem, że właśnie w takim środowisku mogłem się wychowywać - uważa.

Motywacją Norwega nie jest jedynie chęć przezwyciężenia własnych słabości. Nie ukrywa, że dużą rolę odgrywają także kwestie finansowe. W trakcie przerwy spowodowanej kolejnym urazem pracuje on bowiem w sklepie sportowym.

- Pieniądze nie wpływają na twoje konto, kiedy jesteś kontuzjowany, więc tymczasowo musiałem zająć się czymś innym. Praca w sklepie jest całkiem w porządku, lubię być w ciągłym kontakcie z ludźmi, jednak kwoty zarabiane przy okazji startów w Pucharze Świata są znacznie bardziej interesujące.

- Głównym celem na ten sezon jest osiągnięcie szczytu formy w lutym, na czas Mistrzostw Świata w narciarstwie klasycznym w Seefeld. Stale muszę jednak pamiętać o pokorze, której nauczyły mnie liczne kontuzje - mówi reprezentant Norwegii.

Ganges zadebiutował w Pucharze Świata w 2008 roku, ale znaczące sukcesy odniósł dopiero w sezonie 2015/2016, do którego przystępował już po dwóch zerwaniach więzadeł. Ukończył go na trzecim miejscu klasyfikacji generalnej, a z Mistrzostw Świata w lotach narciarskich przywiózł dwa medale - srebrny zdobyty indywidualnie oraz złoty wywalczony z drużyną.

Alexander Stoeckl niejednokrotnie powtarzał, że jego podopieczny jest dla niego wzorem do naśladowania. - Powiedziałem, że powinien wysłuchać opinii ekspertów i później podjąć przemyślaną decyzję. Mógł być pewien, że niezależnie od niej i tak może liczy na pomoc moją oraz całego środowiska. Nigdy nie słyszałem, żeby jakikolwiek skoczek po tylu problemach z więzadłami kontynuował karierę. To imponujące.


Natalia Żaczek, źródło: vg.no
oglądalność: (5171) komentarze: (23)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Kolos profesor
    @Pavel @mc150193

    Zdobycie MŚ przez Gangnesa nie byloby wyczynem, znaczy byloby ale ważniejsze jest że ryzykuje zdrowiem i tym że w przyszlości na stare lata będzie niepełnosprawny.

  • mc150193 weteran
    @Pavel @pavel

    Akurat Bartek Kłusek zajmuje się kulturystyką więc to jest zupełnie inna para kaloszy - kiedyś na jego instagramie w relacji pojawiło się zdjęcie. To akurat zapamiętałem ale tego największego kompromitatora w dziejach polskich skoków już zostawmy. To co napisał @fridka odnośnie zawodów skoczków po zakończeniu kariery to można by było dopisać też Japończyków - za wyjątkiem Kasaiego który robi niesamowite rzeczy na skoczni w wieku 46 lat - bo sam powiedział, że gdyby zakończył karierę, to pracowałby za biurkiem w jednej z fim (bo większość Japończyków reprezentuje kluby narciarskie, powiązane z firmami zewnętrznymi) a oni są znani z nadmiernego przepracowywania się... No chyba, że zdecydują się na trenowanie.

    Co do samego Gangnesa... podziwiam tego człowieka ale nie zdaje on sprawy z tego, że medycyna w pewnych kwestiach jeszcze radykalnego postępu nie zrobiła. Bo zrywać 4 razy więzadła krzyżowe (dwa razy po obu stronach kolana) i wracać na skocznie to jest rzecz absolutnie szaleńcza. I jeżeli Gangnes wróci do skakania i zdobędzie mistrzostwo świata INDYWIDUALNIE, będzie to wyczyn o którym będą pisać media na całym świecie. Nawet Amerykanie którzy mają swoje sporty - NASCAR, futbol amerykański, koszykówka, baseball, Indy Car itp. Natomiast zajmowanie się pracą na etat - to jest absolutnie normalne, gdy nie ma się gotówki której potrzeba na już.

  • Kolos profesor
    @Kolos @kolos

    Oraz planów życiowych.

  • Kolos profesor
    @Kolos @fridka1

    On miał 19 lat jak wyleciał z kadry. Naprawdę po czlowieku w takim wieku niespodziewalbym się posiadania daleko idacych planów zawodowych na przyszłość.

  • fridka1 profesor
    @Kolos @kolos

    Nie chodzi o pracę w związku, ale ja ostatnio wygrzebałam wywiad z Rutkowskim dla wyborczej, tuż po tym jak wyleciał z kadry i on tam prezentuje takie myślenie, że właśnie to czy tamto mu się należy "bo zdolnym juniorem był", chce skakać bo nie chce pracować i jeszcze był zdziwiony, że o narodzinach jego dziecka w mediach nie mówią, bo przecież trąbić o tym powinni jakby było to dziecko C. Ronaldo...Może trochę zmądrzał z wiekiem, nie mówię, że nie... Studia na AWF to najmniejsza linia oporu i najmniejszy wysiłek dla tych wszystkich chłopaków, ktoś trenerem być musi, ale jak nic poza tym się nie umie, to można się w życiu przejechać stawiając wszystko na sport.

  • Kolos profesor
    @Kolos @kolos errata

    Oczywiście że bycie maszynistą to nie ujma. Ale tu przedstawiamo biednego Fina, medalistę olimpijskiego co pracuje jako "tylko" maszynista a byli Polscy skoczkowie bez sukcesów mają cieple posady w związku..... A to nie jest prawda. Jest wielu byłych polskich skoczkow ktorzy poszli do normalnej pracy (np. Styrczula, Kłusek) a inni co normalne maja pracę w zwiazku w różnorakich rolach.

    Tak się wiesza psy na Tomisławie Tajnerze czy Marcinie Bachledzie ale to wyksztalceni ludzie po AWF z papierami trenerskimi.

    Nie wiem skąd info że M.Rutkowski uważał że mu się należy praca w związku? Zresztą on teraz ma własny klub. Jak niżej pisałem.

  • Kolos profesor

    Oczywiście że bycie mazzynista to nie ujma. Ale tu przedstawiamo biednego Fina, medalistę olimpijskiego co pracuje jako maszynista a byli Polscy skoczkowie bez sukcesów mają cieple posady w zwiazku. A to nie prawda. Jest wielu byłych polskich skoczkow ktorzy poszli do normalnej pracy (np. Styrczula, Kłusek) ani co normalne maja pracę w zwiazku w różnorakich rolach.

    Tak się wiesza psy na Tomisławie Tajnerze czy Marcinie Bachledzie ale to wyksztalceni ludzie po AWF z papieeami trenerskimi.

  • Kolos profesor
    @Malopolska @fridka1

    Przecież Mateusz Rutkowski został przy skokach - razem z bratem Lukaszem mają klub narciarski "Rutkow-ski" i trenują dzieciaki...

  • fridka1 profesor
    @Malopolska @kolos

    Hautamaeki nie "musiał", a chciał, bo to było jego marzenie od dziecka. Może i sporo zarobił, ale czy bycie maszynistą to ujma albo robota z braku laku? On o tym marzył, rozumiesz? Wiedział, że sporto to tylko jakiś wycinek jego życiowej przygody i że kiedyś ten etap się skończy. Nie mam nic do tego, że sportowiec zostanie później trenerem. Chodzi mi tylko o etos pracy jako takiej i nie uznawanie za pewnik, że "jakem były skoczek posadkę w tym sporcie mam pewną, mnie się należy" Na tym polega problem takiego M. Rutkowskiego. On też uważał, że jemu się należy za byłe zasługi, a trzeba było zakasać rękawy i iść "zwykłej"do pracy na co nie miał ochoty i sam o tym mówił.

  • Kolos profesor

    Swoją drogą zastnawia się dlaczego nagle złem jest to że byli polscy skoczkowie zostają przy skokach. To kto ma być trenerami, serwismenami, dzialaczami jak nie ludzie którzy znają ten sport od podszewki bo go uprawiali?

    Zresztą np. Taki Wojciech Skupień jeszcze jako czynny skoczek został zawodowym żołnierzem a obecnie prowadzi zdaje się jakiś pensjonat, Aczkolwiek ze znaczniejaych skoczkow Polskich ostatnich lat to jedyny przyklad osoby która nie pozostała przy skokach.

  • Kolos profesor
    @Malopolska @fridka1

    Taki Matti Hautamaeki musiał wciagu swojej kariery zarobić dość żeby nie musieć pracować jako maszynista. Chyba że cała kasa ze skoków mu się "rozeszła".

    Zresztą większość polskich skoczków ma pokończone awf-y, najczęsciej robią uprawnienia trenerskie.

  • Kolos profesor
    @Pavel @konrad95

    Norwedzy po prostu muszą placić za miejsce w kadrze B. I skąd prześwidczenie że ci mlodzi muszą pracować by się utrzymać? Norwedzy to brardzo bogaty naród. Większość skoczków pochodzi z zamożnych rodzin.

    Gangnes też by pewnie przeżył bez tej pracy w sklepie. No ale skoro jego głowną motywacją do powrotu do skoków jest kasa....

  • Kolos profesor

    Czyli Gangnes ryzykuje zdrowiem dla pieniędzy? Slabo ale jego prawo.

  • fridka1 profesor
    @Malopolska @agawa

    Tonya Harding, znana wielu ze względów, delikatnie mówiąc, pozasportowych zajęła na igrzyskach w 1992 roku 4 miejsce, sponsorzy się nie pchali i jak najbardziej pracowała potem w knajpie. Polski były zawodnik, Mariusz Siudek, trenujący przez lata w Kanadzie na pęczki zna łyżwiarzy dorabiających sobie w ten sposób, pewnie że nie byli to mistrzowie świata, tacy mają kasę z reklam czy "Tańców z Gwiazdami", ale też nie czwarta liga.
    Wydaje mi się, że ogólnie w takiej Skandynawii jest inny etos pracy. Hautamaeki mówił, że po zakończeniu kariery wszyscy i tak szybko o nim zapomną. Oni, może poza Nykanaenem, nie uważają, że skoro są skoczkami to coś im się należy. Tylko u nas te wszystkie chłopaki mogą liczyć na to, że przyjeżdżając na PŚ potraktowani zostaną jak gwiazda rocka. Z tego co obiło mi się o uszy to nagrody pieniężne za medal olimpijski w takiej bogatej Norwegii to grosze w porównaniu z innymi krajami. Inna sprawa to co, z całym szacunkiem, poza skakaniem i he he he, potrafi taki Piotrek Żyła? Zostanie jeden z drugim przy skokach, bo w całkiem nowej dziedzinie by się nie odnaleźli. Skoczkowie, polscy i zagraniczni, bez różnicy, to nie są chłopaki po Sorbonie. Chyba tylko Andreas Kuttell zagina resztę pod względem zdobytej edukacji (znajomość języków u niego to ze cztery, plus podstawy polskiego nauczonego od żony).

  • konrad95 doświadczony
    @Pavel @pavel

    Czy ja wiem czy nie jest aż tak kolorowo. Na przykład w Norwegii kadra B nie ma nic poddanego pod nos jak w Polsce kadra B. To dla nich normalne, że w lecie muszą popracować. U nas od razu się pozakadrowicze skarżyli jak to ciężko jest łączyć treningi z pracą. Nie przeczę. Pewnie łatwo nie jest.
    Ale takie trudne sytuacje kształtują charakter i pokazują zawodnikowi, że jak będzie ciężko pracował to będzie miał wszystko zapewnione tak jak w kadrze A. Jak zabraknie pracowitości albo talentu to przynajmniej widać, że nie ma sensu się szarpać i lepiej iść do normalnej pracy.
    Widać po średniej wieku w PK, która jest pewnie ok. 20 lat, że jeżeli ktoś nie rokuje, nie ma szans na wysokie miejsca w PŚ to rezygnuje ze skakania. Skoki są na tyle niszowym sportem, że tylko bycie w ścisłej czołówce pozwala na utrzymanie ze skoków.
    A u nas zawodnicy nauczeni, że wszystko mają podane na tacy nie radzą sobie gdy wyklucza się ich z kadr. Jak ktoś ma za łatwo to tego zazwyczaj nie docenia i nie przykłada się tak bardzo do treningów. Jak zostanie wyrzucony z kadr to wtedy to zauważa. Tylko, że jak ktoś w Polsce wylatuje z kadry to oznacza, że jest w bardzo kiepskiej formie i już nie ma szans na powrót do formy dającej choćby regularne punktowanie w PK.

  • INOFUN99 profesor

    Kiedyś nie zwracałem uwagi na tego zawodnika, ale patrząc na historię Norwega, zmieniłem stanowisko co do tego człowieka. Zawodnik, który w trakcie kariery nabawił się kilka poważnych kontuzji chce powracać do skoków to pokazuje jak mocna więź ma ten zawodnik w stosunku do sportu. Inni by załamali się, a on nie poddawał się i to w sportowcach cenię. Trzymam kciuki za Kennetha, choć wiem że trzeba zakładać nawet najgorszy scenariusz.

  • agawa redaktor
    @Malopolska @fridka1

    Oczywiście że w takim USA są stypendia dla łyżwiarzy, jest tego cała masa. Historie że ktoś, kto ma dobre warunki musi na dwa etaty pracować, to dawno przeszłość. Wystarczy wpisać w google "ice skating usa scolarship" Gdzie jak gdzie, ale w USA łyżwiarstwo to wyjątkowo popularny sport, mają bardzo dobre zaplecze, bardzo dobrych trenerów i wsparcie finansowe nie tylko z ministerstwa, ale i od naprawdę dużych sponsorów.
    No chyba że mówimy o jakiejś amatorce łyżwiarstwa, w której talent widzą maksymalnie dwie osoby, to owszem, sama sobie musi zapracować na treningi.

  • fridka1 profesor
    @Malopolska @Malopolska

    W USA czy Kanadzie nie ma np. stypendiów dla łyżwiarzy figurowych i kelnerowanie w knajpie takiej łyżwiarki, która robi to by opłacić trenera to nic nadzwyczajnego. Czytałam kiedyś artykuł o polskich żużlowcach, wielu popełniło samobójstwa, to byli chłopcy nie przystosowani do normalnego życia, dostał taki kasę od trenera i przewalił wszystko na automatach, a tymczasem jakiś inny mistrz, chyba z Australii, zajmował się strzyżeniem owiec, by zapłacić za wszystko z własnej kieszeni. Mateusz Rutkowski w starym wygrzebanym przeze mnie wywiadzie powiedział: "Ja tobym chciał skakać byle nie musieć pracować" Matti Hautamaeki został po zakończeniu kariery maszynistą, Weissflog ma swój pensjonat, robią to co lubią, państwo nie oczekuje od nich, że do końca życia mają być związani ze skokami, a jakby u nas Małysz wrócił do klepania dachów to byłoby wielkie halo na całą Polskę, że kraj nie wykorzystuje jego wiedzy i autorytetu, co za skandal. Taka to różnica mentalności.

  • ms_ doświadczony
    @Malopolska @Malopolska

    Gangnesowi sugerowano aby zakończył karierę i dołączył do sztabu szkoleniowego Norwegów.

  • Malopolska doświadczony
    @Pavel @pavel

    Porównanie Kłuska czy Stękały do Gangnesa jest trochę nie na miejscu. O posadach w PZN dla "swoich" ludzi nie będę się rozpisywał bo każdy wie jak jest...

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl